Kanapeczka, Ogień
nagrania / wydarzenia Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Ostapa Sływynskiego, Kārlisa Vērdiņša, Bohdana Zadury i Jacka Dehnela podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 22 sierpnia 2022 roku.
Mam dziwne poczucie, że książka, którą mają Państwo przed sobą, jest jedną z najbardziej osobistych moich pisarskich wypowiedzi, choć poza tytułem i wstępem nie ma w niej ani jednego mojego własnego słowa. Aby opowiedzieć jej historię, trzeba byłoby się cofnąć do 2004 roku albo nawet jeszcze dalej, trzydzieści lat z okładem, kiedy to od wyboru wierszy Dmytra Pawłyczki Tajemnica twojej twarzy (Lublin 1989) zaczęły się moje bliskie i coraz bardziej się zacieśniające kontakty z literaturą ukraińską. W ciągu kolejnych kilkunastu lat przybyło mi tylu przyjaciół i znajomych, że na pomarańczową rewolucję patrzyłem już przez pryzmat niepokoju o bliskich mi ludzi. Kibicując pierwszemu Majdanowi, czułem również dumę – to uczucie nieczęsto zdarzało mi się w nie najkrótszym przecież życiu, więc nie mogę o nim nie wspomnieć – z roli, jaką w tym konflikcie odgrywały polskie władze, szczególnie zaś prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, będący najważniejszym mediatorem w ówczesnym ukraińskim konflikcie.
12 kwietnia 2005 roku stałem w długiej kolejce, by dostać się do Audytorium Maximum UW na spotkanie z prezydentami Juszczenką i Kwaśniewskim. Pamiętam, co wówczas czułem, tak jak pamiętam, co czułem, oglądając wcześniej, 23 stycznia, w telewizji uroczystości zaprzysiężenia Juszczenki na prezydenta. Skłamałbym, gdybym powiedział, że pamiętam, co w Audytorium Maximum mówił Kwaśniewski, ale odszukałem to teraz w internecie i wiem, że oddawał też moje uczucia, kiedy witał wszystkich, „którzy mają poczucie, że byli, są nadal współuczestnikami wielkiego wydarzenia, jakim była pomarańczowa rewolucja i ta droga, którą Ukraina dzisiaj zmierza ku przyszłości, ku strukturom europejskim, ku strukturom euroatlantyckim”. Skoro odszukałem już to przemówienie, to nie od rzeczy będzie z niego zacytować jeszcze fragment:
Do dzisiaj brzmią mi w uszach słowa pieśni, która stała się niepodważalnym hymnem Majdanu: „dużo [Razom] nas bohato, nas niepodołaty [ne podołaty]”. Pewnie wszyscy znają tę pieśń i może nawet na koniec spróbujemy zaśpiewać, ale tam jest właśnie taka fraza, która tłumaczy to wielkie polityczne i społeczne wydarzenie chyba najlepiej. Spotykając się z wieloma przywódcami na świecie, tłumacząc im, na czym rewolucja pomarańczowa polegała, właśnie cytowałem ten fragment: „My nie bydło, my nie kozły, my jesteśmy dumnymi córkami i synami Ukrainy”. Właśnie w tym się zawierała prawdziwa treść, esencja pomarańczowej rewolucji, to była walka o godność narodu, to była walka o uczciwość, to była walka o demokratyczne zasady, o to, że wybory powinny być uczciwe, a wynik wyborczy powinien odzwierciedlać wolę narodu.
(Jeśli czegoś mi brakowało w tym przemówieniu, to paru przecinków, które pozwoliłem sobie wstawić, a także wyprostować jedno słowo w cytacie).
Jednak niewiele trzeba było czasu, by ten optymizm poszedł się rzeźbić. Ikony pomarańczowej rewolucji zblakły, przy konflikcie Juszczenki z piękną Julią Tymoszenko dawny konflikt Lecha Wałęsy z Tadeuszem Mazowieckim mógł się wydawać drobnym towarzyskim nieporozumieniem. W 2010 roku Wiktor Janukowycz wygrał wybory prezydenckie. W listopadzie 2013 roku jego odmowa podpisania deklaracji stowarzyszeniowej z Unią Europejską zapoczątkowała drugi Majdan.
Pod koniec stycznia 2014 roku w ramach wydarzenia „Ambasadorowie poezji” organizowanego przez Biuro Literackie i rosyjski Instytut Książki pierwszy raz w życiu byłem w Moskwie. Skłamałbym, gdybym powiedział, że było to niemiłe doświadczenie, nie tylko dlatego, że polecieliśmy z Wojciechem Bonowiczem. Jednak te dobre wrażenia wkrótce szlag trafił. Zimowe igrzyska olimpijskie w Soczi jakby dawały jakąś nadzieję, ale okazała się płonna. Zimowe igrzyska w Pekinie w 2022 roku, podczas których przywódca Rosji spotkał się przywódcą Chin, takiej nadziei już nie dawały. A obecność przynoszącej pecha polskim olimpijczykom głowy polskiego państwa, gdy większość oficjeli zachodniego świata nie brała udziału w olimpijskich ceremoniach, nie budziła we mnie dobrych uczuć.
