recenzje / ESEJE

Polak mądry… po szkodzie

Karolina Felberg-Sendecka

Recenzja Karoliny Felberg-Sendeckiej towarzysząca premierze książki Po szkodzie Bohdana Zadury, wydanej nakładem Biura Literackiego 26 lutego 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

1. Zwrot poli­tycz­ny (od poety­ki „nie­przy­sia­dal­no­ści” po „jestem dum­ny”)

Jesz­cze kil­ka lat temu wyda­wa­ło się, że dys­ku­sje toczą­ce się u zara­nia III RP raz na zawsze roz­strzy­gnę­ły spór o (wiel­kie) auto­ry­te­ty moral­ne w poezji. Dość przy­po­mnieć, że poeci wów­czas debiu­tu­ją­cy tudzież ugrun­to­wu­ją­cy swo­ją pozy­cję nie­spe­cjal­nie inte­re­so­wa­li się waka­ta­mi wpierw po Her­ber­cie, a potem rów­nież i po Miło­szu. Po śmier­ci Róże­wi­cza ugrun­to­wa­ło się prze­ko­na­nie, że już tyl­ko Zaga­jew­ski, Kry­nic­ki i Rym­kie­wicz posia­da­ją odpo­wied­nie narzę­dzia (w tym tak­że ambi­cje) oraz pozy­cję (tak w Pol­sce, jak i w obie­gu mię­dzy­na­ro­do­wym), aby zarzą­dzać duszą pol­ską. Rela­cje te poukła­da­ły się tak z pew­no­ścią dla­te­go, że wzra­sta­ją­cy pod prze­wo­dem Pio­tra Som­me­ra i Boh­da­na Zadu­ry poeci z  rocz­ni­ków 50. i 60. nie­spe­cjal­nie pali­li się (w prze­szło­ści oraz współ­cze­śnie) do obję­cia sche­dy po otwar­cie anga­żu­ją­cych się poli­tycz­nie rocz­ni­kach przed- i tuż­po­wo­jen­nych (co cie­ka­we, w póź­nych rocz­ni­kach 70., 80. oraz 90. aż roi się od poetów mani­fe­sta­cyj­nie ide­olo­gi­zu­ją­cych i upo­li­tycz­nia­ją­cych wła­sną twór­czość). Pre­zen­to­wa­ny sta­tus quo zabu­rzy­ła dato­wa­na na paź­dzier­nik 2016 roku „dobra zmia­na” w poli­ty­ce pol­skiej, któ­ra dość szyb­ko obu­dzi­ła znacz­ną cześć spo­łe­czeń­stwa (w tym rów­nież i arty­stów) z poli­tycz­no-spo­łecz­no-kul­tu­ral­ne­go letar­gu. Wię­cej – w nie­któ­rych poetach ewo­ko­wa­ła zwrot poli­tycz­ny, któ­re­go efek­tem sta­ły się otwar­cie poli­tycz­ne książ­ki poetyc­kie. Pod­kre­ślam sło­wo „książ­ki”, bo wier­sze mniej lub bar­dziej poli­tycz­ne czy też publi­cy­stycz­ne zda­rza­ły się twór­com, któ­rych zaraz wymie­nię, sto­sun­ko­wo czę­sto. Nim jed­nak przy­wo­łam kon­kret­ne nazwi­ska, pozwo­lę sobie na krót­ki wtręt o „drob­nej” zmia­nie w pozy­cjo­no­wa­niu poezji w prze­strze­ni publicz­nej, jaka się, moim zda­niem, doko­na­ła wła­śnie za spra­wą owej nie­szczę­snej „dobrej zmia­ny”.

W czerw­cu 2017 roku pro­fe­sor Ewa Łętow­ska wygło­si­ła wykład o poezji i kon­sty­tu­cji, któ­re­go punk­tem wyj­ścia uczy­ni­ła fra­zę „Nicze­go o nas nie ma w Kon­sty­tu­cji” z wier­sza „Pod wul­ka­nem” Mar­ci­na Świe­tlic­kie­go (tom Schi­zma z 1994 roku). Jak dobrze wie­my, dla szczę­ścia gospo­dar­ki wol­no­ryn­ko­wej i pomyśl­no­ści demo­kra­cji libe­ral­nej poeta jest bytem abso­lut­nie nie­ko­niecz­nym, lecz jeśli już musi ist­nieć, to lepiej dla nie­go, żeby był bied­ny, cho­ry i nie­szczę­śli­wy – będzie miał wów­czas szan­sę pisać porząd­ne „praw­dzi­we” i „poru­sza­ją­ce” wier­sze. To tyl­ko jed­na stro­na meda­lu, dru­ga jest bowiem taka, że poeci przy­da­ją się bar­dzo (wie­my to zresz­tą z licz­nych i trau­ma­tycz­nych naj­czę­ściej doświad­czeń) w warun­kach wal­ki o nie­pod­le­głość, wol­ność czy demo­kra­cję. Owszem, w nie­jed­nym reżi­mie poezja speł­ni­ła rów­nież rolę poży­tecz­ne­go idio­ty – nie da się jed­nak ukryć, że w epo­ce mediów ana­lo­go­wych nie­jed­no­krot­nie przy­czy­ni­ła się do wzro­stu mora­le, dzię­ki któ­re­mu naród pol­ski (ukon­kret­nij­my go wresz­cie) zna­lazł w sobie dość sił i woli, by wal­czyć z kolej­nym zabor­cą czy oku­pan­tem. Nic więc dziw­ne­go, że każ­dy poważ­niej­szy kry­zys pań­stwo­wy – a Łętow­ska odno­si­ła się do spa­wy demon­ta­żu Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go – przy­po­mi­na rzą­dzą­cym i rzą­dzo­nym o poten­cjal­no­ściach cha­rak­te­ry­zu­ją­cych tak afek­tyw­ną (i efek­tyw­ną) dzie­dzi­nę, jaką jest wła­śnie poezja. Rzecz jasna, dziś – w dobie inter­ne­to­wych wojen infor­ma­cyj­nych, w epo­ce post­praw­dy – front walk o rząd dusz prze­niósł się, co tu kryć, do nowych mediów. Nie­mniej poezja jako medium od zawsze uży­tecz­ne pro­pa­gan­do­wo dla czę­ści spo­łe­czeń­stwa nadal sta­no­wi narzę­dzie naj­na­tu­ral­niej­sze do wyra­ża­nia odpo­wied­nio afek­tu­ją­cych i afek­tyw­nych komu­ni­ka­tów. I rze­czy­wi­ście, w toku walk o wol­ne sądy z lip­ca 2017 roku publi­cy­ści, poli­ty­cy, akty­wi­ści oraz twór­cy kul­tu­ry co rusz odwo­ły­wa­li się w swych prze­mó­wie­niach do kla­sy­ków, w tym rów­nież poetów. Jeśli zaś cho­dzi o tych ostat­nich – cześć z nich pod­pi­sa­ła list otwar­ty twór­ców kul­tu­ry do Andrze­ja Dudy (Jakub Korn­hau­ser, Ewa Lip­ska, Mar­cin Sen­dec­ki i in.), inni prze­szli do ofen­sy­wy poetyc­kiej.

Jeśli cho­dzi o poetów stro­nią­cych dotąd od publi­cy­sty­ki – acz od kil­ku dekad żywo zaj­mu­ją­cych się nie­odmien­nie trans­for­mu­ją­cą się ojczy­zną i swo­im dlań sto­sun­kiem – wier­sze jaw­nie publi­cy­stycz­ne i poli­tycz­ne ogło­sił ostat­nio mię­dzy inny­mi Mar­cin Świe­tlic­ki. W prze­szło­ści autor Schi­zmy sprzęgł wła­sną poli­tycz­ność ze swo­istą dla nie­go figu­rą i poety­ką „nie­przy­sia­dal­no­ścią” („– wyda­je im się, że mają swo­je­go poetę. / A ja odcze­ku­ję iro­nicz­ną, gorz­ką chwi­lę, krzy­wię się / i trium­fal­nie zaprze­czam”), jed­nak­że w swo­jej naj­now­szej książ­ce – wyda­nym w stycz­niu 2018 roku z oka­zji stu­le­cia nie­pod­le­gło­ści autor­skim wybo­rze Pol­ska (wią­zan­ka pie­śni patrio­tycz­nych) – poli­tycz­ność auto­ra Zim­nych kra­jów zma­te­ria­li­zo­wa­na (i skon­su­mo­wa­na) zosta­ła w posta­ci uzu­peł­nio­nej wyci­nan­ka­mi Ali­cji Bia­łej ksią­żecz­ki do nabo­żeń­stwa: modli­tew­ni­ka opa­trzo­ne­go komen­ta­rzem dusz­pa­ster­skim księ­dza Andrze­ja Lutra i zwień­czo­ne­go wier­sza­mi o Pol­sce współ­cze­snej – kra­ju, w któ­rym zaszła, co praw­da, tyl­ko „drob­na zmia­na”, ale i tak zdo­ła­ła trwa­le podzie­lić i skon­flik­to­wać cały naród. Świe­tlic­ki zamy­ka swo­ją książ­kę kon­sta­ta­cją o roz­pa­dzie pań­stwa i zamiesz­ku­ją­cych go wspól­not na „miliard Polsk”. Jesz­cze rady­kal­niej­szą pro­po­zy­cję poetyc­ką przed­sta­wił wła­śnie Boh­dan Zadu­ra – poeta od trzech dekad z okła­dem nie­zwy­kle czuj­ny, oby­wa­tel­ski oraz kry­tycz­ny. Opu­bli­ko­wa­ny przez nie­go w Biu­rze Lite­rac­kim tom Po szko­dzie nie tyle refe­ru­je wni­kli­we obser­wa­cje czy wąt­pli­wo­ści auto­ra, ile sta­no­wi byt mani­fe­sta­cyj­nie poli­tycz­ny – kon­kret­nie zaś anty-PiS-owski. Dość przy­to­czyć roman­su­ją­cy z pisar­stwem reli­gij­nym (a jak­że!) wiersz „Hosan­na”:

