recenzje / ESEJE

Pod prąd, w nieważkość. O „gatunkach anadromicznych” Karola Brzozowskiego

Joanna Mueller

Impresja Joanny Mueller na temat poezji Karola Brzozowskiego, laureata projektu „Połów. Poetyckie debiuty 2023”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Uznać wiersz za zwie­rzę ana­dro­micz­ne – żyją­ce w dwóch śro­do­wi­skach (język/świat) i nie­ustę­pli­wie pły­ną­ce pod prąd (życia/mowy) – może było­by bana­łem, gdy­by sam autor nie wywo­łał tego tro­pu inter­pre­ta­cyj­ne­go w tytu­le swo­je­go zestawu/tomu poetyc­kie­go (tytu­le nie pierw­szym zresz­tą, moż­li­we też, że nie ostat­nim). Na pew­no ana­dro­micz­ność prze­sta­je być banal­na w momen­cie, gdy dostrze­że­my, że pra­cu­je ona – jako głów­na regu­ła – w mate­rii więk­szo­ści wier­szy Karo­la Brzo­zow­skie­go, nie tyle jako obraz migra­cji gatun­ków z jed­ne­go śro­do­wi­ska do dru­gie­go (na przy­kład łoso­si pły­ną­cych na tar­ło z mórz do stru­mie­ni, choć z przy­mru­że­niem kry­tycz­ne­go oka war­to dodać, że zarów­no kwe­stia pro­ge­ni­tu­ry, jak i wędrów­ka od reje­stru „sło­ne­go” do „słod­kie­go” są w tej poezji bar­dzo istot­ne), ile jako prze­ni­ka­nie się róż­nych cza­so­prze­strze­ni w poje­dyn­czych utwo­rach.

W spo­sób nie­zwy­kle wyra­zi­sty widać to w jed­nym z moich ulu­bio­nych wier­szy auto­ra – z inci­pi­tem „[w gale­rii sztu­ki współ­cze­snej]”. Ana­dro­micz­ność jest tu hoj­na, obej­mu­je nie dwa, ale co naj­mniej trzy lub czte­ry śro­do­wi­ska: gale­rię sztu­ki, tra­sę szyb­kie­go ruchu, sta­cję ben­zy­no­wą i – otóż wła­śnie – kosmos (plus jesz­cze może prze­strzeń oni­rycz­ną, bo tem­po jaz­dy pod­po­rząd­ko­wa­ne jest sno­wi cór­ki; kto z rodzi­ców nie usy­piał dziec­ka szyb­ką jaz­dą, niech pierw­szy stuk­nie w karo­se­rię). Naj­cie­kaw­sza w tym wier­szu jed­nak nie jest jaz­da, ale ten moment, w któ­rym oświe­tlo­na neo­na­mi – a przy oka­zji mistrzow­sko maź­nię­ta pędz­lem Hop­pe­ra – twarz córecz­ki zni­ka z realu Orle­nu, a poja­wia się w kosmicz­nej próż­ni: „śpi zahi­ber­no­wa­ny podróż­nik na mar­sa (…) w kap­su­le głów­ki tęt­ni­ca”.

O samym wier­szu mogła­bym pisać jesz­cze dłu­go (bo co tu robi choć­by „tele­por­to­wa­ny koń”?), może poja­wi się jesz­cze oka­zja. W tym momen­cie chcia­ła­bym zwró­cić uwa­gę na mil­czą­cą kosmicz­ną próż­nię, któ­ra w wie­lu tek­stach Karo­la Brzo­zow­skie­go sta­je się obcym bio­to­pem odna­le­zio­nym nagle w naj­bliż­szej lokal­no­ści. To, w czym wyda­je­my się moc­no osa­dze­ni (dom, bli­ska rela­cja, codzien­ność, Pol­ska 2023, świat, ludz­kość), już w samej swo­jej isto­cie zawie­ra pier­wia­stek pozor­nie nie­do­sięż­nej cza­so­prze­strze­ni. Wiersz zaś, ta zmyśl­na dwu­śro­do­wi­sko­wa hybry­da, nie tyle kata­pul­tu­je nas w pust­kę nie­waż­ko­ści, ile poka­zu­je, że kosmos, kata­stro­fa, futu­ry­stycz­na dys­to­pia dzie­ją się w tkan­ce nasze­go tu i teraz.

