recenzje / ESEJE

Popłyniemy na łów, na łów, towarzyszu mój

Anna Mochalska

Recenzja Anny Mochalskiej, towarzysząca premierze książki Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021, która ukaże się w Biurze Literackim 3 października 2022 roku.

Biuro Literackie

„Połów” – fla­go­wy kon­kurs Biu­ra Lite­rac­kie­go. Kon­kurs z tra­dy­cją, co roku wycze­ki­wa­ny, orien­tu­ją­cy naj­waż­niej­sze gło­sy poetyc­kie auto­rów przed debiu­tem. Od kil­ku lat ta gałąź dzia­łal­no­ści Biu­ra roz­ro­sła się rów­nież o pro­zę, a w tym roku po raz pierw­szy w ręce czy­tel­ni­ków tra­fia alma­nach nie – jak do tej pory – poetyc­ki, ale poetyc­ko-pro­za­tor­ski, sku­pia­ją­cy twór­ców mło­de­go poko­le­nia piszą­cych tak liry­kę, jak i epi­kę.

Pod­kreśl­my na wstę­pie, że nale­ży doce­nić samą war­tość tak zre­ali­zo­wa­ne­go pro­jek­tu. Książ­ki sku­pia­ją­ce uwa­gę na dwóch bar­dzo róż­nych prze­cież spo­so­bach wypo­wie­dzi tek­sto­wej są nie­wąt­pli­wie rzad­ko­ścią. Zresz­tą – rynek wydaw­ni­czy poezji to zupeł­nie inna baj­ka, któ­ra wła­ści­wie nie­mal nigdy nie spo­ty­ka się z pro­zą, wyłą­cza­jąc może szcze­gól­ne, poje­dyn­cze przy­pad­ki pro­zy poetyc­kiej czy eks­pe­ry­men­tal­nej. Tu mamy do czy­nie­nia ze wspól­nym gestem poetów i pro­za­ików, któ­rzy pew­nie idą tro­chę obok sie­bie, nie zawsze w tym samym kie­run­ku i tymi samy­mi dro­ga­mi, ale jed­nak ramię w ramię. Na sty­ku rodza­jów i gatun­ków rodzi się nowa jakość, któ­rej w tym szki­cu pew­nie nie uda mi się ująć, ale któ­rą same­mu trze­ba – nomen omen – wyło­wić w pro­ce­sie lek­tu­ry. Tro­pie­nie tych zależ­no­ści, rela­cji i aktyw­nych dys­ku­sji pozo­sta­wiam czy­tel­ni­kom, ofe­ru­jąc jed­nak wszyst­kim zain­te­re­so­wa­nym kil­ka tro­pów, któ­re mogą oka­zać się przy­dat­ne. Łów­my!

1. Iwo­na Bas­sa, Głod­ni

Pro­za dyna­micz­na, dzia­ła­ją­ca moc­no na pozio­mie języ­ka, zło­żo­na z uryw­ków, frag­men­tów, kawał­ków. Pat­chwork, któ­re­go motyw prze­wod­ni, bar­dzo róż­nie rozu­mia­ny, autor­ka pod­po­wia­da w tytu­le zesta­wu. W samym cen­trum opo­wie­ści znaj­du­je­my boha­ter­kę sza­mo­czą­cą się ze świa­tem, któ­ry – mówiąc gło­sa­mi gości, prze­chod­niów, intru­zów – pró­bu­je jej narzu­cić wyma­ga­nia i ogra­ni­cze­nia, egze­kwu­jąc je bru­tal­nie, bez­kom­pro­mi­so­wo. Wart­ko prze­mie­rza­my tekst Bas­sy, napę­dza­ni przez nadzie­ję i pra­gnie­nie. Mama Chleb­ka, przy­ja­ciół­ka Mag­dy, babi­ca się nie pod­da­je, więc my też nie może­my. Chce­my z nią wykrzy­czeć: „pier­do­lić rodo­den­dro­ny”!

