
Obracaj to w kółko, w kółko
debaty / ankiety i podsumowania Jakub KornhauserGłos Jakuba Kornhausera w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejKomentarz Jakuba Kornhausera i Wacława Rapaka towarzyszący premierze książki Meskalina i muzyka Henriego Michaux w ich przekładzie, wydanej w Biurze Literackim 15 listopada 2021 roku.
Henri Michaux (1899–1984) był bez wątpienia jednym z najbardziej intrygujących poetów języka francuskiego. Nie tylko zresztą poetów – z równym powodzeniem zajmował się prozą, esejem, malarstwem, grafiką, a nawet filmem i muzyką. Urodził się w belgijskim Namur, spędził dużo czasu w szalonych podróżach po świecie, które znalazły literacko niebanalne odzwierciedlenie w jego prozie, a następnie osiadł nad Sekwaną i przyjął francuskie obywatelstwo. Z czasem wyrósł na ikonę literatury osobnej. Z rzadka udzielał wywiadów, jego zdjęć próżno było szukać w literackich periodykach, zaś niemal szamanistyczna legenda, jaka mu towarzyszyła, przydała mu mitycznego statusu. Jednak dziesiątki książek jego autorstwa – tomów poezji i prozy poetyckiej, opowiadań oraz dłuższych próz, esejów, notatek filmowych i malarskich, wreszcie książek graficznych i katalogów wystaw – świadczyły o niespożytej aktywności twórczej Michaux. I to właśnie ta transdyscyplinarna aktywność naznaczyła kolejne wyzwania, jakie przed sobą stawiał: czy to eksplorując różne gatunki i modele pisania, czy to doświadczając możliwości sięgnięcia w głębsze rejony świadomości po zażyciu meskaliny lub haszyszu.
Wielokształtność pisarskiego i pisarsko-graficznego dorobku Michaux mieści się, bagatela, w trzytomowym wydaniu jego dzieł zebranych opublikowanym przez wydawnictwo Gallimard w prestiżowej serii Bibliothèque de la Pléiade. Na prawie pięciu tysiącach stron Henri Michaux jawi się czytelnikom jako autor niemożliwy do zaklasyfikowania, sięgający do wielu, często przeciwstawnych, tradycji i myślący o procesie twórczym w kategoriach nieustannego eksperymentowania. Z jednej strony inspirował się odkryciami awangardy, a jego wczesna poetyka z lat dwudziestych i trzydziestych opierała się na wizyjności i oniryzmie o surrealistycznych korzeniach. Z drugiej strony mocne piętno odcisnęło na niej unikalne doświadczenie poszukiwań „przestrzeni wewnętrznej” – intersubiektywne operacje na żywym organizmie jednostkowego istnienia. Z trzeciej wreszcie strony Michaux w ostatniej fazie twórczości nader chętnie korzystał z działań kolażowych, poświęcając się współdziałaniom liter, słów, plam i linii, manewrowaniu między niedopowiedzeniami i niedopełnieniami, łączeniu oszczędności formalnej z maksymalizmem rozważań nad sensem życia i losem świata.
Możemy zaryzykować stwierdzenie, że wspólnym mianownikiem okazuje się dla tej twórczości formuła egzorcyzmu, rozumianego zarówno jako próba dotarcia do najgłębszych pokładów jaźni, jak i w kontekście metodycznych ćwiczeń duchowych. Nie byłby jednak Michaux twórcą tak oryginalnym, o wciąż aktualnej wymowie, gdyby nie charakterystyczny idiolekt: minimalistyczny, lapidarny, bliski aforyzmowi, a między słowami wybuchający szalonymi wizjami. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z fantasmagorycznymi opowiastkami z nieznanych krain, czy z dziennikami realnych podróży, czy nurkujemy w poemacie napędzanym strumieniem świadomości, czy obserwujemy żelazną logikę neoawangardzisty świadomego znaczenia każdej kropki, autor Ekwadoru wymyka się jednoznaczności i potrzebie czytelniczego – a także krytycznego, rzecz prosta – „przyszpilenia”. Ucieka, starając się porzucić wygodną maskę – awangardzisty, neoawangardzisty, minimalisty, kolażysty, hermetyka, metafizyka. Fascynuje, bo wodzi na manowce przyzwyczajenia i gusta publiczności, nie uwodzi publiczności łatwymi wzruszeniami ani powielaniem znanych i lubianych konwencji.
