recenzje / KOMENTARZE

Przypis do wiersza

Bartek Zdunek

Autorski komentarz Bartka Zdunka w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Sól z ziemi

Przede wszyst­kim na butach na koza­kach
zosta­wia fan­ta­zyj­ne śla­dy
po umie­jęt­nym omi­ja­niu gów­na

wysze­dłem po sól i poczu­łem się jak ten
któ­re­go po nic inne­go wysłać nie moż­na.


A było tak, że napraw­dę posze­dłem po sól. I co? To było­by na tyle?

Pre­dy­kat praw­dzi­wo­ści ma jakieś zna­cze­nie tyl­ko w komen­ta­rzu. I wła­śnie od tego jest wiersz. Jego zada­niem jest poka­za­nie, że nie­któ­re sło­wa mają sens tyl­ko w komen­ta­rzu, a jesz­cze lepiej, gdy­by mia­ły sens jedy­nie w przy­pi­sie. Pro­blem pole­ga na tym, że do wier­szy raczej nie pisze się przy­pi­sów. Na szczę­ście pisze się komen­ta­rze. Wiersz jest takim tro­chę uda­wa­niem, że nie ma filo­zo­fii, nie ma teo­rii, nie ma zasad, nie ma wytar­tych ście­żek. Nie ma wresz­cie cią­głe­go powta­rza­nia tego same­go. Ina­czej mówiąc – wiersz jest zamy­ka­niem oczu. Ale po ciem­ku, tak czy ina­czej, roz­bi­ja­my sobie gło­wę o te same kan­ty.

Cała atrak­cja (jeśli taka ist­nie­je oczy­wi­ście) powyż­sze­go wier­sza pole­ga na tym, że jest on ­– niech będzie mi wyba­czo­ny żar­gon – egzem­pli­fi­ka­cją redun­da­cyj­nej teo­rii praw­dy. Teo­ria ta, mówiąc naj­kró­cej, spro­wa­dza się do posta­wie­nia zna­ku rów­no­waż­no­ści mię­dzy zda­nia­mi „to praw­da, że pada” a „pada”. Mój komu­ni­kat zawar­ty w wier­szu, jest taki: to praw­da, że wysze­dłem po tą sól i czu­łem się jak gów­no. Wiel­kie rze­czy! Każ­dy tak ma cza­sem. Wycho­dząc po róż­ne rze­czy moż­na tak mieć. Resz­ta to już tyl­ko goni­twa sko­ja­rzeń – jakiś kozak i oczy­wi­ście śnieg, bo prze­cież mróz i w ogó­le Bern­hard.

 „To praw­da, że” zosta­je dla czy­tel­ni­ka. Niech będzie, że jest to tęsk­no­ta za przy­pi­sem, któ­re­go nie moż­na wsta­wić. Chcia­ło­by się powie­dzieć – koń­czy się wiersz i już nic nie moż­na. I tro­chę tak jest z poezją.

Mimo wszyst­ko wiersz jest jed­nak pew­ną pro­po­zy­cją. Pro­po­zy­cją komu­ni­ka­cji. Komu­ni­ka­cja i zro­zu­mie­nie są bie­gu­na­mi, pomię­dzy któ­ry­mi odwo­łu­je­my się do słów for­mal­nie nie­istot­nych. Praw­da jest for­mal­nie nie­istot­na.

Mię­dzy inny­mi stąd bie­rze się intu­icyj­ność poezji. Praw­dzi­wość jest zapo­śred­ni­cze­niem, któ­re pozwa­la na zro­zu­mie­nie tego same­go, mimo że za cho­le­rę nie wia­do­mo, czym jest to samo.

Wier­sze nie wyni­ka­ją z pychy i wiel­kie­go ego. Nie są też kar­ko­łom­ną szar­żą na gra­ni­ce praw­dzi­wo­ści. Są bar­dziej rezul­ta­tem wsty­du. Wsty­du przed sło­wa­mi ważą­cy­mi sześć­set ton. Ina­czej mówiąc – wier­sza nie stać na bycie pro­zą Han­ny Krall.

O autorze

Bartek Zdunek

pochodzi z Nowej Rudy, mieszka w Warszawie. Wyłowiony przez Biuro Literackie w 2016 roku. Autor tomiku wierszy Lato w parku (Fundacja Duży Format, 2018). Poezję i prozę publikował w gazecie i internecie.

Powiązania