pamięć niczyja, ciało moje
nagrania / transPort Literacki Malina Midera Roman HonetCzytanie z książki pamięć niczyja, ciało moje z udziałem Romana Honeta w ramach festiwalu TransPort Literacki 29. Muzyka Malina Midera.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2009. Wśród wyróżnionych: Waldemar Jocher, Małgorzata Lebda, Joanna Lech, Dawid Majer, Agnieszka Mirahina, Teresa Radziewicz, Bianka Rolando, Anna Wieser.
W opublikowanym przez Instytut Mikołowski debiucie Waldemara Jochera zwyczajne znaki i pojęcia zostają zaopatrzone w złośliwe właściwości. Często zdeformowane, zyskują autonomię i – występując zawsze w znacznym nagromadzeniu – stają się elementem osaczającym, utrudniającym orientację, a także ograniczającym możliwość porozumienia na elementarnym poziomie. „nieświadomość jest gęsta i wypełnia ubiory. / mniej więcej tak tuszuje się równowagę, z trudem utrzymując / dłonie na końcach języka. swoim ciepłym spojrzeniem schodzi // i urywając dźwięki zwiastuje: a to koniec świata, a to nowe ścieżki” – zapisuje Jocher. W wersie rozpoczynającym ten sam wiersz, pierwszy w tomie, zapowiadał: „kiedyś wszystko stanie się wymowne. w naszym języku / pojawi się ręka”. Czy to znaczy, że teraz nie jest jeszcze wymowne? A może – klarowne? Waldemar Jocher sprawia wrażenie, jakby – pogrążony w swoim skomplikowanym języku, opisującym chaos i generującym chaos – domagał się konkretu, pewnego – może nawet ideowego – rozświetlenia. Może dlatego czasem występuje w roli zbiorowego „my” i wtedy udaje się mu ów chaos jakoś zbilansować, wtedy pojawia się możliwość „wystukania rytmu wzajemnych uzależnień”, lecz jego inklinacje do dekonstrukcji wydają się zdecydowanie wyraźniejsze i w rezultacie ten nieporządek, przedstawiony za pomocą imponująco zasobnego języka, nie doskwiera, ale stanowi jego właściwy żywioł.
Popatrzmy: „tutaj musi / pojawić się wzmianka o dramatycznych próbach weryfikowalności / liter, ciała i wysiłków. kiedyś przemówimy, nie zostawiając śladów” – zapisał Jocher i od razu można przywołać mowę rozumianą jako obciążenie, utrwalony w literaturze motyw niewdzięcznego narzędzia, ale równocześnie nie sposób powstrzymać się od stwierdzenia, że Jocherowi ta niewygoda odpowiada, że upaja się nią, czasem z wdziękiem, zawsze – z premedytacją. „skrupulatnie, rozstawiam znaki. / żeby cokolwiek pozostawić oglądam się i umykam obojętności” – zakładam, że nie ma tu ironii, przeciwnie: dekonstrukcja dekonstrukcją, niemożność niemożnością, ale pomniczek by się przydał i nie piszę tego złośliwie: powszechnie znany cytat „nie ma nic poza tekstem” można – również poważnie – zaopatrzyć w komentarz „dopóki nie wyjdzie z niego autor”. Artysta.
„mimochodem odwracamy głowy, pod wiatr – / można by go połknąć od razu, by już nigdy niczego nie chłonąć” – podoba mi się w liryce Jochera to sygnalizowane już na początku rozdarcie: między wszystkożernym żywiołem mowy, bezustannie fluktuującym, a pragnieniem osiągnięcia jakiegoś efektywnego stanu stabilności. Intrygujące: za jaką cenę? Mógłbym podpowiedzieć: martwe nie chłonie. „budujemy mosty z drgań” – zapisuje Jocher – „pasma z brzmień zalewają wszechmocną powściągliwość” – i w ten sposób podsyca ogień pod kotłem swoich zróżnicowanych dykcji, a z drugiej strony regularnie powtarza się w jego liryce motyw ręki/dłoni, jako elementu w pierwszym skojarzeniu nasuwającym na myśl pewność, zaufanie, oparcie. Zatem: co ma być? Pomniczek trwalszy czy sam żywioł mowy, „odpadanie skorup” czy „nowe garście / ziemi na zwyczajnych dłoniach”? Przyznam, że nie mam pojęcia. A co na to sam Jocher? Hmm… „to / się nawzajem gryzie: umowne duchy i plan na życie”.
W wydanym w bibliotece „Zeszytów Poetyckich” debiucie Małgorzaty Lebdy na uwagę zasługuje zwłaszcza mitologizowanie przeszłości. Zostało dokonane w interesujący sposób. Pojawiają się tu wprawdzie – co z racji przywołanego zabiegu można było przewidzieć – obrazy o proweniencji arkadyjskiej, zapewne posiadające źródło w czasie dziecięcych doświadczeń: „ze szczytu widać jak chłopcy we wsi palą ogniska wtórują / im strzały z puszek z dezodorantów”, tyle że stanowią tło, niewiele znaczącą osnowę. Zaraz za nimi zjawiają się odmienne zapisy: „zwierzęta ciche i posłuszne / przyjmowały w siebie prąd i nóż” i to im przypada główna rola w tomie Małgorzaty Lebdy: to one wytwarzają nieustające poczucie zagrożenia, dominujące w jej utworach, one świadczą o irracjonalności i okrucieństwie tego świata, „gdzie / mieliśmy znaleźć schron i kości a weszliśmy w jądro / przyjęliśmy jad i wybuchł w nas pożar rozlało się słońce”. Zatem zamiast idylli otrzymujemy nasycony paradoksalnymi detalami dreszczowiec, w którym „Ryby / zapuszczają korzenie kwitną i owocują”, „Bóg / robi przerębel […] czyści swoje łuski”, a ukazani w nim mieszkańcy „mają blizny ciemne znamiona na skórze odrębne / historie miejsca i przyjaciół którzy odeszli już do swoich kobiet / wierzą w zabobony omamy święte szczeliny które są w nich”.
„zabobony omamy święte szczeliny” – trzeba to powtórzyć. Postaci pojawiające się w wierszach Małgorzaty Lebdy – stojąc wobec wspomnianego i nie zawsze dookreślonego poczucia zagrożenia – sprawiają wrażenie, jakby pragnęły zutylizować swój lęk właśnie w ten sposób: odprawiając rytuały, zdając się na moc zaklęć, hołdując świętym gestom i zabobonom: „odprawiamy gusła // zrywamy kwiaty berberysu zanosimy w miejsca gdzie / pochowaliśmy zwierzęta tak oddajemy im hołd / nie pamiętamy imion”. Nieracjonalna rzeczywistość domaga się absurdalnych – ze zdroworozsądkowego punktu widzenia – zachowań. I otrzymuje je w znacznej ilości, popatrzmy: oto „kobiety one powtarzają zaślubiłam wilkołaka”, a sama narratorka wykonuje niesłychanie plastyczny, za to doszczętnie irracjonalny gest: „nagle chcę wrócić / do źródła wyciągnąć echa z wody żeby nas wołały”.
Sama mitologizacja – warto podkreślić sposób jej działania, bowiem jest to sporadycznie spotykane we współczesnej liryce wykorzystanie tego chwytu – pełni w utworach Małgorzaty Lebdy rolę redukującą. Okalecza, a potem niweczy przedstawioną w Tropach rzeczywistość. Nie tamuje chaosu, nie porządkuje świata – rytuały i zaklęcia okazują w ostatecznym rozrachunku niewystarczające, chybione wobec tego, co miały okiełznać: lęk, cierpienie, los. Stanowią ewentualnie placebo – ten tytuł nosi druga część tomu Lebdy oraz zamieszczony w niej wiersz, gdzie padają słowa: „na wszystko mamy jeden lek / i te same wątpliwości”. Czyli – o ile nadążam za autorką – rzeczywistości z założenia nie sposób opanować przy pomocy intelektu, okazało się, że nie można jej ogarnąć również za sprawą magii, zatem można ją wyłącznie trawić. Tak jak placebo. Obojętnie. (Choć tego akurat Małgorzata Lebda nie napisała).
