recenzje / ESEJE

Poeta – „topielec” obarczony „tajemną wiedzą kwiatów”

Przemysław Koniuszy

Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Z tamtej strony ciszy Bolesława Lesmiana w wyborze Jacka Gutorowa, która ukazała się 12 grudnia 2012 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Z tam­tej stro­ny ciszy to kolej­na odsło­na cyklu „44. Poezja pol­ska od nowa”. Tym razem padło na twór­czość Bole­sła­wa Leśmia­na (1877–1937). Bez wąt­pie­nia trud­ne­go wybo­ru czter­dzie­stu czte­rech utwo­rów pod­jął się Jacek Guto­row, tak­że poeta. Zapre­zen­to­wa­ny tom jest bar­dzo repre­zen­ta­tyw­ny, pre­zen­tu­je róż­ne nur­ty w twór­czo­ści tego wybit­ne­go arty­sty. Wbrew pozo­rom wier­sze nie są prze­sy­co­ne leśmia­ni­zma­mi, neo­lo­gi­zma­mi poma­ga­ją­cy­mi mu w zary­so­wa­niu pożą­da­nych obra­zów poetyc­kich. Poja­wia­ją się wyłącz­nie w miej­scach cen­tral­nych, kul­mi­na­cyj­nych, w któ­rych nale­ży doszu­ki­wać się puen­ty, „słów-klu­czy” i czy­tel­ni­cze­go olśnie­nia. Bar­dzo inte­re­su­ją­cy jest pro­ces kon­fron­to­wa­nia świa­ta real­ne­go z irra­cjo­nal­nym, będą­cym w grun­cie rze­czy o wie­le bar­dziej rze­czy­wi­stym. W wie­lu utwo­rach znaj­du­ją się wyraź­ne wska­zów­ki pozwa­la­ją­ce uznać nam te liry­ki za poezję ape­lu, mię­dzy inny­mi gdy pod­miot lirycz­ny ape­lu­je o poszu­ki­wa­nie inspi­ra­cji w dzia­ła­niach przy­ro­dy. War­to więc prze­śle­dzić ich prze­sła­nie.

Poja­wia się prze­ko­na­nie o ist­nie­niu świa­ta pozo­sta­ją­ce­go poza per­cep­cją czło­wie­ka, isto­ty nie­udol­nej w swych poszu­ki­wa­niach celu życia, szyb­ko docho­dzą­cej do wnio­sku, że jej czas prze­zna­czo­ny na byt­ność na sce­nie „dra­ma­tu” daw­no się skoń­czył. Przy­ro­da jest dla nie­go wiecz­ną zagad­ką, a on (jako jej hipo­te­tycz­ny miło­śnik) powi­nien być pewien, że ona nigdy nie pozwo­li mu poznać wszyst­kich swo­ich tajem­nic, pozo­sta­wia­jąc sobie tym samym ostat­nią moż­li­wość uciecz­ki. Wspo­mnie­nia pod­mio­tu lirycz­ne­go z dzie­ciń­stwa nie­ro­ze­rwal­nie zwią­za­ne są z kli­ma­tem wsi, z jej realia­mi. Świa­do­mość obec­no­ści siły wyż­szej, nie­poj­mo­wal­nej zmy­sła­mi, poma­ga mu w reali­za­cji wła­snych zamie­rzeń – mię­dzy inny­mi w zadu­rze­niu się w zie­le­ni jak „topie­lec”, demon zie­le­ni.

