Niepokorność tekstu
debaty / ankiety i podsumowania Mateusz MiesiącGłos Mateusza Miesiąca w debacie „Biurowe książki roku 2016”.
WięcejRecenzja Mateusza Miesiąca, towarzysząca premierze almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2016, wydanego w Biurze Literackim 6 lutego 2017 roku, a w wersji elektronicznej 25 grudnia 2017 roku.
Połów. Poetyckie debiuty 2016 czyta się jak relację z poszukiwań – zakończonych, trwających lub dopiero co podjętych. Z podróży po miejscach, które poeci często znają lepiej niż siebie samych, choć nigdy nie postawili na nich stopy, oraz które poczuli potrzebę poznać dopiero wtedy, kiedy stały się one dla nich już niedostępne. Z przemieszczania się po czasie, który przez ich działania zostaje wyrwany ze swojego biegu po prostej nici zawieszonej między dwoma punktami: żywym i martwym. Wreszcie z pomiarów odległości tych punktów od siebie, z topograficznych dociekań mających odpowiedzieć na pytanie o wzajemną, przestrzenną relację tej pary.
Do weryfikowania tych kwestii popychają autorów różne motywacje. Przyjmują oni również odmienne, często skrajnie przeciwne metody dochodzenia do odpowiedzi: manewrują po przywłaszczonym sobie polu teorii lub mierzą się z efektami porażek i sukcesów podjętych przez siebie aktywności. Przeważnie jednak łączy ich jedna cecha: moment, który wybierają – niezależnie od tego, jaki on rzeczywiście jest – nie sprzyja ich próbom.
Dobrego momentu do mówienia O rzeczach niemożliwych nie może znaleźć Paweł Biliński. Parafrazując fragment Ziemi jałowej T.S. Eliota, za najokrutniejszy miesiąc uznaje grudzień. Aura tego okresu wymusza na nim poszukiwanie źródła tymczasowego ciepła w cielesności. Ciepło to nie jest jednak w „przemarzaniu” ukazane jako remedium na otaczającą podmiot rzeczywistość. Poeta zdaje sobie sprawę, że wraz z upływem czasu i tak „przysypie nas zima / przykryje ziemia”. Za pomocą skontrastowania ze sobą zimnego świata i odkrywanych w kobiecym ciele ciepłych miejsc erotyk ten podkreśla oczywistą, lecz nieustannie powracającą świadomość o wyobcowaniu człowieka od jego otoczenia. Punktem, do którego sprowadzają się myśli Bilińskiego, jest głębokie poczucie humanizmu, a za kluczowe narzędzie wspomagające człowieka w jego osamotnieniu służy pojmowana personalistycznie nadzieja. Autor powtórzy ją w wierszu „zanim odejdziesz”: „cieszmy się sobą póki jeszcze można” lub „więc tak mnie całuj jakby świat umierał”. Te trywialne, z pozoru nieoferujące żadnego przełomu słowa w ogólnym odczytaniu zatracają swoją precyzję, przez co nie sposób ustalić, do kogo właściwie są kierowane.
W utworze „***(zawartość)” Robert Jóźwik podejmuje próby przełamania tej bariery komunikacyjnej. Problem wyobcowania stara się rozwiązać poprzez skupienie się na fragmencie świata będącego przedłużeniem samego człowieka: „wyczuwam dotykiem niedostrzegalną pracę murów / […] / czuję pierwsze delikatne ugryzienia Zimy”. To, co boli, zdaje się mniej odczuwalne, jeśli jego przyczyna i cel ograniczają się do tego samego gatunku. Grudniowa pora roku zostaje w tym fragmencie zatem spersonifikowana – jakby martwego, bo wyzbytego refleksji i uczuć, obojętnego na zimno świata można bez większego uszczerbku doświadczyć tylko poprzez dotyk żywej, ludzkiej cielesności skierowany na nią samą. Czy Zima to zatem imię kobiety, która stara się kontrastować ze zlokalizowanym gdzieś indziej mężczyzną? Odpowiedzi mogą udzielić „***(ogrody)”: „nasłuch głębokiego Lata / […] / tegoroczny sierpień zdaje się nie mieć końca”.
Odwrócenie wzroku od otoczenia i zawężenie pola widzenia do samych ludzi nie spisuje się jednak tak, jak można by zakładać. Bilińskiemu obecność osób, z którymi nie jest w stanie nawiązać żadnego bliskiego kontaktu, odbiera pewność siebie. Wyraźnie zaznacza to „tłum wielki, piątek w hipermarkecie”, kreślący wyraźną paralelę do tłumu wielkopiątkowego. Miasto daje znać nie tylko o swojej architektonicznej, murowanej, fascynującej stronie, ale również o swojej odpychającej mieszczańskości. Jej groteskowość zostaje podkreślona poprzez nawiązanie do wątków biblijnych, czym zyskuje dla siebie dodatkowo charakter ukrytej dewocji: „jakiś uczeń przed chwilą wygrał / trzydzieści srebrnych monet / za podanie właściwej odpowiedzi”.