War­to wspo­mnieć, że autor fun­du­je opi­sa­nym przez sie­bie isto­tom ludz­kim i nie-ludz­kim – a przy oka­zji czy­tel­ni­kom – wra­że­nie nie­sa­mo­wi­to­ści nie­co podob­ne do tego, któ­re sta­je się udzia­łem nie­bi­nar­nych „andro­idów” inne­go lau­re­ata tego­rocz­ne­go Poło­wu – Kami­la Pli­cha. Obaj poeci – choć na róż­ne spo­so­by – podej­mu­ją namysł nie­an­tro­po­cen­trycz­ny, eko­po­etyc­ki i oko­ło­ka­ta­stro­ficz­ny, wyka­zu­ją hybry­dycz­ność swo­ich pod­mio­tów, ale też chęt­nie spraw­dza­ją warun­ki brze­go­we ludz­kiej komu­ni­ka­cji (Brzo­zow­ski przy­zna­je: „zaj­mu­je mnie roz­mo­wa” i z wyczu­ciem reje­stru­je led­wo dostrze­gal­ne zwich­nię­cia w kon­tak­cie). Tym, co ich róż­ni, a co wyda­je mi się waż­ne w pisa­niu auto­ra gatun­ków ana­dro­micz­nych, jest roz­pi­na­nie sytu­acji lirycz­nych nie tyl­ko na osi hory­zon­tal­nej (jak w przy­pad­ku seku­lar­nych, imma­nent­nych państw miast i oko­lic Pli­cha), lecz tak­że na osi wer­ty­kal­nej – zgod­nie zresz­tą z tytu­łem, któ­ry ozna­cza gatun­ki pły­ną­ce pod prąd wody (gr. aná – ‘w górę’, dró­mos – ‘bieg’), jed­nak według prze­wrot­nej ety­mo­lo­gii oraz w post­se­ku­lar­nym, trans­cen­dent­nym uję­ciu może też ozna­czać tych, któ­rzy patrzą w górę.

Wizyj­ny, wręcz mistycz­ny aspekt wier­szy Karo­la Brzo­zow­skie­go to kolej­ny temat do omó­wie­nia kie­dy indziej. Ja chcia­ła­bym zamknąć mój tekst czymś bar­dzo cha­rak­te­ry­stycz­nym dla tej poezji – a mia­no­wi­cie mil­cze­niem. W gatun­kach ana­dro­micz­nych, o czym wspo­mnia­łam, odzy­wa się cisza kosmo­su, poetyc­ko wię­cej dzie­je się tu w kana­le wizu­al­nym niż audy­tyw­nym (może mieć zna­cze­nie fakt, że autor jest kon­ser­wa­to­rem malar­stwa), ale fascy­nu­ją­cy jest też czę­sty w tym tomie efekt mute, czy­li nagłe odcię­cie dźwię­ku, któ­re – nie­mal jak w fil­mach kata­stro­ficz­nych – połą­czo­ne jest z zasto­so­wa­niem slow motion. Nastę­pu­je wybuch, boha­te­ro­wie krzy­czą z bólu i ucie­ka­ją w pani­ce – ale my widzi­my ich ruchy jak­by zato­pio­ne w struż­ce lep­kie­go mio­du (to kolej­ny waż­ny dla auto­ra motyw!), a sły­szy­my jedy­nie brak fonii, bez­głos.

Wier­sze Brzo­zow­skie­go nie­kie­dy przy­po­mi­na­ją takie wła­śnie kadry z kata­stro­fy, któ­ra (już to wie­my) pły­nie w żyłach naszej codzien­no­ści. Uchwy­co­ne w tych wymu­to­wa­nych sekwen­cjach posta­ci coś mówią, coś prze­ży­wa­ją, coś robią, ale my patrzy­my na nie jak na kosmo­nau­tów uwię­zio­nych w kap­su­le albo jak na nie­me ryby za szkłem akwa­rium. Tyl­ko czy na pew­no to my patrzy­my, a nie jeste­śmy obser­wo­wa­ni? Czy to nie nas – gatun­ki ana­dro­micz­ne, żyją­ce wszę­dzie naraz, zawsze pod prąd – uno­si w kosmicz­ną ciszę tele­por­to­wa­ny koń?

O autorze

Joanna Mueller

Urodzona w 1979 roku. Poetka, eseistka, redaktorka. Wydała tomy poetyckie: Somnambóle fantomowe (2003), Zagniazdowniki/Gniazdowniki (2007, nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia), Wylinki (2010), intima thule (2015, nominacje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i do Silesiusa), wspólnie z Joanną Łańcucką Waruj (2019, nominacje do Silesiusa i Nagrody im. W. Szymborskiej) oraz Hista & her sista (2021, nominacja do Silesiusa), dwie książki eseistyczne: Stratygrafie (2010, nagroda Warszawska Premiera Literacka) i Powlekać rosnące(2013) oraz zbiór wierszy dla dzieci Piraci dobrej roboty (2017). Redaktorka książek: Solistki. Antologia poezji kobiet (1989–2009) (2009, razem z Marią Cyranowicz i Justyną Radczyńską) oraz Warkoczami. Antologia nowej poezji (2016, wraz z Beatą Gulą i Sylwią Głuszak). Członkini grupy feministyczno-artystycznej Wspólny Pokój. Mieszka w Warszawie.

Powiązania