2. Alek­san­dra Byr­ska, Kal­cyt

Bar­dzo spój­ny zestaw wier­szy o szko­le. Brzmi banal­nie, może nawet śmiesz­nie, ale zupeł­nie tak nie jest. Poezja nauczy­ciel­ska, w któ­rej znaj­dzie­cie wszyst­ko to, co wła­śnie przy­szło wam na myśl: godzi­ny wycho­waw­cze, spraw­dzia­ny, pierw­sze okre­sy, pierw­sze miło­ści. Ale przede wszyst­kim znaj­dzie­cie tam bez­rad­ność, któ­ra wła­śnie w wier­szu zna­la­zła dla sie­bie ujście. „Fan­to­mo­we ruchy ust”, fan­to­mo­wy ból dzie­lo­ny z pod­miot­ką – bo nawet jeśli wyszli­śmy ze szko­ły, to szko­ła nie wyszła z nas. Porząd­na poetyc­ka robo­ta, któ­ra zosta­wia spo­ro gory­czy i poczu­cia bez­sil­no­ści. „odmień:/ ja nie dzia­łam. ty nie dzia­łasz. wszy­scy nie dzia­ła­my.”

3. Bar­ba­ra Frą­czyk, Świę­to kobiet

Lid­ka i Kaś­ka. Wyobra­żam sobie, że w zesta­wie zgło­szo­nym przez Frą­czyk mogły być jesz­cze Anka, Moni­ka i Misia. I Ola, Bogna, Domi. I może Wan­da. Kobie­ty, któ­re mija­my codzien­nie, w ogó­le ich nie dostrze­ga­jąc. Autor­ka wyło­wi­ła je z ano­ni­mo­we­go tłu­mu, ze zro­zu­mie­niem oraz empa­tią opo­wie­dzia­ła o ich błę­dach, waha­niach, trud­no­ściach. Zro­bi­ła to napraw­dę dobrze, odpo­wied­nio dozu­jąc napię­cie. Uda­ło jej się odna­leźć czu­łość tam, gdzie raczej szu­ka­li­by­śmy winy. Pro­za wol­na od osą­dów, zwy­kła i nie­zwy­kła rów­no­cze­śnie. Tak jak Adam Kacza­now­ski, „smut­ny i zachwy­co­ny”, ja też wie­rzę, że jesz­cze nie raz o Bar­ba­rze Frą­czyk usły­szy­cie.

4. Bar­tosz Hory­za, Część wier­szy o jara­niu się

Poetyc­ki eks­pe­ry­ment, korzy­sta­ją­cy z tego, co już się w poezji wyda­rzy­ło i przy­kła­da­ją­cy to wyda­rzo­ne do nowe­go, spraw­dza­ją­cy gra­ni­ce, moż­li­wo­ści, poten­cjał. Dawid Mate­usz i Jakub Skur­tys napi­sa­li o par­ty­tu­ro­wo­ści tego pro­jek­tu i na razie nie zna­la­złam lep­sze­go okre­śle­nia. Wier­sze Hory­zy to uryw­ki, prób­ki, przy­miar­ki. Z całą pew­no­ścią wyła­nia się z nich wiel­ki roga­ty niedź­wiedź, ale co ponad­to? Remik­sy, sam­ple, „ruchy” – dzie­je się, ale trud­no tego niedź­wie­dzia chwy­cić za rogi. Hory­za jesz­cze się wymy­ka, szu­ka, spraw­dza. Trze­ba mieć na nie­go oko, może odle­cieć young pta­kiem w sła­bo pozna­ne rejo­ny. Ale jesz­cze nie teraz, na razie roz­po­starł skrzy­dła.

Siu­uu!

