recenzje / ESEJE

Przepalone obwody

Aleksandra Byrska

Recenzja Aleksandry Byrskiej,towarzysząca premierze książki Trupi bieg Benedeka Tottha w tłumaczeniu Elżbiety Sobolewskiej, wydanej w Biurze Literackim 20 marca 2023 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Boha­te­ro­wie Tru­pie­go bie­gu Bene­de­ka Tot­tha to nasto­let­ni chłop­cy tre­nu­ją­cy pły­wa­nie. Są mło­dzi, lecz trud­no o bar­dziej mar­twych wewnętrz­nie boha­te­rów powie­ści. Niczym praw­dzi­we zom­bie w poszu­ki­wa­niu ludz­kie­go mię­sa, snu­ją się bez­na­dziej­nie i bez­myśl­nie w poszu­ki­wa­niu adre­na­li­ny. Każ­de doświad­cze­nie musi być moc­niej­sze od poprzed­nie­go, każ­de dozna­nie gwał­tow­niej­sze, bo na „tru­pim bie­gu” nie­wie­le może ich już poru­szyć.

Szko­ła, inten­syw­ne tre­nin­gi, chło­pac­kie wygłu­py – wszech­obec­na sza­rość i nuda, któ­ra tra­wi prze­peł­nio­ne nad­mia­rem ener­gii mło­de, sil­ne cia­ła. Pod oczy­wi­stym dowódz­twem naj­bo­gat­sze­go z kole­gów nasto­lat­ko­wie odda­ją się nie­ustan­ne­mu bodź­co­wa­niu swo­ich gotu­ją­cych się od emo­cji głów – alko­hol, nar­ko­ty­ki, prze­jażdż­ki samo­cho­dem bez pra­wa jaz­dy, fil­my por­no­gra­ficz­ne, strze­lan­ki, hor­ro­ry. Przy­cią­ga ich wszyst­ko, co bru­tal­ne i wul­gar­ne, chcą tyl­ko wciąż wię­cej. Ogłu­sze­ni tym wszyst­kim, coraz moc­niej obo­jęt­nie­ją – w prze­pa­lo­nych wszyst­kim, co da się palić, i przy­tło­czo­nych bru­tal­ny­mi obra­za­mi gło­wach, wyłą­cza­ją się neu­ro­ny lustrza­ne, pła­ty czo­ło­we odpo­wie­dzial­ne za empa­tię prze­sta­ją pra­co­wać. Odczu­wa­nie przy­jem­no­ści sta­je się prze­szło­ścią, nie ma cza­su na ana­li­zę wła­snych prze­żyć, inni ludzie sta­ją się nie­re­al­ni niczym posta­cie w grze, kto by się zatem przej­mo­wał ich uczu­cia­mi. Dziew­czy­ny i kobie­ty, nawet jeśli to mat­ki i sio­stry, w myślach mło­dych chłop­ców są tyl­ko przed­mio­ta­mi czy też po pro­stu poten­cjal­ny­mi aktor­ka­mi fil­mu por­no, bez wzglę­du na to, jak bar­dzo są dla nich pocią­ga­ją­ce – w grun­cie rze­czy spro­wa­dza­ją się do otwo­rów, w któ­re ze znu­dze­niem lub agre­sją moż­na wci­skać róż­ne czę­ści cia­ła. Są bowiem znie­czu­le­ni na wszyst­ko, zarów­no na to, co nega­tyw­ne, jak i na to, co pozy­tyw­ne. Real­ny jest tyl­ko gniew i potrze­ba kana­li­zo­wa­nia agre­sji. Gniew na co? Z jakie­go powo­du? Oni sami nie zada­ją sobie nawet tego pyta­nia.

Pro­zę Tot­tha prze­ni­ka smu­tek, poczu­cie nie­moż­li­wo­ści zawró­ce­nia z dro­gi, „tru­pi bieg” jest czymś, cze­go nie moż­na wyłą­czyć. Boha­te­ro­wie zosta­ją porów­na­ni do reki­nów – nie mogą się zatrzy­mać, jeśli prze­sta­ną pły­nąć z prą­dem, zgi­ną. Gdzieś w tle autor zary­so­wu­je nam gene­zę tego sta­nu w prze­mo­cy doro­słych – ojców, nauczy­cie­li, tre­ne­rów – i cho­ro­bli­wej obo­jęt­no­ści matek, któ­re sta­ra­ją się nie dostrze­gać spraw choć­by naj­bar­dziej oczy­wi­stych. Totth nie mówi tego wprost, ale obra­zo­wo wska­zu­je prze­ra­ża­ją­cy cię­żar odpo­wie­dzial­no­ści doro­słych za tych prze­cież prze­raź­li­wie mło­dych, znisz­czo­nych nie­mal na star­cie, ludzi.

