recenzje / ESEJE

Poezja ręka w rękę z komiksem

Maciej Robert

Recenzja Macieja Roberta z książki Powrót barbarzyńców i nie.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Poezja prze­sta­ła być kul­to­wa. Ale naj­pierw prze­sta­ła być utoż­sa­mia­na z wyso­ką kul­tu­rą i wyso­kim reje­strem języ­ko­wym. Przy­szła awan­gar­da, po znie­wa­żo­nym tru­pie z rado­ścią prze­je­cha­li się ska­man­dry­ci i futu­ry­ści. Dzie­ła znisz­cze­nia dopeł­ni­li Bur­sa z Wojacz­kiem. Poezja prze­sta­ła być sumie­niem naro­du i orę­żem poli­tycz­nym. Ale przez czas jakiś była wciąż oto­czo­na nim­bem kul­to­wo­ści. Jesz­cze kil­ka dekad temu, gdy Sta­chu­ra z nie­od­łącz­nym chle­ba­kiem szedł na tory, dziew­czy­ny mię­kły w kola­nach na widok byle chło­pa­ka w czar­nym roz­cią­gnię­tym gol­fie, któ­ry ści­skał w dło­ni popla­mio­ny notes z wier­sza­mi. Na począt­ku lat 90. (gdy nowe poko­le­nie debiu­to­wa­ło w „bru­Lio­nie”) wyda­wa­ło się, że uśpio­na bestia prze­bu­dzi­ła się i jesz­cze wierz­ga. Ale bestia szyb­ko zde­chła i dzi­siaj mało kto się nią inte­re­su­je.

Podob­ne – choć jak­że inne! – prze­mia­ny sta­ły się udzia­łem komik­su. Pręż­na nie­gdyś gałąź popkul­tu­ry zała­ma­ła się nie tak znów daw­no pod cię­ża­rem bana­łu spod zna­ku SF i dzie­ci­na­dy. I oto nagle wszyst­ko się odwró­ci­ło i gatu­nek, któ­re­go nikt nie trak­to­wał poważ­nie, stał się wyznacz­ni­kiem inte­lek­tu­al­nych mód. Widać to choć­by przy zesta­wie­niu Kaj­ko i Koko­sza z, daj­my na to, Mau­sem czy Per­se­po­lis. Oka­za­ło się, że tak pogar­dza­na dzie­dzi­na sztu­ki może mówić – w spo­sób ory­gi­nal­ny i nowa­tor­ski – o waż­nych spra­wach. Tym samym jed­nak komiks stra­cił nie­co na popu­lar­no­ści – jego śro­do­wi­skiem prze­sta­ły być kon­wen­ty fan­ta­stów i poko­je dzie­cin­ne, a sta­ły się gale­rie, sale aka­de­mic­kie i inte­li­genc­kie salo­ny.

Kwe­stią cza­su pozo­sta­wa­ło, kie­dy komiks spo­tka się z poezją. Oczy­wi­ście, pró­by były już podej­mo­wa­ne wcze­śniej, ale na rodzi­mym grun­cie Powrót Bar­ba­rzyń­ców i nie jest bodaj pierw­szą taką pre­zen­ta­cją, a z pew­no­ścią pierw­szą o cha­rak­te­rze anto­lo­gii. Trze­ba w tym miej­scu pokrót­ce cho­ciaż nakre­ślić gene­zę tej publi­ka­cji. Otóż na prze­ło­mie roku 1996 i 1997 zawia­du­ją­cy poetyc­kim wydaw­nic­twem Biu­ro Lite­rac­kie Artur Bursz­ta zapro­sił do współ­pra­cy naj­cie­kaw­szych poetów debiu­tu­ją­cych po roku 1989. Efek­tem było wyda­nie kil­ku­na­stu biblio­fil­skich ksią­że­czek naj­waż­niej­szych auto­rów tam­te­go cza­su – Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go, Jac­ka Pod­sia­dły, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Bara­na, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go czy Dar­ka Fok­sa. To wła­śnie oni przez dłuż­szy czas sta­no­wi­li o obli­czu naj­młod­szej pol­skiej poezji. Po kil­ku­na­stu latach Biu­ro Lite­rac­kie wró­ci­ło do tam­tej serii, orga­ni­zu­jąc kon­kurs Komiks wier­szem. Powrót bar­ba­rzyń­ców i nie jest publi­ka­cją pokon­kur­so­wą, w któ­rej zapre­zen­to­wa­ne zosta­ły nagro­dzo­ne pra­ce, zre­ali­zo­wa­ne w więk­szo­ści przez mło­dych auto­rów.

