recenzje / ESEJE

Przez żołądek do orgazmu

Anna Purczyńska

Recenzja Anny Purczyńskiej z książki Osobne przyjemności Harry'ego Mathewsa.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zamiesz­czo­na na okład­ce ilu­stra­cja autor­stwa Wink­fiel­da zapo­wia­da nie­co­dzien­ną lek­tu­rę. Nie może być ina­czej, zwłasz­cza gdy autor, Mathews, nale­ży do legen­dar­ne­go już sto­wa­rzy­sze­nia OuLi­po. Two­rze­nie poezji według meto­dy S+7 czy budo­wa lipo­gra­mów to naj­po­pu­lar­niej­sze zdo­by­cze orga­ni­za­cji zało­żo­nej przez mate­ma­ty­ka i poetę, Fra­nço­isa Le Lion­na­isa oraz pisa­rza Ray­mon­da Quene­au. Przy­na­leż­ność do tego eks­klu­zyw­ne­go gro­na wręcz naka­zu­je podej­mo­wa­nie lite­rac­kich eks­pe­ry­men­tów. Waria­cje ze sło­wa­mi, for­mą i sty­lem są zatem nie­od­łącz­nym ele­men­tem Osob­nych przy­jem­no­ści. Ta mała ksią­żecz­ka jest zbio­rem trzech utwo­rów, w któ­rych autor balan­su­je mię­dzy pro­zą i poezją.

Pierw­szy tekst: „Wiej­ska kuch­nia z Fran­cji cen­tral­nej” to absur­dal­ny prze­pis na jagnię­ci­nę z Ower­nii. Autor na czter­na­stu stro­nach opi­su­je krok po kro­ku rytu­ał przy­go­to­wa­nia potra­wy. Z każ­dą stro­ną mno­żą się trud­no­ści, poja­wia­ją się nowe skład­ni­ki i wyzwa­nia, któ­re nale­ża­ło­by pod­jąć, by ową jagnię­ci­nę przy­rzą­dzić. Pew­nie dla­te­go czy­tel­nik zamiast biec do kuch­ni, woli wer­to­wać kolej­ne kart­ki utwo­ru i delek­to­wać się kolej­ny­mi, coraz bar­dziej absur­dal­ny­mi wska­zów­ka­mi auto­ra. Prze­pis Mathew­sa sam w sobie jest ucztą, nie­ko­niecz­nie dla pod­nie­bie­nia. Jego lek­tu­ra wzma­ga ape­tyt na kolej­ną por­cję tej nie­zwy­kłej twór­czo­ści.

Ape­ty­tu tego nie stu­dzi kolej­na część zbio­ru, czy­li tytu­ło­we Osob­ne przy­jem­no­ści. To 61 waria­cji na temat mastur­ba­cji. Po wyj­ściu z kuli­nar­ne­go świa­ta Ower­nii, Mathews zabie­ra swo­je­go czy­tel­ni­ka w podróż dooko­ła świa­ta. Z każ­de­go miej­sca prze­sy­ła pocz­tów­kę, a na niej, krót­ką, ale bar­dzo tre­ści­wą notat­kę doty­czą­cą mastur­ba­cji. Z mini­mal­nej licz­by słów pły­nie mak­sy­mal­na licz­ba infor­ma­cji na temat boha­te­ra, jego zain­te­re­so­wań, pro­ble­mów i miej­sca, w któ­rym się znaj­du­je. Na pierw­szy rzut oka moż­na by sądzić, że mastur­ba­cja nada­je się bar­dziej na temat tan­det­ne­go fil­mu ero­tycz­ne­go niż na wywód lite­rac­ki. Nic bar­dziej myl­ne­go, opi­sy Mathew­sa nie są ani tan­det­ne, ani tym bar­dziej żenu­ją­ce. Przy­po­mi­na­ją bez­na­mięt­ne notat­ki służ­bo­we, ale jed­no­cze­śnie są prze­peł­nio­ne humo­rem i absur­dem.

Od tej podró­ży wzdłuż i wszerz świa­ta mastur­ba­cji nie­jed­ne­mu może zakrę­cić się w gło­wie. Na ostu­dze­nie emo­cji cze­ka więc jesz­cze jeden tekst – „Ormiań­skie zwit­ki”. Punk­tem wyj­ścia do powsta­nia tego frag­men­tu była wizy­ta Mathew­sa w jed­nym ze sta­rych klasz­to­rów, pod­czas któ­rej autor poznał histo­rię pew­nej księ­gi. Nigdy nie uda­ło się jej odna­leźć, ale jej tłu­ma­cze­nie z XIX wie­ku sta­ło się kan­wą lite­rac­kiej fan­ta­zji Mathew­sa. Na pod­sta­wie dostęp­nych mate­ria­łów powsta­ły luź­ne notat­ki opi­su­ją­ce naj­bar­dziej praw­do­po­dob­ną wer­sję zda­rzeń. Wszyst­ko wska­zu­je na to, że domnie­ma­ny autor prze­żył jakąś kata­stro­fę, a jedy­ną tera­pią po niej jest pisa­nie i ero­ty­ka. Tekst ten nie róż­ni się od pozo­sta­łych, ma w sobie coś z misty­cy­zmu i orien­tal­nej magii. Nie jest już tak luź­ny i lek­ki jak poprzed­nie, autor poru­sza bowiem pro­ble­my zwią­za­ne z twór­czo­ścią. Pra­gnie­nie uka­za­nia pięk­na chwi­li nie­odzow­nie łączy się trud­no­ścią wyra­że­nia swo­ich myśli i uczuć za pomo­cą słów. „Ormiań­skie zwit­ki” to jed­no­cze­śnie naj­bar­dziej poetyc­ka, nie­ste­ty, ostat­nia już część zbio­ru.

W pol­skim wyda­niu Osob­ne przy­jem­no­ści uka­za­ły się w 2008 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go w tłu­ma­cze­niu Tade­usza Pió­ry, Kuby Kozio­ła i Andrze­ja Sosnow­skie­go. Prze­kład oso­bli­wej twór­czo­ści Mathew­sa do łatwych zapew­ne nie nale­ży, ale pol­scy trans­la­to­rzy sta­nę­li na wyso­ko­ści zada­nia i w peł­ni odda­li isto­tę tek­stów, zacho­wu­jąc przy tym ich oso­bli­we pięk­no.

Lek­tu­ra dostar­cza wie­lu przy­jem­no­ści, cho­ciaż nie zawsze jest lek­ka.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach ser­wi­su wywrota.pl. Dzię­ku­je­my Redak­cji za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

Powiązania

Osobne przyjemności

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Elż­bie­ty Siwec­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Tade­usza Pió­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Osobne przyjemności

dzwieki / RECYTACJE Harry Mathews

Frag­men­ty książ­ki Osob­ne przy­jem­no­ści Har­ry­’e­go Mathew­sa.

Więcej

Osobne przyjemności (fragment I)

dzwieki / AUDYCJE Harry Mathews

Osob­ne przy­jem­no­ści Har­ry­’e­go Mathew­sa czy­ta­ją Tade­usz Pió­ro, Elż­bie­ta Siwec­ka, Andrzej Sosnow­ski. Port Wro­cław 2008.

Więcej

O Osobnych przyjemnościach

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Grze­go­rza Cze­kań­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej oraz Rafa­ła Pra­sz­czał­ka.

Więcej