Przestałem zawracać sobie głowę duperelami
debaty / ankiety i podsumowania Mariusz GrzebalskiOdpowiedzi Mariusza Grzebalskiego na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.
WięcejAutroski komentarz Mariusza Grzebalskiego do wierszy z książki Drugie dotknięcie.
Co rano to samo miejsce wystawione
na sprzedaż oczom:
złuszczona płetwa kamienicy
na brzegu nieruchomego morza ulic,
mężczyzna-ptak uprząta śmieci
z plaży chodnika zalegające
po nocnym przypływie jak martwe ryby;
nerwowy rój w zatoce bramy.
Na słupach króluje miłość:
„Droga diskdżokejko, Beato, córko dróżników,
numer telefonu do ciebie był trefny,
odezwij się, bo tęsknię! Krasnoludek z Panoramy”.
A jednak język odwraca się od oczu tego miejsca,
niewidzialna dłoń odpina kaburę
w trzcinach kominów, odbezpiecza spust.
Strażnik przygląda się zewsząd.
Wilda to jedna z najstarszych dzielnic Poznania, którą schodziłem i zjeździłem wszerz i wzdłuż, załatwiając sprawy zawodowe. Mijając codziennie zniszczone kamienice, stragany, sklepiki z tandetą, urząd dla bezrobotnych i licznych żuli aktywnych od wczesnych godzin rannych, nie mogłem pozbyć się wrażenia, że Wilda bardzo przypomina Bałuty w Łodzi. A ponieważ pochodzę z Bałut i nie zdążyłem o nich napisać – napisałem o Wildzie.
Fragment Droga diskdżokejko, Beato, córko dróżników, / numer telefonu do ciebie był trefny,/ odezwij się, bo tęsknię! Krasnoludek z „Panoramy” to autentyk – ogłoszenie, które przeczytałem na słupie sygnalizacji świetlnej. Historia niczym z baśni Andersena… Wiersz „połknął” ją, jak rekin puszki i stare buty w Amerykańskiej poezji Simpsona.
Nazywałem się Latos. Tej środy, jak każdego
dnia kwadrans po ósmej, jechałem
samochodem do pracy. Dziwna rzecz – jakiś
czas temu poczułem, że tracę serce
do tych wszystkich spraw. Zacząłem się oddalać.
Nie przykręciłem półki. Sądząc, że jeszcze
zdążę, nie pozwoliłem zrobić sobie zdjęcia
z własnym synem. Zniechęcony rozmyślałem
wyłącznie o drobnych porażkach. Teraz leżę
ubrany w weselny garnitur. Mój ojciec
płacze głosem zranionego zwierzęcia.
Moja matka pyta bez końca: Dlaczego?
Nie rozumiem, co zaszło. Moja zdeformowana
głowa tonie w poduszce, jakby zapadała
się w ciemność. Ludzie, których kochałem i których
nie potrafię teraz rozpoznać, opowiadają
zdumiewającą historię, jakoby pogoda rozpadła
się na dwoje w miejscu mojego zejścia.
Do zakrętu słońce. Od zakrętu deszcz. Czuję, że
słabnę. Powoli staję się kimś innym. Ale,
jak przez mgłę, przypominam sobie, że nazywałem
się Latos, zanim nastąpiło cięcie.
Liryka roli. Gdzieś przeczytałem, że nie umieramy natychmiast – o tym jest „Cięcie”. O intuicji, że istotnie nie wszystko kończy się z chwilą zejścia. Monolog Latosa to próba wyobrażenia sobie, jak jest „po”. Słowa: Czuję, że / słabnę. Powoli staję się kimś innym są wyrazem ograniczonej wiary w to, że życie ludzkie odnawia się we wciąż nowych wcieleniach.
Rekwizytornia tekstu jest realna. Napisałem „Cięcie” pod wpływem emocji wywołanych śmiertelnym wypadkiem samochodowym bliskiej osoby.
Ziemia dogasa pod okaleczoną bielą,
czerń oddaje przyczółki napierającej
czerwieni, nie ugaszona krew wsiąka
w narożnik płótna. Ale labirynt
plam jest wyłącznie pretekstem, wskazówką,
aby rozwiązania szukać gdzie indziej,
na własną rękę. Przypuszczenia, ach, odsyłane
jak posłaniec z listem, którego nie ma
kto odebrać. Przykro nam – wszyscy
wyjechali, zamknięte.
Jedyny mój wiersz, który wziął się ze spotkania z obrazem. Nie jestem wielbicielem współczesnego malarstwa, moja wiedza na ten temat jest szczątkowa. Reprodukcję płótna Wiosna z hałasem epoki maszynowej zobaczyłem w kompendium pt. Od impresjonizmu do konceptualizmu. Książkę kupiłem w celu użytkowym – miała być pod ręką, gdyby nagle okazała się potrzebna. Ciekawość sprawiła, że zacząłem ją przeglądać; no i w końcu trafiłem na reprodukcję malowidła Gravesa.
Wiosna… przedstawia szereg plam w kolorze czarnym oraz czerwonym o różnym stopniu intensywności na białym tle delikatnie „przełamanym” fioletem. Plamy układają się w nieregularny kształt, w coś w rodzaju „rozbryzgu”, który może zostawić na przykład szeroki pędzel. „Rozbryzg” biegnie od lewego górnego narożnika obrazu po przekątnej w dół, ale w jego środkowej części zakręca ku górze. W dolnym lewym narożniku widać niepewne zielone kreski, na pierwszy rzut oka przypominające rozchwiane źdźbła trawy.
Taką czerwień – przechodzącą stopniowo w „zakrzepniętą” czerń – widziałem kiedyś po świniobicu. Skojarzenie było natychmiastowe. Od razu zainteresował mnie również tytuł: Wiosna z hałasem epoki maszynowej – rozbudowany, metaforyczny, równie niejasny jak to, co przedstawia obraz. To był początek.
Wiersz oddaje ogólny status moich nielicznych, ale zawsze onieśmielających spotkań z tajemnicą sztuki, która pozostawia odbiorcę sam na sam z jego niepewnością.
Rzeka uprowadza wodę za most.
Woda jest zrezygnowaną dziewczyną.
Po moście sunie pociąg.
Właśnie zwolnił, wsuwa wilgotny pysk
między liście kasztanowców.
Zielone skarpety na nogach kobiety
pienią się jak trawa -
ktoś przesyła nam wiadomość:
TO, NA CO PATRZYSZ JEST INNE!
Więc barka to grubo malowana rzęsa,
która utknęła w oku zatoki?
Ale zastanów się – list wyjęty rano ze skrzynki
stoi ością w gardle tego wiersza.
Twarz kobiety jest Buddą!
Punktem wyjścia było zdanie: Kobieta patrzy na rzekę – pomyślałem je, jadąc autobusem linii nr 70 przez most na Warcie w Poznaniu. Obok mnie faktycznie siedziała babka, która patrzyła przez szybę; na moście kolejowym zwalniał pociąg. Nie widziałem nic poza patrzącą kobietą i pociągiem; po chwili zwróciłem uwagę na jej intensywnie zielone skarpetki, zdecydowanie różniące się od reszty garderoby, utrzymanej w pastelowych barwach. Nagle kobieta odwróciła się w moim kierunku. W mocnym świetle słońca rysy jej twarzy zredukowane zostały do kilku wyrazistych linii, barwa skóry zmieniła się na intensywnie złotą.
Wychodząc następnego dnia do pracy, wyjąłem ze skrzynki list. W liście moja koleżanka dawała wyraz swojej niechęci do rzekomego hermetyzmu współczesnej poezji, opowiadając się jednocześnie za „literaturą jednoznaczną i powszechnie zrozumiałą”. Nie wiedząc, co to jest „literatura jednoznaczna i powszechnie zrozumiała” postanowiłem napisać wiersz, który nie będąc niezrozumiałym, „otworzy się” na możliwie wiele odczytań. Pierwsze zdanie już miałem: Kobieta patrzy na rzekę. Czym jest rzeka? Wodą! Czym jest woda? Zrezygnowaną dziewczyną – wszak płynie pogrążona w niemym smutku. Nad nią pociąg wsuwający wilgotny pysk między liście drzew. Teraz zwrot do kobiety – do zieleni jej skarpet, które ogniskują uwagę. Co robi zieleń skarpet, skoro roi się w oczach? Oczywiście, pieni się! To, że pieni się zieleń skarpet, pociąg ma pysk, zaś rzeka to kobieta jest wiadomością przesyłaną przez język: TO, NA CO PATRZYSZ JEST INNE!
Kolejna strofa w swoich dwóch początkowych wersach jest konsekwencją poprzedniej: zatoka rzeczna = oko, barka = rzęsa w oku. Tu przypomnienie listu od koleżanki: ość poglądów na temat „literatury powszechnie zrozumiałej” w „gardle” wiersza zmierzającego do bezproblemowego zakończenia. I znów kontra, przypomnienie kobiecej twarzy wyzłoconej przez słońce. Twarzy, która jest jak uderzenie w gong. Twarzy, która jest Buddą!
Anecie Lehmann, której nie widziałem
dziesięć lat, aż spotkaliśmy się we śnie
Oczyszczalnia wydala trujący gaz.
Trująca mgła przenika śpiących.
Ale we śnie prowadzę osła
przez śnieżycę i dawną kobietę
z dzieckiem obcego mężczyzny.
I już płomień liże uśpione palenisko,
i budzę się wypoczęty, śnieg mając
w płucach i w przejrzystej głowie.
Osioł leży na wznak, z racicami w górze.
Śmierć postronkiem ścisnęła osłowi kopyta.
Oczy jego zmienione w duńskie kule.
„Kule duńskie” – zapis snu sprzed dwóch lat. Spałem, aż obudził mnie… smród z pobliskiej oczyszczalni ścieków. Zabroniono emisji gazów w trakcie dnia, więc oczyszczalnia emituje je w nocy. Stylistyka snu jest celowo kiczowata, zwłaszcza owe duńskie kule, w które zmieniają się oczy osła, który zamarzł, gdyż zbyt mocno skrępowano mu sznurem pęciny.
Anety Lehmann, mojej koleżanki z podstawówki, faktycznie nie widziałem przez dziesięć, może nawet więcej lat. Tymczasem te kilka wersów zadziałało jak wehikuł czasu. Odbyłem dzięki nim biblijno-świąteczny spacer z byłą dziewczyną w towarzystwie jej hipotetycznego dziecka oraz osła. Odbywam go, ilekroć czytam ten tekst podczas spotkań autorskich.
Dzięki Doreen Daume, tłumaczce „Kul duńskich” na język niemiecki, przekonałem się, jak uboga jest moja wiedza zoologiczna. Otóż wersja wiersza zamieszczona w Drugim dotknięciu zawiera błąd; przedostatni wers brzmi tam następująco: Śmierć postronkiem ścisnęła osłowi racice. Dopiero dzięki Doreen dowiedziałem się, że osły nie mają racic,lecz kopyta.
Urodzony w 1969 roku w Łodzi. Poeta, prozaik, redaktor. Studiował polonistykę i filozofię w Poznaniu. Były redaktor naczelny Ogólnopolskiego Dwutygodnika Literackiego „Nowy Nurt”. Obecnie redaktor w Wydawnictwie WBPiCAK. Laureat m.in. nagrody literackiej im. Kazimiery Iłłakowiczówny (za Negatyw, 1994), nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (za Ulicę Gnostycką, 1997), nagrody Ericha Burdy (2002). Mieszka w Dąbrówce koło Poznania.
Odpowiedzi Mariusza Grzebalskiego na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Wojciecha Bonowicza, Mariusza Grzebalskiego i Bogusława Kierca podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Urszuli Kozioł, Ryszarda Krynickiego, Bohdana Zadury, Piotra Sommera, Jerzego Jarniewicza, Zbigniewa Macheja, Andrzeja Sosnowskiego, Tadeuszy Pióry, Darka Foksa, Wojciecha Bonowicza, Marcina Sendeckiego, Dariusza Suski, Mariusza Grzebalskiego, Dariusza Sośnickiego, Krzysztofa Siwczyka, Marty Podgórnik i Jacka Dehnela podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Dominika Bielickiego, Marcina Jagodzińskiego, Łukasza Jarosza, Szczepana Kopyta, Rafała Wawrzyńczyka, Mariusza Grzebalskiego i Marty Podgórnik podczas Portu Wrocław 2005.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego poświęconego twórczości Rafała Wojaczka podczas Portu Legnica 2004.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Mariusza Grzebalskiego, Edwarda Pasewicza, Tadeusza Pióry i Marcina Hamkały podczas Portu Literackiego 2004.
WięcejZdobywca I nagrody w III edycji konkursu „Nakręć wiersz”. Zespół w składzie: Joanna Gondek, Andrzej Grodkiewicz.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Mariusza Grzebalskiego i Krzysztofa Siwczyka podczas Portu Legnica 2000.
WięcejAutorski komentarz Mariusza Grzebalskiego do wiersza z książki Kronika zakłóceń.
WięcejGłos Mariusza Grzebalskiego w debacie „Poezja na nowy wiek”.
WięcejNota Mariusza Grzebalskiego o wierszach Sławomira Elsnera.
WięcejKomentarze Mariusza Grzebalskiego, Grzegorza Jankowicza, Marka K. E. Baczewskiego, Macieja Roberta, Łukasza Jarosza, Grzegorza Wysockiego oraz Macieja Woźniaka do książki Antypody Sławomira Elsnera.
WięcejKomentarze Bohdana Zadury, Agnieszki Wolny-Hamkało, Ingi Iwasiów, Pawła Lekszyckiego, Mariusza Grzebalskiego, Macieja Roberta, Marcina Orlińskiego, Artura Nowaczewskiego, Grzegorza Tomickiego, Piotra Kępińskiego.
WięcejNota Mariusza Grzebalskiego o książce Antologia hałasu Rafała Skoniecznego.
WięcejKomentarze Anny Kałuży i Mariusza Grzebalskiego.
WięcejAutorski komentarz Mariusza Grzebalskiego do wierszy z książki Słynne i świetne.
WięcejRecenzja Macieja Topolskiego z książki Kronika zakłóceń Mariusza Grzebalskiego.
WięcejEsej Pawła Kaczmarskiego towarzyszący premierze książki Kronika zakłóceń Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Macieja Topolskiego z książki Ulica Gnostycka Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Michała Piętniewicza z książki Kronika zakłóceń Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Macieja Topolskiego z książki Negatyw Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Anny Kałuży z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Joanny Orskiej z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
WięcejKomentarze Karola Maliszewskiego, Tomasza Ważnego, Anny Kałuży i Łukasza Jarosza.
WięcejRecenzja Piotra Kępińskiego z książki Słynne i świetne Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Joanny Orskiej z książki Słynne i świetne Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Jacka Bieruta z książki Słynne i świetne Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Pawła Mackiewicza z książki Słynne i świetne Mariusza Grzebalskiego.
WięcejRecenzja Agnieszki Gulczyńskiej z książki Drugie dotknięcie Mariusza Grzebalskiego.
Więcej