Jeże­li auto­ra niniej­szych wyznań utoż­sa­mi­my z Bole­sła­wem Leśmia­nem to przed naszy­mi ocza­mi momen­tal­nie poja­wi się obraz twór­cy cier­pią­ce­go, roz­pa­cza­ją­ce­go nad upad­kiem świa­ta. Widocz­ne jest to mię­dzy inny­mi w wier­szu „Sen”, któ­ry koń­czy się w grun­cie rze­czy kata­stro­ficz­ny­mi sło­wa­mi: „I tak mi źle na świe­cie – tak mi strasz­nie źle!” (s. 21) mają­cy­mi wyra­żać żal nad nie­ustan­nym obie­giem mate­rii w przy­ro­dzie, któ­ra czu­je i pamię­ta „zbyt” wie­le. Jed­nak miłość do niej powin­na być miło­ścią bez­gra­nicz­ną, sko­rą do poświę­ceń i nie­ogra­ni­czo­ne­go zro­zu­mie­nia. Śro­do­wi­sko natu­ral­ne, uoso­bie­nie pięk­na i namięt­no­ści, wbrew pozo­rom nie jest prze­szko­dą w roz­wo­ju ludz­kiej cywi­li­za­cji, któ­ra uzmy­sła­wia każ­dej jed­no­st­ce jak mało ma moż­li­wo­ści na wyra­ża­nie swo­ich praw­dzi­wych emo­cji w porów­na­niu z przy­ro­dą, będą­cą na z góry uprzy­wi­le­jo­wa­nej pozy­cji. Wspo­mi­na­jąc utra­tę osób bli­skich wła­sne­mu ser­cu, nale­ży zatra­cić kon­takt ze świa­tem real­nym, w prze­ciw­nym razie ocze­ki­wa­ne prze­ży­cie nie będzie zupeł­ne. W ana­li­zo­wa­nym tomie poja­wia­ją się tak­że wizje apo­ka­lip­tycz­ne. W utwo­rze „Tam na obczyź­nie, gdy próż­ni osto­ję” zawar­te jest prze­ra­ża­ją­ce wyzna­nie oso­by opusz­czo­nej, zda­nej na samą sie­bie, któ­ra jest prze­ko­na­na o tym, że nawet w obcym, nie­zna­nym świe­cie będzie poszu­ki­wać Boga w jego zna­nych, mate­rial­nych wcie­le­niach: „kwia­tach jaśmi­nu” oraz „pta­sim gnieź­dzie”. Krzyw­dy dozna­ne przez czło­wie­ka na zie­mi wbrew ocze­ki­wa­niom nie zosta­ną szyb­ko zapo­mnia­ne. Nie pozo­sta­nie po nich jed­nak żaden widzial­ny, mate­rial­ny ślad. Śmierć nie nisz­czy tyl­ko ist­nień – jej dzia­ła­niom ule­ga tak­że „wysi­łek”, „zgro­za”, „zagła­da”, „rany” i stra­co­ny bez­pow­rot­nie czas.

Wspa­nia­ły tema­tycz­ny wybór poezji czło­wie­ka, któ­ry żył tak napraw­dę w nie­go­ścin­nych dla sie­bie cza­sach. Doświad­cze­nia wynie­sio­ne z tra­dy­cji baro­ku i roman­ty­zmu (egzy­sten­cjal­na nie­pew­ność, reli­gij­ność, „pojem­ne” gatun­ki lite­rac­kie) pomo­gły mu w wykre­owa­niu wła­sne­go her­me­tycz­ne­go i poetyc­kie­go świa­ta uka­zu­ją­ce­go nowa­tor­skość oraz indy­wi­du­al­ność nie­zwy­kłe­go warsz­ta­tu twór­cze­go, któ­re­go nie­po­wta­rzal­ne wytwo­ry cie­szą się coraz więk­szym uzna­niem. Czy­tel­nik tego tomu, po lek­tu­rze obszer­ne­go posło­wia, doj­dzie jed­nak do wnio­sku, że twór­czość tą nale­ży inter­pre­to­wać z pew­nym dystan­sem, gdyż współ­cze­sne doko­na­nia poetów inge­ru­ją nie­co w kli­mat liry­ków Leśmia­na, nad któ­ry­mi powo­li poja­wia się „wid­mo” nie­udol­nej kry­ty­ki. Olśnie­nie wywo­ła­ne „wiel­ki­mi meta­fo­ra­mi” oraz wyszu­ka­ną meta­fo­ry­ką zosta­nie zapew­ne zabu­rzo­ne zwa­żyw­szy na to, iż twór­czość auto­ra „Topiel­ca” znaj­du­je się od pew­ne­go cza­su w dziw­nym umiej­sco­wie­niu. War­to odda­wać się lek­tu­rze tych utwo­rów, aby choć w skom­pre­so­wa­nej for­mie podzie­lić los Jac­ka Guto­ro­wa, któ­ry w swo­im posło­wiu zawarł taką wzru­sza­ją­cą myśl:

Kie­dy wie­dzia­łem już, że wró­cę do wier­szy Leśmia­na, że będę odnaj­dy­wał w sobie zapa­mię­ta­ne, a cza­sa­mi na poły zapo­mnia­ne wier­sze (…), że będę skła­dał z nich „moje­go” Leśmia­na, ucie­szy­łem się jak dziec­ko. Naresz­cie! Być może taka radość jest naj­więk­szym kom­ple­men­tem, na jaki może sobie zasłu­żyć poeta? Jeśli tak wła­śnie jest, to niech to będzie mój hołd zło­żo­ny temu nie­co sta­ro­świec­kie­mu panu od liry­ki, auto­ro­wi nie­co dzi­wacz­nych wier­szy o zwy­kłym, nie­zwy­kłym świe­cie. (s. 86)

Niech te sło­wa posłu­żą nam za puen­tę, wska­zu­ją­cą na olbrzy­mią odpo­wie­dzial­ność, jaka cią­ży na ludziach żyją­cych w kra­ju, w któ­rym wię­cej ludzi pisze wier­sze, niż je czy­ta.


Tekst uka­zał się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka. Dzię­ku­je­my auto­ro­wi za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Przemysław Koniuszy

Krytyk literacki. Publikuje w czasopismach i na stronie szelestkartek.pl.

Powiązania