recenzje / KOMENTARZE

Pełen, [O, brawo!]

Anna Podczaszy

Autorski komentarz Anny Podczaszy do wierszy z książki Mniej, więcej.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Pełen

Prze­cież ten dom jest pełen życia; co krok
leżą jego frag­men­ty: ręka tu, tam noga,
na samym środ­ku powie­ka.
Julia ma całą szu­fla­dę ciał od lalek: chce jesz­cze.

Mia­ło być jesz­cze, ale poszło. Prze­cież ten
dom jest pełen, cze­go chcesz wię­cej, kobie­to.
Ala ma sza­fę wypcha­ną suk­nia­mi, chęt­nie
doło­ży jesz­cze te dwie, co tam

upa­dły. Prze­cież ten dom jest; co
krok leżą płyt­ki, okna, sufi­ty i kra­wę­dzie; prze­strze­nie
pła­skie i nie­pła­skie, nie­ład­ne obok ład­nych
w bez­ła­dzie. Wsta­łam i patrzę
na sie­bie
w lustrze.


Pew­ne­go razu dowie­dzia­łam się, że moje pię­cio- i sied­mio­let­nie wów­czas bra­ta­ni­ce mają w swo­im poko­ju całą szu­fla­dę ciał od lalek. Są też szu­fla­dy z ich (lalek) gło­wa­mi. I inne – z koń­czy­na­mi. Nie, żeby jakaś pato­lo­gia o strasz­nie ponu­rym zabar­wie­niu, ot po pro­stu tyle się tych lal nazbie­ra­ło, a wszyst­kie, jak wia­do­mo, nale­ży prze­ba­dać grun­tow­nie, że nie ma już sen­su ich skła­dać na powrót w logicz­ne cało­ści. A człon­ki lalek pokój zagra­ca­ją, więc je łatwiej w szu­fla­dy upy­chać.

I potem spró­bo­wa­łam poli­czyć samo­cho­dy moich synów i pole­głam pod ich koła­mi.

Rozej­rzaw­szy się po swo­im domu, poczu­łam nagle prze­moż­ną chęć wpro­wa­dze­nia w życie myśli, któ­ra mną od dłu­gie­go cza­su prze­śla­du­je – obskro­bać się z tych wszyst­kich nale­cia­ło­ści, tych nie­zbęd­nych obec­nie i kie­dyś-się-przy­da rze­czy.

Sąsie­dzi wła­śnie wno­si­li nową wykła­dzi­nę i wer­sal­kę. My kupi­li­śmy nową wykła­dzi­nę i wer­sal­kę, bo sta­re ule­gły zuży­ciu, i umie­ści­li­śmy je w miesz­ka­niu, któ­re kupi­łam przed Wiel­ki­mi Pod­wyż­ka­mi, któ­re wła­sno­ręcz­nie z auten­tycz­nym zapa­łem wykań­cza­łam, tak, jak to z lal­ka­mi czy­nią moje bra­ta­ni­ce.

Moje miesz­ka­nie jest miej­scem, któ­re bar­dzo lubię, w któ­rym jest cała masa przed­mio­tów, nie­zbęd­nych, a jak­że. Wśród tych­że znaj­du­je się duży czar­ny worek, któ­ry posłu­ży mi kie­dyś do wpa­ko­wa­nia weń wszyst­kie­go oprócz śmie­ci. Na śmie­ci mam rekla­mów­ki z mar­ke­tów.

Czło­wiek – kse­ro ze szko­ły, gdzie pra­cu­ję opo­wia­da dow­cip:
– Dzień dobry pani pro­fe­sor! To już chy­ba ze dwa­dzie­ścia pięć lat?
– A, dzień dobry, Jasiu. A jak mnie roz­po­zna­łeś?
– Po płasz­czy­ku, pani pro­fe­sor.

Nie śmie­ję się. Nie narze­kam na swo­je zarob­ki. Jestem przy­wią­za­na do swo­ich zarob­ków. Wyda­ję je. Kie­sze­nie płasz­czy­ka, któ­re­go nie mam, mam peł­ne. Mój mają­tek nie­ru­cho­my sza­cu­je się na cały mają­tek.

Przed uro­dze­niem pier­wo­rod­ne­go czy­ta­łam o kobie­cych marze­niach o wiciu gniazd­ka i męskich marze­niach o budo­wa­niu i nie­jed­no­krot­nie byłam świad­kiem, jak i jed­ne, i dru­gie wspól­ny­mi siła­mi roz­wa­la­ją dom.


[O, brawo!]

O, bra­wo! Pan potra­fi
połknąć miecz – i nic!


Ręce same się skła­da­ją do okla­sków. Okla­ski towa­rzy­szą nam już wszę­dzie. Dziec­ko w przed­szko­lu mówi „pield­ną­łem”, a resz­ta skła­da się do braw, „mądrze gada!”. Otwie­ram TV, spi­ker mówi nie­omal to i tak samo i publicz­ność w stu­dio sza­le­je. Poka­zu­ją rewię pio­sen­ki, tań­ce, dow­ci­py, tele­tur­nie­je, poli­ty­ków i wszyst­ko to jest takie samo jed­no. Woko­ło bra­wa i okrzy­ki „wspa­nia­le!”. Zachwyt towa­rzy­szy mi od chwi­li otwar­cia oczu.

Ten wiersz, jeśli to nazy­wać wier­szem, jest, wstyd przy­znać obec­nie, zaan­ga­żo­wa­ny, podob­nie jak wiersz poprzed­ni; oba są zaan­ga­żo­wa­ne w złość. Oto poka­zu­je mi się babę z bro­dą albo babę bez maj­tek, albo zabój­cze­go Krzysz­to­fa Ibi­sza – i nic! Nic tyl­ko siąść i pła­kać, albo wyjść i już w poło­wie listo­pa­da posłu­chać nad­pły­wa­ją­ce­go z naj­bliż­sze­go jakie­go­kol­wiek skle­pu „Jin­gle Bells” z towa­rzy­sze­niem efek­tów świetl­nych.

O autorze

Anna Podczaszy

ur. w 1972 r. Poetka, wykładowczyni w Centrum Kształcenia Językowego i Ustawicznego Kadr. Nominowana do Nagrody Literackiej Nike za tomik danc (2000), który był jej poetyckim debiutem. W kolejnych latach opublikowała również zbiór wierszy Wte i nazad (2003) oraz Mniej, więcej (2007), a w 2018 r. również książkę z wierszami dla dzieci Grymasy. Życie między wierszykami. Mieszka w Legnicy.

Powiązania