Co może naj­bar­dziej ude­rza­ją­ce, kole­dzy nie pozo­sta­ją lojal­ni nawet wobec sie­bie nawza­jem, nie jed­no­czą ich ani wspól­ny szkol­ny los, ani te same spor­to­we cele, ani płyt­ka przy­jaźń pole­ga­ją­ca na nie­ustan­nym spę­dza­niu wspól­nie cza­su. Już na samym począt­ku powie­ści połą­czy ich też potrą­ce­nie pie­sze­go i uciecz­ka z miej­sca wypad­ku. Jeśli jed­nak ktoś myśli, że fabu­łę wypeł­nią wyrzu­ty sumie­nia oraz pró­by zapo­mnie­nia o kosz­mar­nym zda­rze­niu, to się myli. Totth dopie­ro bie­rze tutaj roz­bieg. Suge­ru­je czy­tel­ni­ko­wi jasno, że nie ma gra­nic bez­myśl­ne­go okru­cień­stwa. Głu­pie żar­ty, roz­bi­ja­nie witryn, drę­cze­nie młod­szych, prze­moc wobec dziew­czyn i sie­bie nawza­jem – to za mało, głód adre­na­li­ny coraz trud­niej nasy­cić, a poczu­cie bez­sen­su pozo­sta­je wszech­obec­ne.

Nar­ra­to­rem Tru­pie­go bie­gu jest jeden z chło­pa­ków nale­żą­cych do gru­py, tak samo sil­ny i okrut­ny, mają­cy jed­nak jesz­cze prze­bły­ski ludz­kich odru­chów, takich jak chęć wezwa­nia karet­ki do umie­ra­ją­ce­go czy lojal­ność wobec dobre­go kole­gi (choć tyl­ko cza­sa­mi). Jego mono­lo­gi są świet­nie skon­stru­owa­ny­mi obra­za­mi prze­mę­czo­ne­go, roz­e­mo­cjo­no­wa­ne­go, rzad­ko zupeł­nie trzeź­we­go umy­słu, a jego sny – peł­ne krwi, nagich kobiet i scen zapo­ży­czo­nych z fil­mów doku­men­tal­nych o zwie­rzę­tach – to woła­nie o pomoc, któ­re­go nikt nie usły­szy.

Na pozio­mie poety­ki tej powie­ści kon­cep­cja Tot­tha jest bar­dzo spój­na – w histo­rii wyczy­no­wych pły­wa­ków domi­nu­ją meta­fo­ry akwa­tycz­ne, a jego boha­te­rów raz po raz sym­bo­li­zu­ją reki­ny, wie­lo­ry­by, bez­rad­ne ryb­ki akwa­rio­we wyrzu­co­ne na suchy beton. Im dalej w fabu­łę, tym mniej pozo­sta­je dla nich powie­trza. Siła fizycz­na niko­go nie ura­tu­je, sen­su ani na lekar­stwo, powie­trza coraz mniej, obłęd nato­miast jest już bli­sko.

Uda­nym zabie­giem, na któ­ry pozwo­lił sobie autor, jest rów­nież zmia­na nar­ra­to­ra na samym koń­cu powie­ści – zroz­pa­czo­ny dziew­czę­cy głos uwy­dat­nia, jak bar­dzo boha­te­ro­wie mylą się, wyobra­ża­jąc sobie, że ich kole­żan­ki są rów­nie znie­czu­lo­ne jak one i mają podob­ne moty­wa­cje – nimi jed­nak rzą­dzi wyłącz­nie patriar­chal­ny przy­mus wal­ki o męską uwa­gę i akcep­ta­cję. Prze­ra­ża­ją­ce jest to, ile są w sta­nie dla niej znieść.

Strasz­nych rze­czy jest tutaj zresz­tą wie­le. Utoż­sa­mie­nie się z głów­nym boha­te­rem będzie tu jed­nak naj­więk­szą prze­stro­gą – nie łudź­my się, nawet jeśli to nie on doko­nał zbrod­ni, nie zna­czy jesz­cze, że moż­na czuć się przy nim bez­piecz­nie. Totth udo­wad­nia na każ­dym kro­ku, że niczych gra­nic nie moż­na być pew­nym, nawet wła­snych.

 

belka_2

O autorach i autorkach

Aleksandra Byrska

Urodzona w 1990 roku w Krakowie. Absolwentka filologii polskiej i krytyki literackiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Krytyczka, bibliotekarka, poetka. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat intymności i skandalu w prozie polskiej po 2010 roku. Wiersze publikowała w „Małym Formacie”, „Wakacie”, „Salt Hill Journal” i „La Piccioletta Barca”. Mieszka w Myślenicach.

Powiązania