recenzje / ESEJE

Podstępna codzienność Jamesa Schuylera

Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z ksiażki Trzy poematy Jamesa Schuylera.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że poezja amerykańska znalazła w naszej kulturze odpowiednie dla siebie miejsce. Do takiego stanu rzeczy przyczynia się niewątpliwie bliskość tych utworów względem tego, co odbiorca otrzymuje od rodzimych twórców. Jednak dzięki temu wydawane są kolejne książki amerykańskich poetów oraz antologie, które coraz mocniej umieszczają tą poezję w naszej świadomości. Zaczynamy odbierać ją naturalnie, jako coś bliskiego i “naszego”. Wydaje mi się, że zbiór poematów Jamesa Schuylera tym bardziej uzupełnia obraz nowojorskiej grupy twórców i jest wyrazem rosnącego zainteresowania amerykańskimi poetami. Książkowe wydanie pozwala na przyjrzenie się pozycji względem Johna Ashbery’ego czy Franka O’Hary, którzy w naszej kulturze są już dobrze rozpoznawani.

Umieszczony w zbiorze Trzy poematy “Poranek poematu” to jeden z najbardziej znanych wierszy poety, a przy tym wyraz tych cech, które świadczyły o wyjątkowości poezji nowojorskiej. Stylistyka oraz rejestry językowe, które Schuyler wykorzystuje w kolejnych wersach, sprawiają, że czytelnik w każdym momencie musi wykazywać czujność i skupienie. Poeta bardzo zręcznie potrafi zmieniać styl wypowiedzi, a wersy mówiące o codzienności zlewają się w jedną całość z metaliterackimi refleksjami. Cała trudność związana z lekturą kryje się właśnie w jego fałszywej prostocie – informacje, które podmiot podaje odbiorcy nie są wyraźnie od siebie oddzielane i przechodzą w kolejne w bardzo szybkim tempie. To czytelnik musi dokonać aktu wartościowania i samodzielnie wybierać wersy, gdzie podmiot przyjmuje odmienną postawę, komentując na przykład sam fakt powstawania poematu.

Początek może zaskoczyć bardzo prostym językiem, w którym znajdzie się miejsce dla dygresji, wulgaryzmów, opowieści, wprowadzających do dalszych części utworu. Odbiorca ma wrażenie, że obcuje z kimś, kto mówi językiem potocznym, ale w dalszym ciągu jest to utwór poetycki – rozwija się w konkretnym kierunku obranym przez podmiot. Potoczne wypowiedzi bohatera pozwalają na wejście w jego świat, rozpoznanie od środka – przez pryzmat wspomnień. Ale następują również momenty, gdzie stylistyka się zmienia, przypominając, że ciągle jesteśmy w trakcie poematu:

W saloniku na parterze w oddalonej Chelsea
cieszę się, że istnieje
Akwarela ze mną w błękitnych szortach, jak siedzę
przy czarnej Britannice,
Przy lampie do czytania z kloszem z zielonego szkła i
kieliszku ciemnoczerwonego wina,
Wino rubinowe gardziołko kolibra
wiszącego na rozpędzonych
Skrzydłach w głębi krwawego błękitu ostróżki myślę
O tych dwóch modrosójkach, trochę jak ja nazbyt
pulchnych, o czaszce Baudelaire’a (…)

(przeł. Andrzej Sosnowski i Bohdan Zadura)

Pierwszy, bardzo bezpośredni wers, informuje, gdzie się znajdujemy, ale kolejne są już wyrazem niezwykle poetyckiej wyobraźni, która w tym wypadku nadaje kolory temu, co ją otacza. Sprawia to, że fragment ten jest bardzo impresyjny, a czytelnik jest w stanie wyobrazić, jak wygląda opisywana sytuacja, wnętrze, przedmioty. Jednocześnie wszystko to posiada swój własny kolor, który świadczy o wyjątkowości i odrębności. W dalszej części natomiast podmiot z tych obrazów konstruuje metaforę, która zamyka fragment, nadając mu spójność. Mimo że myśli wypełniają rzeczy proste, to jego wyobraźnia jest poetycka, dodaje znaczenia do tego, co jest w bezpośrednim otoczeniu – przedmiotom, które tradycyjnie w poezji występować nie powinny.