5. Zofia Kil­jań­ska, chó­ry pod­ziem­ne

Tym, co u Kil­jań­skiej urze­ka naj­bar­dziej, jest nie­po­skro­mio­na wyobraź­nia, zabie­ra­ją­ca czy­tel­ni­ka w napraw­dę dziw­ne rejo­ny. Jej wier­sze wpa­so­wu­ją się mniej wię­cej w odno­gę weird poetry, się­ga­jąc też po oni­ryzm i wpro­wa­dza­jąc w pole tek­stu prze­strzeń: zarów­no poprzez kon­kret­ne usy­tu­owa­nie poszcze­gól­nych sytu­acji litycz­nych, jak rów­nież wyko­rzy­sta­nie spa­cji i pau­zy w wizu­al­nej czę­ści utwo­ru. Strach u Kil­jań­skiej bie­rze się z real­nej sytu­acji zewnętrz­nej, podyk­to­wa­nej oko­licz­no­ścia­mi gospo­dar­czy­mi, spo­łecz­ny­mi, poli­tycz­ny­mi oraz z pozba­wio­nej zasad kra­iny kosz­ma­rów (czy­li spod łóż­ka, z sza­fy, z piw­ni­cy). Autor­ka zosta­wia czy­tel­ni­ka z wra­że­niem per­ma­nent­ne­go lęku. Cza­sem dobrze się bać.

6. Szy­mon Kowal­ski, ja i moja ban­da zde­gra­du­je­my wszyst­kie cału­ny

Ujmu­ją­cy tytuł zesta­wu, lek­ko baro­ko­wy, bo też i autor peł­ny­mi gar­ścia­mi czer­pie z histo­rii, reli­gii, kul­tu­ry. Archa­icz­na sty­li­za­cja, pół żar­tem, pół serio. Skur­tys i Mate­usz przy­wo­łu­ją Mar­ci­na Sen­dec­kie­go i Dar­ka Fok­sa jako punk­ty na poetyc­kiej mapie odnie­sie­nia; dla mnie Kowal­ski skrę­ca w rejo­ny, któ­re umo­ścił sobie Patryk Kosen­da, choć jego styl bie­rze się skąd­inąd, do cze­go inne­go dąży. Sytu­ację lirycz­ną napę­dza tu język, brzmie­nie jest dla poety nie­zwy­kle istot­ne, a czy­tel­nik dzię­ki temu może delek­to­wać się taki­mi fra­za­mi jak choć­by: „O, ciemnio!/ Muzeum. Msza­nin.” Peł­na rekon­struk­cja tek­stu w znacz­nej mie­rze nale­ży do odbior­cy. Spo­ro fraj­dy i satys­fak­cji.

7. Miro­sław Kulisz, Weso­łe mia­stecz­ko

Kulisz posta­wił przed sobą nie­ła­twe zada­nie, pró­bu­jąc opi­sać życie dora­sta­ją­cej nasto­lat­ki. Dodaj­my: w małym mia­stecz­ku. (A wła­ści­wie w żad­nym mia­stecz­ku, bo ono „Ani małe. Ani duże. Ani w sam raz.”) Dodaj­my: z pro­ble­mo­wej rodzi­ny. Dodaj­my: les­bij­ki. Grunt grzą­ski i nie­bez­piecz­ny. Ryzy­ko twór­czych klisz, nad­użyć, lite­rac­kie­go bana­łu. Autor z tej opre­sji wycho­dzi cało, pro­po­nu­jąc pro­zę uczci­wą, nie­rosz­czą­cą sobie praw do oce­ny, wywa­żo­ną emo­cjo­nal­nie. Jak słusz­nie zauwa­żył Adam Kacza­now­ski, u Kuli­sza „dzie­cia­ki to po pro­stu ludzie”. Popeł­nia­ją błę­dy, uczą się na nich (lub nie), cier­pią, kocha­ją, wal­czą. Do tego weso­łe­go mia­stecz­ka zde­cy­do­wa­nie war­to się wybrać.