wresz­cie naj­waż­niej­sze trzy oso­by
w pań­stwie (a nawet czte­ry)
mają pol­skie nazwi­ska

jestem dum­ny

wresz­cie pol­ska szlach­ta
z pol­skim ludem
bo dwa koń­czą się na ‑ski
a dwa nie

jestem dum­ny

pan pre­zy­dent mówi o sobie w trze­ciej oso­bie
jestem dum­ny

pani pre­mier
mówi o sobie w pierw­szej oso­bie
ale licz­by mno­giej
(„nie wiem czy jeste­śmy
pre­mie­rem Pol­ski czy Euro­py”)

jestem dum­ny

pol­scy bisku­pi to praw­dzi­wi inte­lek­tu­ali­ści
tylu pro­fe­so­rów i dok­to­rów
nie znaj­dziesz w żad­nym innym epi­sko­pa­cie
jestem dum­ny

w żad­nym innym kra­ju
nie ma tylu pomni­ków papie­ży
jestem dum­ny

o ile wiem
kibi­ce pił­kar­scy w Por­tu­ga­lii
nie jeź­dzi­li z piel­grzym­ka­mi do Fati­my
fran­cu­scy do Lour­des
bośniac­cy do Medju­gor­je
węgier­scy do Pan­non­hal­my
a pol­scy do Czę­sto­cho­wy
jak naj­bar­dziej
jestem dum­ny

(szwedz­cy rumuń­scy duń­scy
islandz­cy kana­dyj­scy praw­dę mówiąc
chy­ba nawet by nie mogli
bo zda­je się nie mają
żad­ne­go sank­tu­arium
jestem dum­ny)

słyn­ni w całym świe­cie w zeszłym stu­le­ciu
angiel­scy kibo­le
nie inte­re­so­wa­li się tak kul­tu­rą i histo­rią
Anglii choć mie­li Szek­spi­ra
i księż­ną Dia­nę
jak kibi­ce pol­scy
praw­dzi­wi boha­te­ro­wie XXI wie­ku

jestem dum­ny

Mar­ga­ret That­cher z nimi
nie kore­spon­do­wa­ła
a Beata Szy­dło
z naszy­mi kore­spon­du­je
jestem dum­ny

nie wiem jak się nazy­wa
pre­zy­dent Węgier
jestem dum­ny

nie wiem czy w Tadży­ki­sta­nie
jest try­bu­nał kon­sty­tu­cyj­ny
jestem dum­ny

w Hiro­szi­mie nie zgi­nę­ło tylu ludzi
co w powsta­niu war­szaw­skim
jestem dum­ny

żaden inny naród nie dostał tak w dupę jak nasz
jestem dum­ny

nasz rodak
bez pie­nię­dzy żydow­skiej finan­sje­ry
bez zaple­cza współ­pra­cow­ni­ków
bez kon­sul­ta­cji w Bruk­se­li i w Ber­li­nie
odkrył gen zdra­dy

jestem dum­ny

taki jestem dum­ny
że aż mi wstyd

i z tego wsty­du
gdy­bym był młod­szy
poszu­kał­bym jakiejś oka­zji
by swo­je mło­de życie
oddać
za ojczy­znę

