Romantyczność 2022
nagrania / transPort Literacki Różni autorzyCzytanie z książki Romantyczność. Współczesne ballady i romanse inspirowane twórczością Adama Mickiewicza w ramach festiwalu TransPort Literacki 27.
WięcejRecenzja Jakuba Kornhausera, towarzysząca premierze książki Głodni Iwony Bassy, wydanej w Biurze Literackim 1 maja 2023 roku.
Bassa to torpeda. Ale nie taka, co pruje, nie zważając na nic dookoła, tylko meandrująca tu i tam. Bohaterami jej prozy są: samotna matka, chore dziecko i miasto rozlewające się na boki. Zgodnie z tytułem planowanej całości, wszyscy są tu „głodni”: chcieliby funkcjonować w miarę normalnie, a muszą stać w kolejce do kapucynów po czerstwą bułkę. Chcieliby mieć spokój od intruzów, którym się coś należy, i urzędników warczących z ratusza. Chcieliby stanowić o sobie i nie dawać się ujeżdżać systemowej codzienności. Codzienności miasta z ubytkami w bruku i opiece nad obywatelem. Miasto miga, charczy i wypluwa zwykłych mieszkańców z kolejnych lokali, z brudnych tramwajów i sklepów. Miastem nie jest Christiania Knuta Hamsuna, tylko Kraków drugiej jakości, który udaje stołeczne królewskie centrum wszechświata, by ściągnąć tułaczy niczym ćmy, a potem zamyka ich w ciemnych piwnicach z wodą, bez chleba. Za to z Chlebkiem: dzieckiem, które wie.
Jeśli myślicie, że to mizerabilizm w stylu Gana Bi, to pudło. Zamiast narzekań i ckliwości mamy tu żwawą historię, językowe ekscesy wzięte z nasłuchu i oglądu, scenki z egzystencjalnego kabaretu, patchworki i mozaiki. Cięte riposty oraz wygibasy w złościach, bezradnościach, mikrosukcesach i makroplanach.
Iwona Bassa potrafi wygrać literackie smaki. Proponuje drobne epizody z życia tych, którzy nie mają korzeni i którzy wiecznie pozostają w drodze. Są środkowoeuropejskimi Tuaregami, z tym że pustynia, po której wędrują, jest betonowa. A oaz, prócz fontann i oczek wodnych w galeriach handlowych, nie ma. Te epizody układają się jak etapy niekończącego się touru, jak cegiełki porzuconej budowli. Pan Stefan z opieki społecznej, rozwalona spłuczka, dziewczyna od szklanek, kawa Fort: obrazy wyłażą jeden po drugim, wracają co jakiś czas, nie dają o sobie zapomnieć, gromadzą się jak pamiątki nie wiadomo po czym. Chyba po życiu, którego nie było, a które chciałoby się zadziać dziś, może jutro. Pokłada się nadzieje w dziarskich wspomnieniach, bo konkret musi jakiś być.
Bassa lubi konkret, nie przynudza opisami, sunie z wątku w wątek, daje się wyszaleć skojarzeniom i działaniu. Proza działania, działania i głodu, który to działanie napędza jak świder. Drąży organizmy do głębokich pokładów. Wywierca się tam, gdzie uzna to za stosowne: w domowe słoiki, co świecą w mieście jak pochodnie, w wózki z marketów niczym bolidy z demobilu, w cewniki, w człowieka z pomidorówką leżącego na ceracie. Ale robi to bez zbędnej publicystyki, bo to jest po prostu dobra literatura: wyczulona na detal, dająca głos słabszym i pomijanym, wywijająca niejednoznacznością i wciągająca w pułapki narracji. Innymi słowy: torpeda.
Mało która książka tak daje po głowie. To właściwie spełniony sen tych, co to nie lubią, jak im prawilny temat przysłania frajdę z literackiej roboty, a zaangażowanie w tę czy inną stronę podane jest expressis verbis. Tu każde zdanie bucha niepokojem, coś non stop zgrzyta, chrzęści lub inaczej – sunie jak lodołamacz Manat. Historię opowiada się tu niby punktowo, z zacięciem epizodysty, ale te puzzle można sobie poukładać w kronikę niespełnień wolną od martyrologicznej jazdy obowiązkowej. Słyszymy głos tych, których normalnie głosu się pozbawia; głos donośny, kiedy trzeba, lub przyciszony, zagłuszony harmidrem tramwaju lub festynu na Rynku. Głos chcący przetrwać na zmianę w podłej lokalności i zgiełku metropolii.
Naturalistyczne podkłady łączy się tu z pierwszej świeżości oniryzmem, jak gdyby nie dawało się oddzielić codziennej rutyny – prób wyszarpania dla siebie minimum godności – od snów o lepszym życiu, które gdzieś czasem błyśnie znienacka, ale raz dwa rozpływa się w przewidywalnych ciągach dalszych. Jesteśmy wrzuceni w sam środek masy organicznej: wszystko wkoło nas kląska, chrupie i szeleści. Ciała działają, bo muszą, bo nikt się nie zatroszczy o ich lepsze jutro.
Ciała działają, bo muszą, plany czasowe nakładają się na siebie jak warstwy pischingera. „– To nasze życia!” – mówi główna bohaterka, narratorka, spiritus movens tej opowieści we fragmentach. Mówi to teraz, mówi to kiedyś, mówi za siebie i za innych, którzy jej kiedyś towarzyszyli, a teraz nie ma ich na podorędziu. Rotują się sceny, rotują się emocje, nadzieje i bolesne głody. Stawką w tej grze nie jest jakieś domniemane lepsze jutro, ale zatkanie „jątrzącej dziury” – może kaszą, może ryżem, a może dwiema miarkami soczewicy, starczy i to.
Jest w tym rozsypisku metoda – oparta na konsekwentnie stosowanej formule kolażu. Reporterskie przechwyty wiążące się raz po raz z poetyckim zagajeniem, passusy mowy niezależnej, co idą o lepsze z konfesyjnym autokomentarzem, podsumowania i analityczne skoki w bliską i daleką przeszłość: wszystko to Bassa podaje nam z zaskakującą naturalnością, jak gdyby nic innego nie pasowałoby do konkretnej sytuacji. Momentami oferuje się nam tu skoki na główkę, język klekocze na całego i powstaje wrażenie, że nie damy rady go dogonić; ale chwilę potem, ledwie chwilunię, i czepiamy się zdań, które ciągną nas przez ten kalejdoskop zdarzeń, rozmów i obserwacji jak na sesji kitesurfingu, przy czym, zgodnie ze wskazówkami w tekście, raczej „zjeżdżamy windą w głąb ziemi”.
No bo mowa tutaj o jeździe – między ośrodkami zdrowia a urzędami, między miejscami, gdzie można o głodzie zapomnieć choć na moment, a takimi, które wzmagają go w dwójnasób. Ale przecież chodzi o jazdę do wewnątrz, w przestrzenie osobistych smutków (bo traumy), pustek (bo utraty), trudów (bo choroby). Niekończące się peryferie Krakowa są jak kafkowski zamek: widać je zewsząd, ale nie da rady w nie wniknąć, to jak ów Plac Przystanek, który zdaje się zbyt nierealistyczny, by w ogóle zaistnieć. Ci, co tam mieszkają, mają prawo poczuć się nieobecni – a nie tylko zapomniani czy odstawieni do kąta.
Dla bohaterki-narratorki mówienie o swoim życiu – czy właściwie życiach, bo wielość punktów widzenia jest wpisana w opowieść – ma także działanie terapeutyczne, wypycha ją w jakiekolwiek, choćby najmniej oczekiwane, tory. Z jednej strony takich torów nigdy za wiele: wiadomo, co robić, gdzie się zgłosić, kogo wpuścić do codzienności, a kogo z niej wyprosić. Z drugiej – rutyna gotowa zadręczyć najcierpliwszych, takich jak ta, co w barszczyku instant szuka resztek tożsamości. A zawsze jest się nie stąd; o bycie stąd trzeba walczyć, a żeby walczyć, trzeba mieć przekonanie o możliwości wygranej. A o jaką wygraną można się bić z windykatorami i kanarem?
Właściwie można by czytać tę powieść w odcinkach jak poemat-rzekę, gonzo reportaż, dziennik zapisków intymnych, nie mówiąc o odwołaniach do prozy oulipijskiej, gdzie mozaikowa struktura narzuca odpowiedni ton, ten zaś stale sam sobie zaprzecza; im wyraźniej fabuła manifestuje tutaj swoją literackość, tym mocniej porusza. Im mocniej porusza, tym chętniej podkłada nam nogę groteskowym przeinaczeniem, grą znaczeń i szalonym niedopowiedzeniem. Książka Iwony Bassy to znakomity przykład na to, że prawdziwa awangarda życia się nie boi.
Literaturoznawca, poeta, eseista, tłumacz. Adiunkt na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, współtworzy Ośrodek Badań nad Awangardą oraz Centrum Badań Przekładoznawczych przy Wydziale Polonistyki UJ. Autor książek o literaturze, tomów poetyckich i eseistycznych. Laureat Nagrody Szymborskiej za Drożdżownię (2016) i Nagrody Znaczenia za książkę z esejami Premie górskie najwyższej kategorii (2021), za którą nominowany był także do Nagrody Literackiej Gdynia. Przekłada literaturę awangardową z francuskiego, rumuńskiego i serbskiego (m.in. książki Dumitru Crudu, Gherasima Luki, Gellu Nauma, Miroljuba Todorovicia). Za przekłady nominowany m.in. do nagrody Europejski Poeta Wolności (2018) i Nagrody Literackiej Gdynia (2021). Prowadzi serie wydawnicze (awangarda/rewizje – Wydawnictwo UJ; Rumunia Dzisiaj – Universitas; wunderkamera – Instytut Mikołowski). Redaktor „Nowej Dekady Krakowskiej” i „Romanica Cracoviensia”, były członek redakcji „Literatury na Świecie”.
Czytanie z książki Romantyczność. Współczesne ballady i romanse inspirowane twórczością Adama Mickiewicza w ramach festiwalu TransPort Literacki 27.
WięcejOdpowiedzi Jakuba Kornhausera na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Kobalt Claudiu Komartina w tłumaczeniu Jakuba Kornhausera, która ukaże się w Biurze Literackim 25 lipca 2022 roku.
WięcejImpresja Jakuba Kornhausera na temat prozy Marty Lipowicz, laureatki pierwszej edycji Połowu prozatorskiego.
WięcejRozmowa Jakuba Kornhausera z Wacławem Rapakiem towarzysząca premierze książki Meskalina i muzyka Henriego Michaux, wydanej w Biurze Literackim 15 listopada 2021 roku.
WięcejKomentarz Jakuba Kornhausera i Wacława Rapaka towarzyszący premierze książki Meskalina i muzyka Henriego Michaux w ich przekładzie, wydanej w Biurze Literackim 15 listopada 2021 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Meskalina i muzyka Henriego Michaux w tłumaczeniu Jakuba Kornhausera i Wacława Rapaka, która ukaże się w Biurze Literackim 15 listopada 2021 roku.
WięcejImpresja Jakuba Kornhausera na temat prozy Patryka Kulpy, laureata pierwszej edycji Połowu prozatorskiego.
WięcejFragment zapowiadający książkę Meskalina i muzyka Henri Michaux, w przekładzie Wacława Rapaka i Jakuba Kornhausera, która ukaże się 15 listopada 2021 roku.
WięcejImpresja Jakuba Kornhausera na temat prozy Iwony Bassy, laureatki pierwszej edycji Połowu prozatorskiego.
WięcejRozmowa Jakuba Kornhausera z Krzysztofem Chronowskim, towarzysząca premierze książki Nieobecność, wydanej w Biurze Literackim 6 września 2021 roku.
WięcejÓsmy odcinek cyklu Książki z Biura. Nagranie zrealizowano w ramach projektu Kartoteka 25.
WięcejSpotkanie wokół książek Wyspa na Księżycu Williama Blake’a, świnia jest najlepszym pływakiem Mirjoluba Todorovicia, Kielich upojenia Otona Župančiča oraz Skóra byka Salvadora Espriu z udziałem Tadeusza Sławka, Jakub Kornhauser, Miłosza Biedrzyckiego, Filipa Łobodzińskiego, Joanny Orskiej i Jakuba Skurtysa w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.
WięcejRozmowa Kingi Siewior i Jakuba Kornhausera z Miroljubem Todoroviciem, towarzysząca wydaniu książki Miroljuba Todorovicia świnia jest najlepszym pływakie, w tłumaczeniu Kingi Siewior i Jakuba Kornhausera, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 23 marca 2020 roku.
WięcejPosłowie Jakuba Kornhauzera do książki Miroljuba Todorovicia świnia jest najlepszym pływakiem, w tłumaczeniu Kingi Siewior i Jakuba Kornhausera, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 23 marca 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Miroljuba Todorovicia Świnia jest najlepszym pływakiem, w tłumaczeniu Kingi Siewior i Jakuba Kornhausera, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 23 marca 2020 roku.
WięcejFragment zapowiadający książkę Miroljuba Todorovicia Świnia jest najlepszym pływakiem, w tłumaczeniu Jakuba Kornhausera i Kingi Siewior, która ukaże się nakładem Biura Literackiego 23 marca 2020 roku.
WięcejPozakonkursowy zestaw „Wierszy doraźnych 2018” autorstwa Jakuba Kornhausera, Zbigniewa Macheja, Karola Maliszewskiego, Joanny Mueller, Przemysława Owczarka, Grzegorza Wróblewskiego.
WięcejGłos Jakuba Kornhausera w debacie „Jaką Pol(s)kę zobaczyli z drugiej strony lustra”.
Więcej