23 lutego 2014 roku napisałem wiersz „Hotel Ukraina”, który wszedł do tomiku Kropka nad i. Na zwyczajową prośbę wydawcy opatrzyłem go komentarzem, którego zasadniczą część pozwolę sobie teraz przytoczyć:
„Hegel powiada gdzieś, że wszystkie historyczne fakty i postacie się powtarzają. Zapomniał dodać: za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa”. To zdanie z 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte czasem przychodzi mi do głowy i przychodziło też pod koniec 2013 roku oraz na początku 2014, gdy myślałem o Ukrainie, o pomarańczowej rewolucji 2004 roku i o tym, co działo (dzieje) się dziesięć lat po niej. Wyglądało mi na to, że Marks się tym razem nie sprawdza, że jest akurat na odwrót: to coś, co się powtarza, pierwszy raz zdarzyło się jako farsa, a teraz wraca – może wrócić – jako tragedia. Tam, gdzie są ofiary, trudno mówić o farsie. Tam, gdzie jedna wartość wyklucza inną, czyli – innymi słowy – nie ma dobrego rozwiązania, mamy do czynienia z tragizmem? W 2004 roku wszystko wydawało się jednoznaczne, nikt nie zginął, dobro zwyciężyło. Mogłem sobie dworować z naszej wolności i pocieszać ukraińskich przyjaciół: „No, nie przesadzajcie z tym zniewoleniem, możecie siąść na ławce przy ulicy i jak wolni ludzie pić sobie piwo”. Kiedy Nazar Honczar we wrześniu 2004 roku prowadził mnie do lwowskiej telewizji na jakieś nagranie, uświadomiłem sobie, że mój paszport leży jeszcze w hotelowej recepcji, i byłem pewien, że mnie nie wpuszczą, ale na portierni wystarczyło, że Nazar podał nazwisko człowieka, z którym byliśmy umówieni, i nikt nie żądał żadnych dokumentów. W takim wolnym kraju jak Polska to by nie przeszło. Z drugiej strony na przykład: imienne bilety kolejowe w dalekobieżnych pociągach? W 2004 roku martwiłem się o swoich przyjaciół i cieszyłem się, kiedy dobro zwyciężyło i to bez ofiar. Wiosną 2005 roku jak idiota odstałem swoje w kolejce do Audytorium Maximum, kiedy do Warszawy przyjechał Wiktor Juszczenko. Dzisiaj nie szedłbym witać ani Turczynowa, ani Poroszenki, choć wszyscy moi przyjaciele też, jak przed dziesięcioma laty, byli albo na Majdanie, albo po stronie Majdanu. Tylko że ja, życząc im jak najlepiej, nie bardzo wiedziałem, czego im życzyć. Wysyłali dramatyczne apele, jak Jurij Andruchowycz, od Ostapa Sływynskiego dostałem maila z prośbą o przetłumaczenie i rozpowszechnienie informacji, którą dołączył. Zabrałem się do tego dość niemrawo, bo wszystko, o czym pisał, było powszechnie znane z co najmniej paru polskich telewizji, radia, gazet, o internecie nie wspominając. Zanim skończyłem, znalazłem ten tekst na stronie Biura Literackiego w przekładzie Michała Petryka. Przeczytałem też list otwarty, który polski poeta, którego skądinąd lubię i cenię, wystosował do najwyższych władz Rzeczypospolitej:
„Do Sejmu, Prezydenta, Premiera, Ministra Spraw Zagranicznych; do tych, którzy powinni i mogą działać. Zwracam się do Najwyższych Władz Rzeczpospolitej Polskiej z apelem o natychmiastowe wprowadzenie sankcji politycznych przeciwko obecnym rządzącym Ukrainą, na czele z Wiktorem Janukowyczem, osobiście odpowiedzialnym za eskalację sprzeciwu, przelew krwi, niszczenie demokracji na Ukrainie i walkę z własnym narodem.
Skala przemocy, pogardy dla ludzkiej godności i wolności obywatelskich stosowana przez aktualny reżim polityczny na Ukrainie jest niewyobrażalnym skandalem uwłaczającym europejskim wartościom, którymi się tak szczycimy. Tam giną ludzie. Nie wyobrażam sobie, aby Polska czekała spokojnie z reakcją na dalszy przelew krwi, tolerowała i przyzwalała na przemoc i dyktaturę. Wzywam do działań dyplomatycznych, o ile są jakieś wartości, według których zgadzamy się i chcemy nadal żyć. Ukraińcy, którzy chcą do Europy, chcą do Europy broniącej wolności, nie do Europy patrzącej obojętnie na pogardę dla ludzkiego życia i ludzkiej godności. Na co czekamy? Każda godzina zwłoki może kosztować życie kolejnych ofiar”.
Gdybym nie wiedział, czy przyszłoby mi do głowy, że autorem tego listu może być współczesny poeta? I to polski? Prawdę mówiąc, któż to się tak u nas tutaj szczyci tymi europejskimi wartościami? Czy przypadkiem nie jesteśmy tak samo podzieleni jak Ukraińcy? Przez język. Bo czy te nasze polszczyzny nie różnią się od siebie tak samo, a może nawet bardziej, niż rosyjski i ukraiński? Czy jedna z nich nie chce zdominować przestrzeni publicznej? Co z tą naszą wolnością, którą umie się cieszyć niewątpliwie Pan Prezydent? [Bronisław Komorowski – przyp. autora]. Czy ona nie jest bardziej zagrożona od wewnątrz niż z zewnątrz? Ani nie gej, ani nie lesbijka, ani nie Żyd, mam poczucie przynależności do jakiejś mniejszości, widząc również, że większość też czuje się zagrożona. Rewolucje arabskie, którym kibicowałem jak każdy naiwny przyzwoity chrześcijanin, spuszczały ze smyczy religijne fundamentalizmy i okazywało się, że demokracja potrafi być bardziej krwawa niż dyktatura. Głupota jest do zniesienia, ale głupota agresywna?