Jaki jest efekt tego połą­cze­nia? Dość zaska­ku­ją­cy. Czy­tel­nik może z począt­ku poczuć się nie­swo­jo. Powo­dem jest uświę­co­ny tra­dy­cją spo­sób lek­tu­ry. Odbior­ca poezji nie jest przy­zwy­cza­jo­ny, że mię­dzy nim a tek­stem jesz­cze ktoś stoi, a w tym wypad­ku tym kimś jest ilu­stra­tor, któ­ry peł­ni rolę inter­pre­ta­to­ra. A poezja – zda­wa­ło­by się – jest lek­cją inter­pre­ta­cji nader oso­bi­stej, jest wręcz doświad­cze­niem intym­nym. Czy­ta­jąc wiersz, two­rzy­my swo­je wła­sne jego wyobra­że­nie, swój wła­sny „obraz” wier­sza. Z kolei czy­tel­ni­ko­wi komik­su, przy­zwy­cza­jo­ne­mu do tego, że tekst jest nośni­kiem nar­ra­cji i fabu­ły, cięż­ko jest z począt­ku przy­swo­ić sobie meta­fo­rycz­ność i nie­oczy­wi­stość zdań, któ­re w tra­dy­cyj­nie poj­mo­wa­nym komik­sie były „bez­piecz­ne”. Gdy jed­nak minie obo­pól­na nie­uf­ność wobec nowych roz­wią­zań, oka­zu­je się nagle, że spo­tka­nie poezji i komik­su jest roz­wią­za­niem intry­gu­ją­cym.

Cóż zatem mło­dzi twór­cy doda­li do zna­nych od daw­na tek­stów? W jaki spo­sób je odczy­ta­li? Jak je gra­ficz­nie zin­ter­pre­to­wa­li? Z całą pew­no­ścią naj­cie­kaw­sze efek­ty poja­wia­ją się wte­dy, gdy war­stwa gra­ficz­na wycho­dzi poza pro­ste ilu­stro­wa­nie tek­stu, poza dosłow­ność (jeśli moż­na mówić o dosłow­no­ści poezji). Jest tak w więk­szo­ści wypad­ków, jak­by juro­rzy kon­kur­su – Tomasz Bro­da, Seba­stian Frąc­kie­wicz, Krzysz­tof Gaw­ron­kie­wicz, Paweł Jarodz­ki (dla­cze­go w tym gro­nie zabra­kło poetów?) – zwra­ca­li spe­cjal­ną uwa­gę na war­to­ści doda­ne. Tak jest choć­by w Murzy­nie Karo­li­ny Zalew­skiej na pod­sta­wie tek­stu Ada­ma Wie­de­man­na – cie­ka­wie robi się w nim wów­czas, gdy artyst­ka porzu­ca tekst poety i dopi­su­je mu (czy raczej dory­so­wu­je w tle) coś od sie­bie. To zmiesz­czo­ny w jed­nym „kadrze” napis „Whi­te Pow(d)er” wypi­sa­ny na wago­nie pocią­gu, któ­ry sta­je się zaska­ku­ją­cym komen­ta­rzem, autor­skim dopi­skiem – jed­no­cze­śnie żar­to­bli­wym i wstrzą­sa­ją­cym. Rów­nie intry­gu­ją­co wypa­da­ją te komik­sy, któ­re zry­wa­ją z wyra­zi­stą, dopiesz­czo­ną kre­ską, z reali­zmem obra­zu. Choć­by Urbi et Orbi Świe­tlic­kie­go „prze­czy­ta­ne” przez Jaku­ba Koło­dzie­ja­ka, któ­re sta­je się serią mini­ma­li­stycz­nych gra­ficz­nie, a jed­no­cze­śnie peł­nych sym­bo­li­ki pla­ka­tów, utrzy­ma­nych w sty­li­sty­ce Pio­tra Mło­do­żeń­ca, auto­ra opra­co­wa­nia gra­ficz­ne­go zebra­nych ostat­nio w jed­nym tomie Wier­szy Świe­tlic­kie­go. Z kolei 21 lip­ca Mar­ci­na Sen­dec­kie­go w inter­pre­ta­cji Marii Pawel­skiej zaska­ku­je roz­ma­ito­ścią typo­gra­ficz­ną i spo­so­bem naszki­co­wa­nia posta­ci, któ­re wyglą­da­ją, jak­by były utka­ne z „tłu­ste­go dymu”, któ­ry poja­wia się w wier­szu. Pro­sty, a przy tym jak­że sku­tecz­ny spo­sób opra­co­wa­nia gra­ficz­ne­go zasto­so­wał Maciej Jasiń­ski, któ­ry zilu­stro­wał wiersz Krzysz­to­fa Jawor­skie­go Nie­od­wra­cal­ne skut­ki rusy­fi­ka­cji, bawiąc się we wkle­ja­nie i prze­ma­lo­wy­wa­nie szkol­nych zdjęć z epo­ki PRL‑u. Świet­ny pomysł, dzię­ki któ­re­mu Jasiń­ski zacho­wu­je się niczym nudzą­cy się na lek­cji boha­ter wier­sza Jawor­skie­go.

