Podstępna codzienność Jamesa Schuylera
recenzje / ESEJE Mateusz KotwicaRecenzja Mateusza Kotwicy z ksiażki Trzy poematy Jamesa Schuylera.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Wiersze zebrane Rafała Wojaczka.
Piąte wydanie Wierszy zebranych Rafała Wojaczka pokazuje, że utwory tego poety cieszą się dzisiaj wciąż niesłabnącym powodzeniem wśród czytelników. Sam bardzo lubię takie edycje, ponieważ pozwalają one na całościowy ogląd twórczości jednego autora – lekturę totalną. Wszelkie zmiany stylu związane z dojrzewaniem poety uwidaczniają się wtedy, gdy mam możliwość przechodzenia od jednego wiersza do drugiego, od tomiku do tomiku, tak jakbym czytał nieustający poemat.
To, że tak wielu odbiorców zwraca swoją uwagę na mikołowskiego poetę, jest dla mnie sygnałem pozytywnym – Wojaczek wraca tam, gdzie jego miejsce – do czytelników, którzy spokojnie mogą oddać się lekturze tych świetnych wierszy. Nie zawsze jednak tak było.
Przez długi czas recepcja tomików skupiona była wokół kontrowersyjnej biografii, co skutecznie utrudniało lekturę poezji. Przez to twórczość ta otoczona została parawanem zbudowanym z życia artysty – wierszy Wojaczka się nie czytało, ale poszukiwało w nich śladów burzliwego życia, skandali, zwracano uwagę na kontrowersyjny styl, nazywano nawet „kaskaderem literatury”, a wszystko po to, by odbierać te wiersze w kategoriach mitu. Ma to oczywiście swoje dobre strony, ponieważ mit, sam w sobie, sprawia, że dana poezja zostaje usytuowana znacznie wyżej, przez co zwiększa się jej oddziaływanie i popularność. Ale mityczne uwarunkowanie sprawia również, że wytwarza się konwencja, która nakazuje nam odbiór nie wybiegający poza standardy interpretacyjne, ustalone w procesie, rozpoczętym jeszcze za życia Wojaczka. I w takim kontekście jest to działanie szkodliwe. Mit został skonstruowany, a przez to przestaliśmy czytać wiersze poety, zamiast tego skupiając się na tym, jakim był człowiekiem. Mogę w tym miejscu powiedzieć, zupełnie osobiście: nie chcę Wojaczka mitycznego, chcę wierszy, którymi mogę się zachwycać i interpretacji, które będą skupiały się na samym tekście. A to oznacza, że poezja ta powinna zostać oddana czytelnikom – mit jej zupełnie nie służy i można było to dostrzec przez okres, kiedy mówiło się o poecie z Mikołowa wyłącznie w kategoriach skandalisty, czyniąc z tego klucz do odczytania jego wierszy.
Kiedy myślę o tej sytuacji interpretacyjnej, przypomina mi się wiersz Wallece’a Stevens’a „Studium dwóch gruszek”, w którym podmiot próbuje opisać oglądane przez siebie owoce. W zamknięciu jednak, zawarty jest wniosek, że nie da się tego zrobić w pełni, zawsze pozostanie szczegół, którym umknie naszemu opisowi. Analogicznie, można zadać pytanie – jak uchwycić istotę poezji Wojaczka, skoro bardzo długo oglądana była wyłącznie z jednej, biograficznej strony? Nie miała ona tyle szczęścia, co gruszki u Stevens’a. Mówimy przecież o twórczości, która nieustannie balansuje między różnymi stylami, w jednej chwili obniżając swój rejestr językowy, by po chwili gwałtownie go podnieść. Również symbolika nie jest jednoznaczna i nie daje się oswoić pojedynczym odczytaniem.
Patrzy na mnie moja twarz odbita w chmurze
mgły, co wyszła mi z ciała przez szpary w powiekach.
A to jest mgła krwi i już za horyzont ścieka.
A mój wydech co także jest krwią, tylko suchą,
jest wiatrem pionowym co jeszcze zakotwiczony
w róży płuc jest łodygą krążącego ptaka.
Jeśli przyjrzeć się tym strofom, to widać wyraźnie, z jaka dokładnością autor rozgrywa swój wiersz – pierwszy dwuwers wciąga czytelnika w lekturę dzięki zastosowaniu sugestywnej przerzutni, która sprawia, że czytamy ten fragment na jednym tchu, nie odrywając się od tekstu. Kolejny wers jest uzupełnieniem – podmiot spokojnie i w skupieniu tłumaczy nam, co się wydarzyło w dwóch pierwszych linijkach. Przypomina to bardzo intymne wyznanie, pozbawione jednak tej ekspresji, którą znamy z innych utworów poety.