Na którymś z portali pojawiło się pytanie: Czy wpuściłbyś pod swój dach uchodźcę z Ukrainy? Jak w słusznie minionym okresie wpieniała mnie forma „obywatelu”, tak teraz wkurwia mnie to „ty”, bezceremonialnie stosowane na każdym kroku nie tylko przez dupków z telewizji i z radia. Oczywiście nie wezmę udziału w tej sondzie, tak jak nie kliknę w ikonę wyrażającą poparcie dla Ukrainy, liczba tych kliknięć już się zbliża do miliona; miło żyć z przeświadczeniem, że rzeczywiste poparcie jest jeszcze większe niż ujawnione. Pytanie z sondy uświadamia mi, że się do swoich ukraińskich znajomych dawno nie odzywałem, zawał jest jakimś usprawiedliwieniem, ale przecież z niego już dość dawno wyszedłem. Przychodzi mi do głowy, że wiele z tych przyjaźni swoje apogeum, swoje najlepsze dni ma za sobą, raczej już nie będzie nocnych rozmów do rana, alkoholu nad miarę, całonocnych podróży, papierosów, jointa krążącego z rąk do rąk. Zaczynam robić coś w rodzaju listy. Z Andrijem Bondarem to na pewno była przyjaźń, w pewien sposób towarzyszyłem mu w najważniejszych – i najbardziej dramatycznych – chwilach jego życia. Najpierw poznałem jego, Sofijkę później. Nie napisałem: Sofijkę i Andrija Bondarów, bo Sofijka używa panieńskiego, by nie powiedzieć: ojcowskiego, nazwiska Andruchowycz. Pytanie portalu jest poważne, ale zaczynamy lekko. Andrija przyjąłbym pod swój dach nie tylko z kilkuletnią Warwarką, ale nawet z teściami. To „nawet” ma być zabawne, bo kto by pod swój dach nie przyjął Jurija Andruchowycza? I jego żony Niny, Nina jest świetna. A psy? Dwa i to nie byle jakie, oba czarne, Hawa, ogromny wodołaz, wiecznie zaśliniony, taranujący wszystko, co staje na drodze jego marszu lub biegu, i Bruno, wielorasowy; któryś z jego przodków musiał być owczarkiem alzackim, znerwicowany, pies po przejściach, z traumą dzieciństwa, potrącony przez samochód, znaleziony na drodze i cudem odratowany przez Andrija. Cała trójka Bojczenków to Oksana, Ołeksandr i Ołeksandra, to Warszawa i Czerniowce, jedno z paru moich ulubionych miast nie tylko na Ukrainie, a na ziemi, nie wiem, na czym polega talent krytyczny Bojczenki, ale chyba w Polsce nie ma nikogo, kto by tak zajmująco umiał pisać o literaturze, zrozumiale i mądrze, przystępnie i oryginalnie, dowcipnie i głęboko, więc Saszko i Saszka, której przemianę z dziecka w piękną dziewczynę mogłem obserwować. Hałynę Kruk, którą poznałem wtedy, kiedy Bondara, a której moja żona mówiła, że chciałaby mieć taką synową; znam i lubię jej poprzedniego faceta, więc gotowość przyjęcia jej z nowym to dowód cywilnej odwagi. Katia Babkina – młodość, uroda, wdzięk, inteligencja, Katia na dyskotece w Czerniowcach, w czasie festiwalu Meridian Czernowitz, jej kapelusze, i wyrzut sumienia, jej debiutancki tomik, z którego nie przetłumaczyłem dotąd żadnego wiersza. Czemu Pawłyczkę osiemdziesięciopięcioletniego? Bo się urodził w 1929 roku, więc w 2014 kończy osiemdziesiąt pięć lat. Czemu Lubow Jakymczuk w ciąży? Bo była w ciąży, kiedy latem 2010 przyjechała do Puław z Hałyną Kruk, Pawłem Szczyrycią i Andrijem Lubką, i załamała się nagle pogoda, zrobiło się straszliwie zimno, więc oddałem Lubow swoje (nowe) niebieskie skarpetki, o których po kilku latach napisała piękny wiersz. I tak dalej, i tak dalej, z zabawami paralelizmami składniowymi, które nie tylko zabawie służą (Dzwinka z siostrą Bohdaną, Bohdana z siostrą Dzwinką), i z rozpędu (przecież to kontrolowana pomyłka) nazwisko białoruskie, rosyjskie i ukraińskie, ale z nowojorskiej diaspory.
Skromna innowacyjność formalna „Hotelu Ukraina” polega moim zdaniem na odwróceniu normalnej numeracji jego części. Gwiazdek nie przybywa, a ubywa, pierwsza część oznaczona jest czterema, ostatnia jedną. Tak jakby ten wiersz zanikał, jakby kończył się milczeniem. Przełknięciem śliny, kiedy powiedziało się coś, co trzeba było powiedzieć, żeby pozostać w zgodzie w wewnętrzną prawdą. Choć wolałoby się tego nie mówić, choć wolałoby się powiedzieć coś innego. Jakby od rozgadanej, właściwie pogodnej, narracyjnej części pierwszej, poprzez część drugą, też narracyjną, ale już dramatyczną, poprzez w jakiś sposób apokaliptyczną część trzecią (skoro piszę autokomentarz, mam prawo to powiedzieć: to mi się naprawdę przyśniło, nie wymyśliłem tego snu) wiersz zmierzał do wyznania skierowanego wprost do tych, których wcześniej z imion i nazwisk wyczytał, wyznania dość nasyconego emocjami („wstyd mi”, „kochani”) i dość skomplikowanego, jeśli chodzi o formę wyrazu: „tym bardziej jestem z wami, im bardziej nie słyszę”, z czego wynika, że to utożsamianie się, ta solidarność nie jest całkowita. Bo tak powiedzieć – to to samo co powiedzieć: tym mniej jestem z wami, im bardziej słyszę waszych przywódców i moich rodaków, którzy przemawiają do was na Majdanie.
Data pod „Hotelem Ukraina” jest ważna, już były ofiary śmiertelne, ale jeszcze Janukowycz nie uciekł i jeszcze Rosja w jawny sposób nie weszła do gry. Kiedy przemawiał jeden z polskich eurodeputowanych, mówiąc, że Ukraina wejdzie do Europy, ktoś z tłumu krzyknął: „Ukraina to Europa” („Ukraina ce Ewropa”), niedosłyszący nasz rodak podchwycił to hasło w formie „Ukraina tam, gdzie Europa” i usiłował bez powodzenia zachęcić Majdan, by je za nim skandował. Różnica znaczeniowa wydaje mi się oczywista i myślę, że miał szczęście, że tłum tylko nie dał się mu porwać. A przywódcy Majdanu? Chwała Ukrainie, chwała bohaterom – trochę to mało jak na program i zbyt „wsobnie” te hasła mi brzmiały, to nie była porywająca piękna Julia sprzed dekady.