Pozo­sta­li auto­rzy rów­nież zna­leź­li ory­gi­nal­ne ekwi­wa­len­ty gra­ficz­ne, za pomo­cą któ­rych odda­ją język poezji – Ewa O’Neill ilu­stru­jąc Kobie­tę akcji Mar­ci­na Bara­na, idzie w stro­nę wyjąt­ko­wo mini­ma­li­stycz­ne­go, mono­chro­ma­tycz­ne­go ukła­du, któ­ry nie­co myli tro­py, nada­jąc cało­ści atmos­fe­rę rodem z fil­mu noir. Agniesz­ka Pik­sa czy­ta Prze­strze­lo­ne kola­na Dar­ka Fok­sa przy pomo­cy „przy­gnie­cio­ne­go” tek­stem foto­mon­ta­żu, zaś Maciej Kotłow­ski rysu­je Latem 1987 Andrze­ja Sosnow­skie­go węglem na papie­rze, co spra­wia, że her­me­tycz­na poezja tego auto­ra odnaj­du­je swój „zama­za­ny” odpo­wied­nik. I wresz­cie Nie­po­ro­zu­mie­nie Grze­go­rza Wró­blew­skie­go w gra­ficz­nej inter­pre­ta­cji Kata­rzy­ny Balic­kiej – zale­d­wie dwie bar­wy, pia­sko­wa i fio­le­to­wa, jeden motyw ilu­stra­cyj­ny i wstrzą­sa­ją­ca wręcz oszczęd­ność ostat­niej plan­szy. Mini­ma­lizm tek­stu Wró­blew­skie­go spo­ty­ka się tu ze skrom­no­ścią ilu­stra­cji. Nie­do­sko­na­ła pust­ka fio­le­tu, jak­by prze­kre­ślo­na, i kośla­wo napi­sa­ne ostat­nie zda­nie wier­sza: „A potem mnie zabra­li”. Podwój­na arcy­dziel­ność.

Nie w każ­dym wypad­ku uda­ło się osią­gnąć podob­ną peł­nię mię­dzy­ga­tun­ko­we­go prze­kła­du. Jed­nak więk­szość pomiesz­czo­nych w tym tomie prac poka­zu­je, że współ­ist­nie­nie poezji i komik­su przy­no­si wido­ki na przy­szłość. Miej­my nadzie­ję, że Powrót Bar­ba­rzyń­ców i nie jest kamie­niem, któ­ry poru­szy lawi­nę.


Recen­zja uka­za­ła się w por­ta­lu Xiegarnia.pl. Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi i Redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Maciej Robert

Urodzony w 1977 roku w Łodzi. Poeta, dziennikarz, krytyk literacki i filmowy. Laureat wielu ogólnopolskich konkursów literackich. Publikował m.in. w „Opcjach”, „Studium”, „Frazie”, „Tyglu Kultury”, „Ha!arcie”, „Toposie” i „Gazecie Wyborczej”. Jego wiersze były tłumaczone na język angielski, chorwacki i serbski. Stypendysta Ministra Kultury. Mieszka w Łodzi.

Powiązania