Chcielibyśmy ujawnić tę podskórną rewolucyjność pisania Michaux, ukazując je w całej rozciągłości strukturalnej – od aforystycznych „plasterków wiedzy” po gęste poematy prozą, od eksperymentalnych wierszy-scenopisów po subtelne erotyki, wreszcie od nonszalanckich makabresek po rozbudowane traktaty narkotyczno-metafizyczne. Sięgnęliśmy po teksty o maksymalnej rozpiętości chronologicznej, w tym literackie pierwociny i literacki testament, a także o maksymalnej rozpiętości genologicznej, takie jak: poemat-kalendarium, wiersz-scenopis, wiersz-synopsis filmu, wiersz-komentarz do własnej twórczości, wiersz-strumień świadomości, wiersz-rejestr, poematy prozą i prozy poetyckie. Tylko w takim ujęciu bowiem dajemy czytelnikowi szansę na przeniknięcie do mrocznych krain, nawiązujących do piekielnych kręgów Rimbauda czy Lautréamonta, lecz poszerzających je o awangardową niejednoznaczność i neoawangardową świadomość formy.
U Michaux bowiem wszystko jest pozorne, dzieje się zawsze „gdzie indziej”, a ludzie reprezentowani są przez zjawy, cienie i sobowtóry. Absurdalne, niemal halucynacyjne obrazy sąsiadują z fragmentami napędzanymi wisielczym humorem niczym narkotykowe tripy. Przy czym doświadczenia z meskaliną czy haszyszem nie są tylko literacką zgrywą, ale śmiertelnie poważnie traktowanym sposobem życia i tworzenia – nic dziwnego, że dziełem Michaux fascynowali się zarówno francuscy neoawangardziści z członkami grupy OuLiPo na czele, jak i przedstawiciele Beat Generation. W pewnym sensie okazał się on prekursorem nowoczesnych praktyk łączenia awangardowej wrażliwości na formę i mocnego zaangażowania w sprawczość podmiotu. Sprawczość i niesprawność – koniec końców w tekstach Michaux oddana sennym majakom świadomość wiedzie w stronę okrutnych praktyk, które dają ułudę wybawienia z koszmaru codzienności. Ostatecznie gra toczy się o ustalenie choćby doraźnej, jednostkowej tożsamości mówiącego w tej poezji głosu, nawet jeśli byłby on ledwie słyszalny. W tej grze jednak nie sposób wygrać.
Niejednorodność tego dzieła poetyckiego w połączeniu z podkreślaną przez krytykę jego wariantowością – gdzie „sztuka wariantów” znaczy właściwą temu twórcy naturalną potrzebę modyfikowania kolejnych wersji poszczególnych utworów, wnoszenia zmian w układ następujących po sobie wydań – pozwala znawcom opisywać tę całość jako swoisty archipelag poddawanych zmianom zbiorów, tomów, wersji. Używane w odniesieniu do dzieła Michaux określenie „anarchia” to mniej jego wewnętrznie zmienny charakter, natomiast bardziej brak tradycyjnie rozumianego podmiotu literackiego, który by można choć po części utożsamić z autorem. Ów „brak szefa” to konsekwentnie budowana przez Michaux wielość podmiotów. Jak sam stwierdza w jednym ze swoich tekstów poetyckich, jego marzeniem było stworzenie „orkiestry głosów”. Głosów, z których każdy walczy o prawo do wypowiedzi.