No więc napisałem ten krótki poemat lub, jak kto woli, długi czteroczęściowy wiersz, wysłałem go Andrijowi Lubce (który odsiedział swoje dwa miesiące na Majdanie i wrócił do Warszawy, by dalej studiować bałkanistykę na UW) i 26 lutego dostałem link do jego strony www, na której powiesił przekład, a dzień później w mailu mi doniósł, że wszyscy mi dziękują, i zacytował wpisy, które pojawiły się u niego na FB. Odezwali się niemal wszyscy i nie będę ukrywał, że się wzruszyłem. Ucieszyłem się, że wygląda na to, że u nikogo z nich nie dzieje się nic złego, pomyślałem sobie, że wiersz może jednak służyć porozumiewaniu się, w takim najzwyklejszym ludzkim wymiarze, że jest coś takiego jak wielonarodowa wspólnota, bo ktoś z czeskiej Pragi wróżył mi, że pewnie zyskam sobie sławę banderowskiego Żyda, Vytas Dekšnys z Litwy cytował piosenkę z radzieckich czasów: „В одной совковой песне пели – Вот было б весело в компании такой” [W pewnej radzieckiej piosence śpiewano – W kompanii takiej byłoby wesoło], Lubow pisała „а я тепер назавжди в польській літературі залишуся вагітна, та нічого. мені подобається”) [teraz już zawsze w literaturze polskiej będę w ciąży, nie szkodzi. podoba mi się), Biełow się skarżył „Андрей, моя фамилия не «Бедов» пока еще” [Andriju, na razie jeszcze nie nazywam się „Biedow”], Maryjka Martysiewicz „Як гаворыцца, я в шоці. Andrei Adamovitch, заўваж, цябе б ён па парог не пусьціў. Хоць і перакладаў. [Jak to się mówi, jestem w szoku. Andreju Adamowiczu, zauważ, że on ciebie nie puściłby na próg. Chociaż cię tłumaczył], a Łukasz Saturczak: „Andrij, co to ma być, żebym Bohdana po ukraińsku czytał, dawaj oryginał!”, Hałyna Kruk: „Подякуй і від мене Богданові, приємно, що він усіх так згадав! хоч, зрештою, я сама йому напишу молодці!”. [Podziękuj i ode mnie Bohdanowi, to miłe, że wszystkich tak wspomniał! zresztą, sama do niego napiszę. Zuchy!]. Nie napisała 🙂 Napisał Łeś Bełej: „Dzięki bardzo za wiersz! W ten wieczór w hotelu Ukraina byłem ja i jeszcze mój kumpel arabista Bogdan Horvat. i piliśmy nie zakarpacki, a whisky 🙂 ale to drobiazgi;) Dziękuje Tobie i wszystkim Polakom za wsparcie Łączę wyrazy szacunku i wdzięczności”. I Justyna Sobolewska napisała parę zdań, których nie wypada mi cytować.
Ktoś mi powiedział, że dużo nazwisk jest w tym wierszu – jakby z pretensją w domyśle, że za dużo. A ja, ledwo ten wiersz zaczął żyć własnym życiem, pomyślałem, że przeciwnie, że za mało. Bo choć zasada jest taka, że wymieniam tych, których znam i tłumaczyłem, to zdarzają się też odstępstwa. Jak to się stało, że nie wymieniłem Wołodymyra Jaworskiego, Tarasa Prochaśki, Jurka Izdryka, Sierhija Borszczewskiego, Eleny Katajewej, Petra Midianki, Tamary Seninej (moja Ukraina zaczęła się od wyjazdów do Krzemieńca na uroczystości związane ze Słowackim)? Cóż, sam kiedyś napisałem, że wiersz nie jest osłem, jakkolwiek byś go poganiał, nie uniesie wszystkiego.
Wiersz niczego nie uniesie. Nie dlatego, że nie jest osłem. Dlatego, że nie jest tragarzem. 24 lutego 2022 roku popadłem w coś w rodzaju stuporu czy odrętwienia. Niewyobrażalne stało się wyobrażalne, po prostu się stało. Od stycznia mniej więcej słuchałem późnymi wieczorami różnych telewizji, w tym CNN i BBC, ale także przez chwilę – ile mogłem wytrzymać – Russia One, która była jeszcze wtedy w kablówce, i zastanawiając się, czy Rosjanie wejdą do Ukrainy, czy nie, przypominałem sobie rok 1980 i 1981 w Polsce. Wtedy można było uciekać w ironię: nie muszą wchodzić, są, nigdy nie wyszli. Teraz, o czterdzieści lat starszy, z ósmym krzyżykiem na karku, miałem się przyznać, że jednak świat mi się rozpadł? Że wojna w Europie mi się nie mieści w głowie, że o kant dupy rozbić wszystkie euforie związane kiedyś z tym, że co niemożliwe, okazało się możliwe, ale było dobre? Z wejściem do Unii, z likwidacją granic, z wolnością, z minimalizacją opresji. Wiedziałem, że powinienem napisać albo zadzwonić do tych, o których się bałem, ale ponieważ się bałem, bałem się napisać lub zadzwonić. Co u ciebie? Czegoś ci potrzeba? Jak się czujesz? Więc napisałem maila do swego węgierskiego przyjaciela z pytaniem, czy pamięta rok 1956 i czy pamięta rok 1968, i czy się cieszy. O święta naiwności, sądziłem, że stwierdzenia, że Viktor Orbán pije z Putinem szampana na Kremlu, to tylko taka publicystyczna metafora. Kazałem poszukać wyszukiwarce Google i wyrzuciła mi kilkanaście zdjęć sprzed kilkunastu dni. Jedno dołączyłem do maila. Poczucie bezsilności i konieczność jakiegokolwiek działania sprawiły, że przypomniałem sobie o istnieniu portalu Zbruč. Znalazłem na nim kilkoro znajomych publikujących tam na bieżąco. „Piszą, więc żyją” – przyszło mi wtedy do głowy. Jeśli wiedziałem, że Ołeksandr Irwaneć mieszka w Irpieniu, i słyszałem, co się w Irpieniu dzieje, nie było to wcale oczywiste. Z tekstu Saszki dowiedziałem się, że Siarhiej Pryłucki, białoruski poeta, którego tomik Patriotyzm dla opornych wydałem w 2020 roku, mieszka w Buczy, ale że zdążył się