recenzje / IMPRESJE

Piłka Celana

Piotr Kępiński

Esej Piotra Kępińskiego towarzyszący premierze książki moja jest ta ziemia Martyny Buliżańskiej.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Współ­cze­sna poezja ode­szła od histo­rii tak dale­ko, jak tyl­ko moż­na. Współ­cze­sna poezja trzy­ma się kur­czo­wo deta­lu i grep­sów współ­cze­sno­ści. Współ­cze­sna poezja, jak dia­beł świę­co­ny, uni­ka pato­su. Boi się prze­ży­cia. I dobrze. Nawet bar­dzo dobrze. Bo prze­cież nie to jest naj­waż­niej­sze. Cza­sy Her­ber­ta i Iwasz­kie­wi­cza mamy za sobą. Umar­li poeci już nie powró­cą…

Współ­cze­sna poezja sta­ła się jed­nak bar­dzo prze­wi­dy­wal­na. Zdo­mi­no­wa­ły ją sta­łe frag­men­ty gry, w któ­rych wia­do­mo, kto strze­la bram­kę, kto na bram­ce stoi, a kto poda­je pił­ki spo­za boiska. Od daw­na już chciał­bym prze­czy­tać tak zwa­ny stan­dar­do­wy wiersz z koń­ca ostat­nich pięt­na­stu lat. Ten pomysł cze­ka na swo­je­go Geo­r­ge­sa Pere­ka.

Owszem, poja­wia­ją się nowe nazwi­ska, sta­re i śred­nio­sta­re nazwi­ska mody­fi­ku­ją skład­nię i  fra­zę, są też i tacy, któ­rzy nicze­go mody­fi­ko­wać nie muszą, albo­wiem to z nich czer­pie się mody­fi­ko­wal­ne fra­zy i meta­fo­ry.

Są też poeci total­nie osob­ni, jak Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki. W jego wier­szach histo­ria i pono­wo­cze­sność oso­bli­wie współ­brz­mią, two­rząc stop naj­wyż­szej jako­ści. Dyc­ki podą­ża za wie­lo­ma tro­pa­mi lite­rac­ki­mi i histo­rycz­ny­mi, two­rząc swój wła­sny trakt.

Kto wie? Nie­wy­klu­czo­ne, żeby stwo­rzyć poezję na prze­cię­ciu doświad­cze­nia histo­rycz­ne­go i współ­cze­snej meta­fo­ry, trze­ba mieć za sobą jakąś tra­dy­cję? Bio­gra­fię? Trau­mę? Poję­cia nie mam. Wiem jed­no: histo­ria z poezji bez­pow­rot­nie zni­ka. Nawet histo­rii poje­dyn­czych coraz mniej.

Od cza­su do cza­su mamy tyl­ko do czy­nie­nia z taki­mi tomi­ka­mi wier­szy, jak ten, któ­ry wła­śnie czy­tam. moja jest ta zie­mia Mar­ty­ny Buli­żań­skiej to rzecz nie­oczy­wi­sta i nie­pod­da­ją­ca się łatwej inter­pre­ta­cji. Zary­zy­ko­wał­bym nawet stwier­dze­nie, że to poezja nie­de­fi­nio­wal­na, pozo­sta­ją­ca gdzieś na ubo­czu sło­wa. To odbi­ja­ją­ca się od Pau­la Cela­na pił­ka, któ­ra wiru­je w powie­trzu. To nazna­czo­na sło­wa­mi, bo ina­czej nie moż­na, wiru­ją­ca w powie­trzu emo­cja, któ­ra szu­ka wła­śnie swo­je­go mia­now­ni­ka, swo­jej jedy­nej fra­zy, bowiem na razie zna­le­zie­nie jej nie jest moż­li­we.

Poja­wia­ją­ce się w tych wier­szach histo­rycz­ne (?) sło­wa-wytry­chy, któ­re mają napro­wa­dzić nas na trop, klu­czą mię­dzy zna­cze­nia­mi, by zosta­wić nas w polu z przed­ostat­nim zna­cze­niem, jak­by tego ostat­nie­go zabra­kło. Jak­by zabra­kło sił albo cza­su. Wyczer­pa­nie, nie­do­mó­wie­nie, nie­zbyt dokład­ne obja­śnie­nie – to budu­je atmos­fe­rę tych wier­szy i nie­wąt­pli­wie spra­wia, że czy­tel­nik – cho­ciaż błą­dzi – podą­ża wzro­kiem za tą pił­ką Cela­na.

Ta poezja dopie­ro nabie­ra roz­pę­du. Szu­ka swo­je­go sło­wa i zna­cze­nia. Na razie mamy zatem – całość, któ­rej chcia­ła­by dotknąć. Za chwi­lę mnie­mam zoba­czy­my część, z któ­rej owa całość się skła­da.

O autorze

Piotr Kępiński

Urodzony w 1964 roku. Poeta, krytyk literacki. Były szef działu Kultura w „Dzienniku”, kierował redakcją Kultury w „Newsweeku”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania