recenzje / IMPRESJE

Pamiętliwa, pytająca, doraźna

Adam Pluszka

Recenzja Adama Pluszki z książki Wspomnienia z poezji nowoczesnej Zbigniewa Macheja.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

1

Pamię­tam, że ktoś mi powie­dział – wspo­mnie­nia zale­żą od inten­syw­no­ści. A może gdzieś to prze­czy­ta­łem. To rów­nież może być tak zwa­na praw­da, za prze­pro­sze­niem, ogól­no­ludz­ka. Widocz­nie nie było to na tyle moc­ne wspo­mnie­nie, żeby być teraz pew­nym. Stąd myśl, że inten­syw­ność nie zale­ży chy­ba od nicze­go, na co mia­ło­by się wpływ. W grun­cie rze­czy, kto wie, czy nie zale­ży od świe­żo­ści doznań, albo od czy­sto­ści tabu­li w gło­wie. Nie jestem pewien, ale pamię­tam, że kie­dy czy­ta­łem nową książ­kę Zbi­gnie­wa Mache­ja otwo­rzy­ła się przede mną furt­ka, o któ­rej myśla­łem, że jest zamknię­ta, albo, że jej daw­no już nie ma, że zaro­śnię­ta blusz­czem. Takie drzwicz­ki jak w Tajem­ni­czym ogro­dzie Fran­ces Hodg­son Bur­nett, za któ­ry­mi moż­na odna­leźć rze­czy daw­no zapo­mnia­ne. Bar­dzo cie­ka­we dozna­nie, książ­ka Mache­ja jako zwor­nik. Od tego się zaczy­na we Wspo­mnie­niach z poezji nowo­cze­snej. Od zwor­ni­ka. I nawet nie cho­dzi o rze­czy, z któ­ry­mi moż­na się iden­ty­fi­ko­wać, ile raczej o punkt wyj­ścia. Czy­ta się taki oto frag­ment:

Pamię­tam, że dwu­ję­zycz­ny wybór poezji Elio­ta
uka­zał się jakoś jesie­nią 1978 roku
w Wydaw­nic­twie Lite­rac­kim w Kra­ko­wie.
Zresz­tą, łatwo to spraw­dzić, wystar­czy zaj­rzeć
do metrycz­ki tej książ­ki, gdzie poda­no
– bo taki był wte­dy zwy­czaj – całą chro­no­lo­gię
jej pro­duk­cji: (…)

A jesień owe­go roku była dla Pola­ków
wiel­ce oso­bli­wa.

(T.S. Eliot)

Więc kie­dy czy­ta się taki frag­ment, spo­glą­da się na swo­ją biblio­tecz­kę i myśli o wła­snej histo­rii i histo­rii ksią­żek na rega­łach. Czy każ­da będzie mia­ła coś pod skó­rą? Róż­nie może być z wery­fi­ka­cją. Pamięć krót­ko­trwa­ła prze­zna­czo­na jest do odbie­ra­nia impul­sów ze świa­ta zewnętrz­ne­go i prze­tra­wia­nia ich na te, któ­re zapa­mię­ta­my i te, któ­re nie bar­dzo. Po takiej wery­fi­ka­cji, sytu­acje i rze­czy, któ­re naszej pamię­ci krót­ko­trwa­łej wyda­ją się naj­mniej istot­ne czy inten­syw­ne wła­śnie, od razu zosta­ją zapo­mnia­ne i wyrzu­co­ne. Resz­ta wędru­je powo­li do pamię­ci dłu­go­trwa­łej. Stam­tąd też czer­pie się wia­do­mo­ści o ota­cza­ją­cym świe­cie. Nie od dziś wia­do­mo, że wyobra­że­nie jest obra­zem. Pamięć sku­pia się na obra­zach i wyobra­że­niach, na emo­cjach, któ­re pamię­ta­my. Pamięć dłu­go­trwa­ła two­rzy nas i nasz świat. Pamięć dłu­go­trwa­ła zba­wia naro­dy. Z pamię­cią dłu­go­trwa­łą nigdy nie moż­na się roz­stać, chy­ba, że mecha­nicz­nie. Pamięć dłu­go­trwa­ła lep­sza od wód­ki i papie­ro­sów. Mniej wię­cej.

„Pamię­tam, że” tak wła­śnie Geo­r­ges Perec otwie­rał każ­de z ponad czte­ry­stu zdań swo­jej książ­ki Pamię­tam, panicz­nie bojąc się zapo­mnie­nia. I podob­nie u Mache­ja, rzecz nie w histo­rycz­nych wyda­rze­niach, o któ­rych nie spo­sób nie pamię­tać, ale w oso­bi­stym epi­cen­trum, antro­po­cen­try­zmie jed­nost­ki, osob­nej histo­rii, któ­ra nie zapi­sa­na ule­ci.