ewakuować. Wiesz, gdzie kto jest, więc o jednych boisz się więcej, o innych trochę mniej. O Lubkę trochę mniej, więc nawet odważyłem się raz czy dwa zadzwonić do Użhorodu. O Żadana bardziej. O Machnę wcale. O niektórych ja wiedziałem więcej, o niektórych więcej wiedzieli znajomi w Polsce. Babkina z niewiele ponadrocznym dzieckiem i matką przedziera się samochodem z Kijowa do Wrocławia. Miała przyjechać tam spokojnie w sierpniu na trzymiesięczną rezydencję pisarską jako laureatka Nagrody im. Natalii Gorbaniewskiej zeszłorocznego Angelusa. Natałka Śniadanko z dziećmi w dniu wybuchu wojny była w Krakowie, potem w Budapeszcie. Kiedy rakiety dolatują tam, gdzie byłeś, to jakby dolatywały do ciebie. Pociski padają w pobliżu Stryja, w pobliżu Równego, w pobliżu Łucka. Wołodymyr Jaworski, który postanawia opuścić swoją wieś nad Desną, kiedy lecą nad nią rakiety, a w sklepie nie można już kupić chleba, jedzie do Lwowa, tam mu się psuje samochód – wsiada z żoną w pociąg do Polski, przygarnia ich Bogdan Knop, częstochowski wydawca Półsennych kartek z Diamentowego Cesarstwa i Królestwa Ziemi Północnej, które tłumaczyłem i wyszły dwa miesiące przed wojną. W Częstochowie jest promocja z udziałem autora. Jaworscy lecą do Włoch, w Rimini mieszka córka jego żony. Po dwóch miesiącach wracają do Ukrainy. Artem Czech, którego Punkt zerowy i Dzielnicę D tłumaczył mój syn, jest na froncie. To mąż Iryny Ciłyk, o której wspomina Irwaneć, a której wiersze tłumaczyłem, poznałem ją i jej synka Andrija na łuckiej edycji Meridian Czernowitz. Na froncie jest mąż Wiry Romanyszyn z Drohobycza, która kiedyś była moją podopieczną jako stypendystka Gaude Polonia i tłumaczyła na ukraiński prozę Debory Vogel. Na froncie jest szef drohobyskiego teatru Alter Andrij Jurkewycz.
Jak wspomniałem, główny zrąb Piszą, więc żyją stanowią teksty, które ukazały się na portalu Zbruč. Andrij Bondar, Ołeksandr Bojczenko, Andrij Lubka, Jurij Wynnyczuk, Mykoła Riabczuk Jurij Andruchowycz, Wasyl Machno – to „moi” autorzy. Tarasa Prochaśki nigdy nie tłumaczyłem, ale spotykaliśmy się dość często na różnych literackich imprezach, a nawet pamiętam jego bose stopy w sandałach na którejś z ulic Iwanofrankiwska, gdzie go przypadkiem spotkałem. Rano wchodziłem na portal, czytałem ich teksty i je tłumaczyłem. Z poczuciem absurdalności, nie czytania, a tłumaczenia. Czasami sięgałem do dawniejszych, chociaż w zasadzie ich gros to te napisane w ciągu pierwszych stu dni wojny. Pomyślałem, że układają się w swego rodzaju dokument, są świadectwem istnienia, działania, optymizmu, determinacji. Bo czyż nie trzeba optymizmu, żeby w początkach tej agresji zadawać pytanie o rosyjskiego Jaspersa? Nie ukrywam: kilka tych tekstów uświadomiło mi moją starość: matki Machny i Prochaśki są w moim wieku; tylko matka Irwancia stwarza mi jakąś dłuższą perspektywę – dziewięćdziesięciodwuletnia. Ojciec Andrija Bondara też jest w moim wieku, ale to już wiem skądinąd. W połowie lutego niemal cudem wznowiliśmy z Andrijem korespondencję (pisał do mnie na stary adres mailowy i myślał, że mu z premedytacją nie odpowiadam). 28 lutego o 6.26 napisał:
Cześć, kochany Mistrzu,
Jesteśmy na wsi pod Kijowem, ale w przeciwległym kierunku od naszej działki. U nas noc była cicha, ale jak wyszedłem zapalić (nie paliłem już od kilku lat), to usłyszałem strzały. Tłumacz wszystko, co chcesz, i o nic nie pytaj. Już nie ma ani praw autorskich, ani autorów. Walczymy.
Na tematy literackie pogadamy trochę później.
Dziękuję!
BNDR
A 1 marca o 11.14:
Mój drogi, jesteśmy bezpieczni. Staramy się opuścić obwód kijowski. Ruszymy za kilka godzin w stronę Ukrainy Zachodniej. Znaleźliśmy transport, bus bez okien. Jedzie po nas. To tyle na razie. Jak wylądujemy w bezpiecznej miejscowości, puszczę Ci esemesa lub krótki list. To tyle na razie.
Mocno ściskam,
BNDR
Jakby stosując się do słów Bondara, tłumaczyłem wszystko, co chciałem, i nie pytałem o nic. Prawdę powiedziawszy, wszystkiego nie dałem rady. Jego słowa, że czas na rozmowę o literaturze przyjdzie później, nie znajdują potwierdzenia w wielu tekstach, które składają się na tę książkę, bo nawet on sam sporo uwagi poświęca literaturze rosyjskiej, o literaturze piszą też Lubka, Wynnyczuk, Irwaneć, Bojczenko, Andruchowycz. Niektórzy, jak Roman Małynowski (jesienią ukaże się w Polsce jego debiutancki tom znakomitych opowiadań Słodkie życie, jakby antycypujący to, co się teraz dzieje), starają się respektować zasady ukraińskiej ortografii, inni od tych zasad odchodzą, piszą słowa „rosjanin”, „rosja” tak, jak Polacy po drugiej wojnie światowej pisali słowo „niemiec”, „niemcy” – małą literą. „Wojna wszystko zmienia” – pisze Sofija Andruchowycz. Nie tylko upraszcza, ale i komplikuje. Ale tłumacz jest po to, żeby przekładać, a nie komentować. Jest po to, żeby w jego języku wybrzmiały tamten ból, tamten gniew, tamto oskarżenie, ale też nadzieja i takie, wydawałoby się, że luksusowe w czasie wojny, uczucie jak miłość do zwierząt. I poczucie humoru.