W wydanym w Bibliotece Laureatów Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. J. Bierezina pod auspicjami „Arterii” debiutanckim tomie Joanny Lech dominują obsesyjne opisy zamierania, głodu i skąpe, za to równie natrętne sygnały, wysyłane jakby w dążeniu do rozpoznania świata, a zwłaszcza swojej własnej obecności, ale ostatecznie niestwierdzające niczego, niedające żadnego przekonania co do zasadniczych kwestii. „Ponieważ życie składało się z zimnych obrazów” – zapisała Joanna Lech i ten cytat proporcjonalnie oddaje właściwości obrazowania w jej wierszach: pejzaży zastygłych, krajobrazów nieprzystępnych, odstręczających, okaleczonych przez chłód i przesyconych wilgocią, „która wciska się tu przez wszystkie szczeliny”.
Na szczególną uwagę w tomie Joanny Lech zasługuje kilka zagadnień. Pierwsze można powiązać z gestem przełykania, raz po raz wracającym na stronach Zapaści. „Tam będzie wzbierać, / będzie zarastać łuską i uczyć się przełykać” – taką przyszłość przeznacza Lech dla jednej z bohaterek swoich wierszy, „wszystko można przełknąć” – dodaje w innym. Odczytałem to jako zapisy osoby definiującej na własny użytek sytuację depresyjnego zamknięcia w bezsilności, gdzie „przełknąć” może oznaczać „przetrwać”, „obejść się bez czegoś/kogoś”. Ten świat jest wypatroszony, pusty, jak zapisuje Joanna Lech „skurczył się do oczu – gdzieś tam są sidła i słychać mlaskanie”. Jedyne elementy, za pomocą których nadal oddziałuje na zmysły, okazują się – ze swojej natury – nieuchwytne: „Może jeszcze próbujesz coś złapać – tamtą chwilę, rozcięte niebo, siebie / na zdjęciu? Przecież niczego tu nie ma. Nic tu nie jeździ; pusty dworzec, / ławki, perony. Las za zakrętem. Niczego tu nie ma, // powtarzam, gdy sięgasz do góry i między palcami łuszczy się światło; / ostatnie błyski, okruchy, które tak trudno zatrzymać, trudno się ich uchwycić”.
W poezji Joanny Lech – i to mogłoby być kolejne zagadnienie – ta poznawcza deprywacja zostaje doprowadzona do momentu krańcowego, gdzie „coś” albo – to chyba lepsze ujęcie – „ktoś” nie oznacza innego, ale samego siebie. Zanim Lech skreśli ostateczną kwestię: „Nie rozpoznaję w tym siebie”, wprost świadczącą o definitywnym rozdźwięku pomiędzy nią, a otaczającą ją rzeczywistością, zanim – zachwiana wobec elementarnego porządku – da wyraz zagubieniu i niepewności, taktując w wierszach czas zdawkowymi określeniami w stylu „chyba południe”, dokonuje przewlekłej i rozpaczliwej autodiagnozy, gdy „słowa same wychodzą spod skóry, / obce i ciche, i dziwnie zatarte”, a „Z wnętrza wychodzą sny / nagie i obce”. Ta obcość wobec siebie, na powyższym przykładzie przedstawiona w wymowny sposób, rozprzestrzenia się, jej uciążliwa obecność jest zaraźliwa i przenosi się na otoczenie: „kiedy przesuwam palcami po twojej dłoni, staje się zimna / blada i tak samo obca”.
Można by również pochylić się – i to mogłoby być kolejna, zasługująca na uwagę, kwestia w liryce Joanny Lech – nad motywem głodu w jej utworach. „Zjadaliśmy się nawzajem, a głód, / ten zimny dotyk, zaplatał w nas supły, podchodził do gardeł” – ów reminiscencyjny zapis mógłby sugerować, że głód stanowił test na fizykalne istnienie: rzeczywistości i własne, i można odnieść wrażenie, że był jego – wobec braku odmiennych – jedyną dostępną miarą. Jak gdyby pochłanianie mogło stanowić wyłączną sankcję obecności, nieprzypadkowo głód został tu zrównany ze zmysłem dotyku i pozostawia po sobie ślady: „Blizna, która przechodzi przez gardło, / zaczęła się od dotyku”. Może to jedyne namacalne ślady, dowody desperackich wysiłków, żeby pozostać w świecie – realnym, w kondycji – na tyle niezachwianej, żeby nie zapaść się tam, gdzie swój urząd sprawują urojone zapachy oraz żywioły pozbawione właściwości, które tu znaliśmy.
W wierszach Joanny Lech pojawia się niewiele postaci. Jedna z nich, jej tajemniczy interlokutor, przekroczył pewną granicę i teraz mówi: „Ten kwaśny zapach […] to przede wszystkim”. Ale jego rozmówczyni okazuje się wyrozumiała. Może domyśla się, może wie: „Po paru dniach zaczynam rozumieć, gdy mówi, / że boi się śniegu, że śnią mu się pola maków, / które nigdy nie zakwitną ani nie zwiędną”.
Wydany przez Mamiko tom Dawida Majera nazwałbym debiutancką summą. Nie ulega wątpliwości, że Majer posiada intrygującą wyobraźnię i efektownie wspomaga się nią przy kreśleniu delikatnych, onirycznych obrazów, jak choćby ten: „Miałem sen: / ulicą idzie nurek, / na końcu przewodu / doprowadzającego tlen / jest latawiec, / wysoko”. Albo ten: „świt – szare białko, które wyszło ze mnie ślepo / z zajezdni tworząc wielki nieczynny dworzec / z opuszczonej wieży ciśnień moje ciało”. Ale nie stawia na swoją wyobraźnię w całości, nie uwalnia jej od rygoru: „Mięso jest czerwone i szminka też, /ale szminka w rzeźni / to rzecz niebywała. // Ptak śpiewa, wyraźnie. // W tej ściętej mrozem smole / śpiewa z całych sił. // Słyszeć go / to znaleźć płótno nieznanego malarza / na dachu osiedlowej ciepłowni / albo kolorową muszlę w tramwaju numer 15” – frazy tego typu przekonują, że Majer zgrabnie potrafi przejść od sugestywnych przedstawień o surrealistycznym rodowodzie do zwykłych zapisów. Nie brak zresztą w utworach Majera notatek poświęconych wyłącznie powszedniości, trafiają się reminiscencje, znajdzie się tu i zacięcie pokoleniowe (najlepsze umysły z naszego pokolenia / zmierzają do Europy”), i ujście dla – tak bym to nazwał z przymrużeniem oka – własnych rozliczeń historyczno-publicystycznych, czasem prowokacyjnych: „one idą dalej, zimne i w milczeniu – / pomimo bitu, pisku opon – / czerwone cipki na Monte Cassino”.
Trzeba podkreślić, że w tekstach Majera nie brak kiksów: hałaśliwie brzmią zwłaszcza automatyczne zaciągi z mowy potocznej, komicznie – dywagacje, filozoficzne w założeniu, w wykonaniu trywialne, ale potraktowałem je jako dobrodziejstwo inwentarza, czasem nieuniknione w debiucie, między innymi dlatego wspominałem o debiutanckiej summie. Nie oznacza to, że Księgę grawitacji należy czytać przez pryzmat zawartych w niej niedociągnięć. Przeciwnie. Przede wszystkim warto zauważyć, że Majer zdaje nam autentyczną relację z własnego zadomowienia się w wierszu. Nikogo nie udaje – jeśli się potknie, to na własnej drodze. Mnie taka postawa i podejście do pisania przekonuje, wolę, gdy poeta przypadkowo zakrztusi się jakimś wytartym sloganem niż gdy z pełną świadomością oddaje się naśladownictwu lub manierze.