2

Kto to jest Zbi­gniew Machej? Czy to poeta, tłu­macz poezji cze­skiej i ame­ry­kań­skiej? Kto wie, gdzie się uro­dził i kie­dy? I czy w Cie­szy­nie w 1958 roku? Jakie szko­ły koń­czył i czy stu­dio­wał reli­gio­znaw­stwo i filo­lo­gię pol­ską na UJ? Jakich miał mistrzów? Rim­bau­da? Apol­li­na­ire­’a? Pas­ca­la? Bau­de­la­ire­’a? Maja­kow­skie­go? T.Rex? T.S. Elio­ta? Poun­da? Pen­de­rec­kie­go? Cen­dra­sa? Kazant­za­ki­sa? Mic­kie­wi­cza? Waży­ka? Jakich nie? I w ogó­le, czy miał jakich­kol­wiek pomi­mo wyli­czo­nych? Kie­dy debiu­to­wał i czy aby nie był to 1984 rok? I któ­ra to jego książ­ka? Może ósma? A może nie, zwa­żyw­szy, że Śpią­ca muza i Wier­sze dla moich przy­ja­ciół uka­za­ły się rów­nież razem jako Dwa zbio­ry wier­szy (Puls 1990)? Czy ktoś pamię­ta wszyst­kie tytu­ły? Czy pierw­sza to Sma­ko­sze, kochan­ko­wie i płat­ni mor­der­cy (Czy­tel­nik 1984)? Dru­ga Śpią­ca muza (Ofi­cy­na Lite­rac­ka 1988)? A czy trze­cia uka­za­ła się w tym samym roku i ma tytuł Wier­sze dla moich przy­ja­ciół (Biblio­te­ka Mie­sięcz­ni­ka Mało­pol­skie­go 1988)? Czy kolej­na to Trze­ci brzeg (Ofi­cy­na Lite­rac­ka 1992)? A pią­ta to Legen­dy pra­skie­go metra (Obser­wa­tor 1996)? Czy Kra­ina wiecz­nych zer (Biu­ro Lite­rac­kie Port Legni­ca 2000) jest książ­ką szó­stą? I czy siód­mą jest Pro­le­go­me­na. Nie­przy­jem­ne wier­sze dla doro­słych (Biu­ro Lite­rac­kie Port Legni­ca 2003)? I dla­cze­go ostat­nia książ­ka dzie­li się na trzy czę­ści? I dla­cze­go część dru­ga zło­żo­na jest nie­mal z samych pytań? I dla­cze­go o Kar­po­wi­cza? Dla­cze­go pierw­sza część nawią­zu­je do Pere­ca? Czy Machej, jak Perec, chce być gło­sem poko­le­nia, oca­la­jąc dro­bia­zgi? Czy bar­dziej jest to oso­bi­sta wyciecz­ka w rejo­ny mło­do­ści? I czy ma to więk­sze zna­cze­nie? „Bo jak się teraz czy­ta teraź­niej­sze wier­sze? / I jak się teraz pisze o teraź­niej­szej poezji? / I kto ją czy­ta? Kto o niej mówi? I kto / tego słu­cha? Komu to się wci­ska? Kto to kupu­je?” (Kwe­stio­na­riusz Kar­po­wi­czow­ski). Czy twór­czość Mache­ja nale­ży do naj­cie­kaw­szych zja­wisk we współ­cze­snej pol­skiej poezji? I czy przed­sta­wia­ny zbiór jest repre­zen­ta­tyw­nym przy­kła­dem? I czy zda­niem Tade­usza Róże­wi­cza Machej to „jeden z nie­licz­nych poetów, któ­rzy potra­fią zmie­ścić humor w liry­ce”? A może ero­tyzm, jak wska­zu­je Hen­ryk Bere­za? Ale – co jest waż­niej­sze – zba­wiać, zba­czać czy zaba­wiać? I kto na tym korzy­sta? A jeśli nie sko­rzy­sta, czy kto­kol­wiek stra­ci? I co bar­dziej prze­ma­wia – zadu­ma czy kro­to­chwi­la? I w koń­cu kto wypeł­ni Kwe­stio­na­riusz Kar­po­wi­czow­ski? I czy powsta­nie poemat kore­la­tyw­ny o nie­obli­czal­nych moż­li­wo­ściach? I co na to autor? I dla­cze­go nie?


