Dziedziny sztuki mnożą się jak jamraje
debaty / ankiety i podsumowania Jakub WiśniewskiOdpowiedzi Jakuba Wiśniewskiego na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejAutorski komentarz Jakuba Wiśniewskiego towarzyszący premierze książki Myja, wydanej w Biurze Literackim 24 stycznia 2022 roku.
Zacząłem pisać, bo nie umiałem mówić. Po prawdzie, mówienie nadal mnie męczy. Przede wszystkim dlatego, że mówić trzeba do innych. Pisać natomiast trzeba do samego siebie, a to daje pisaniu jedną zaletę: kiedy piszesz, dowiadujesz się, kim na chwilę obecną jesteś.
Problem z manifestami jest następujący: żeby napisać manifest, trzeba mieć opinie. Mój kolega z zespołu stwierdził kiedyś, że jest „pobojowiskiem opinii” i, bez wstydu, również podpisuję się pod tym stwierdzeniem. Bo człowiek z opinią na dany temat przestaje na ten temat myśleć, a zaczyna racjonalizować. Własnej opinii się nie rozważa: własnej opinii się broni. I narzuca ją innym (a od czasu do czasu samemu sobie, gwoli przypomnienia).
No, ale: manifest to manifest, więc zebrałem tu chyba wszystkie opinie na temat pisania, jakie – na chwilę obecną – w sobie znalazłem, a jest to, jak łatwo mi policzyć, 90 procent opinii, jakie – na chwilę obecną – mam w sobie w ogóle.
Śmierć autora Rolanda Barthes’a traktować należy dosłownie: umarł autor, niech żyje czytelnik. Nie ma powrotu. Dlatego pocieszam się myślą, że ten manifest nie ma w sobie znaczeń, jakie próbuję mu nadać.
A mimo to wiem, że już niedługo będę się go wstydził.
Po co tworzyć
§1
Sztuka to „przerost formy nad treścią”.
§2
Sztuka nie potrzebuje odbiorcy. Odbiorcy potrzebuje jedynie artysta.
§3
Mówią: „Ucieczka w sztukę”. Źle mówią. Sztuka nie jest ucieczką. Sztuka to sposób na zmierzenie się z ciemnością, która nas otacza. Na zmierzenie się z nią – nie na ucieczkę. Ucieczką jest zamykanie się w prostych hasłach, prostych wiarach, unikanie rozliczeń, unikanie wniosków. Nadzieja – to jest ucieczka. Sztuka nie jest ucieczką. Jest walką z rzeczami, z którymi wygrać się nie da. Dlatego jest piękna. Dlatego warto ją uprawiać.
§4
Powyższe słowa brzmią, jakby sztuka była rodzajem religii. Jest dokładnie odwrotnie: religia jest rodzajem sztuki.
§5
Po to tworzyć.
Po co pisać
§1
Piszę, bo tylko wtedy wydaje mi się, że nie marnuję czasu. Nie dociekam, dlaczego tak jest. Piszę.
§2
Miały być opinie, oto i one: Wittgenstein się mylił (swoją drogą, ten manifest chyba parodiuje Tractatus logico-philosophicus).
Mylił się w kwestii zasadniczej: granice mojego języka NIE są granicami mojego świata. Nasz świat nie kończy się na rzeczach, które potrafimy nazwać. Gdyby tak było, literatura nigdy by nie zaistniała.
§3
Za Conradem, z Szaleństwa Almayera: „Nie ma na świecie dwóch istot rozumiejących się nawzajem; rozumieją tylko swoje słowa”.
Co to znaczy? Że każde słowo kłamie.
Co zatem pozostaje pisarzowi? Bawić się formą (re: The Nature of the Fun Davida Fostera Wallace’a).
§4
Po to pisać.
Po co prozą
§1
Prymitywizując myśl Faulknera: prozaik to nieudany poeta. Prozaik to poeta, któremu nie udało się zmieścić w niewielu słowach wagi ciężkiej, korzysta zatem z wielu słów wagi koguciej.
§2
Skoro gros współczesnej poezji od ponad pół wieku, w dalszym ciągu i bez większych zmian, praktykuje większą lub mniejszą obojętność na formę (powód takiego stanu rzeczy podaje nam Wise Blood Flannery O’Connor: „It’s easier to bleed than sweat”), formę przytulić musi proza. Proza, w której rytm ma znaczenie. W której brzmienie słów ma znaczenie.
Bo krew nie wystarcza. Potrzebny jest też pot.
§3
Na początku był rytm. Dopiero potem słowo.
§4
Po to prozą.
Po co fikcję
§1
Literatura faktu to niebezpieczna fikcja. Im bliżej życia literatura chce być, tym bezczelniejszym jest kłamstwem.
Za Lewą ręką ciemności Ursuli K. Le Guin: „Nadam mojemu raportowi formę opowieści, bo kiedy byłem jeszcze dzieckiem na mojej macierzystej planecie, nauczono mnie, że prawda to kwestia wyobraźni. Najbardziej niepodważalny fakt może zwrócić uwagę lub przepaść bez echa w zależności od formy, w jakiej został podany”.
§2
Literatura faktu (ang. non-fiction) kłamie pod pozorem prawdy.
Fikcja (ang. fiction) mówi prawdę pod pozorem kłamstwa.
Zwróćmy uwagę, że w języku angielskim termin non-fiction jest wtórny w stosunku do terminu fiction, natomiast w języku polskim nie tylko tak nie jest, ale nawet samo słowo „fikcja” często wywołuje negatywne konotacje (co wyjaśnia Polskę jako „twierdzę reportażu”).
§3
Literatura zaangażowana politycznie jest jak suchy ręcznik w zębach. Jak widelec skrobiący talerz. Jak nóż w łokciu. Powtarzanie everything is political za Rebeccą Solnit wynika z (jej) niezrozumienia, czym jest everything, czym jest political i czym jest is. Jedną z rzeczy, które polityczne nie są, jest bowiem ludzkie wnętrze: i to o nim warto pisać.
§4
Po to fikcję.
Jak nie pisać
§1
Nie wiem, jak pisać (za wyjątkiem tego: każde zdanie to wiersz).
§2
Wiem, jak nie pisać.
§3
Omijać kursy creative writing łukiem szerszym niż Katy Freeway.
§3
Pamiętać, że pisanie to bardziej sztuka niż rzemiosło.
Niech sam tytuł książki Stephena Kinga – Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika (On Writing: A Memoir of the Craft) – posłuży tu za przestrogę.
§4
Nie pisać o wygranych. Wygrani „już odebrali swoją nagrodę”.
Weźmy Biblię (jako zbiorową powieść? zbiór opowiadań? antologię?) – oba tak sprzeczne ze sobą testamenty. Biblia dosłownie składa się z nieuleczalnych indywidualistów, zrozpaczonych samotników, którymi świat pogardza, których świat tłamsi i zabija. Noe, Mojżesz, Hiob, Jeremiasz, Izajasz, wreszcie Jezus – wszyscy byli „szaleńcami dla świata”, niebezpiecznymi wywrotowcami. Niezrozumiani, niedoceniani, śmieszni (bo widzą i wiedzą zbyt dużo, ale nie umieją tego pokazać), potrzebują formy, która wypowie za nich to, czego nie umieją wypowiedzieć sami. Potrzebują przypowieści. Potrzebują Aarona.
Potrzebują literatury.
§5
Nie pisać o kopiących. Pisać o kopanych.
Szczęście jest nudne. Nie robi się filmów o szczęściu, ale o jego poszukiwaniu. W każdej opowieści z happy endem ów happy end jest na końcu – kiedy bohaterowie stają się szczęśliwi, kurtyna opada: nie ma już czego oglądać.
Szczęście odbiera swą nagrodę poprzez bycie szczęściem. I niech sobie nim będzie. Niech się wypcha samym sobą. A nam pozwólcie pisać o nieszczęściu. Za Siemionem, niedoszłym Samobójcą Erdmana: „Na miłość boską, nie odbierajcie nam ostatniej podstawy egzystencji, pozwólcie nam mówić, że życie jest ciężkie. Chociażby szeptem: ‘Życie jest ciężkie’”.
§6
Różnica między sztuką a przemysłem rozrywkowym jest następująca: sztuka przerabia „zjadaczy chleba” w aniołów (re: Testament mój Słowackiego), a przemysł rozrywkowy przerabia „zjadaczy chleba” w chleb (re: „Motomyszy” Kirszenbaum).
§7
Jako czytelnik w prozie nie szukam fabuły. W prozie szukam poezji.
Jako pisarz wiem, że powieści potrzebują fabuł, tak jak piosenki potrzebują refrenów. Artysta nie musi bawić, ale musi wabić.
§8
Pracuję jako techwriter. Techwriter to ktoś, kto trudne, zagmatwane sprawy musi przekazać w jak najprostszy sposób. Jeśli komuś wydaje się, że moje słowa są niejasne, niedokończone, zagmatwane, banalne, tandetne, brzydkie – zapewniam, że moje myśli są sto razy bardziej niejasne, niedokończone, zagmatwane, banalne, tandetne i brzydkie. Wyciągam z nich pięć procent. Może mniej. Nigdy nie wyciągam ich wszystkich. Nie mam na to czasu. Jestem zbyt zajęty przerabianiem tych pięciu procent na język zrozumiały dla samego siebie.
§9
W literaturze nie ma już miejsca na naturalizm, realizm czy weryzm. Od fotografowania rzeczywistości mamy smartfony, dyktafony, Google Glass czy Ray-Ban Stories (cokolwiek wygra).
Zamiast skazanej na porażkę zolowskiej próby odwzorowania rzeczywistości ® czy kompletnej joyce’owsko odjechanej bujdy (VR) proponuję literaturę jako rzeczywistość rozszerzoną (AR) – rzeczywistość rozszerzoną o wyobraźnię.
§10
Jak nie pisać „quasi-literatury”, o której pisał Henryk Bereza?