Na świat w wierszach Majera składa się przestrzeń pojemna. Niezastygła w żadnym schemacie, mieści i „mężczyzn pod sklepem spożywczym pijących piwo wojak / i umawiających się na skok”, i spacerującą z psem kobietę, która pod pewnymi względami musi być wyjątkowa do tego stopnia, że „gdyby drzewa / oprócz korzeni i wiatru / posiadały płeć / i inteligencję wszystkie bez wyjątku / dałyby jej // ogień”. Śmierć w niej zawarta „ma światła mijania i jest przepisowa, / w żywym mieście kreśli krwionośne układy”, ale posiada również poruszający, osobisty wymiar: „Jak oswoić się ze śmiercią matki? / Nigdy więcej nie słuchać jej ulubionych piosenek? / Nigdy więcej nie ubrać się w ciuchy, w których widziała mnie po raz ostatni? / Nigdy więcej nie ubrać spodni, które pożyczyła ode mnie chuda na czas choroby? / Nigdy więcej nie pić kawy z kubka, który był jej ostatnim kubkiem kawy?”.
Księga grawitacji to debiut, który ujął mnie dlatego, że dowodzi ogromnej wyobraźni, a równocześnie gromadzi zapisy uważnie odwzorowujące rzeczywistość, zawiera zapisy niemal sentencjonalne, a równocześnie jest niewygłaskany: widać, że Majer przedkłada własną chropowatą mowę nad obłe arie adepta poetyckiego konserwatorium. Jak sam zapisał: „Każda muzyka / rodzi się z szarości”.
„dansing desant wiek żelazny zluzowany przez złomowisko radzieckie / garnizony przez odtajnione miasta // kanonady bombonierki wzdłuż głównych arterii na rynku śmieci złom / metali kolorowych bateryjki pozytywki / rozładowane razem z piorunami pomieszane sprasowane w korowodzie / ogonie latawca // gdzie rzeczy spotykają się na nowo mieszają i giną w tłumie błazeńsko // wygiętych cudacznych splątanych pozbawionych nazw” – zapisała Agnieszka Mirahina w debiutanckim tomie opublikowanym przez Biuro Literackie. W jej liryce regularnie otrzymujemy opis tego, co mogłoby stanowić przedmiot reportażu: tu w miejscu opuszczonym przez garnizony radzieckie pojawia się targowisko, dynamiczna, nieznosząca pustki poezja Mirahiny od razu zastąpiła szmelc żelazny, pozostały po przebrzmiałym czasie, szmelcem plastikowym, właściwym dla współczesności.
Zastanawiam się, czy nie opłacałoby się tu zastosować kategorii pokoleniowych, choć na ogół wolę stronić od tego typu optyki. Ale spróbujmy spojrzeć: oto obiekty, dla pewnej zbiorowości stanowiące wyraz zniewolenia, stały się zwykłym złomem, na tej przemianie błyskawicznie skorzystali współcześni, jeśli można tak powiedzieć, reducenci (wiersz nosi tytuł „Złomiarze biorą wszystko”), których zajęcie – podobnie jak stragany z różnościami targowych handlarzy – stanowi dla kolejnej, młodszej zbiorowości naturalny porządek. Stąd mogłyby wynikać interesujące powiązania oraz różnice pomiędzy osobistym doświadczeniem Mirahiny, a obiektywnymi właściwościami i historią przedstawionego przez nią świata. Ale, tak jak zaznaczyłem, nie zamierzam dociekać, o czyim świecie pisze Agnieszka Mirahina, swoim czy pokoleniowym. Intryguje mnie za to odpowiedź na pytanie, jaki to jest świat? Wspominałem już, że dynamiczny, ale posiada również odmienne, intrygujące walory. W pewnej mierze został osadzony na fundamentach doktryn na tyle zatartych, że umożliwia Mirahinie swobodne nawiązywanie do historycznych wydarzeń, ale bez negatywnej wyrazistości ideologicznego balastu. „wtedy opuszczam rękę / z faszystowskim pozdrowieniem”- zapisuje Mirahina. Gest zdecydowany, ale w moim odczytaniu posiada nie tyle wymowę prowokacyjną, ile zwraca uwagę na wykorzystywane przez Mirahinę punkty odniesienia, na tworzywo, które posłużyło jej do skonstruowania znacznej liczby wierszy, czyli dwie totalitarne ideologie XX wieku: faszystowskiej i komunistycznej. Nimi się Mirahina bawi, o nie zahacza, nieraz pośrednio i ironicznie, jak choćby wtedy, gdy zapisuje: „żeby zacząć mówić / we wszystkich językach i tym jednym, najważniejszym – po niemiecku”.
Bohaterka debiutanckiego tomu Agnieszki Mirahiny to postać, która mnie zaintrygowała. Z jednej strony wciela się w uczestniczkę fantasmagorycznego zjazdu NSDAP i stanowczym głosem wykrzykuje niemieckie powiedzonka, z drugiej pozostaje „samotna jak granat który się toczy pustą bezludną ulicą / i gdzieś po drodze zatraca cały romantyzm, bez słowa”. Wychodzi ze swoich żelaznych kostiumów, bezsilna. Radiowidmo zaczyna nadawać na słabszych zakresach, między komendy zakrada się szum, poruszające zakłócenia. „biegnę teraz w tych strzępach na skróty, żeby jak najszybciej do ciebie / dotrzeć, wybiec ci naprzeciw, z rozpędu wpaść na ciebie // i niechcąco śmiertelnie cię przestraszyć, śniłaś mi się” – „te strzępy” to miała być niezniszczalna konstrukcja, to miało być „moje żelazne ja”. „i grzech okaże się pierworodny jak ja / wytarta od ideału spalona słońcem skóra” – zapisuje Mirahina. Znaczące: „wytarta od ideału”, czyli dążąca do ideału i równocześnie zniweczona wobec niego. Wydaje się, że w liryce Mirahiny nie ma miejsca na ideały, to samo dotyczy ideologii – może przysłużyć się o tyle, o ile zostanie unicestwiona, przetworzona – wtedy umożliwi wykonywanie radykalno-ironicznych gestów oraz posłuży jako energia do napędzania Radiowidma, nadającego niekiedy zdumiewające sygnały.
„Rozpoczynam wędrówkę w stronę zamkniętą” – zapisała Teresa Radziewicz w swoim debiucie, wydanym przez Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego. W Lewej stronie szczególnie ważną rolę pełnią wątki wspomnieniowe, wydaje się, że ową „stronę zamkniętą” stanowi czas przeszłości. Radziewicz próbuje go odtworzyć. Jeśli zawodzi pamięć, a na genealogii nie można polegać, wymyśla go. Snuje minione rodzinne opowieści, czasem wspomagając się wyobraźnią dopowiada nieznane albo niezakończone epizody, co jest nieuniknione, skoro „Wszyscy moi krewni tłoczą się i każdy chce, / by opisać jego historię, nawet pradziadek Jakub, / którego w żadnym razie nie mogę pamiętać”. Wobec tej niepamięci w zapisach Teresy Radziewicz czasem pojawia się żal, ale nie wynika z niedostatecznego przewertowania rodzinnych kronik, ale z zaniedbania, z tego, że w pewnym czasie nie zadaliśmy pytań, których teraz, gdy pragnęlibyśmy poznać odpowiedź, nie ma komu postawić. Być może sprawiło to nagromadzenie odmiennych wydarzeń, wtedy uznanych za nieporównywalnie istotniejsze, i uwaga im poświęcona sprawiła, że umknęła nam część prawdy o nas samych. Wtedy dokonało się to niepostrzeżenie, ale teraz ta pustka uwiera, teraz boli. Radziewicz ujmuje to prosto: „Żałować, że człowiek / zaczyna pytać, kiedy jest / za późno.”