W lipcu 2022 roku w rozmowie dla portalu Ukrayina.pl lwowski dziennikarz Bogdan Bondarenko pyta mnie, czy zaskoczyła mnie gościnność i szczerość, z jaką Polacy przyjęli uchodźców z Ukrainy. Odpowiadam, że tak, i wracam do swojego „Hotelu Ukraina” z 2014 roku, kiedy ważyły się losy rewolucji godności i można było się spodziewać dużej fali uchodźców, gdyby Majdan został zgnieciony siłą. Znalazły się w tym poemacie również sceny wskazujące na niechęć moich rodaków do przybyszów; te obrazy podsunęła mi podświadomość; zanim trafiły do poematu, najpierw naprawdę mi się przyśniły. Od 2014 roku w Polsce klimat zmienił się na gorsze, z kraju demokratycznego powoli stajemy się państwem autorytarnym, zamkniętym, skonfliktowanym z Unią Europejską, porównywaną – i to teraz – przez niektórych przedstawicieli władzy do Stalina, krajem rządzonym między innymi umiejętnie podsycanym i zarządzanym lękiem przed obcymi. Ukraińcami władza nie straszyła, chwaliła się nimi, traktując jako swego rodzaju listek, a nawet liść figowy swej polityki migracyjnej, mówiąc o nich jako o uchodźcach, kiedy uchodźcami nie byli, co najwyżej gastarbeiterami, niestwarzającymi obciążeń, a wspomagającymi polską gospodarkę. Żeby straszyć, trzeba by wyciągać jakieś demony z przeszłości, co na niewielką skalę też się zdarzało. Gdy zapraszał mnie na grilla mój przyjaciel Paweł Gembal, to biesiadowała razem z nami Hala, która przyjeżdżała pracować na wsi przy okulizowaniu róż, to było dawno, bo Paweł zmarł w 2009 roku. Kiedy pojechałem do sanatorium w Ciechocinku, przyjmowała mnie lekarka Ukrainka, kiedy szczepiłem się na covid w Puławach, badała mnie lekarka Ukrainka, kiedy leżałem w puławskim szpitalu, zakładała mi wenflon od kilku lat mieszkająca w moim mieście Wira Prokopyszyn z Ukrainy, kiedy nocowałem w hotelu we Wrocławiu, mijałem na korytarzu mówiące po ukraińsku pokojowe, kiedy tamże w gruzińskiej chinkalni jadłem chaczapuri, zamówienie na nie przyjmował kelner z Ukrainy, przez kilka lat w sklepie przy ul. Wiejskiej w Warszawie uśmiechała się do mnie zza kasy młoda dziewczyna z ukraińskim akcentem. Powiedziałem „uśmiechała się” i przypomniał mi się świetny wiersz Andrija Bondara sprzed jakichś dwudziestu lat, „Robbie Wiliams”, opisujący „jeden dzień Ukraińca w Polsce” – jego bohater, zastanawiając się, czemu wszyscy na niego tutaj patrzą, dochodzi do wniosku, cytuję, „ja się im podobam po prostu jako człowiek, jako osoba/ i odpłacam im wzajemnością zamawiając jeszcze jedno piwo (…) robię krok w stronę ukraińsko-polskiego pojednania/ i uśmiecham się jak nikt tutaj nie potrafi”. Więc powiedziałbym tak, że Polacy, odnalazłszy w sobie człowieczeństwo, zobaczyli w tych setkach tysięcy – ludzi, ludzi, których spotkało nieszczęście i którym trzeba natychmiast pomóc, nie czekając na to, co i kiedy zrobią władze.
*
Jak wspomniałem, główny zrąb Piszą, więc żyją stanowią rzeczy, które ukazały się na portalu Zbruč. Wyjątek stanowią cztery teksty: Kateryny Babkiny, Sofiji Andruchowycz, Romana Małynowskiego i Ostapa Sływynskiego. Dwa pierwsze i Tarasa Prochaski „Czemu zawsze wojna” ukazały się w miesięczniku „Znak” (maj 2022, nr 804), esej Romana Małynowskiego, który otrzymałem od autora, opublikował „Czas Literatury” 2022 nr 2(18). Na portalu miesięcznika „Więź” publikowane były: „Gdyby nagle coś się zaczęło z tą Rosją” Andrija Bondara (https://wiez.pl/2022/03/08/gdyby-nagle-cos-sie-zaczelo-z-ta-rosja/), „Notatki z czasu wojny” Ołeksandra Irwancia (https://wiez.pl/2022/03/17/notatki-z-czasu-wojny/) i „Tak ona właśnie wygląda, jedność” Andrija Lubki (https://wiez.pl/2022/02/28/tak-ona-wlasnie-wyglada-jednosc/), w Magazynie Wizje: „Grupowy portret z Chujłem” Ołeksandra Bojczenki (https://magazynwizje.pl/aktualnik/bojczenko-zadura/), „Wojna zaczyna się prywatnie” Tarasa Prochaśki (https://magazynwizje.pl/aktualnik/prochasko-zadura/) i „Samotna niedonacja” Jurija Wynnyczuka (https://magazynwizje.pl/aktualnik/wynnyczuk-zadura/).
Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Ostapa Sływynskiego, Kārlisa Vērdiņša, Bohdana Zadury i Jacka Dehnela podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejGłos Bohdana Zadury w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejRozmowa Karola Maliszewskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Zmiana czasu, wydanej w Biurze Literackim 21 października 2024 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Zsófii Balli, Istvána Kovácsa, Pétera Kántora i Bohdana Zadury podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejZapis rozmowy z udziałem Julii Fiedorczuk, Jolanty Kowalskiej, Kuby Mikurdy, Marcina Sendeckiego, Andrzeja Sosnowskiego i Bohdana Zadury podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Sławomira Elsnera, Krystyny Miłobędzkiej i Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2009.
WięcejSpotkanie z udziałem Ołeksandra Irwanecia, Hałyny Kruk, Serhija Żadana, Bohdana Zadury i Dariusza Buglaskiego w ramach festiwalu TransPort Literacki 27. Muzyka Hubert Zemler.
WięcejRozmowa Łukasza Dynowskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury, towarzyszący premierze książki 100 wierszy wolnych z Ukrainy, wydanej w Biurze Literackim 2 maja 2022 roku.