Tak oto (niech odpowie nam sam Bereza): „Bez subiektywnie największych kosztów wewnętrznych twórcy nie ma literatury. Największy koszt wewnętrzny twórcy to warunek literatury konieczny, ale nie dostateczny. Literatura tylko zdarza się w tym, co jest rezultatem największych kosztów wewnętrznych twórcy”.
Również tak: literatura to pisanie, w które wysiłek wkłada nie tylko twórca, ale też odbiorca, i w której, dzięki tym dwóm tragicznie niespójnym wysiłkom, autor i odbiorca spotykają się na sposób nieosiągalny dla jakichkolwiek innych dziedzin sztuki.
Tylko taka literatura przeżyje, bo jest niezależna od popytu – wynika jedynie z wewnętrznej konieczności twórcy.
Tylko taka literatura nadal stanowić będzie podstawę kina, telewizji, streamingu, gier, wirtualnej rzeczywistości. Mało tego, przeżyje nawet słowo pisane – bo je poprzedza. Nie przeżyje jedynie języka, bo to na nim się opiera – a jest on medium tak śmiesznie niewydolnym, że prędzej czy później będzie musiał ustąpić miejsca czemuś doskonalszemu (re: „transfer przeżyć” w Po piśmie Dukaja).
Na początku był rytm
§1
Z zasady nie ufam powieściopisarzom, którzy:
* Żyją.
* Nigdy nie próbowali zostać poetami.
§2
Jako czytelnik nie lubię humoru w prozie.
Jako pisarz z przerażeniem obserwuję, że humor czasem wkrada mi się między wiersze. Chciałbym się go pozbyć. Na razie nie umiem.
§3
O pokoleniach niech śpiewa Kombi. Ja nie jestem pokoleniem. Ja nie jestem z pokolenia. Ja nie jestem z pokoleniem. Tworzę tylko i wyłącznie w imieniu własnym. Proszę mnie nie podpinać pod żadne ruchy do poduchy, jak zerżnięte z hiszpańskiego „Mury” pod Solidarność. Jako artysta żądam prawa do nieopowiadania się, do nieokreślania się. Żądam prawa do bycia skomplikowanym, zniuansowanym, nieokreślalnym i niezaokrąglalnym (tak jak słowa „nieokreślalne” i „niezaokrąglalne”, których mam prawo używać). Żądam prawa do braku poglądów. Żądam prawa do stania z boku – do stania z boku i myślenia zamiast działania (działania, które i tak zazwyczaj ogranicza się do nakładek na profilowe i błyskotliwych komentarzy). Artysta nie jest od działania. Od działania są siepacze. Jako artysta nie mam obowiązku ratowania świata. Nie mam obowiązku ratowania kraju. I nie mam obowiązku ratowania czytelnika.
Jestem świadomy, że niektóre z powyższych zdań równają mnie z resztą pokolenia płatków śniegu. Nie wiem, co z tym zrobić. Mogę tylko przeprosić.
§4
Nie przepraszam.
§5
Na pohybel purystom wszelkich rodzajów i gatunków. Tym, którzy świat najchętniej widzieliby w monochromie.
Za Fernandem Pessoą: „grammar is an instrument and not a law. […] Let grammar rule the man who doesn’t know how to think what he feels. Let it serve those who are in command when they express themselves”.
Język jest open-source’owy. Nie należy do nikogo. Możesz zrobić z nim, co zechcesz. A to, czy ktokolwiek będzie w stanie skompilować napisany przez ciebie kod, jest całkowicie odrębną kwestią.
W związku z powyższym serdecznie pozdrawiam Radę Jeżyka Polskiego.
§6
Zastrzegam sobie prawo do wycofania się z każdej tezopinii niniejszego manifestu (zwłaszcza w obliczu konfrontacji fizycznej). Don’t trust me. I’m an artist.
Dziękuję.
Muzyk, tekściarz, z zawodu technical writer. Wokalista związanego z wytwórnią Karrot Kommando projektu Kirszenbaum, z którym wydał dotąd dwie płyty: Stypa komedianta (2019) i Się (2021). Myja to jego debiut książkowy.
Odpowiedzi Jakuba Wiśniewskiego na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejRozmowa Kacpra Szpyrki z Jakubem Wiśniewskim, towarzysząca premierze książki Myja, wydanej w Biurze Literackim 24 stycznia 2022 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Myja Jakuba Wiśniewskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 24 stycznia 2022 roku.
WięcejPremierowy fragment książki Jakuba Wiśniewskiego. Prezentacja w ramach projektu „Pierwsza książka prozą 2020”.
WięcejRecenzja Aleksandry Byrskiej towarzysząca premierze książki Myja Jakuba Wiśniewskiego, wydanej w Biurze Literackim 24 stycznia 2022 roku.
WięcejRozmowa Kacpra Szpyrki z Jakubem Wiśniewskim, towarzysząca premierze książki Myja, wydanej w Biurze Literackim 24 stycznia 2022 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Myja Jakuba Wiśniewskiego, która ukaże się w Biurze Literackim 24 stycznia 2022 roku.
Więcej