Rzeczywiście, w kręgu starających się za wszelką cenę nobilitować mieszczan wraz z Paulą Gotszlich zdajemy sobie sprawę, że „Jesteśmy sami w środku miasta, masy, maszyny, mieszkania. / Świat jest tak pełen, / że aż pęka w balonach dzieci marzących / o czymś wielkim” („Awangarda”). Wewnętrzna walka klas zaostrza się i wnika w niepozorne, codzienne sytuacje, których dostrzeżenie szokuje poetkę na tyle, iż jest w stanie podać dokładną datę zasłyszanych słów. W wierszu „Naprawdę tak ktoś powiedział w grudniu 2012” napisze:
Do autobusu weszła właśnie kobieta, rozglądając się i mówiąc:
myślałam, że będzie gorzej,
co oznaczać miało:
myślałam, że będzie więcej ludzi.
Gotszlich z niepokojem obserwuje rezonowanie wewnętrznych tendencji do uniformizacji życia na ogół społeczeństwa: „mam 19 lat i chcę mieć swoją osobowość / marzy mi się / cud” („Sen albo Tren XIX”). Pozorną ulgę przynosi poetce włączenie się w wir krytykowanego przez nią świata. Decyduje się jednak na to, aby ostatecznie pozwolić ciążącemu nad całym wyborem bezdechowi odsunąć ją w bezwład i nieświadomość: „czerpmy miniwdechy / róbmy miniwydechy/ duśmy się / np. w ruchu szybkim żwawym” („Bombka).
Aleksandra Olejarka zdaje się promotorką zgoła innego, wiejskiego, rodzinnego sposobu życia. Wystarczy wspomnieć o wierszach: „Na wsi umiera się łatwiej” czy „[jadę w strony rodzinne]”, by dostrzec wyłaniającą się z jej słów sylwetkę człowieka tęskniącego za dbałością o swoje korzenie. Może właśnie to ugruntowanie, stabilna postawa, jaką Olejarka kreuje w swoich utworach, zmusiły ją do tego, żeby posunąć się znacznie dalej niż jej poprzednicy. Kontrast cenionych przez autorkę aspektów rzeczywistości z faktem stopniowego ich zanikania, zatracania się wśród rozrośniętych, betonowych blokowisk i ciasnych uliczek gromadzi się wewnątrz niej w postaci rozczarowania niedojrzałą decyzją odejścia od wartości pewnych. Sytuację tę obejmie wierszem „niepokolenie”, którego z racji jego dobitności chyba nie sposób nie zacytować niemal w pełni:
no przecież nie tak miało to wszystko wyglądać
nie na to się niepisanie pisaliśmy
[……………………………]
przecinając w zakłady splecione dłonie
miało się nam bardziej chcieć
miało być warto
być o co walczyć
miało się być
a nie ma
żadnego życia
ani wartości
Sebastian Brejnak zdaje się podobnie myśleć o narracji sukcesu, która ostatecznie obraca się przeciw człowiekowi. W wierszu „Contra” pisze: „Hodujemy człowieka na miarę swojego wieku” – człowieka, który przypomina znudzonego, niepotrafiącego się zatrzymać, oportunistycznego Bohatera naszych czasów Michaiła Lermontowa. Człowieka z wiersza „Rytm”, który „bierze od lat kodeinę zawsze pomaga zawsze ma koszmary”. Brejnak nie może znieść rzeczywistości, która, oparta na krajobrazie z wiersza „Brunch”, zmusza go do patrzenia „na te pingwiny /[…] / kości in spe pneumatyczne / serce mózg ściana dźwięku / puste sale skorupki jaj / zapasowe koszule zapasowe żółtka”. Człowiek Brejnaka nie chce ludzi – on chce człowieka zabiegającego wraz z nim o „Prawdę i tylko prawdę”: „Kloszard / to brzmi dumnie / jak concierge albodécoupage / […] / jak człowiek przykuty do klasztornych murów”.