Wielka wartość tego utworu polega właśnie na umiejętnym prezentowaniu tych detali, które zupełnie nie przystają do naszych czytelniczych przyzwyczajeń. Wiąże się to z łamaniem tradycyjnych konwencji – w poezji brakowało miejsca dla wydarzeń codziennych, wulgaryzmów, drobiazgowego opisywania spotkań i rozmów:

Pokuśtykałem na sam dół wzgórza bez końca do dalekiego
Bella i nabyłem niezbędne
Artykuły spożywcze: oszronione puszeczki skoncentrowanego
soku z limony, z cytryny, z pomarańczy,
Wielkie dmuchane torby z chlebem, dżem malinowy Smuckera,
płatki, ale nie te dobre,
Irlandzkie (uwaga podróżni: w mieście Nowy Jork prawie
nigdzie nie dostaniecie miseczki
Płatków: wiem, bo próbowałem: nie warto: zawsze
będą smakować jak klajster)
I pokuśtykałem z powrotem (…)

(przeł. Andrzej Sosnowski i Bohdan Zadura)

Schuyler pozbawia więc swoją sztukę wzniosłości, która tradycyjnie kojarzona była z poezją, pokazując przy tym, że nie jest ona niezbędna. Korzystając z takiej poetyki codzienności również uzyskuje się efekt artystyczny, może nawet bardziej przekonujący niż w przypadku sztuki, która stawia sobie zadanie dotarcia do czegoś obiektywnego. Świat przedstawiony poety wyrażony i skonstruowany został w języku i przede wszystkim przez ten pryzmat powinien być odbierany.

Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na drobiazgową i wnikliwą pracę tłumaczy – Andrzeja Sosnowskiego i Bohdana Zadury. Poemat nie jest jednorodny stylistycznie – rejestry językowe często subtelnie się zmieniają, co doskonale dostrzeżono w przekładzie. Dzięki nim utwór ten jest “żywy” i zachował swój charakter, który dostrzec można nie tylko w oryginale, ale i w polskiej wersji.

O AUTORZE

Mateusz Kotwica

Absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikował poezję na łamach m.in. "Wakatu" i "Rity Baum". Pisze również szkice krytycznoliterackie. Interesuje się poezją współczesną oraz twórczością Jamesa Joyce'a.

powiązania

Powrót po latach – kilka refleksji wokół Wierszy zebranych Rafała Wojaczka

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Wiersze zebrane Rafała Wojaczka.

WIĘCEJ

Zdania pod prąd – Cztery poematy Johna Ashbery’ego.

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Cztery poematy Johna Ashbery’ego.

WIĘCEJ

Dokończenie pewnej rozmowy

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki dwie rozmowy (Oak Park – Puszczykowo – Oak Park).

WIĘCEJ

Małe refleksje wokół Fugi Urszuli Kozioł

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Fuga Urszuli Kozioł.

WIĘCEJ

Wypełnianie luki – Od kwietnia do kwietnia Michaela Longley’a

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Od kwietnia do kwietnia Michaela Longleya.

WIĘCEJ

Ścieg o bardzo skomplikowanej budowie

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki takim ściegiem Andrzeja Falkiewicza.

WIĘCEJ

Wymuszony powrót do natury. O Mimikrze Łukasza Jarosza.

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Mimikra Łukasza Jarosza.

WIĘCEJ

Proces marginalizacji, spychania i odpychania Inności

wywiady / O KSIĄŻCE Jakub Skurtys Mateusz Kotwica

Z Jakubem Skurtysem o książce Sajgon rozmawia Mateusz Kotwica.

WIĘCEJ

Język i szaleństwo

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Przymiarki Rafała Gawina.

WIĘCEJ

Ciężko utrzymać poziom, ale jeszcze trudniej wiarygodność poetycką

debaty / WYDARZENIA I INICJATYWY Grzegorz Jankowicz Julia Fiedorczuk Marcin Sierszyński Marta Kucharska Mateusz Kotwica Paweł Kaczmarski

Głosy Julii Fiedorczuk, Grzegorza Jankowicza, Pawła Kaczmarskiego, Mateusza Kotwicy, Marty Kucharskiej i Marcina Sierszyńskiego w debacie “Dożynki 2008”.

WIĘCEJ

Czas przeszły, czas teraźniejszy

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki Dni i noce Piotra Sommera.

WIĘCEJ

I looked up from my book, and the whole landscape seemed to shimmer

recenzje / IMPRESJE Agnieszka Salska

Esej Agnieszki Salskiej towarzyszący premierze książki Trzy poematy Jamesa Schuylera.

WIĘCEJ