8. Patryk Kul­pa, Flash fic­tion

Jed­na z naj­cie­kaw­szych pro­po­zy­cji tego­rocz­ne­go „Poło­wu”. Pro­za­tor­skie minia­tu­ry peł­ne nie­po­ko­ju i wąt­pli­wo­ści. Kul­pa wyła­pu­je dro­bia­zgi, wska­ku­je razem z czy­tel­ni­kiem w sam śro­dek akcji po to, by już za chwi­lę zosta­wić swo­ich boha­te­rów w nie­mal tym samym miej­scu. „Takie dzi­wac­two, mógł­by ktoś powie­dzieć”. W tych uryw­kach rze­czy­wi­sto­ści dzie­je się nie­wie­le; śro­dek cięż­ko­ści prze­no­si się z akcji na samo napię­cie. Wyobraź­my sobie skrzy­żo­wa­nie: pie­szy zaraz wyło­ni się zza nie­go, nie­świa­dom nad­cho­dzą­ce­go zde­rze­nia z rowe­rzy­stą. Zwy­kle kon­cen­tru­je­my się na tym zde­rze­niu, momen­cie trau­my, prze­ło­mu. Kul­pę inte­re­su­je to, co przed, cichy głos z tyłu gło­wy, któ­ry wysy­ła nam – zda­wa­ło­by się bez­pod­staw­ne – ostrze­że­nie. Więc ostrze­gam: czy­ta się szyb­ko, wra­że­nia zosta­ją na dłu­go.

9. Patryk Leftwich, O°DLL

Nie­zwy­kle inte­re­su­ją­cy zestaw, poemat wła­ści­wie (jak chcą Mate­usz i Skur­tys – „poemat modu­ło­wy”). Poezja z przy­szło­ści o prze­szło­ści, czar­na skrzyn­ka wier­szem, dzien­nik post­hu­ma­ni­zmu pełen błę­dów sys­te­mu, ano­ma­lii i zakłó­ceń. Leftwich za pomo­cą poezji reje­stru­je fak­ty, roz­my­wa­jąc gra­ni­ce (nawet wizu­al­ne) mię­dzy tym, co real­ne, a tym, co jedy­nie zako­do­wa­ne, przy czym rze­czy­wi­stość raczej nale­ży wziąć tu w cudzy­słów (albo nawias). Wypusz­czo­ny komu­ni­kat, pełen szu­mów i trza­sków, leci w eter. Odbior­ca nasłu­chu­je, deko­du­je, w rów­nym stop­niu odbie­ra sen­sy i poja­wia­ją­ce się prze­szko­dy. Ten, zda­wa­ło­by się, suchy zapis aż kipi od emo­cji pomiesz­czo­nych raczej w zna­kach niż lite­rach. Lek­tu­ra tych tek­stów jest praw­dzi­wym czy­tel­ni­czym doświad­cze­niem.

10. Ola Lewan­dow­ska, jeste­śmy pierw­szą ciem­no­ścią tego lata

Dora­sta­nie uję­te w ramy zwię­złych wier­szy, co zde­cy­do­wa­nie dzia­ła na korzyść autor­ki. Na pierw­szym miej­scu doj­rze­wa­ją­ce cia­ło i doty­ka­ją­ce je zmia­ny. Poezja nie­zwy­kle sen­su­al­na, bazu­ją­ca na fizycz­nym napię­ciu i ero­ty­ce. Kobie­cość jako siła spraw­cza opar­ta na rela­cjach oraz wza­jem­nym wspar­ciu. Tym, co urze­ka w poezji Lewan­dow­skiej, jest umie­jęt­ne gra­nie nastro­jem. Te wier­sze nie tyle czy­ta­my, ile czu­je­my: w roz­kwi­cie wio­sny, w bucha­ją­cym żarze lata, w sut­kach sztyw­nie­ją­cych z zim­na. Pod­miot­ka jest każ­dą kobie­tą na skra­ju doro­sło­ści; mną, tobą, naszy­mi mama­mi, bab­cia­mi. Wpa­da­my i czu­je­my się mile widzia­ne. Wpa­da­my i czu­je­my się jak u sie­bie.