„Kiedy Marianna nosiła ostatniego syna, // śmierć tknęła dziadka kościstym paluchem, / jakby wołała znajomka na jednego. Poszedł. / Może dlatego na każdym zdjęciu ma w oczach / tajemnicę; nie powiedział wszystkiego” – to następny przykład genealogicznych obrachunków autorki. Znowu zostały zapisane prostym językiem, ale świadczą o istocie tego, czego moim zdaniem zamierza dokonać Radziewicz. Pragnie odnaleźć to, czego zmarli nie pozostawili. Stąd pochodzi ból, tu ma swoje źródło i żal za przeszłością, i dążenie do jej odtworzenia lub wymyślenia. To, co byłoby zadowalające dla genealoga, może nie wystarczyć poecie. Utrata może być także – niewyczerpana. Nigdy nie odnaleziona. W utworach Teresy Radziewicz rys melancholijny pozostaje aż nadto wyraźny. „Smakuję zajęczy szczaw / i roztarte w pamięci wspomnienie / rozgryzionego języka. Wiem, // są miejsca, które muszę zrozumieć / samodzielnie” – zapisała Radziewicz. Znamienne: świadczy o braku relacji między posiadaną wiedzą a działaniem. Mówiąc krótko: zamiast działania – rozpamiętywanie, niekończący się cykl uświęcających powrotów do czasu przeszłego: „w dziób włożyć przeszłość, tak jak w usta hostię”. Nic nie wskazuje na zakończenie tego procesu, melancholijne trwanie wobec minionego może być w pewien sposób upajające: „Dlatego skupiona wpatruję się, by zatrzymać / piasek w przewróconej klepsydrze, / kiedy ziarna na krańcach / rozłożą ciężar”.
Warto podkreślić, że pomieszczone w Lewej stronie utwory posiadają – jakby w kontrze wobec własnego bezruchu wspominającej obserwatorki – ostre, sensoryczne tło i ta wyrazistość obrazowania Teresy Radziewicz, skonfrontowana z subtelnością przedstawianych przez nią scen, zapewnia intrygujący efekt, moim zdaniem warty lektury.
Opublikowany przez Wydawnictwo Święty Wojciech debiut poetycki Bianki Rolando to zasługujący na uwagę współczesny poemat groteskowy. Jako pierwsze skojarzenie narzuca się Boska Komedia Dantego, o czym świadczy podobna w poszczególnych częściach, choć całościowo odmienna liczba pieśni oraz niemal identyczny trójpodział przedstawionego świata, natomiast odróżniają go od niej ustrukturalizowanie (peregrynacja Bianki Rolando obywa się w odwrotnym kierunku niż podróż Dantego) oraz brak osądów o charakterze etycznym – to tyle, żeby pozostać przy elementarnych podobieństwach i różnicach.
Teraz pora na dodatkowe ważne zaznaczenie: można mieć poważne wątpliwości co do obecności w poemacie Bianki Rolando katabazy – motywu fundamentalnego dla dzieła włoskiego poety. W moim odczytaniu o sensie przywoływania tego toposu może świadczyć zwłaszcza podział poematu Bianki Rolando; jego treść – niekoniecznie. Mówiąc wprost – nie sposób wykluczyć, że Rolando i jej białoksiążkowe wcielenia, Blu, Bruna i Bianca, nie odwiedziły żadnych zaświatów. Z pewnością żadnych konkretnych – na przykład powstałych w oparciu o systemy religijne. Załóżmy, że owe zaświaty Rolando stworzyła, że określony porządek nazywa „Niebem”, „Piekłem” i „Czyśćcem”, ale jest to porządek definitywnie ziemski, i ta umowność nazw oraz – moim zdaniem – niespełniająca centralnej roli w poemacie metafizyka skłoniły mnie do postawienia tego wniosku.
Jaka perspektywa zatem dominuje w Białej książce? Groteskowa. Dowodzą tego nieustanne przeskoki tonacji – z wysokiej w niską, ciągle łączenie użytkowych elementów dnia powszedniego z pogłębionym opisem przeżyć wewnętrznych, momentami przypominające modelowe zestawianie wzniosłego z trywialnym. Znacząca okazuje się również obecność metatekstów podważających doniosłość pieśni Rolando: „Przestań, umilknij już, nie wiesz, jak fałszujesz / Drażni mnie twoja naciągana na znaczenia pieśń”. Dystans to kolejny dowód na groteskową proweniencję Białej książki. W „Czyśćcu” regularnie powracającym motywem jest karuzela, ale nie brak też odmiennych zapisów świadczących o nawiązywaniu do tego, co jarmarczne i błazeńskie: „Idę więc po linie, co za zręczność / Idę po linie szerokiej na hektary /kiedy ją przekroczyłam, nie wiem / czy się bardziej oddalam, czy nie”. Jeśli tak na to spojrzeć, warto – obok Dantego – przywołać Witkacego i Romana Jaworskiego – zwłaszcza jego, intensywnie – podobnie jak Rolando – pochylającego się nad dorobkiem kulturowym, tyle że z igłą – do przekłuwania bani poezji, bani malarstwa, bani filozofii itp. Fragment Wesela Hrabiego Orgaza mógłby spokojnie znaleźć się w poemacie Rolando: „Dżdżysty wreszcie nastaje, złowieszczy poranek. Bez świergotu ptasząt. / Dogorywa świeczka czuwań całonocnych. / Gdzieś tuż w pobliżu zwykłego konania bose kroczy życie. / Człapiąc w grząskim ile, główną szosą do miasta podąża na jarmark. / Bezbarwna świadomość z przekrwioną człowieka spotkała się myślą / Po raz pierwszy. / Cisza. Cisza własna”. W języku Rolando obok odwołań odnoszących się do współczesności, pojawiają się za to inklinacje modernistyczne. Blu, Bruna i Bianca – można uznać je za odrębne postaci czy niezbędne emanacje pozbawionej przewodnika (posiadanego przez Danta) osobowości Rolando, ale można też potraktować je jako wytwory groteskowej podróży autorki w głąb samej siebie: „Muszę już chóralnie, oralnie, muszę piszczeć już / w trzech postaciach, w trzech wygodnych zapachach / Stoję na złotym trójnogu przed tobą, żeby się nie potknąć”. Niewykluczone, że tam – nie na wysokościach, nie w świecie nadnaturalnym – znajduje się jej piekło, niebo i czyściec. Nie ulega wątpliwości, że istotność Białej książki leży w zróżnicowanych możliwościach jej odczytania. Niektórzy zobaczą w niej rzeczy poważne i doniosłe, ja wolę widzieć błyskotliwą groteskę.
W opublikowanym nakładem Wojewódzkiej Biblioteki Poezji debiutanckim tomie Anny Wieser warto zwrócić uwagę na połączenie okrucieństwa i bezradności, ten rys rzeczywistości skreślonej przez poetkę można by obrazowo sprowadzić do frazy: „Umiem polować, ale nie umiem jeść”. Mamy w Delcie do czynienia zarówno z bezwzględnością samego świata, ale też postać przedstawiona w utworach Anny Wieser wydaje się dramatycznie rozpięta między własną skłonnością do wykonywania bestialskich gestów, a jakąś formą czułej i ujmującej bezsilności: „pamiętamy ciepło w nas ale nie wiemy / co z nim zrobić”. Bohaterka wierszy Anny Wieser to postać zasadniczo pasywna, relacja obserwatorki w jej tekstach przeważa nad zapisami świadczącymi o bezpośrednim uczestnictwie w opisywanych zdarzeniach, wystarczy spojrzeć na frazy rozpoczynające niektóre wiersze: „Patrzę jak”, „Moja babka Waleria”, „Wszyscy mężczyźni poszli się przebrać”, „Był listopad”. Tak pracuje optyka widza, nie tego, kto osobiście bierze udział w określonych wydarzeniach. Czasem wydaje się, jakby ta długotrwała pasywność przygotowała ją na obojętne przyjęcie gestu wściekłości, na bezradność w drastycznym wydaniu, jak choćby tu: „Jeśli nie mogę przemówić / językiem innym niż ciało / wchodź i macaj moje kości / Gwałć mnie spokojnie”.