Co – prócz otwar­tych ata­ków na obóz „dobrej zmia­ny” – łączy książ­ki Zadu­ry i Świe­tlic­kie­go? Mogła­bym zażar­to­wać, że wspo­mnia­ny już wyżej dusz­pa­sterz i redak­tor „Wię­zi”, Andrzej Luter, któ­re­go w Po szko­dzie roz­po­zna­je­my w jed­nym z wier­szy jako wiel­ce pro­wo­ka­cyj­ną figu­rę (rzecz łatwa do spraw­dze­nia – zachę­cam). Jed­nak tym, co napę­dza pre­zen­to­wa­ny w tych książ­kach dys­kurs, nie jest wca­le cha­ry­zma­tycz­ny kape­lan, lecz udat­nie zre­kon­stru­owa­ne i zak­tu­ali­zo­wa­ne poję­cie poli­tycz­no­ści, któ­re tym róż­ni się od histo­rycz­nych już spo­so­bów poli­tycz­ne­go anga­żo­wa­nia się poetów, że warun­ku­je je wska­za­na w tytu­le książ­ki Świe­tlic­kie­go z 2016 roku „drob­na zmia­na” („drob­na” – nie zaś fun­da­men­tal­na czy też rewo­lu­cyj­na). W wier­szu „Demo­kra­cja” z opu­bli­ko­wa­nej w 2016 roku książ­ki Już otwar­te Zadu­ra arcy­wy­ra­zi­ście wska­zał na przy­czy­ny owej „drob­nej” (czy, jak nie­któ­rzy chcą, „dobrej”) zmia­ny: „wybierz­cie swo­ich / przed­sta­wi­cie­li / a oni / już was / urzą­dzą”.

2. Szko­da Zadu­ry

Tytu­ło­wa „szko­da” jest zatem nie­wąt­pli­wie wyni­kiem wol­nych wybo­rów: „to już chy­ba lepiej / było­by / nie wybie­rać / żad­ne­go” – gło­si wiersz zaty­tu­ło­wa­ny iden­tycz­nie jak cały tom. Nawia­sem mówiąc, to wła­śnie wol­nym (i ludz­kim) wybo­rom pod­le­ga więk­szość zja­wisk i spraw w demo­kra­cji neo­li­be­ral­nej. Jest to więc szko­da tym więk­sza i bole­śniej­sza, że nie­ogra­ni­cza­ją­ca się li tyl­ko do dewa­sta­cji insty­tu­cji publicz­nych, ale prze­kła­da­ją­ca się rów­nież na życie spo­łecz­no-kul­tu­ral­ne. W wier­szu „Postęp” rzecz pre­zen­tu­je się nastę­pu­ją­co:

Poetów prze­klę­tych
wypar­li żoł­nie­rze wyklę­ci
Patrio­tycz­ną mło­dzież
patrio­tycz­na odzież.

Taki jest wła­śnie tom Po szko­dzie: dow­cip­ny, iro­nicz­ny i jed­no­cze­śnie bole­śnie reali­stycz­ny. Poza tym – dość ryzy­kow­ny. Tak jest na przy­kład w wier­szu „Nowy wspa­nia­ły świat”, w któ­rym Zadu­ra refe­ru­je (bez znie­czu­le­nia) sta­cza­ją­cą się w pan­de­mo­nium PiS-owskie­go popu­li­zmu póź­ną (bo wyczer­pa­ną już samą sobą) nowo­cze­sność:

zby­tecz­ne sło­wa
nie będą mąci­ły w gło­wach

nasza naro­do­wa komi­sja języ­ko­wa
wykre­śli ze słow­ni­ka
sło­wa zaro­dek i płód

dziec­ko w zupeł­no­ści nam wystar­czy

w pod­ręcz­ni­kach do histo­rii
znaj­dzie się zda­nie
że Hitler i Sta­lin
zachę­ca­li do mor­do­wa­nia
nie­na­ro­dzo­nych dzie­ci
podob­nie jak
Nico­lae Ceau­șe­scu