3

Ostat­nia część Wspo­mnień z poezji nowo­cze­snej ma tytuł Sie­dem wier­szy nie­mal aktu­al­nych (z 2003 roku). Na aktu­al­no­ści od razu autor każe się sku­piać, za mot­to do wier­sza Na cześć Księ­dza Baki dając frag­ment z „Gaze­ty Wybor­czej”. Nie bez iro­nii, oczy­wi­ście. Dalej moż­na zna­leźć: Czyś ty Rym­kie­wicz? i Bal­tic Sky. Ostat­ni odwo­łu­je się do gorą­ce­go lata, kie­dy do naszych wód tery­to­rial­nych przy­bił holen­der­ski sta­tek-kli­ni­ka „Lan­ge­nort”. A mnie bar­dzo zasta­na­wia, na ile aktu­al­ność i doku­men­tal­ność w poezji się spraw­dza. Paweł Lek­szyc­ki napi­sał kie­dyś tomik Wier­sze przy­go­do­we i doku­men­tal­ne i przy­wo­łu­ję to tyl­ko li i wyłącz­nie na zasa­dzie bie­gu­no­wo­ści podej­ścia. Obaj mają kom­plet­nie róż­ne sta­no­wi­sko wobec mate­rii. Nie­mniej czy­ta­jąc ostat­nią część książ­ki Mache­ja doświad­czał mnie nie­po­kój. A nawet nie­po­koi kil­ka. Naj­pierw­szy – ile poezja Mache­ja prze­trwa, jeśli zasa­dzo­na jest w tak kon­kret­nym miej­scu i cza­sie wyda­rzeń. Jeśli jest świa­dec­twem, to cze­go? Ale ten nie­po­kój szyb­ko minął, dzię­ki dru­gie­mu dnu widocz­nym w zadzior­no­ści „żeby się tego cze­piać / trze­ba być Mache­jem” (Na cześć Księ­dza Baki). Poprzez kon­kret, codzien­ność Zbi­gniew Machej wie­dzie czy­tel­ni­ków do dal­szych wnio­sków i nagle oka­zu­je się, że ta poezja może być świa­dec­twem sta­nu tego kra­ju. Pol­ski w sen­sie: „(…) Moż­li­we jest / nawet prze­szu­ka­nie jed­nost­ki, / cho­ciaż ten sta­tek to kawa­łek / masy kry­tycz­nej obce­go pań­stwa. / Dale­ka jest jed­nak dro­ga / od postę­po­wa­nia spraw­dza­ją­ce­go / uży­cie środ­ków anty­kon­fek­cyj­nych / do prze­szu­ka­nia post­sek­su­al­ne­go. / W dodat­ku dla wie­lu urzęd­ni­ków / i funk­cjo­na­riu­szy może to być / dro­ga usła­na różań­ca­mi, / ponie­waż gin nie jest u nas / for­mal­nie zabro­nio­ny, / a eko­lo­gia cie­szy się nawet / dys­kret­nym popar­ciem władz.” (Bal­tic Sky). Sto­su­jąc iro­nię i zgryź­li­wość Machej strą­ca tak­że z kotur­no­wo­ści bogo­boj­ne podej­ście do Zaga­jew­skie­go, Miło­sza, Szym­bor­skiej czy Kry­nic­kie­go. Naj­pierw­szy minął, ale dru­gi nie­po­kój został: czy to się uda? Nie­po­kój tym sil­niej­szy, że pod­bu­do­wa­ny dekla­ra­cją, mani­fe­stem nie­mal: „Trze­ba z żywy­mi… / Po życie nowe… / Po co powta­rzać rymy jało­we? // Nowy i wol­ny, / sil­ny i zwar­ty – / dziś tyl­ko taki / wiersz jest coś war­ty” (Czyś ty Rym­kie­wicz?). I czy odpo­wie­dzią jest tuż za mani­fe­stem zamiesz­czo­ny Kokiet z Jarzyn? Czy­li pur­non­sen­so­we odwo­ła­nie do pro­pa­go­wa­nych przez Barań­cza­ka prze­kła­dów poezji anglo­ję­zycz­nej. Owszem, otwie­ra to nowe podej­ście do języ­ka i wska­zu­je na mistrzow­skie posłu­gi­wa­nie się Mache­ja sło­wem, ale czy nie­po­kój mój mam uśmie­rzyć świa­do­mo­ścią, że tyl­ko ten typ poezji swa­wol­nej i lin­gwi­stycz­nej jest nowym i wol­nym, sil­nym i zwar­tym coś war­tym wier­szem? „Od cza­sów opo­zy­cji kor­ni­szoń­skiej / przed okrą­głym sto­łem / Prze­fa­so­lo­ny Cuki­ni­sta / tyl­ko pomi­do­ryw­czo ogór­ki­wał / w bruk­sel­skich kapu­ści­znach. / Na co dzień anty­szam­bro­wał / w sto­łecz­nych kala­fior­dach / i fer­men­to­lił bez przy­bra­nia, / sta­le mie­sza­jąc na dużym ogniu”. (Kokiet z Jarzyn). W podzi­wie dla maestrii Zbi­gnie­wa Mache­ja, nie­po­kój pozo­stał, zagłu­szo­ny wpraw­dzie świet­ną zaba­wą wyni­ka­ją­cą z lek­tu­ry książ­ki, ale pozo­stał. I pew­nie miał pozo­stać.

O autorze

Adam Pluszka

Urodzony w 1976 roku. Poeta, prozaik oraz krytyk literacki i filmowy. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Trzy przypisy do Wspomnień

recenzje / KOMENTARZE Zbigniew Machej

Autor­ski komen­tarz Zbi­gnie­wa Mache­ja do wier­szy z książ­ki Wspo­mnie­nia z poezji nowo­cze­snej.

Więcej