recenzje / KOMENTARZE

[początek wiersza]

Jakub Wojciechowski

Autorski komentarz Jakuba Wojciechowskiego o jednym wierszu.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

[początek wiersza]

a.s.

począ­tek wier­sza dany jest poecie
przez boga mawiał paul valéry to
ta nagła trwo­ga kie­dy ktoś zapró­szy
śnieg na ekra­nie jak bro­kat w noc
syl­we­stro­wą cięż­ką od per­fum
wście­kle kipi szam­pan i eks­plo­du­ją
łącza poza gra­ni­ca­mi kra­ju koniec
jest bli­ski śnieg leje się z ekra­nu
a jesz­cze przed chwi­lą był deszcz
monet poma­rańcz i bute­lek whi­sky
i figo szy­ko­wał się do wyko­na­nia
rogu trwo­ga przy­cho­dzi z nagła

począ­tek wier­sza dany jest poecie
przez boga koniec przez dia­bła


Począ­tek wier­sza „[począ­tek wier­sza]” nie pozo­sta­wia wąt­pli­wo­ści że mamy tu do czy­nie­nia z począt­kiem wier­sza, a nie, daj­my na to, przed­mo­wy do książ­ki tele­fo­nicz­nej. Na wszel­ki wypa­dek wiersz został jesz­cze dodat­ko­wo opa­trzo­ny mono­gra­mem poezji, któ­ry sta­no­wi zara­zem ini­cja­ły zna­ne­go poety. (Nie jest nim Paul Valéry.) Wiersz roz­wi­ja się dostoj­nie, maje­sta­tycz­nie i cokol­wiek prze­wi­dy­wal­nie, kie­dy to w rogu ekra­nu, niczym pia­na z butel­ki pod­ra­bia­ne­go szam­pa­na, wyska­ku­je sma­gło­li­cy dia­be­łek z pudeł­ka, w śnież­no­bia­łym kostiu­mie nie­ustra­szo­ne­go deus ex machi­na. Bez­wstyd­ny impo­stor zosta­je rychło zde­ma­sko­wa­ny, po czym pono­si dotkli­wą karę. Mamy tu do czy­nie­nia z insce­ni­za­cją god­ne­go ubo­le­wa­nia przy­ję­cia, któ­re krew­cy socios zgo­to­wa­li Luiso­wi Figo po trans­fe­rze tegoż do galak­tycz­ne­go Realu. Nie­szczę­sny Luis miał zostać ugo­dzo­ny m.in. butel­ką whi­sky. (Publi­ka­to­ry mil­czą o tym, czy była peł­na.) „I tak trwał na poste­run­ku, pod obcą cho­rą­gwią, w gra­dzie zło­to­li­te­go desz­czu, a żałość w nim wzbie­ra­ła okrut­na…” Los Luisa jest prze­są­dzo­ny: w grę wcho­dzi już tyl­ko trans­ak­cja natu­ry mefi­sto­fe­licz­nej. Łącza kipią jak szam­pan, per­fu­my eks­plo­du­ją jak sztucz­ne ognie… Mia­łeś, cha­mie, wyko­nać róg!!! A tu zło­to­li­tość prze­czy, a tu zło­to­li­tość bro­czy… Koniec wier­sza „[począ­tek wier­sza]” nie pozo­sta­wia wąt­pli­wo­ści że mamy tu do czy­nie­nia z począt­kiem koń­ca sone­tu szek­spi­row­skie­go. Bo też i szek­spi­row­ska jest cała intry­ga: zazdrość, zemsta, nagła śmierć. Na wyga­szo­nym fir­ma­men­cie, w cięż­kich opa­rach bro­ka­tu, bla­do­li­cą łuną wscho­dzi brzy­twa Bec­kha­ma.

O autorze

Jakub Wojciechowski

Urodzony w 1972 roku. Poeta, tłumacz, fotoamator. Ukończył niderlandystykę na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszka w Warszawie.

Powiązania