Świat Anny Wieser posiada obsesyjne znamiona. Został zacieśniony. Skondensowany. Przypomina bryłę, z której nie można się wydostać: „Podnoszę wzrok i zawsze trafiam / na grubą membranę bębna”. Osadzenie w miejscu paradoksalnie dotyka również elementów z natury ruchomych: „Moje ryby płyną w odwrotnych kierunkach […] Za każdym razem dosięgają dalszych wód / i wracają jakimś cudem / w to samo miejsce”. Także postaci pojawiające się w wierszach Anny Wieser dotkliwie doświadczają tego ograniczenia przestrzeni: „Moja matka zamyka się w pokoju / pokój jest w kształcie kwadratu / ma jedno okno / ale zasłonięte”. Warto zauważyć, że ta opresyjna właściwość rzeczywistości w Delcie została wzmocniona przez tempo samych wierszy: monotonne, mogłoby przypominać mechaniczne pukanie do drzwi. O ile drzwi istnieją. O ile to wszystko dotyczy świata materialnego. „Na razie siedzę w parku granice nie stawiają oporu / nie ma wyjścia” – zapisuje Anna Wieser i wtedy można nabrać co do tego wątpliwości.
Może zatem problem tkwi w braku oporu ze strony obiektów wystarczająco stabilnych, aby w oparciu w nie wzmocnić się albo je zniszczyć. W pewnych sytuacjach przedstawionych w Delcie to niewykluczone. Możliwe, że ta kondensacja posiada źródła o charakterze wewnętrznym, a materia, na którą została przeniesiona, okazuje się zbyt słaba, aby wytrzymać jej napór. Stąd bierze się niepewność. Zawieszenie. Może to ryzykowny trop, ale w podobny sposób James Matthew Barrie skonstruował postać Piotrusia Pana, który miał to do siebie, że zawsze pozostawał między-pomiędzy. Lekturowe odniesienia w liryce Wieser wydają się diametralnie odmienne, ale mechanika funkcjonowania bohaterów w pewnych zakresach pozostaje niemal identyczna. Popatrzmy: „Gdybyś mógł pozostać jednocześnie / w ciemnym i jasnym pokoju / wcisnąć palce w szczelinę / gdzie światło przechodzi przez obręcz / rozszczepia się i ciemnieje/”.
„Odwróciłam prawdę na lewą stronę” – zapisała Anna Wieser. Jej świat został zagęszczony do tego stopnia, że pojawiły się komplikacje dotyczące rozpoznawania elementarnych wartości. A co dzieje się wtedy, gdy nie posiada się możliwości rozpoznawania prawdy i fałszu? Wtedy zaczyna się udawać. „Zmieniam pozycję z leżącej na siedzącą i odwrotnie / udaję że piszę udaję że słucham” – deklaruje Wieser, potem dodaje, że nawet „Wody są lodowate ale potrafią udawać”. Odróżnianie prawdy od fałszu należy zostawić kaznodziejom. W poezji piękne jest zwłaszcza to wahanie, ta wszędobylska niepewność.
Waldemar Jocher
wczoraj księżyc miał włosy, zwisające
tuż nad dachem i był dziewczyną, ranną
suknię zdejmował przez głowę – krwawiąc
przy każdym wdechu, więc co robisz nocami?
na taką ranę przystały moje wargi, niech zasnę
albo chociaż zapłonę twoim usypianiem
i to, co niszczą oczy – czy ktoś potrafi unieść,
naprawić i zdjąć zasłonę? kiedy wszystko widać
przez dziurę wydrążoną, w ścianie, wydaje się,
że starsze ode mnie są tylko twoje warkocze.
tego nie widzisz, tego nie pojmiesz. jedynie patrzysz,
a usta parzą, wciąż, moje. ale bez jęku, ale bez barwy.
Małgorzata Lebda
puchniemy oddaleni od domu w brzezinie gdzie
mieliśmy znaleźć schron i kości a weszliśmy w jądro
przyjęliśmy jad i wybuchł w nas pożar rozlało się słońce
Joanna Lech
Ten kwaśny zapach – powiedział, to przede wszystkim,
a jeszcze ściany, zimno i suche ręce lekarzy,
które myją po każdym dotyku.
Poza tym niebo i wszystko na zewnątrz.
Po paru dniach zaczynam rozumieć, gdy mówi,
że boi się śniegu, że śnią mu się pola maków,
które nigdy nie zakwitną ani nie zwiędną.
Dawid Majer
Kręgi wodne -
w każdym wierszu
po kamieniu
wstępowanie na coraz wyższe
abdykacje,
które szerokim echem
rozchodzą się
po brzegach mórz, jezior,
kałuż oraz stawów.
Jeżeli zwierzę jest w świecie
jak woda w wodzie,
człowiek jest w świecie
jak w wodzie kamień.
Na dnie
każdy kamień śni
o byciu wyspą.
Miałem sen:
ulicą idzie nurek,
na końcu przewodu
doprowadzającego tlen
jest latawiec,
wysoko.
[VII 2001, XII 2005]
Agnieszka Mirahina
żelazo puściło i mogę otworzyć oczy, mam gorączkę, czuję żelazo,
teraz już stopione, nie śpij proszę,
mówię żelazo, siła tego snu, żelaznej obręczy, lub żeber jakiejś trumny,
daję ci żelazo żeby przeprowadzić cię z góry na dół, od słowa do słowa,
bardzo wąską ścieżką,
gdybym się potknęła i powiedziała ogień, w okamgnieniu wyleciałabym
w powietrze,
muszę więc trzymać się ścieżki, żelaznej siły tych przeżyć,
w pokoju, którego kształt po przebudzeniu powinnam była sobie
natychmiast dopowiedzieć,
ale nie zrobiłam tego i cały pokój wypchnęłam na korytarz,
skutkiem czego w miejscu gdzie wcześniej był pokój zostałam tylko
ja i ciśnienie, które we mnie rosło i przerosło, mnie
moje żelazne ja, wygięło kosmicznie i rozstrzeliło na kawałki,
biegnę teraz w tych strzępach na skróty, żeby jak najszybciej do ciebie
dotrzeć, wybiec ci naprzeciw, z rozpędu wpaść na ciebie
i niechcąco śmiertelnie cię przestraszyć, śniłaś mi się
Teresa Radziewicz
Nie pamiętam dnia, w którym matka
podarowała mnie światu, ale umiem
przyglądać się rzeczom pod światło.
Widzę zielone aureole spodziewanego,
miękką zapowiedź igieł na modrzewiach
przy mojej drodze; za trzydzieści lat
ktoś zdecyduje, że zabierają zbyt wiele
powietrza. Wdycham zapach miejsc,
których ciągle dotykam.