jestem szczę­śli­wą mat­ką
czte­ro­let­nie­go syna z zespo­łem Edward­sa
tak kobie­ty będą
chwa­li­ły się w tele­wi­zji

prze­kaz dnia epi­sko­pa­tu
będzie pro­sty

jeden arcy­ka­płan powie:
wszy­scy jeste­śmy powo­ła­ni do zba­wie­nia i świę­to­ści
dru­gi:
wszy­scy może­my zna­leźć się w tłu­mie zba­wio­nych
trze­ci:
w kwe­stii eks­hu­ma­cji trze­ba uwzględ­nić sen­ty­men­ty rodzin ofiar
ale inte­res pań­stwa jest waż­niej­szy

ze zna­ków inter­punk­cyj­nych
usu­nię­ty zosta­nie pytaj­nik
zda­nia oznaj­mu­ją­ce
będą koń­czy­ły się wykrzyk­ni­kiem

jako ostat­ni zapy­tam:
ludzie kto was uczył pol­skie­go
i odpo­wiem:
na pew­no nie moja żona

Do tego miej­sca przy­wo­ły­wa­łam wier­sze współ­two­rzą­ce pierw­szą – jaw­nie publi­cy­stycz­ną, choć rów­nież i bar­dzo lirycz­ną – część Po szko­dzie. Na epi­zod dru­gi, zaty­tu­ło­wa­ny „Maszy­na losu­ją­ca”, skła­da­ją się przede wszyst­kim poema­ty pro­zą, w któ­rych poeta wspo­mi­na­jąc roz­ma­ite doświad­cze­nia oraz zda­rze­nia, podą­ża tro­pa­mi wła­snej pamię­ci: od spraw tak daw­nych, jak okres stud­niów­ko­wy, do zda­rzeń cał­kiem nie­daw­nych. Poeta suge­ru­je w ten spo­sób, że choć jego pamięć z bie­giem lat zde­ge­ne­ro­wa­ła się do tytu­ło­wej „maszy­ny losu­ją­cej”, to jed­nak nawet w takim sta­nie nie­odmien­nie zaświad­cza o nie­przy­pad­ko­wo­ści doko­ny­wa­nych w toku życia wybo­rów etycz­no-este­tycz­nych. Owszem, wpły­wa­ją na nią bez­względ­ne i wszech­oobec­ne mas­sme­dia, nie zmie­nia to jed­nak fak­tu, że pozo­sta­je ona zaso­bem pry­wat­nym, tka­nym bowiem w kry­tycz­nym i (auto)ironicznym języ­ku. Mecha­nizm ten dosko­na­le mani­fe­stu­je się w utwo­rze „[Męż­czy­zna, któ­ry pra­cu­je w ban­ku]”:

Męż­czy­zna, któ­ry pra­cu­je w ban­ku, kogoś mu przy­po­mi­na. To Karol
Woj­ty­ła, czło­wiek, któ­ry został papie­żem, to papież, któ­ry został czło­wie­kiem.
Ale cze­mu przy­wo­dzi mu na myśl nie Wado­wi­ce i Rzym,
a Żela­zo­wą Wolę i Major­kę? Tak, zanim został papie­żem, wcze­śniej
został Cho­pi­nem. Teraz stoi w drzwiach Euro­ban­ku i naga­nia klien­tów,
zachwa­la­jąc „wypo­życz­kę”. Jeśli „wypo­życz­ka” jest hasłem, odzew
powi­nien brzmieć „Wypier­da­laj!”?

Z kolei w „[6 mar­ca 2016]” wspo­mnie­nie (co cie­ka­we – znów ewo­ko­wa­ne przez prze­kaz medial­ny) mate­ria­li­zu­je się nastę­pu­ją­co:

6 mar­ca 2016 oglą­da rela­cję z halo­wych mistrzostw Pol­ski w lek­kiej
atle­ty­ce. Patrząc na skok wzwyż, pierw­szy raz od nie­pa­mięt­nych
cza­sów przy­po­mi­na sobie Rumun­kę, Iolan­dę Balaş czy raczej Jolán
Balázs, bo to była z pocho­dze­nia Węgier­ka. Jede­na­ście razy biła rekord
świa­ta, widział ją na żywo na Sta­dio­nie X‑lecia, w począt­kach lat 60.
pod­czas Memo­ria­łu Kuso­ciń­skie­go. Wte­dy też popra­wi­ła ten rekord,
poko­nu­jąc poprzecz­kę na wyso­ko­ści 188 cm. Sty­lem noży­co­wym; tyl­ko
takim wte­dy ska­ka­no. Naj­dłuż­sze nogi świa­ta. Wte­dy. Tydzień póź­niej
prze­czy­ta w sie­ci, że zmar­ła 11 mar­ca 2016. 28 mar­ca umrze Edmund
Piąt­kow­ski, Bia­ły Anioł.

