recenzje / KOMENTARZE

Opole w wodzie, wkrótce w polsacie, [nieprawda, że mi już na niczym nie zależy], [prawda, że mi już na niczym nie zależy]

Marta Podgórnik

Komentarze Marty Podgórnik do wierszy "Opole w wodzie", "wkrótce w polsacie", "[nieprawda, że mi już na niczym nie zależy]" i "[prawda, że mi już na niczym nie zależy]" z książki Długi maj, wydanej nakładem Biura Literackiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Opole w wodzie

Prze­pła­ci­łam. Pierw­szy
sam­plo­wy riff pol­skie­go roc­ka
poja­wia się w Chu­ście
dla Joan­ny
,
nastro­jo­wym kawał­ku
o bied­nych poetach,
recen­zen­tach, zatar­gach
z opcją kla­sy­cy­stycz­ną
i wier­szach
bazgra­nych na okład­kach
pism dla mło­dych kobiet.

Popro­si­łam o czte­ry
egzem­pla­rze i osiem odbi­tek
czar­no-bia­łych
i kolo­ro­wych, a Joan­na
z Copy Cen­ter
popa­trzy­ła na mnie
jak na taką, co dru­ku­je
w pismach dla mło­dych kobiet,
a prze­cież sin­gle
były podwój­ne i mogła
za pro­wi­zję wyku­pić nakład
Kwar­tal­ni­ka OPCJE.

Zazwy­czaj sama wyku­pu­ję
nakład i dwie pły­ty
plus czte­ry odbit­ki
zała­twia­ją spra­wę. Dzi­siaj
włą­cza­ła kse­ro dwa razy.
Lata­mi były­śmy mło­de, cho­ciaż
zda­rza­ły się pro­ble­my
z dosta­niem cza­so­pism dla nas,
a dzi­siaj prze­pła­ci­łam,
w pierw­szym dniu Prze­glą­du,
za czte­ry pły­ty i kse­rów­ki
waż­niej­szych recen­zji.
Tutaj nie kupisz OPCJI.
Tutaj nie ma się z kim
prze­spać przy tej pio­sen­ce.
Kla­sy­cy­stom też odrzu­ci­li,
a prze­cież znacz­ki
były dro­gie i mogli
zapeł­nić bez pro­ble­mu
cały nakład Kwar­tal­ni­ka OPCJE.

Zamy­kam oczy aby
nie sta­rać się zer­k­nąć
przez ramię redak­to­rom,
któ­rzy jako pierw­si okrzyk­ną
sin­giel w czte­rech kawał­kach
i czar­no-bia­łe plus
kolo­ro­we odbit­ki popo­wym
wyda­rze­niem mie­sią­ca,
co tym­cza­sem
koń­czy się
przy­sła­niem rachun­ku za prąd.


Nie­no­wy wiersz post­mo­der­ni­stycz­ny, w pol­sko­li­te­rac­kim rozu­mie­niu tej defi­ni­cji. Gdy­by jed­nak podejść do nie­go wprost, naj­smut­niej­szy chy­ba – w kon­tek­ście „życia lite­rac­kie­go”. Anga­żu­je­my się bowiem zwy­kle nie tam wca­le, gdzie nas potrze­ba, lecz tam, gdzie dostęp­ne są jesz­cze atrak­cyj­ne miej­sców­ki. Świat tym­cza­sem opie­ra się na sztyw­nych tary­fach, z któ­rych żad­na nie jest szcze­gól­nie ulgo­wą.


wkrótce w polsacie

pani jest autor­ką porad­ni­ka co dać żona­te­mu pod­czas
21 hote­lo­wych godzin
. kola­cja ze śnia­da­niem wcho­dzi­ła­by
w grę, lecz któż napra­wi krzyw­dę wyrzą­dzo­ną miło­ści?
każ­dy ma swo­je water­loo. pra­wo serii lub pra­wo
pierw­szeń­stwa. miłość jest argu­men­tem o ile to miłość
pla­to­nicz­na, jaką zna­my z fil­mów o sław­nych pisa­rzach.
ten pisarz nie zdo­bę­dzie sła­wy. ten świat już o to zadba.
a mło­dość się skoń­czy jak powie­ści korzen­ne
czy moda na sonet. ja już poda­ję szklan­ki, a pani udzie­li
wypo­wie­dzi o via­grze dla tv bia­ły­stok. na odwro­cie
dar­mo­we­go egzem­pla­rza porad­ni­ka wydru­ko­wa­li­śmy
kupo­ny na dar­mo­we drin­ki. publicz­no­ści nie zbrak­nie,
na pew­no przy­bę­dzie pan z kla­są, roz­po­zna­cie go
po cyta­tach z naj­młod­szej kla­sy­ki, któ­re wybor­cza puści
dopie­ro poju­trze. czy nie pora już wyjść? ktoś sta­nu
wol­ne­go, w odpo­wied­nim wie­ku, znaj­dzie się i na mia­rę
pani ogra­ni­czeń. pro­szę mieć w pogo­to­wiu linij­kę lub dwie.