WięcejRozmowa Karola Maliszewskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki 100 wierszy wolnych z Ukrainy, wydanej w Biurze Literackim 2 maja 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę 100 wierszy wolnych z Ukrainy w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 30 maja 2022 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Ktokolwiek, tylko nie ja Hałyny Kruk w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 23 maja 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę 100 wierszy wolnych z Ukrainy w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 2 maja 2022 roku.
WięcejOdpowiedzi Bohdana Zadury na pytania Grzegorza Dyducha w „Kwestionariuszu 2004”.
WięcejCzytanie z książki Puste trybuny z udziałem Bohdana Zadury w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejPierwszy odcinek z cyklu „Rozmowy na torach” w ramach festiwalu Stacja Literatura 26.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Urszuli Kozioł, Ryszarda Krynickiego, Bohdana Zadury, Piotra Sommera, Jerzego Jarniewicza, Zbigniewa Macheja, Andrzeja Sosnowskiego, Tadeuszy Pióry, Darka Foksa, Wojciecha Bonowicza, Marcina Sendeckiego, Dariusza Suski, Mariusza Grzebalskiego, Dariusza Sośnickiego, Krzysztofa Siwczyka, Marty Podgórnik i Jacka Dehnela podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejCzternasty odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Andreja Adamowicza, Andreja Chadanowicza, Wasyla Machny i Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejSpotkanie wokół książek Wojna (pieśni lisów), Przepowieść w ścinkach, Gdyby ktoś o mnie pytał i Sekcja zabójstw z udziałem Konrada Góry, Marty Podgórnik, Bohdana Zadury, Joanny Mueller i Karola Maliszewskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Jurija Anruchowycza, Andreja Chadanowicza i Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury, towarzyszący premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejRozmowa Marty Podgórnik z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Bohdana Zadury podczas Portu Wrocław 2005.
WięcejFragment zapowiadający książkę Puste trybuny Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Jurija Andruchowycza, Andrija Bondara, Nazara Honczara, Mykoły Riabczuka, Ostapa Slywynskiego, Serhija Żadana, Darka Foksa oraz Bohdan Zadury podczas Portu Legnica 2004.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego poświęconego twórczości Rafała Wojaczka podczas Portu Legnica 2004.
WięcejSzkic Bohdana Zadury, towarzyszący wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejAutorski komentarz Siemiona Chanina, towarzyszący wydaniu książki Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 9 grudnia 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Semiona Chanina Ale nie to, w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 18 listopada 2020 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Julii Fiedorczuk, Klary Nowakowskiej, Marty Podgórnik, Agnieszki Wolny-Hamkało oraz Bohdana Zadury podczas Portu Legnica 2004.
WięcejRozmowa Artura Burszty z Bohdanem Zadurą, towarzysząca wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury, towarzyszący wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Tomasza Majerana, Krzysztofa Siwczyka, Andrzeja Sosnowskiego i Bohdana Zadury podczas Portu Literackiego 2004.
WięcejFragment zapowiadający książkę Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukaże się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Istvána Kovácsa i Bohdana Zadury podczas Portu Legnica 2003.
WięcejGłos Bohdana Zadury w debacie „Ludzie ze Stacji”.
WięcejKomentarz Bohdana Zadury, opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Bohdana Zadury w trakcie Portu Legnica 2002.
WięcejZapis rozmowy Tomasza Majerana z Bohdanem Zadurą, opublikowanej w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejSpotkanie autorskie wokół książki Po szkodzie z udziałem Bohdana Zadury, Karola Maliszewskiego i Dawida Mateusza w ramach festiwalu Stacja Literatura 23.
WięcejZapis rozmowy Artura Burszty z Bohdanem Zadurą, opublikowanej w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Bohdana Zadury podczas Portu Legnica 2001.
WięcejBohdan Zadura odpowiada na pytania w ankiecie dotyczącej książki Nocne życie, wydanej w wersji elektronicznej w Biurze Literackim 11 lipca 2018 roku. Książka ukazuje się w ramach akcji „Poezja z nagrodami”.
WięcejWiersz z tomu Wszystko, zarejestrowany podczas spotkania „Wszystko gubione” na festiwalu Port Wrocław 2009.
WięcejFragment „Nocy Zadury”, podczas której Bohdan Zadura oprócz czytania wierszy smażył także naleśniki.
WięcejRozmowa Dawida Mateusza z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Po szkodzie, wydanej nakładem Biura Literackiego 26 lutego 2018 roku.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejFragment zapowiadający książkę Po szkodzie Bohdana Zadury, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 19 lutego 2018 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Po szkodzie Bohdana Zadury, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 19 lutego 2018 roku.
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejPort Wrocław 2009: wypowiedzi Dariusza Nowackiego, Piotra Śliwińskiego, Justyny Sobolewskiej, Piotra Czerniawskiego, Darka Foksa, Krzysztofa Jaworskiego, Bohdana Zadury, Romana Honeta.
WięcejKrzysztof Siwczyk, Marcin Świetlicki, Andrzej Sosnowski, Adam Wiedemann i Bohdan Zadura spierają się o ikonosferę współczesności. Port Legnica 2002.
WięcejZapis spotkania autorskiego „Wiersze z gazet” z Ryszardem Krynickim, Zbigniewem Machejem i Bohdanem Zadurą 20. festiwalu literackiego Port Wrocław 2015.
WięcejPrezentacja antologii Leszka Engelkinga Maść przeciw poezji. Przekłady z poezji czeskiej. Książkę komentują Grzegorz Jankowicz, Bohdan Zadura oraz tłumacz. Wiersze Jaroslava Vrchlickiego „Śpiąca Praga” i „Venus Verticordia” we własnej aranżacji muzycznej wykonuje Sambor Dudziński.
WięcejMityczne pytanie o klasycystów i barbarzyńców zadane Darkowi Foksowi, Tadeuszowi Piórze, Adamowi Wiedemannowi i Bohdanowi Zadurze.
WięcejW rejs z Bohdanem Zadurą wyruszyli Marta Podgórnik i Krzysztof Siwczyk. Filmowa etiuda do wiersza „Z czego wyrosłem” w reżyserii Anny Jadowskiej.
