recenzje / ESEJE

Opowieść o niezwyczajnym szaleństwie

Marcin Pawlik

Recenzja Marcina Pawlika z książki Pod słońce było Filipa Zawady, która ukazała 9 lutego 2015 roku na stronie Popmoderna.pl.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Co nam przy­cho­dzi do gło­wy, kie­dy myśli­my o sza­leń­stwie? Pusta izo­lat­ka wypeł­nio­na po brze­gi jasnym świa­tłem, pozba­wio­na okien i kla­mek. Ste­ryl­na prze­strzeń ota­cza­ją­ca czło­wie­ka szczel­nie jak woda. Wszech­ogar­nia­ją­ca cisza i pozor­ny spo­kój, któ­re jed­nak nie potra­fią uko­ić tysię­cy gło­sów prze­ma­wia­ją­cych w gło­wie. Wresz­cie moc­no zary­so­wa­na gra­ni­ca, któ­rej w żad­nym przy­pad­ku nie wol­no prze­kro­czyć, gdyż powrót może oka­zać się nie­moż­li­wy. Nasze wyobra­że­nia opar­te są na osi lęków i kil­ku tanich, wyświech­ta­nych sche­ma­tach. To, cze­go nie moż­na zro­zu­mieć, jest tym, co budzi mniej lub bar­dziej uza­sad­nio­ną oba­wę przed naru­sze­niem deli­kat­nej war­stwy nor­mal­no­ści, któ­ra sca­la spo­łe­czeń­stwo.

W książ­ce Zawa­dy ta powszech­nie obja­wio­na kon­struk­cja ule­ga prze­pro­jek­to­wa­niu. Odrzu­co­ny zosta­je dycho­to­micz­ny podział mię­dzy tym, co mie­ści się w defi­ni­cji „nor­mal­ne­go czło­wie­ka”, a co w defi­ni­cji waria­ta. Obie te wer­sje nie sta­no­wią już dwóch prze­ciw­staw­nych czy wyklu­cza­ją­cych się opcji, ale zda­ją się być jedy­nie dopły­wa­mi tej samej rze­ki, któ­rej wody zmie­rza­ją do jed­ne­go ujścia. Przy czym sam spo­sób żeglo­wa­nia nie ma zna­cze­nia, bo – jak pisze Zawa­da – życie to „wyraz, w któ­rym nie wia­do­mo, o co cho­dzi. Bar­dzo czę­sto uży­wa­ny, kie­dy się nie wie, co powie­dzieć.”

Momen­ta­mi moż­na nawet odnieść wra­że­nie, że Zawa­da podą­ża o krok dalej, że sza­leń­stwo sta­je się u nie­go spe­cy­ficz­nym kon­tra­ty­pem nor­mal­no­ści. Czy­li takim sta­nem, któ­ry nie­ja­ko auto­ma­tycz­nie, ze swo­jej isto­ty, wyłą­cza bez­sens i obłu­dę nor­mal­ne­go życia. Bo to wła­śnie spo­tka­ny w szpi­ta­lu dla psy­chicz­nie cho­rych jeden z pacjen­tów, pasjo­nat owa­dów, Jerzy, kie­ru­je uwa­gę boha­te­ra książ­ki na rze­czy istot­ne i pierw­sze. Co praw­da nie pro­wa­dzą one bez­po­śred­nio do kon­kret­ne­go celu, ale – w prze­ci­wień­stwie do pozor­nie logicz­nych, codzien­nych, powta­rzal­nych czyn­no­ści – poma­ga­ją zro­zu­mieć. Posze­rza­ją hory­zont głów­ne­go boha­te­ra książ­ki – Fili­pa. Zupeł­nie jak w krót­kim psy­cho­te­ście, któ­ry otwie­ra tę mikro­po­wieść…


Czy­taj ciąg dal­szy recen­zji na stro­nie Popmoderna.pl »>


Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi i Redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Marcin Pawlik

Urodzony w 1978 roku. Politolog, basista i tekściarz alternatywnego zespołu rockowego Sublokator, członek trupy teatralnej Teatr Bob. Pasjonat disco polo oraz piłki nożnej w wymiarze krajowym. Czynny kadrowicz Reprezentacji Polskich Pisarzy w Piłce Nożnej. Wydał dwie książki poetyckie Deklinacja nic oraz Bunt na jeziorach. Pracuje dla ojczyzny.

Powiązania