Histo­ria praw­dzi­wa. Rok o ile mnie pamięć nie zawo­dzi 1999, impre­za orga­ni­zo­wa­na przez redak­cję bia­ło­stoc­kich „Kar­tek”, „mic­kie­wi­czow­ska” albo „sło­wac­kow­ska” – nie doj­dę teraz. Dru­gie­go dnia wybra­łam się samot­nie na spa­cer po mie­ście, w poszu­ki­wa­niu cze­goś, co pro­du­ko­wa­no wów­czas jesz­cze w Zie­lo­nej Górze. Po dro­dze zacze­pi­ła mnie eki­pa tele­wi­zyj­na, co uzna­łam za god­ny przy­kład zaan­ga­żo­wa­nia lokal­nych mediów w kul­tu­ro­twór­cze poczy­na­nia lokal­nych śro­do­wisk twór­czych. Oka­za­ło się jed­nak, że zosta­łam popro­szo­na o son­da­żo­wą opi­nię nt. wpro­wa­dza­ne­go na dniach do pol­skich aptek cudow­ne­go leku na poten­cję – Via­gry. Nie wiem, czy reali­zo­wa­ny wte­dy repor­taż kie­dy­kol­wiek został wyemi­to­wa­ny, i czy wyko­rzy­sta­no w nim moją nie­co odbie­ga­ją­cą od tema­tu wypo­wiedź. Pamię­tam, że było chłod­no i że wie­le spraw wyda­ło mi się nagle nad­zwy­czaj pro­sty­mi.


[nieprawda, że mi już na niczym nie zależy]

nie­praw­da, że mi już na niczym nie zale­ży.
i rów­nie nie­praw­da co do srok trzy­ma­nych za ogon.
dla mnie o ile bóg prze­żył holo­kaust może robić co chce.
ja na jego miej­scu nie roz­bie­ra­ła­bym się dla pise­mek.
każ­de nawet naj­błah­sze cier­pie­nie ma ponoć swo­ją mia­rę.
zbyt czę­sto nie cier­pię ostat­nio. być może
to zasłu­ga pręż­ne­go prze­my­słu a kon­kret­nie che­mii.
tym bar­dziej nale­ży mi wyba­czać wszyst­ko,
i ty, mamo, sta­raj się o tym pamię­tać.
bo kie­dy jest porzą­dek wte­dy jest w porząd­ku
i cudze ogród­ki mogą spać spo­koj­nie.
prze­cież
możesz teraz bez­piecz­nie wyłą­czyć kom­pu­ter
zanim pra­cow­nik roku wyłą­czy ci prąd.


Wiersz wyko­rzy­sta­ny pod­czas impre­zy w Zam­ku Ujaz­dow­skim, pt. „Co poeta chciał powie­dzieć?” (o ile mnie pamięć nie zawo­dzi, paź­dzier­nik 2003). Pomysł pole­gał na kon­fron­ta­cji bez­po­śred­niej poetów (repre­zen­to­wa­nych przez uprzed­nio zade­kla­ro­wa­ny tekst) z kry­ty­ka­mi, wygła­sza­ją­cy­mi inter­pre­ta­cje tegoż tek­stu. Poetów było wie­lu, w roli inter­pre­ta­to­rów wystą­pi­li Michał Paweł Mar­kow­ski i Marek Bień­czyk. Mój wiersz inter­pre­to­wał ten dru­gi, ujaw­nia­jąc (tak­że przed mną) tre­ści poko­le­nio­we w posta­ci apo­lo­gii pale­nia mari­hu­any (funk­cji bun­tu) oraz inspi­ra­cje poezją Agniesz­ki Osiec­kiej. Odzy­ska­łam rów­no­wa­gę dopie­ro słu­cha­jąc rewe­la­cji o wier­szach kole­gów.


[prawda, że mi już na niczym nie zależy]

praw­da, że mi już na niczym nie zale­ży.
i rów­nie praw­da co do srok trzy­ma­nych za ogon.
poko­cha­ła by sztucz­ny dym, świa­tła, mgły
i ten różo­wy dżin, lecz nie­ste­ty umar­ła.
a pro­mo­cja, moi dro­dzy nie­oce­nie­ni obej­mu­je żywych,
wyłącz­nie! bo pro­mo­cja też ma regu­la­min.
nie ma roz­pa­czy, z któ­rej nie moż­na by zakpić.
cho­ciaż któż by nazy­wał roz­pa­czą to,
co nie­unik­nio­ne i przez to zna­jo­me jak kadry.
nie możesz napi­sać trze­ciej, napisz czwar­tą.
ot, filo­zo­fia. pomiń, co uwie­ra
tak nie­zno­śnie, że cią­gnie cię wręcz do kościo­ła,
kie­dy stwo­rzo­na jesteś mówić, nie odma­wiać.


Ostat­ni wiersz książ­ki Dłu­gi maj, dia­lo­gu­ją­cy z obmó­wio­nym powy­żej. Koń­czy książ­kę efek­tem mojej sła­bo­ści do puen­to­wa­nia. Być może nie jest to jesz­cze „hap­py end”, ale z pew­no­ścią krok naprzód w sto­sun­ku do fina­łu książ­ki Para­di­so, po któ­rym (któ­rej) nic już wła­ści­wie nie powin­no nastę­po­wać. To, co nastą­pi­ło, roz­gry­wa się więc praw­do­po­dob­nie w prze­strze­ni swe­go rodza­ju przy­pi­su, albo­wiem roz­pacz rów­nież usta­tecz­nia się, doma­ga­jąc coraz to obszer­niej­szych omó­wień.

O autorze

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania