recenzje / ESEJE

Przegięty jak rokokowy imbryczek

Juliusz Kurkiewicz

Recenzja Juliusza Kurkiewicza z książki Hotel de Dream Edmunda White'a.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jed­nym z głów­nych boha­te­rów powie­ści naj­gło­śniej­sze­go gejow­skie­go pisa­rza Ame­ry­ki Edmun­da Whi­te­’a Hotel de Dre­am (Biu­ro Lite­rac­kie, przeł. Jacek Deh­nel, Piotr Tar­czyń­ski) jest jego rodak Ste­phen Cra­ne (1871–1900), wybit­ny powie­ścio­pi­sarz i dzien­ni­karz, w Pol­sce pra­wie nie­zna­ny. W swych natu­ra­li­stycz­nych powie­ściach i opo­wia­da­niach pro­stym, dosad­nym języ­kiem opi­sy­wał życie spo­łecz­nych nizin, pra­co­wał też jako kore­spon­dent wojen­ny m.in. w trak­cie woj­ny grec­ko-turec­kiej 1897 r., a w burz­li­wym życiu pry­wat­nym wywo­ły­wał skan­dal za skan­da­lem, cze­go uko­ro­no­wa­niem był zwią­zek z Corą Tay­lor, kobie­tą zamęż­ną, a do tego z prze­szło­ścią, w któ­rej to była wła­ści­ciel­ką bur­de­lu na Flo­ry­dzie. Praw­dzi­wy macho? Chy­ba nie do koń­ca. Śro­do­wi­sko­wa plot­ka gło­si­ła bowiem, że pod wra­że­niem przy­pad­ko­we­go spo­tka­nia z pro­sty­tu­ują­cym się mło­dzień­cem, któ­re­mu udzie­lił kie­dyś w Nowym Jor­ku doraź­nej pomo­cy, napi­sał powieść o homo­sek­su­al­nym pod­zie­miu w Nowym Jor­ku u schył­ku XIX w., któ­rą jed­nak znisz­czył za namo­wą prze­ra­żo­nych tema­tem przy­ja­ciół i wydaw­ców, choć miał to być „naj­lep­szy kawa­łek pro­zy, jaki kie­dy­kol­wiek napi­sał”.

Wła­śnie do tej wąt­pli­wej legen­dy się­gnął Whi­te. W jego powie­ści umie­ra­ją­cy na gruź­li­cę w Anglii, a potem w Niem­czech Cra­ne żału­je znisz­cze­nia manu­skryp­tu. Oto­czo­ny czu­łą opie­ką Cory przy­go­to­wu­je nową wer­sję Malo­wa­ne­go chłop­ca, opo­wieść o roman­sie zamoż­ne­go żona­te­go ban­kie­ra i pięk­ne­go ulicz­ni­ka, któ­ry uciekł od mole­stu­ją­ce­go go ojca far­me­ra, by w Nowym Jor­ku zara­biać jako gaze­ciarz, zło­dzie­ja­szek i męska pro­sty­tut­ka. Whi­te nie był­by sobą, gdy­by swej książ­ki nie oplótł szczel­ną sie­cią lite­rac­kich alu­zji. W powie­ści dys­ku­tu­je się o Osca­rze Wil­dzie, któ­re­go ska­za­nie za homo­sek­su­alizm ma być dla Cra­ne­’a prze­stro­gą, by nie doty­kał „prze­klę­te­go tema­tu”, a jako boha­te­ro­wie poja­wia­ją się przy­ja­cie­le Cra­ne­’a – Joseph Con­rad i Hen­ry James. Pierw­szy przed­sta­wio­ny z sym­pa­tią, choć nie mówił płyn­nie po angiel­sku, dru­gi – potrak­to­wa­ny zło­śli­wie jako „prze­gię­ty jak roko­ko­wy imbry­czek” hipo­kry­ta.

O autorze

Juliusz Kurkiewicz

Krytyk literacki. Redaktor "Gazety Wyborczej" i magazynu "Książki". Mieszka w Warszawie.

Powiązania