WięcejCzy istnieje opozycja „poeta i naród”? Czego literat może potrzebować od społeczeństwa (i odwrotnie)? Mówią Bohdan Zadura i Marcin Świetlicki, Port Legnica 2002.
WięcejKrzysztof Siwczyk, Anna Podczaszy, Bohdan Zadura, Jerzy Jarniewicz, Zbigniew Machej oraz Tomasz Broda o tym, czy poezja to próba „dania w pysk światu”, czy może jego zmiany?
WięcejZbigniew Machej, Krzysztof Siwczyk, Marcin Świetlicki i Bohdan Zadura zastanawiają się, czy istnieją słowa o ujemnym potencjale poetyckim. Port Legnica 2002.
WięcejPiąty odcinek programu literackiego „Poeci”, w którym Wojciech Bonowicz rozmawia z Bohdanem Zadurą.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki Już otwarte, wydanej w Biurze Literackim 25 stycznia 2016 roku.
WięcejRozmowa Moniki Brągiel z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Już otwarte, wydanej w Biurze Literackim 25 stycznia 2016 roku.
WięcejDzieci zadają pytania autorom i autorkom książki Sposoby na zaśnięcie, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 13 lipca 2015 roku.
WięcejWiersz Bohdana Zadury z książki Wiersze zebrane, t.3.
WięcejWiersz Bohdana Zadury książki Wiersze zebrane, t.3.
WięcejZ Bohdanem Zadurą, tłumaczem Tragedii człowieka Imre Madácha, rozmawia Miłosz Waligórski.
WięcejWiersz z tomu Wszystko, zarejestrowany podczas spotkania „Wszystko gubione” na festiwalu Port Wrocław 2009.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki Kropka nad i, która ukazała się w Biurze Literackim 22 września 2015 roku.
WięcejRozmowa Darka Foksa z Bohdanem Zadurą o jego nowej książce Kropka nad i, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 22 września 2014 roku.
WięcejAutorski komentarz do fragmentu tekstu Powieści o ojczyźnie.
WięcejEsej Mai Staśko towarzyszący premierze książki Klasyk na luzie Bohdana Zadury.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wiersza Zmartwychwstanie ptaszka.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wiersza Ius primae noctis z książki Zmartychwstanie ptaszka, która ukazała się 17 maja 2012 roku nakładem Biura Literackiego.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Zmartwychwstanie ptaszka rozmawia Malwina Mus.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do książki Klasyk na luzie, wydanej nakładem Biura Literackiego 15 września 2011 roku.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Psalmy i inne wiersze Tadeusz Nowak rozmawiają Michał Raińczuk i Katarzyna Lisowska.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Szkice, recenzje, felietony rozmawia Anna Krzywania.
WięcejZ Andrijem Bondarem o książce Historie ważne i nieważne rozmawia Bohdan Zadura.
WięcejZ Bohdanem Zadurą o książce Nocne życie rozmawia Jarosław Borowiec.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wiersza Biały anioł z książki Nocne życie, wydanej nakładem Biura Literackiego 21 października 2010 roku.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Wszystko, która ukazała się w Biurze Literackim 1 września 2008 roku.
WięcejKomentarze Wojciecha Bonowicza, Tomasza Fijałkowskiego, Anny Kałuży oraz Bohdana Zadury.
WięcejPrzedmowa Bohdana Zadury do pierwszego wydania antologii poezji ukraińskiej Wiersze zawsze są wolne, wydanej nakładem Biura Literackiego.
WięcejRozmowa Anny Krzywani z Bohdanem Zadurą, towarzysząca wydaniu w Biurze Literackim antologii Węgierskie lato.
WięcejKomentarze Bohdana Zadury, Agnieszki Wolny-Hamkało, Ingi Iwasiów, Pawła Lekszyckiego, Mariusza Grzebalskiego, Macieja Roberta, Marcina Orlińskiego, Artura Nowaczewskiego, Grzegorza Tomickiego, Piotra Kępińskiego.
WięcejKomentarze Bohdana Zadury, Marcina Sendeckiego, Bartłomieja Majzla i Tomasza Fijałkowskiego.
WięcejKomentarze Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, Bohdana Zadury, Bożeny Keff i Lwa Nikołajewicza Myszkina.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Wiersze zebrane (tom 1), wydanej w Biurze Literackim 18 maja 2005 roku.
WięcejZ Bohdanem Zadurą rozmawia Jacek Kopciński.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury towarzyszący premierze książki Ptasia grypa, wydanej w Biurze Literackim w 2002 roku.
WięcejAutorski komentarz Bohdana Zadury do wierszy z książki Kopiec kreta, wydanej w Biurze Literackim w 2004 roku.
WięcejRozmowa Andrzeja Sosnowskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Klasyk na luzie. Rozmowy z Bohdanem Zadurą, wydanej w Biurze Literackim 15 września 2011 roku.
WięcejRozmowa Gabrieli Bar z Bohdanem Zadurą.
WięcejRecenzja Rafała Hetmana, towarzysząca premierze książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 22 sierpnia 2022 roku.
WięcejRozmowa Łukasza Dynowskiego z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 29 sierpnia 2022 roku.
WięcejRecenzja Adama Poprawy, towarzysząca premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejRozmowa Marty Podgórnik z Bohdanem Zadurą, towarzysząca premierze książki Puste trybuny, która ukazała się w Biurze Literackim 14 czerwca 2021 roku.
WięcejRecenzja Marty Podgórnik, towarzysząca wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejWiersz zarejestrowany podczas spotkania „Wiersze z gazet” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejPiąty odcinek programu literackiego „Poeci”, w którym Wojciech Bonowicz rozmawia z Bohdanem Zadurą.
WięcejWiersz z książki Wszystko (2008).
WięcejRecenzja Ilony Podleckiej towarzysząca premierze książki Już otwarte Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 25 stycznia 2016 roku.
WięcejRecenzja Krzysztofa Vargi z książki Węgierskie lato. Przekłady z poetów węgierskich w przekładzie Bohdana Zadury, która ukazała się 4 maja 2010 roku na łamach „Gazety Wyborczej”.
Więcej