Jak widać, mówią­cym w Po szko­dzie mio­ta­ją roz­ma­ite uczu­cia – dużo jest w nim fru­stra­cji, gnie­wu, agre­sji, jesz­cze wię­cej czu­ło­ści, dzię­ki któ­rej potra­fi, wbrew eks­pan­syj­nym mediom i sze­rzą­cym się w nich pół­praw­dom oraz post­praw­dom, prze­kła­dać wła­sne wra­że­nia, wspo­mnie­nia i wąt­pli­wo­ści na peł­ne uro­ku i bez­bron­no­ści pismo melan­cho­lij­ne.

Ostat­nia część nosi tytuł „Skarb­ni­ca Naro­do­wa” i sta­no­wi utwo­ry typu ready-made, będą­ce kom­pi­la­cją aktu­al­no­ści zamiesz­cza­nych na stro­nie www.skarbnicanarodowa.pl. Przy­to­czo­ne przez Zadu­rę infor­ma­cje tyczą się nie tyl­ko wagi, ceny czy pró­by wysta­wio­nych na sprze­daż „skar­bów naro­do­wych”, ale tak­że i tego, czym są one w pla­nie szer­szym niż tyl­ko mate­rial­no-mone­tar­nym w zamie­rze­niu ich twór­ców i dys­try­bu­to­rów:

Emi­sja pierw­szej zagra­nicz­nej mone­ty poświę­co­nej Mar­szał­ko­wi
to powód do dumy dla każ­de­go Pola­ka. Upa­mięt­nie­nie Józe­fa
Pił­sud­skie­go na praw­nym środ­ku płat­ni­czy w kra­ju emi­ten­ta
nie­zbi­cie świad­czy o tym, że twór­ca nie­pod­le­głe­go pań­stwa
pol­skie­go nale­ży do gro­na wiel­kich oso­bi­sto­ści histo­rii świa­ta.

Rzecz jasna, insty­tu­cje pań­stwa pol­skie­go nie poprze­sta­ją na tym, by dźwi­gać ojczy­znę naszą z kolan oraz ruiny – waż­nym celem jest dla nich rów­nież zadba­nie o szczę­ście docze­sne suwe­re­na. Nic więc dziw­ne­go, że w ofer­cie Skarb­ni­cy Naro­do­wej znaj­du­ją się takie arte­fak­ty, jak „uni­ka­to­we połą­cze­nie ofi­cjal­nej mone­ty z kom­pa­sem”, „pierw­sza ofi­cjal­na mone­ta w kształ­cie matriosz­ki”, mone­ta „Dobroć”, „Zło­ta ryb­ka” czy „mone­ta na szczę­ście”:

Koni­czyn­ka, pod­ków­ka, sło­nik i bie­dron­ka łączą swe siły na
wyjąt­ko­wym srebr­nym tali­zma­nie. Wia­ra, nadzie­ja, miłość
i szczę­ście to atry­bu­ty kolej­nych list­ków czte­ro­list­nej koni­czyn­ki.
Nie od dziś wia­do­mo, że do jej szczę­śli­we­go zna­laz­cy uśmiech­nie
się szczę­ście. Pod­ków­ka skie­ro­wa­na koń­ca­mi ku górze przy­cią­ga
i kumu­lu­je w sobie szczę­ście niczym kie­lich – dzię­ki niej możesz
stać się kowa­lem swe­go losu! Pomo­że Ci w tym rów­nież sło­nik
z unie­sio­ną trą­bą. Kto wie, może rów­nież bie­dron­ka speł­ni Two­je
naj­skryt­sze marze­nia? […]
Srebr­na mone­ta „Amu­le­ty szczę­ścia« to nie tyl­ko wspa­nia­ły pomysł
na pre­zent. To Twój oso­bi­sty łut szczę­ścia, zaklę­ty w czy­stym sre­brze.
Powierzch­nię mone­ty zdo­bią wie­lo­barw­ny druk cyfro­wy, kwia­to­we
orna­men­ty oraz srebr­ne wstaw­ki pokry­te 24-kara­to­wym zło­tem
przed­sta­wia­ją­ce kolej­no czte­ro­list­ną koni­czyn­kę, sło­ni­ka, pod­ków­kę
i bie­dron­kę. Dodat­ko­wym walo­rem mone­ty „Amu­le­ty szczę­ścia” jest
ory­gi­nal­ne etui w kształ­cie ram­ki oraz spe­cjal­nie zapro­jek­to­wa­na
obwo­lu­ta z wize­run­ka­mi sym­bo­li szczę­ścia.