Bianka Rolando
Love will tear us apart
Oto efekt pryzmatu, jednak lekcja fizyki
Zjawisko całkowitego wewnętrznego odbicia
pozwala użyć pryzmatu jako idealnego elementu
odbijającego światło, mam kąt wynoszący 62°
kąt między ścianami, gdzie skryłam resztki
Odrobina miłosierdzia ubranego w plastikowe kwiaty
rozszczepiła mnie na kilka barw, na kilka właściwości
już nie mogłabym być tylko jako Bianka
Muszę już chóralnie, oralnie, muszę piszczeć już
w trzech postaciach, w trzech wygodnych zapachach
Stoję na złotym trójnogu przed tobą, żeby się nie potknąć
Jestem teraz jeszcze bardziej zwichrowana niż zwykle
Moje czarne patyczki w konstrukcji koronkowej
połamały nóżki, zresztą mechanik konstrukcji to wie
były za silne przeciążenia na delikatny materiał
Można było się tego spodziewać od samego początku
Z przerażenia tą katastrofą każdy z kolorów uciekł
pośpiesznie chowając swe atrybuty w zarośla
byś nie zauważył, że wszyscy są nadzy i tacy słabi
Stałeś jeszcze przez chwilę, a potem z miną znudzoną
krok za krokiem wracałeś do domu na obiad
pozostawiając mnie tak bardzo inną, pokolorowaną
Mój pierwszy kawałek schował się w norze jako Nieme
czekał on do wieczora, by ruszyć na nocne łowy i ruję
Drugi kawałek znalazł się pod ściółką i przytulał się
uciekał do przygodnych futerek dających ciepło
Trzeci zaś sklecił sobie gniazdo z ostrej trzciny
Po pewnym czasie zostałam wywąchiwaną
Moje tropy znały już wszystkie dzikie zwierzęta
Bianka już nie jestem tu, oto moje trzy ramiona
Tylko dla twojej osobistej pociechy
przedstawiam ci: Bianca, Bruna, Blu
Anna Wieser
Jestem odwrócone i ciągnięte
przed moim domem
Zdejmij mnie niech nie będę
zwierz drzewo człowiek ja
Ja zwierzę
Umiem polować ale nie umiem jeść
drapię się widelcem który mi wciskasz
i wybaczasz nieporadność
Pielęgnuj mnie
Piel
Będę kosztować tyle ile mi włożysz do ust
Na razie tylko mi się ulewasz
nie do zniesienia miłością
Urodził się w 1974 roku. Poeta, wydał tomy: alicja (1996), Pójdziesz synu do piekła (1998), „serce” (2002), baw się (2008), moja (wiersze wybrane, 2008), piąte królestwo (2011), świat był mój (2014), ciche psy (2017), redaktor antologii Poeci na nowy wiek (2010), Połów. Poetyckie debiuty, współredaktor Antologii nowej poezji polskiej 1990 –2000 (2004). Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2015 za tom świat był mój. Tłumaczony na wiele języków obcych, ostatnio ukazał się wybór jego poezji w języku rosyjskim Месса Лядзинского (Msza Ladzińskiego, przeł. Siergiej Moreino, Moskwa 2017), tom w języku ukraińskim Світ належав мені (przeł. Iurii Zavadskyi, Tarnopol 2019) i serbskim Svet je bio mój (przeł. Biserka Rajčić, Belgrad 2021).
Czytanie z książki pamięć niczyja, ciało moje z udziałem Romana Honeta w ramach festiwalu TransPort Literacki 29. Muzyka Malina Midera.
WięcejTrzydziesty trzeci odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 29.
WięcejDebata w Salonie Polityki wokół antologii Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Przemysława Suchaneckiego z Romanem Honetem, towarzysząca premierze książki pamięć niczyja, ciało moje Romana Honeta, wydanej w Biurze Literackim 15 kwietnia 2024 roku.
WięcejDwudziesty trzeci odcinek z cyklu „Rozmowy na koniec” w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejCzytanie z książki żal, może on z udziałem Romana Honeta w ramach festiwalu TransPort Literacki 28. Muzyka Resina.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Romana Honeta, Marty Podgórnik i Krzysztof Siwczyk podczas Portu Wrocław 2009.
WięcejAutorski komentarz Romana Honeta, towarzyszący premierze książki żal, może on Romana Honeta, wydanej w Biurze Literackim 17 października 2022 roku.
WięcejRozmowa Zuzanny Sali z Romanem Honetem, towarzysząca premierze książki żal, może on Romana Honeta, wydanej w Biurze Literackim 17 października 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę żal, może on Romana Honeta, która ukaże się w Biurze Literackim 17 października 2022 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę żal, może on Romana Honeta, która ukaże się w Biurze Literackim 17 października 2022 roku.
WięcejCzytanie z książki Pamięć rozmawia z wiatrem z udziałem Romana Honeta w ramach festiwalu Stacja Literatura 24.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Joanną Mueller, opublikowana w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejFragment zapowiadający książkę Pamięć rozmawia z wiatrem Romana Honeta, która wkrótce ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejZapis rozmowy Romana Honeta z Robertem Rybickim, opublikowanej w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejRoman Honet odpowiada na pytania w ankiecie dotyczącej książki świat był mój, wydanej w Biurze Literackim 28 kwietnia 2014 roku, a w wersji elektronicznej 5 grudnia 2018 roku. Książka ukazuje się w ramach akcji „Poezja z nagrodami”.
WięcejWiersz z tomu świat był mój, zarejestrowany podczas spotkania „Odsiecz” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejProgram telewizyjny „Poeci”, w którym Justyna Sobolewska rozmawia z Romanem Honetem.
WięcejSpotkanie autorskie w ramach festiwalu Stacja Literatura 22, w którym udział wzięli Kacper Bartczak, Martyna Buliżańska, Roman Honet, Szymon Słomczyński i Maciej Jakubowiak.
WięcejSpotkanie autorskie „Tribute to John Ashbery” w ramach festiwalu Stacja Literatura 22.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Joanną Roszak, towarzysząca premierze książki Przyszli niedokonani, wydanej nakładem Biura Literackiego 5 lutego 2018 roku.
WięcejRozmowa Jakuba Winiarskiego z Romanem Honetem, towarzysząca premierze książki ciche psy, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 21 sierpnia 2017 roku.
WięcejAutorski komentarz Romana Honeta w ramach cyklu „Historia jednego tekstu”, towarzyszący premierze książki ciche psy, wydanej w Biurze Literackim 21 sierpnia 2017 roku.
WięcejWiersz z tomu świat był mój, zarejestrowany podczas spotkania „Odsiecz” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejWiersz z książki baw się. Klip zrealizowany w ramach konkursu „Etiuda z wierszem” dla studentów wrocławskiej ASP.
WięcejFragment zapowiadający książkę Ciche psy Romana Honeta, która ukaże się w Biurze Literackim 4 września 2017 roku.
WięcejFragment książki Ciche psy Romana Honeta, która ukaże się w Biurze Literackim 5 września 2017 roku.
WięcejPoemat pochodzi z książki Ciche psy Romana Honeta, która ukaże się w przyszłym roku w Biurze Literackim.
WięcejZ Romanem Honetem o książce baw się rozmawia Grzegorz Czekański.
WięcejKomentarz Romana Honeta do wierszy „otworzyłem sen nie mój” i „lato 1991. golden boy” z tomu baw się, który ukazał się nakładem Biura Literackie 9 czerwca 2008 roku.
WięcejWiersz z tomu baw się, zarejestrowany podczas spotkania „Moje likwidacje” na festiwalu Port Wrocław 2009.
WięcejJoanna Orska, Agnieszka Wolny-Hamkało i Radosław Wiśniewski o czwartym tomie poetyckim Romana Honeta; rozmowa z Autorem oraz klip do wiersza „Korona” w reżyserii Anny Jadowskiej.
WięcejWiersz z książki baw się (2008). Klip zrealizowany w ramach konkursu „Etiuda z wierszem” dla studentów wrocławskiej ASP.
WięcejPort Wrocław 2009: wypowiedzi Dariusza Nowackiego, Piotra Śliwińskiego, Justyny Sobolewskiej, Piotra Czerniawskiego, Darka Foksa, Krzysztofa Jaworskiego, Bohdana Zadury, Romana Honeta.
WięcejRecenzja Romana Honeta z książki Dialog w ciemności Władysława Sebyły w wyborze Wojciecha Bonowicza.
WięcejPołów 2011. Fragment eseju Romana Honeta Nie łączyć, nie dzielić – o poezji Szymona Domagały-Jakucia.
WięcejZapis spotkania autorskiego „Odsiecz” z Romanem Honetem, Martą Podgórnik i Filipem Zawadą w ramach 20. edycji festiwalu Port Literacki 2015.
WięcejKomentarze Marty Podgórnik, Katarzyny Fetlińskiej, Anny Kałuży, Romana Honeta do wierszy z książki Julii Szychowiak Naraz, wydanej w Biurze Literackim 4 kwietnia 2016 roku.
WięcejRozmowa Artura Burszty z Romanem Honetem, towarzysząca premierze książki rozmowa trwa dalej, wydanej w Biurze Literackiem 8 marca 2016 roku.
WięcejAutorski komentarz Romana Honeta w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”, towarzyszący premierze książki rozmowa trwa dalej, wydanej w Biurze Literackim 8 marca 2016 roku.
WięcejNiepublikowany wiersz Romana Honeta.
WięcejWiersz z tomu świat był mój, zarejestrowany podczas spotkania „Odsiecz” na festiwalu Port Wrocław 2015.
WięcejFragment zapowiadający książkę rozmowa trwa dalej Romana Honeta.
WięcejFragment zapowiadający książkę rozmowa trwa dalej Romana Honeta.
WięcejWiersz z książki baw się (2008).
WięcejWiersz z tomu baw się, zarejestrowany podczas spotkania „Moje likwidacje” na festiwalu Port Wrocław 2009.
WięcejWiersz z tomu baw się, zarejestrowany podczas spotkania „Moje likwidacje” na festiwalu Port Wrocław 2009.
WięcejKomentarz Romana Honeta do wiersza „nikt nie zaśnie ” z tomu świat był mój.
WięcejZ Romanem Honetem o książce świat był mój rozmawia Konrad Wojtyła.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Martyną Buliżańską, towarzysząca premierze książki Moja jest ta ziemia, wydanej w Biurze Literackim 26 września 2013 roku.
WięcejZ Maciejem Kulisem o książce Połów. Poetyckie debiuty 2012 rozmawia Roman Honet.
WięcejRoman Honet, współredaktor antologii Połów. Poetyckie debiuty 2012, o twórczości Macieja Kulisa.
WięcejZ Patrykiem Czarkowskim o książce Połów. Poetyckie debiuty 2012 rozmawia Roman Honet.
WięcejRoman Honet, współredaktor antologii Połów. Poetyckie debiuty 2012, o twórczości Patryka Czarkowskiego.
WięcejRedaktor według mnie nie powinien ogrywać żadnej roli. Ma być czytelnikiem. Sam tak traktowałem autorów, którzy trafili do mnie w Połowie.
WięcejRoman Honet współredaktor antologii Połów. Poetyckie debiuty 2011 o twórczości Kamila Brewińskiego, Macieja Burdy, Szymona Domagały-Jakucia i Grzegorza Jędrka.
WięcejEsej Romana Honeta towarzyszący premierze książki Dialog w ciemności Władysława Sebyły w wyborze Wojciecha Bonowicza.
WięcejAutorski komentarz Romana Honeta do wiersza „dla mgły, dla pustyni” z książki piate królestwo, wydanej nakładem Biura Literackiego 27 stycznia 2013 roku.
WięcejAutorski komentarz Romana Honeta do wiersza „ptak już nigdy” z książki piąte królestwo.
WięcejZ Romanem Honetem o książce piąte królestwo rozmawia Konrad Wojtyła.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejBohater Elsnera przypomina człowieka znajdującego się na skraju wyczerpania, zatem jeśli miała tu miejsce konfrontacja, to właśnie jego zmuszono do kapitulacji. Do życia utajonego: na dnie, w piwnicy…
WięcejPoeta, który mówi swoją prawdę, nie ma potrzeby oglądania się wstecz, nie prowadzi go konieczność konfrontowania swojego komunikatu wobec innego.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejZ Julią Szychowiak rozmawia Roman Honet
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Tomaszem Pułką, towarzysząca premierze antologii Poeci na nowy wiek, wydanej w Biurze Literackim 8 kwietnia 2010 roku.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Jackiem Dehnelem, towarzysząca premierze antologii Poeci na nowy wiek, wydane w Biurze Literackim w 2010 roku.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Justyną Bargielską, towarzysząca premierze antologii Poeci na nowy wiek, wydanej w Biurze Literackim w 2010 roku.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejWydaje mi się, że w wierszach Kulbackiej szczególnie ważne jest nieprzerwane zachowywanie czujności, tyle że powody tego stanu – odwrotnie niż w poprzednim wypadku – przeniosły się z ludzi, (którzy, ilekroć by się w liryce Kulbackiej nie spotkali, niemal zawsze krzyczą, przeklinają, narzekają) na rzeczy martwe i dlatego teraz nawet w zetknięciu z nimi trzeba zdać się na obsesyjną ostrożność…
WięcejBuliżańska pisze nonszalancko, ale to typ nonszalancji, który odnosi się nie do ignorancji, ale do wariacji powstałych dzięki jakości wykonania.
WięcejKrzysztof Dąbrowski ujął mnie swoją zachłannością na życie. Na świat. Przenikająca pazerność. Żarliwość. Nieoczekiwane, błahe zdarzenie, przypadkowy epizod potęguje głębię tego nienasycenia.
WięcejCzasem trafiały się zestawy oryginalne, świadczące o gotowości, ale także o zdolności do podjęcia ryzyka przez autora, zdarzało się to sporadycznie, zresztą nie spodziewałem się odwrotnych proporcji, i to właśnie owe zestawy stanowiły dla mnie punkt odniesienia…
WięcejDaleko – to miara z naszego świata, mogłyby doskonale widnieć na niej dokładniejsze i wymierniejsze stopnie, ale tu nie chodzi o rachunek, ale o wysłanie pewnego sygnału: możliwość ostatecznego zniweczenia – może bezpowrotnej śmierci, może rozstania na zawsze – zostaje wykluczona.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt „Połów 2010”.
WięcejKierowało mną wyłącznie przekonanie, że wiersze przywołanych autorów, to, co wnieśli oraz wnieść mogą do liryki polskiej, domaga się – z racji mojej roli w całym projekcie – zdecydowanej reakcji.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2008. Wśród wyróżnionych: Szymon Bira, Marcin Czerkasow, Sławomir Elsner, Konrad Góra, Iwona Kacperska, Izabela Kawczyńska, Grzegorz Kwiatkowski, Monika Mosiewicz, Kamila Pawluś, Bohdan Sławiński.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2007. Wśród wyróżnionych: Kamila Janiak, Przemysław Owczarek, Marcin Perkowski, Jakub Przybyłowski, Jarosław Spuła, Julia Szychowiak i Marek Wojciechowski.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2006.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2005. Wśród wyróżnionych: Magdalena Komoń, Bartosz Konstrat, Szczepan Kopyt, Piotr Kuśmirek, Piotr Mierzwa, Artur Nowaczewski, Dariusz Pado, Justyna Radczyńska, Dagmara Sumara, Anna A. Tomaszewska, Adam Zdrodowski.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2004. Wśród wyróżnionych: Jacek Dehnel, Tomasz Gerszberg, Tomasz Jamroziński, Roman Kaźmierski, Joanna Wajs.
WięcejGłos Romana Honeta w debacie „Być poetą dzisiaj”.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2003 (Justyna Bargielska, Juliusz Gabryel, Michał Kasprzak, Paweł Kozioł, Robert Król, Joanna Mueller, Robert Rybicki, Radosław Wiśniewski), towarzyszące projektowi „Poeci na nowy wiek”.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2002. Wśród wyróżnionych: Jacek Bierut, Ryszard Chłopek, Grzegorz Giedrys, Małgorzata Jurczak, Tobiasz Melanowski, Anna Piekara, Paweł Sarna, Marcin Siwek.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2001. Wśród wyróżnionych: Marcin Cecko, Agnieszka Kuciak, Paweł Lekszycki, Piotr Macierzyński, Marcin Ożóg, Edward Pasewicz, Michał Sobol, Małgorzata Sochoń.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2000. Wśród wyróżnionych: Wojciech Brzoska, Julia Fiedorczuk, Krzysztof Gedroyć, Anna Podczaszy, Adam Pluszka.
WięcejPodsumowanie debaty „Poeci na nowy wiek”.
WięcejJeśli istnieje coś takiego, jak poezja roczników 70., to można być nawet królową angielską, ale lepiej się z tym nie obnosić, żeby nie wzbudzać zainteresowania psychiatrów. Ale ja tam nie wiem, czy istnieje…
WięcejNatychmiastowe rozstrzygnięcia w pisaniu czasem są dla mnie równocześnie tak ostateczne, że stoję wobec konieczności uznania ich za nienaruszalne, choć powstały za moją przyczyną.