Rozpoczęcie drugiej strofy utrzymane jest w podobnej tonacji – w dalszym ciągu bohater wprowadza nas w swój tekst, dopiero na końcu strofy, prezentując figurę ptaka, która wyrażona została w tytule. Jest to zagranie mistrzowskie, świadczące o doskonałej znajomości warsztatu poetyckiego.
Dalszy ciąg utworu prowadzony jest w tej formie, aż do końca, gdzie, ku zaskoczeniu odbiorcy, nie ma wyraźnej puenty, brakuje wersu, który stanowiłby mocne i wyraźne zamknięcie opowiadanej historii. Zamiast tego czytelnik pozostawiony jest z piętrzącymi się pytaniami. Wygląda to tak, jakby podmiot nagle przestał mówić. Forma wiersza daje możliwości do jego kontynuacji, tutaj chodzi jednak o głos, który wyznał dokładnie tyle, ile potrzebował, by po tym zamilknąć.
Jednym z najsłynniejszych serii poetyckich Wojaczka jest cykl Głos kobiecy, gdzie podmiot opowiada z przeciwnej perspektywy wszystkie swoje doznania. Większość z tych tekstów nazwałbym właśnie „głośnymi”, gdzie z cała świadomością poeta wzmocnił głos bohaterki niemal do krzyku. Jednak o miłości opowiada również inny wiersz, „cichy”, który podobnie do poprzedniego jest jednym z moich ulubionych, ponieważ pokazuje podmiot odmienny, bardziej liryczny:
tę stokrotkę przybliżam do twojej twarzy
i śmieję się głośno
kiedy odnajduję podobieństwo
a jeszcze głośniej się śmieję
kiedy stwierdzam
różnicę
ty wiesz
to co cię poróżnia z kwiatem
to jest nasza miłość
wzajemna
(Wiesz jest mała radość)
Wizerunek w tym wierszu różni się od pozostałych kreacji, które budowane są na przestrzeni całej twórczości Wojaczka. Uzmysławia to, że poeta potrafił z rozmysłem tworzyć różne osobowości, tak, by pasowały do oddania problematyki – to dlatego tak mocne opieranie się na biografii zabiera wiele treści.
Cieszy mnie to, że ukazało się nowe wydanie Wierszy zebranych – poprawione, z odnalezionym niedawno utworem, reprodukcjami rękopisów poety. Dla czytelników jest to kolejna szansa, by móc czytać poezję na najwyższym poziomie. Dla Wojaczka natomiast jest to powrót po latach do miejsca, w którym powinien znajdować się od początku.
Absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikował poezję na łamach m.in. "Wakatu" i "Rity Baum". Pisze również szkice krytycznoliterackie. Interesuje się poezją współczesną oraz twórczością Jamesa Joyce'a.
Recenzja Mateusza Kotwicy z ksiażki Trzy poematy Jamesa Schuylera.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Cztery poematy Johna Ashbery’ego.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Biurowe książki 2011 roku”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki dwie rozmowy (Oak Park – Puszczykowo – Oak Park).
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Fuga Urszuli Kozioł.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Od kwietnia do kwietnia Michaela Longleya.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Biurowe książki 2010 roku”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „20. edycja Warsztatów literackich”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „44. Poezja polska od nowa”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Dobry wieczór”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Jak rozmawiać o poezji”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki takim ściegiem Andrzeja Falkiewicza.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Mimikra Łukasza Jarosza.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Poezja na nowy wiek”.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Być poetą dzisiaj”.
WięcejZ Jakubem Skurtysem o książce Sajgon rozmawia Mateusz Kotwica.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Poeci na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Przymiarki Rafała Gawina.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejGłosy Julii Fiedorczuk, Grzegorza Jankowicza, Pawła Kaczmarskiego, Mateusza Kotwicy, Marty Kucharskiej i Marcina Sierszyńskiego w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejRecenzja Mateusza Kotwicy z książki Dni i noce Piotra Sommera.
WięcejGłos Mateusza Kotwicy w debacie „Książka 2008”.
WięcejKomentarz Bogusława Kierca do czwartego wydania książki Wierszy zebranych (1964–1971) Rafała Wojaczka.
WięcejEsej Marcina Jurzysty towarzyszący premierze czwartego wydania książki Wierszy zebranych (1964–1971) Rafała Wojaczka.
WięcejFragment szkicu Tymoteusza Karpowicza o poezji Rafała Wojaczka.
Więcej