W ostat­nich par­tiach „Skarb­ni­cy Naro­do­wej” Zadu­ra ape­lu­je za spra­wą skom­pi­lo­wa­ne­go odpo­wied­nio tek­stu o „wyra­że­nie / naj­skryt­szych uczuć” za pomo­cą „monet wcho­dzą­cych / w skład zesta­wu »Kocham Cię«”:

[…] Tym bar­dziej, że mone­ty wcho­dzą­ce
w skład zesta­wu „Kocham Cię” zosta­ły wyko­na­ne z kry­sta­licz­nie
czy­ste­go sre­bra, sym­bo­li­zu­ją­ce­go wier­ność oraz szcze­rość inten­cji.
Mały sen­ty­men­tal­ny gest bez wąt­pie­nia pod­bi­je ser­ce Two­jej dru­giej
połów­ki i spra­wi, że Wasz zwią­zek znów nabie­rze rumień­ców. Niech
to uro­cze srebr­ne ser­dusz­ko sta­nie się sym­bo­lem jed­no­ści serc
i har­mo­nii Waszych dusz!

BĄDŹCIE ROMANTYCZNI… NIE TYLKO OD ŚWIĘTA!
Gdy ktoś kocha różę, któ­rej jedy­ny okaz znaj­du­je się na jed­nej
z milio­nów gwiazd, wystar­czy mu na nie spoj­rzeć, aby być
szczę­śli­wym. Mówi sobie: „Na któ­rejś z nich jest moja róża…”.
Anto­ine de Saint-Exu­péry, Mały Ksią­żę

wspa­nia­ły pre­zent na roman­tycz­ne oka­zje – rocz­ni­ce ślu­bu,
Walen­tyn­ki, zarę­czy­ny, uro­dzi­ny
sre­bro naj­wyż­szej pró­by Ag 999
zestaw two­rzą­cy ory­gi­nal­ny kształt ser­ca
naj­wyż­szej jako­ści druk cyfro­wy
ogra­ni­czo­ny nakład – tyl­ko 999 zesta­wów
pięk­ne etui ozdo­bio­ne mister­nym zło­tym ser­dusz­kiem

SZTUKA JĘZYKIEM MIŁOŚCI
W pro­jek­cie mone­ty wyko­rzy­sta­no obraz „Miłość” autor­stwa
Syl­wii Bor­kow­skiej, pol­skiej artyst­ki, któ­ra w swej pra­cy sku­pia się
na sze­ro­ko rozu­mia­nym pięk­nie, rado­ści życia oraz prze­ka­za­niu
odbior­cy pozy­tyw­nej ener­gii.

Jeśli czę­ści pierw­sza i dru­ga książ­ki Po szko­dzie rela­cjo­nu­ją w dość bez­względ­nym języ­ku poetyc­kim wypad­ki mniej lub bar­dziej współ­cze­sne, to część ostat­nia nie tyle odsła­nia mer­kan­tyl­ny cha­rak­ter naro­do­wych pamią­tek, ile dema­sku­je natu­rę wszel­kich świę­to­ści. Zadu­ra suge­ru­je, że emi­to­wa­ne przez pań­stwo pol­skie środ­ki płat­ni­cze to (jesz­cze jed­no) zide­olo­gi­zo­wa­ne, choć efek­tow­ne (i poetyc­ko efek­tyw­ne) medium. Narzę­dzie, dodaj­my, nie­zwy­kle sil­nie wią­żą­ce się z gospo­dar­ką wol­no­ryn­ko­wą, któ­rej fun­da­men­tem jest  prze­cież zasa­da „wszyst­ko ma swo­ją cenę”.

Kon­klu­du­jąc, w Po szko­dzie Zadu­ra kom­pro­mi­tu­je doszczęt­nie kapi­ta­lizm, neo­li­be­ra­lizm i stric­te nowo­cze­sną ideę postę­pu. Kon­cep­ty te dema­sku­ją się w jego wier­szach jako naiw­ne i krót­ko­wzrocz­ne. W rezul­ta­cie, naj­waż­niej­sze XX- i XXI-wiecz­ne nar­ra­cje dekon­stru­ują się (rzecz jasna, dopie­ro „po szko­dzie”) jako kolej­ne maski popu­li­zmu – dys­kur­su nie­odmien­nie wzra­sta­ją­ce­go w siłę mię­dzy inny­mi dzię­ki postę­pu­ją­cej w zastra­sza­ją­cym tem­pie infan­ty­li­za­cji tego, co jest:

„Dobroć”, „Mądrość”, „Wol­ność”, „Pięk­no” i „Miłość” – to
prze­ni­ka­ją­ce się war­to­ści, two­rzą­ce ale­go­rycz­ne por­tre­ty naszych
dusz. Wyjąt­ko­we mone­ty pamiąt­ko­we, wcho­dzą­ce w skład kolek­cji
„Świat Two­jej Duszy”, odzwier­cie­dla­ją wewnętrz­ne pięk­no, kry­ją­ce
się w każ­dym z nas. Naj­więk­szą war­to­ścią w naszym życiu jest
miłość. To wła­śnie z niej rodzi się dobroć, mądrość, wol­ność i pięk­no.
Posłu­chaj swo­je­go ser­ca i zaj­rzyj w głąb swo­jej duszy!

I na koniec pozwo­lę sobie przy­po­mnieć spra­wę naj­bar­dziej oczy­wi­stą i fun­da­men­tal­ną: rzą­dy popu­li­stów naj­czę­ściej są efek­tem… wol­nych wybo­rów! Polak mądry… po szko­dzie!

O autorze

Karolina Felberg-Sendecka

Ur. 1981, badaczka literatury XX i XXI wieku współpracująca z Zespołem do Badań nad Literaturą i Kulturą Późnej Nowoczesności przy Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Stypendystka Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz Narodowego Centrum Nauki. Autorka książek Melancholia i ekstaza. Projekt totalny w twórczości Andrzeja Sosnowskiego (2009) i Koleżanka. Wspomnienia o Agnieszce Osieckiej (2015). Edytorka powieści Neponset i wielotomowego wydania Dzienników Agnieszki Osieckiej. Publikowała m.in. w „Pamiętniku Literackim”, „Dekadzie Literackiej”, „Czasie Kultury”, „Kresach”, „Gazecie Wyborczej”, „Wakacie”, „Opcjach”, „Tekstualiach”, „Ricie Baum”. Stale współpracuje z „Tygodnikiem Kulturalnym”. Blogerka na portalu natemat.pl. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Poetycka książka trzydziestolecia: rekomendacja nr 9

debaty / ankiety i podsumowania Karolina Felberg-Sendecka

Głos Karo­li­ny Fel­berg-Sen­dec­kiej w deba­cie „Poetyc­ka książ­ki trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

Nieśmiertelność

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22, w któ­rym udział wzię­li Rado­sław Jur­czak, Dawid Mate­usz, Mag­da­le­na Puł­ka i Karo­li­na Fel­berg-Sen­dec­ka.

Więcej

„Drzwi prawdy otwarte na oścież?”

recenzje / IMPRESJE Karolina Felberg-Sendecka

Recen­zja Karo­li­ny Fel­berg z ksią­żek Koro­na dla Han­sa Ander­se­na i Obro­ty cudów Lau­ry Riding Jack­son, któ­ra uka­za­ła się 27 mar­ca 2012 roku na blo­gu karolinafelberg.natemat.pl.

Więcej

Po szkodzie

nagrania / stacja Literatura Bohdan Zadura Dawid Mateusz Karol Maliszewski

Spo­tka­nie autor­skie wokół książ­ki Po szko­dzie z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry, Karo­la Mali­szew­skie­go i Dawi­da Mate­usza w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Kraj nieograniczonych możliwości

wywiady / o książce Bohdan Zadura Dawid Mateusz

Roz­mo­wa Dawi­da Mate­usza z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Po szko­dzie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 lute­go 2018 roku.

Więcej

Po szkodzie (2)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Po szko­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 lute­go 2018 roku.

Więcej

Po szkodzie (1)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Po szko­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 lute­go 2018 roku.

Więcej