11. Mar­ta Lipo­wicz, O Han­ce

Na pierw­szym pla­nie Han­ka, na dru­gim Sta­ra, a gdzieś z tyłu Mie­tek. Trio „żona, teścio­wa, mąż”. Rela­cje, któ­ra nie łączą, a wię­żą, a z tych wię­zów wca­le nie tak pro­sto się wyzwo­lić. Histo­ria jakich wie­le, opo­wie­dzia­na z pro­sto­tą i sza­cun­kiem i dla boha­ter­ki, i dla czy­tel­ni­ków. Kibi­cu­je­my Han­ce od pierw­szej chwi­li, ceni­my jej odwa­gę, upór, siłę. Nie ma tu pro­stych roz­wią­zań ani wie­lu dróg ewa­ku­acyj­nych, „jest tyl­ko kolej­ny dzień, w któ­rym trze­ba być czło­wie­kiem”. Ujmu­ją­ca pro­za, któ­ra w cen­trum sta­wia wła­śnie czło­wie­ka. A może nawet bar­dziej czło­wie­czeń­stwo. Do lek­tu­ry przy­go­tuj­cie cały stos wiśni. I niech sok ście­ka wam po bro­dzie.

12. Ali­cja Sawic­ka, Świa­tło­czu­łe

U Sawic­kiej naj­waż­niej­sze jest to, co dzie­je się na sty­ku, bo w cen­trum jej pro­zy znaj­du­ją się rela­cje. Nie­oczy­wi­ste, peł­ne napięć i trud­nych pytań. Pozor­nie mię­dzy boha­te­ra­mi dzie­je się nie­wie­le, nie zawsze nawet docho­dzi do bez­po­śred­nich kon­fron­ta­cji, a jed­nak śla­dy, któ­re pozo­sta­wia­ją posta­ci w sobie nawza­jem, są bar­dzo wyraź­ne. Pro­za, któ­ra wyła­pu­je dro­bia­zgi – ukrad­ko­we spoj­rze­nia, gęsią skór­kę, zapo­mnia­ne pocz­tów­ki – i two­rzy z nich opo­wieść. Nie­po­ko­imy się o boha­te­rów, cie­ka­wi nas dal­szy ciąg ich histo­rii, a to wyraź­ny znak, że autor­ka wyko­na­ła dobrą robo­tę. Sawic­ka jest pisar­ką nie­zwy­kle uważ­ną; to nie­wąt­pli­wie naj­więk­szy atut tej pro­zy.

Jak zwy­kle przy oka­zji „Poło­wu”, otrzy­ma­li­śmy mapę peł­ną punk­tów two­rzą­cych jeden kra­jo­braz, ale bar­dzo róż­no­rod­ny, taki z morzem, góra­mi, a nawet lasem. Tym razem jesz­cze bar­dziej zróż­ni­co­wa­ny niż zwy­kle, bo prze­cież – pod­kreśl­my raz jesz­cze – poezja zde­rza się tu z pro­zą i to nie tyl­ko przez bez­po­śred­nio sąsiedz­two. Nie powa­ży­ła­bym się o stwier­dze­nie, że są to gło­sy dla mło­dej poezji i pro­zy repre­zen­ta­tyw­ne, ale jeśli mia­ła­bym te punk­ty na mapie jakoś połą­czyć, to alma­nach ubie­gło­rocz­ne­go „Poło­wu” poka­zu­je, że naj­now­sza poezja zde­cy­do­wa­nie skrę­ca w stro­nę eks­pe­ry­men­tu i post­hu­ma­ni­stycz­nych form wyra­zu, pod­czas gdy pro­za – prze­ciw­nie – sytu­uje się bli­sko czło­wie­ka, obser­wu­jąc go w mikro­ska­li i w sie­ci rela­cji. Oczy­wi­ście jest to duże uprosz­cze­nie i uogól­nie­nie nawet na pozio­mie tej książ­ki, nie wspo­mi­na­jąc o szer­szym kon­tek­ście, tym nie­mniej odmien­ność tych dróg zda­je się inte­re­su­ją­ca.

