1.
Wszystko jest możliwe, wielkość i małość, tak, tak, klęska również jest możliwa, jak najbardziej. O poezji Romana Honeta można powiedzieć prawie wszystko, świetnie się do tego nadaje. Bardzo wiele już powiedziano: że należy do gatunku „ośmielonej wyobraźni”, że czerpie ze źródeł położonych na wysokościach humanistyki współczesnej, a zarazem modnych (Bataille, Blanchot, Stevens, de Man, Kristeva, Friedrich), że tradycje jej znajdują się w ruchu, że poeta jest wskrzesicielem z martwego, że spierają się jakości (trumienność z dziecięcością, horror z idyllą), że wiersze Honeta hermetyczne, według projektu z góry założonego tworzone, a zarazem szukające doświadczenia, egzystencji i życia.
2.
piąte królestwo – wzięte z księgi Daniela – zastąpi mocarstwa na glinianych nogach, a rządy w nim sprawował będzie bezpośrednio Bóg. Jak ma się piąte królestwo biblijne do piątego królestwa? Nie wiem. Nie śmiem przypuszczać.
3.
Czytanie wierszy. Dużo pięknych wyrazowych zrostów, sugestywnych krótkoterminowych rytmów, potknięć i spadków stylu, a poza tym pewne chwyty i procesy: interferencje jawy i snu, przecieranie się obrazów, wyłanianie grozy, powidoki, dezautomatyzacja skojarzeń, pytanie pamięci o to, co pamięta, wiwisekcje braku, zdejmowanie pancerza z utraty, rejestracje rozstań, rozstępów, destrukcji.
4.
Przypuszczenie: poezja Honeta to poezja przeciw niepoezji, językowi nieoderwanemu, bliskiemu rzeczy, doświadczeniu lub samemu sobie; językowi – tak czy owak – spętanemu, żyjącemu brakiem wiary w siebie, potrzebnej do tego, by wypowiedzieć niewyrażalne, lub wypowiedzieć rzeczywistość, lub wyrazić doświadczenie i podmiot.
Tymczasem dla Honeta poezja może więcej, poezji wolno więcej. Nie rodzi się w lęku, np. przed pretensjonalnością. Poezja dwudziestolecia w dużej części bała się pretensjonalności, z wyjątkiem klasycyzmu, częściowo także Andrzeja Sosnowskiego, który nie bał się koligacji filozoficznych i ryzyka młodopolszczyzny. Z wyjątkiem Dyckiego, który nie bał się maniery. Z wyjątkiem Sośnickiego, który nie przestraszył się formy klarownej i komunikatywności jako wartości rzekomo niemożliwej.… Na liście wyjątków od „lęku przed pretensjonalnością” znajdują się wybitni poeci polscy. Poeci niepretensjonalni nie znajdują się na liście wybitnych poetów, podobnie jak nie wszyscy poeci pretensjonalni. Tak czy owak – Honet jest twórcą do potęgi pretensjonalnym. Ryzykuje, to czyni go kimś wartym napiętej uwagi.
Czy jednak ryzykuje aż tak dużo? Niepunktualny, rozrzutny, gniewny i trochę „dandy”. Jego wyobraźnia, o której dużo się mówi, jest według mnie drugorzędna. Powiedziałbym raczej – natchnienie, siła wiodąca, wiodąca za sobą, duch stylu wysokiego. Nie symbolizm, z którym wiążą się jakieś stany niezmieszana, niewyklarowania, natrętności, nabzdyczenia. Honet jest płynny. Świat jego dąży w strumieniu obrazów ku czemuś, co nie wiadomo czym jest, ale – jest. Poemat jest prądem, wiersz krótki, skupiony, jest skróconym poematem. Wiersz jako skrócony poemat. To daje mu wewnętrzną siłę, skoncentrowanie, mimo licznych oznak nieopanowania i przypadkowości.
5.
Gdybym miał dołączyć do poszukiwaczy koneksji, to powiedziałbym, bardzo ostrożnie – Blake. Poezja jako o d k r y w a n i e w środku człowieka, głos najpoważniejszy; poezja jako o d g r y w a n i e powagi czy prawdy. Ostrożnie, bo Honetowi brakuje romantycznej determinacji. Ustąpiła – w nim, w nas – na rzecz dramatycznego zniechęcenia.