Współczesnych pisarzy niemieckojęzycznych, których twórczość przypada na ostatnie dwa, trzy dziesięciolecia i zdążyła już – we względnie pokaźnej ofercie przekładowej – trafić do rąk czytelnika polskiego, można wymienić niemal jednym tchem. Jest wśród nich W.G Sebald, jest zadziwiająco spora reprezentacja austriacka: Jelinek, Pollack, Ransmayr. I jest niedawna noblistka z Banatu, Herta Müller, której prozę i eseistykę znamy dzięki opublikowanym w wydawnictwie Czarne przekładom Katarzyny Leszczyńskiej (sześć tomów), a także Alicji Buras i Alicji Rosenau (po jednym). Ponadto możemy sięgnąć do oryginalnej, „pudełkowej” edycji kolażowych wierszy Müller w przekładzie Artura Kożucha (korporacja ha!art). Dziś zaś dostajemy do lektury wybór kolaży przełożonych przez Leszka Szarugę i wydanych w Biurze Literackim pod tytułem Kolaże.
Dlaczego Herta Müller? Co takiego jest w tym pisarstwie, że zapatrzyło się w nie i zasłuchało tylu dzisiejszych czytelników? Jest ono wielobarwną, acz osobliwie jednorodną opowieścią o skrajnych doświadczeniach egzystencjalnych, o świecie, w którym trudno żyć, i o losach przesądzonych przez historię. Narracja Herty Müller opowiada o tym w sposób, który wynika ze specyficznej percepcji owego świata: z „obcego” spojrzenia na rzeczy, z gry przeżyć i zmyśleń, z delikatnych stosunków między sferami milczenia i mowy. Na koniec tworzywem opowieści jest oczywiście język – niepowtarzalny, kreślący nadrealne, często poetyckie obrazy. Język, który detonuje „amok w głowie”.
Esencją tej kreatywności językowej są kolaże Herty Müller. Powstają od lat z gromadzonych w domowym archiwum, różnokształtnych słów, które kiedyś widniały w gazetach, a teraz służą nowym – lirycznym – opowieściom. Te słowa, wycięte i odosobnione, a następnie wklejone w nowe konfiguracje, nie tylko układają się w treść wiersza, lecz także przemawiają swoim plastycznym sąsiedztwem i zmysłowym wyglądem. Ściślej biorąc: również swoją fizycznością określają ową treść i wpływają na jej oddziaływanie. Jako materiał eksperymentu, który jest gatunkowo osobnym sposobem przekazu literackiego, otrzymały niejako drugie życie. W barwnych, niekiedy dowcipnych lub budzących grozę, groteskowych kadrach i rytmach robią to, co potrafi czasem dobry wiersz. Czyli, by uciec się do sformułowań Herty Müller: dotykają czegoś niewyrażalnego, dają początek „poetyckiemu szokowi, który trzeba uznać za myślenie bez słów. Można też nazwać to uczuciem”.
Herta Müller przyjeżdża, by towarzyszyć polskiej premierze nowego wyboru swojej niecodziennej liryki. Spotkanie z pisarką będzie okazją, by się przekonać, jak działają jej kolaże – po polsku, w przekładach Leszka Szarugi, i po niemiecku; porozmawiać z nią i jej tłumaczem o tej liryce i nie tylko; podumać nad przekładem literacko-wizualnym. Warto przy tym być.
O autorze
Andrzej Kopacki
Urodzony w 1959 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, eseista. Redaktor miesięcznika „Literatura na Świecie”. Literaturoznawca w Instytucie Germanistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Laureat licznych wyróżnień, w tym nagrody dla tłumaczy Fundacji Roberta Boscha i lirycznej nagrody promocyjnej im. Mörikego.
Wiersz Dursa Grünbeina z książki Muszle w kapeluszu, zarejestrowany podczas spotkania „Gottfried Benn i Bertolt Brecht” na festiwalu Port Wrocław 2012.
Wiersz Reinera Marii Rilkego z książki Muszle w kapeluszu, zarejestrowany podczas spotkania „Gottfried Benn i Bertolt Brecht” na festiwalu Port Wrocław 2012.
Wiersz Georga Trakla z książki Muszle w kapeluszu, zarejestrowany podczas spotkania „Gottfried Benn i Bertolt Brecht” na festiwalu Port Wrocław 2012.
Komentarz Andrzeja Kopackiego do ksiażki Ten cały Brecht Bertolta Brechta, która ukazała się 29 marca 2012 roku nakładem Biura Literackiego.
Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Kolaże Herty Müller, która ukazała się 12 czerwca 2013 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.