To pierw­szy alma­nach uwzględ­nia­ją­cy debiu­ty pro­zą. Począ­tek bar­dzo obie­cu­ją­cy, bo zde­cy­do­wa­nie sil­niej wybrzmie­wa­ją tu gło­sy pro­za­ików – już uło­żo­ne, prze­pra­co­wa­ne, nie tak awan­gar­do­we jak gło­sy poetów. Ci jesz­cze szu­ka­ją, pró­bu­ją, przy­mie­rza­ją się; i nic dziw­ne­go, bio­rąc pod uwa­gę natu­rę eks­pe­ry­men­tu, isto­tę eta­pu prób i błę­dów dla dal­szych dzia­łań. Sum­ma sum­ma­rum bar­dzo cie­ka­wa i zróż­ni­co­wa­na publi­ka­cja, wie­le inte­re­su­ją­cych gło­sów, cie­ka­wych pro­po­zy­cji, obie­cu­ją­cych auto­rów. Połów uda­ny, teraz czas na nowy nary­bek.

 

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry – pań­stwo­we­go fun­du­szu celo­we­go

O autorze

Anna Mochalska

Ur. w 1992 r., poetka, krytyczka literacka. Autorka książek syndrom obcej ręki i same głosy. Wielokrotnie wyróżniana w konkursach poetyckich. Współpracuje z Salonem Literackim. Mieszka w Bydgoszczy.

Powiązania

Co dzieje się w Stupčevici, zostaje w Belgradzie

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Moja mama wie, co się wypra­wia w mia­stach Rad­mi­ly Petro­vić w tłu­ma­cze­niu Alek­san­dry Woj­ta­szek, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 17 kwiet­nia 2023 roku.

Więcej

Upadek bez amortyzacji – „ruń” Klaudii Pieszczoch jako test zaufania

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książk ruń Klau­dii Piesz­czoch, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 9 stycz­nia 2023 roku.

Więcej

Za wolność tych, których nie lubimy. Maja Urban i jej Statua wolności

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Sta­tua wol­no­ści Mai Urban w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 22 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Polska poezja przed debiutem – rozeznanie

recenzje / ESEJE Anna Mochalska

Recen­zja Anny Mochal­skiej towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2020, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 26 lip­ca 2021 roku.

Więcej

na drugim planie

utwory / premiery w sieci Anna Mochalska

Pre­mie­ro­wy zestaw Anny Mochal­skiej na dru­gim pla­nie. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Dru­ga i kolej­na książ­ka 2018”.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 2 Nowe głosy z Polski: proza

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Dru­gi odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27.

Więcej

Rozmowy na koniec: odcinek 1 Nowe głosy z Polski: poezja

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Pierw­szy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na koniec” w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Czy­ta­nie z książ­ki Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021 z udzia­łem Iwo­ny Bas­sy, Alek­san­dry Byr­skiej, Bar­ba­ry Frą­czyk, Bar­to­sza Hory­zy, Zofii Kil­jań­skiej, Szy­mo­na Kowal­skie­go, Mir­ka Kuli­sza, Patry­ka Kul­py, Patric­ka Leftwi­cha, Oli Lewan­dow­skiej, Mar­ty Lipo­wicz i Ali­cji Sawic­kiej w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zelmer.

Więcej

Czy można się o nich pokłócić?

wywiady / o książce Antonina Tosiek Maria Krzywda

Roz­mo­wa Marii Krzyw­dy i Anto­ni­ny Tosiek, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021 (proza)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 3 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej

Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2021 (poezja)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2021, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 3 paź­dzier­ni­ka 2022 roku.

Więcej