Stąd z pewnością przypisywana autorowi Barbarzyńcy w Azji i dająca się w wielu miejscach wyczytać agresywność pojawiających się tutaj podmiotów. Ich agonistyczne zachowania znajdują emblematyczny wyraz w tytule jednego z najbardziej znanych wierszy Michaux „Je suis contre”. Bycie przeciw jest przypisywane trzem postawom współistniejących tu nie do końca pokojowo podmiotów. Ekstrawersja obok introwersji, a obok nich szczególnie charakterystyczna dla Michaux infiniwersja. Taka hybrydyczność podmiotów i ich różnorodnych doświadczeń wpisuje się w tym świecie poetyckim w konstytutywną dla niego paradoksalność. Jak bowiem ujmuje to jeden z aforyzmów: „Nawet jeśli jest to prawda, jest to fałsz”.
Henri Michaux należy do grona artystów, którzy – nawet jeśli nie są wymieniani jednym tchem wśród światowej plejady największych i nagradzanych poetów – wpisali się w świadomość wielu czytelników na całym świecie. Poświęcono mu do tej pory kilka biografii, wiele monografii, kilka poważnych konferencji naukowych, setki artykułów i katalogów wystaw. Warto zaznaczyć, że jedna z większych ekspozycji jego prac miała miejsce w 2018 roku w krakowskim Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha.
Jak już wspomnieliśmy, dorobek Henriego Michaux należy do znaczących. Niemniej polskiemu czytelnikowi Michaux jest dobrze znany przede wszystkim jako prozaik, autor Niejakiego Piórki, Podróży do Wielkiej Garabanii, Gdzie indziej, Ekwadoru i Barbarzyńcy w Azji w przekładach, kolejno, Jerzego Lisowskiego, Marii i Władysława Leśniewskich oraz Oskara Hedemanna.
W niewielkim stopniu znamy Michaux-poetę. Oprócz obecności jego utworów w kilku antologiach mamy do dyspozycji tylko dwie książki poetyckie autora: Poezje w wyborze i tłumaczeniu Juliana Rogozińskiego (celofanowa seria PIW, 1978), a także tom poematów prozą w przekładzie Julii Hartwig (Seans z workiem oraz inne rady i przestrogi, Sic!, 2004). Uważamy, że nadszedł czas, by przypomnieć tego niebanalnego twórcę nowymi tekstami. Co więcej, jego różnorodne formalnie i wewnętrznie skomplikowane tomy dają możliwość przesunięcia akcentów w konstruowaniu poetyckiego programu Michaux: to już nie tylko kontynuator awangardowych eksperymentów, lecz w pierwszej kolejności praktyk, traktujący przestrzeń tekstu jako arenę zmagań z siłami nieprzyjacielskiego świata.
Urodził się w 1984 roku w Krakowie. Poeta, eseista, tłumacz, literaturoznawca. Współzałożyciel i pracownik Ośrodka Badań nad Awangardą na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autor kilkunastu książek – tomów wierszy, zbiorów esejów, monografii naukowych poświęconych awangardzie. Redaktor serii wydawniczych, czasopism, antologii. Przekłada z francuskiego, rumuńskiego i serbskiego, m.in. książki Gherasima Luki, Henriego Michaux, Gellu Nauma, Miroljuba Todorovicia, ostatnio Claudiu Komartina. Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom poematów prozą Drożdżownia (2015) i Nagrody Znaczenia za zbiór esejów rowerowo-krakowskich Premie górskie najwyższej kategorii (2020). Juror Nagrody Literackiej Gdynia.
literaturoznawca, romanista, tłumacz. Profesor w Instytucie Filologii Romańskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się nowoczesną i współczesną literaturą francuską oraz teorią literatury. Autor książek poświęconych m.in. Maurice'owi Blanchotowi i Henri Michaux, współredaktor wielu monografii naukowych. Przekłada z języka francuskiego (m.in. książki Alberta Camusa czy Frédérica Beigbedera). Redaktor naczelny czasopism „Romanica Cracoviensia” i „Humanities and Cultural Studies”.