WięcejKomentarze Joanny Mueller, Konrada Wojtyły, Macieja Milacha, Bartosza Sadulskiego, Jakuba Momry, Bartłomieja Majzla.
WięcejDebata w Salonie Polityki wokół antologii Poeci na nowy wiek.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Justyny Bargielskiej, Magdaleny Bielskiej, Jacka Dehnela, Sławomira Elsnera, Julii Fiedorczuk, Konrada Góry, Łukasza Jarosza, Bartosza Konstrata, Szczepana Kopyta, Joanny Lech, Agnieszki Mirahiny, Joanny Mueller, Edwarda Pasewicza, Anny Podczaszy, Tomasza Pułki, Bianki Rolando, Roberta Rybickiego, Pawła Sarny, Julii Szychowiak, Joanny Wajs, Przemysława Witkowskiego i Indigo Tree podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Joanną Mueller, opublikowana w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejZapis rozmowy Romana Honeta z Robertem Rybickim, opublikowanej w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejWiersz z tomu Poeci na nowy wiek, zarejestrowany podczas spotkania „Poeci na nowy wiek” na festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejBohater Elsnera przypomina człowieka znajdującego się na skraju wyczerpania, zatem jeśli miała tu miejsce konfrontacja, to właśnie jego zmuszono do kapitulacji. Do życia utajonego: na dnie, w piwnicy…
WięcejPoeta, który mówi swoją prawdę, nie ma potrzeby oglądania się wstecz, nie prowadzi go konieczność konfrontowania swojego komunikatu wobec innego.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejZ Julią Szychowiak rozmawia Roman Honet
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Tomaszem Pułką, towarzysząca premierze antologii Poeci na nowy wiek, wydanej w Biurze Literackim 8 kwietnia 2010 roku.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Jackiem Dehnelem, towarzysząca premierze antologii Poeci na nowy wiek, wydane w Biurze Literackim w 2010 roku.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRozmowa Romana Honeta z Justyną Bargielską, towarzysząca premierze antologii Poeci na nowy wiek, wydanej w Biurze Literackim w 2010 roku.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRecenzja Marcina Jurzysty z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejRoman Honet – redaktor tomu, który dokonał wyboru poetów i ich utworów – zaprezentował dwadzieścia jeden sylwetek poetów, których zdaje się łączyć jedynie zawarty w tytule akt mianowania. Jednakże wybór składający się zawsze w zbiór zachęca przynajmniej do postawienia pytania o możliwe powinowactwa…
WięcejRecenzja Bartosza Sadulskiego z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejLaudacja Romana Honeta, prowadzącego projekt Poeci na nowy wiek.
WięcejKierowało mną wyłącznie przekonanie, że wiersze przywołanych autorów, to, co wnieśli oraz wnieść mogą do liryki polskiej, domaga się – z racji mojej roli w całym projekcie – zdecydowanej reakcji.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2008. Wśród wyróżnionych: Szymon Bira, Marcin Czerkasow, Sławomir Elsner, Konrad Góra, Iwona Kacperska, Izabela Kawczyńska, Grzegorz Kwiatkowski, Monika Mosiewicz, Kamila Pawluś, Bohdan Sławiński.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2007. Wśród wyróżnionych: Kamila Janiak, Przemysław Owczarek, Marcin Perkowski, Jakub Przybyłowski, Jarosław Spuła, Julia Szychowiak i Marek Wojciechowski.
WięcejRecenzja Marcina Orlińskiego z książki Poeci na nowy wiek
WięcejSzkic Ryszarda Chłopka o poezji Tomasza Pułki.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2006.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2005. Wśród wyróżnionych: Magdalena Komoń, Bartosz Konstrat, Szczepan Kopyt, Piotr Kuśmirek, Piotr Mierzwa, Artur Nowaczewski, Dariusz Pado, Justyna Radczyńska, Dagmara Sumara, Anna A. Tomaszewska, Adam Zdrodowski.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2004. Wśród wyróżnionych: Jacek Dehnel, Tomasz Gerszberg, Tomasz Jamroziński, Roman Kaźmierski, Joanna Wajs.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2003 (Justyna Bargielska, Juliusz Gabryel, Michał Kasprzak, Paweł Kozioł, Robert Król, Joanna Mueller, Robert Rybicki, Radosław Wiśniewski), towarzyszące projektowi „Poeci na nowy wiek”.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2002. Wśród wyróżnionych: Jacek Bierut, Ryszard Chłopek, Grzegorz Giedrys, Małgorzata Jurczak, Tobiasz Melanowski, Anna Piekara, Paweł Sarna, Marcin Siwek.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2001. Wśród wyróżnionych: Marcin Cecko, Agnieszka Kuciak, Paweł Lekszycki, Piotr Macierzyński, Marcin Ożóg, Edward Pasewicz, Michał Sobol, Małgorzata Sochoń.
WięcejPrezentacje najciekawszych debiutantów z rocznika 2000. Wśród wyróżnionych: Wojciech Brzoska, Julia Fiedorczuk, Krzysztof Gedroyć, Anna Podczaszy, Adam Pluszka.
WięcejRecenzja Karola Maliszewskiego, towarzysząca premierze książki pamięć niczyja, ciało moje Romana Honeta, wydanej w Biurze Literackim 15 kwietnia 2024 roku.
WięcejRecenzja Przemysława Rojka, towarzysząca premierze książki żal, może on Romana Honeta, wydanej w Biurze Literackim 17 października 2022 roku.
WięcejPoemat pochodzi z książki Ciche psy Romana Honeta, która ukaże się w przyszłym roku w Biurze Literackim.
WięcejRecenzja Katarzyny Kędzierskiej z książki Romana Honeta świat był mój.
WięcejRecenzja Jerzego Madejskiego z książki świat był mój Romana Honeta, która ukazała we wrześniu 2014 roku się w miesięczniku „Nowe Książki”.
WięcejRecenzja Krzysztofa Sztafy z książki świat był mój Romana Honeta, która ukazała się 9 lipca 2014 roku na stronie Literatki.com.
WięcejRecenzja Roksany Obuchowskiej z książki świat był mój Romana Honeta, która ukazała się 12 listopada 2014 roku na na stronie internetowej DOKiS: Dolnośląska Kultura i Sztuka.
WięcejRecenzja Dominika Borowskiego z książki świat był mój Romana honeta, która ukazała się w lipcu 2014 roku w Kieleckim Magazynie Kulturalnym „Projektor”.
WięcejRecenzja Marianny Kijanowskiej z książki alicja Romana Honeta.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki piąte królestwo Romana Honeta, która ukazała się na portalu wywrota.pl.
WięcejRecenzja Jacka Mączki z książki piąte królestwo Romana Honeta, która ukazała się w 2011 roku w kwartalniku „Fraza”.
WięcejRecenzja Moniki Kocot z książki piąte królestwo Romana Honeta, która ukazała się w 2011 roku w kwartalniku „Fraza”.
WięcejEsej Magdaleny Rabizo-Birek towarzyszący premierze książki świat był mój Romana Honeta.
WięcejRecenzja Magdaleny Bartnik z piątego królestwa Romana Honeta.
WięcejRecenzja Andrzeja Franaszka z książki baw się Romana Honeta.
WięcejRecenzja Przemysława Witkowskiego z książki moja Romana Honeta.
WięcejAutorski komentarz Piotra Śliwińskiego do książki piąte królestwo Romana Honeta, wydanej nakładem Biura Literackiego 20 stycznia 2011 roku.
WięcejRecenzja Michała Larka z książki piąte królestwo Romana Honeta.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
WięcejRecenzja Marcina Jurzysty z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
WięcejRecenzja Bartosza Sadulskiego z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
WięcejRecenzja Marty Baron z książki baw się Romana Honeta.
WięcejRecenzja Aliny Świeściak z książki baw się Romana Honeta.
WięcejRecenzja Sylwii Omiotek z książki baw się Romana Honeta.
WięcejRecenzja Przemysława Owczarka z książki baw się Romana Honeta.
Więcej