Bliska relacja pomiędzy dwojgiem osób w wyborze Kuby Kiragi również zawiązuje się w atmosferze miejskiego brudu i mieszkaniowej beznadziejności. Wystarczy przytoczyć fragment z „Od stancji do stancji”: „[…] ja twój / dziki lokator ty mój / kamienic czyściciel”, by zauważyć, że o ludzkiej miłości można mówić tylko przy okazji broczenia w stęchliźnie i urbanistycznej martwocie, która zdaje się zawracać do punktu wyjścia i korespondować z podatnością organicznego ciała na ból. Jak skomentuje to Jóźwik w wierszu „*** (cienie)”:
wszystkie te wieżowce z kręgosłupami świateł
asfaltowe arterie, wiadukty
[……………………………]
są fragmentami jedynego miasta
w którego warstwy jestem wpleciony
Nie bez powodu do almanachu włączony zostaje zatem wiersz „twoje miasto”, w którym Biliński pisze: „w twoim mieście mam ulubione miejsca”. W zestawieniu z poprzednimi tekstami urbanistyka staje się tu jeszcze wyraźniejszym synonimem ciała, które odznacza się określonym, możliwym do rozrysowania układem architektonicznym. Powtarza się również uwaga poświęcona kwestii temporalnej. Wcześniej porę roku określono co do miesiąca. Teraz poeta pisze: „o tej porze twoje miasto / jest pełne drżenia i krzyku”. Erotyka zostaje wpisana w topikę mechaniczną:
głęboko w ciemnych korytarzach
szybka jazda pociągami metra
[……………………………]
trwa aż do świtu przebudzenia
rozprysku światła na końcu tunelu
Ważne staje się dla Bilińskiego działanie. Uwidacznia się to szczególnie w wierszu „algorytmy”, który organizuje klamra zbudowana z dwóch słów: umieszczonego na początku „start” i wieńczącego utwór „stop”. Ruch, który nie wie, dokąd zmierza, który szuka sposobu na oświetlenie sobie drogi. Działanie objawia się w akcie twórczym: „chodź, podaruję ci ten wiersz / którego nie ma […] / […] / przecież i tak go nie ma” („z rozmyślań o rzeczach niemożliwych”). Klamra w tym utworze jest pozorna; działanie podejmowane przez poetę wiąże się z ryzykiem, pociąga za sobą grzech, z którego poeta spowiada się w wierszu „zgrzeszyłem”: „treścią / strofką / przecinkiem / i rymowaniem”.
Podobnym tonem mówi o swojej twórczości Jóźwik w wierszu „*** (wstęgi)”: „powtarzam cicho kilka zdań / które nigdy nie będą modlitwą”. I Brejnak w „Na sznurkach”, gdzie pisanie niesie za sobą ryzyko prawne:
A kiedy
nocą (nocny patrol łamać się będzie opłatkiem)
wyjdziesz na spacer (przepisy będą stanowione)
miej w kieszeni coś ostrego (przepisy weszły w życie)
ślina zmiękczy papier język wymemła siłą woli żołądek przetrawi wszystko
Julia Mika w „[Zmiana pościel-/i]” idzie o krok dalej. U niej konstanty wierszowe podlegają regulacjom prawnym, identyfikują piszącego, odróżniają go od innych: „Onomatopeję należy powtórzyć do paszportu / Tam znajdziesz / miejsca”. Sama poetka wybija się już jednak spośród poprzedzających ją autorów. Zaznacza swoją pozycję celnie, jakby wiedziała, do czego dąży, o co walczy. Brutalistyczna pewność siebie pozwala jej krążyć pomiędzy kolejnymi używkami i podnietami – zwodzić czytelnika, który niemal całkowicie jest w stanie uwierzyć, że taki tryb życia pozwala jej utrzymać się na nogach. W wierszu „Delirka pierwotna” jej pozycja okazuje się jednak fatalna: „zalej / niedopałek ojca. / Jak matka przełknij / pigułkę / antywłamaniową”. Figura dziecka postawionego w relacji do ojca i matki lub do swoich rówieśników przywodzi autorce na myśl znalezione w rynsztoku męskiej toalety krew, wymiociny, szlugi. Mika nie daje sobie już prawa do żadnej nadziei. Nie łudzi się, że ktoś ze świata ludzi może podać jej pomocną dłoń. Osoba, która mówi w jej wierszach, nie obarcza jednak nikogo za swój los, choć wcale nie wydaje się z nim pogodzona.
Zupełnie osobną kategorią w tym zbiorze tworzą Jakub Pszoniak i Bartek Zdunek. Pszoniak jako jedyny po to podchwytuje wybijającą się z wielu stron nutę zrezygnowania, aby w wierszu „Bytom” dać początek zapominaniu o sobie samym i zwracaniu się w stronę czytelnika: „jadę w poprzek miasta / po brzeg miasta jadę / jestem gdzieś / opodal nawiści // mijane są domy komory / kopalniane mijane są”. Porzuca perspektywę personalną na rzecz próby odnalezienia swojej przestrzeni. Jak wytłumaczyć innym, czym objawia się „Lux ex Silesia”? Kiedy „kałuży się Śląsk / kurczy się życie” – trzeba odsunąć siebie na bok, żeby być w stanie opisać świat wokół. Pszoniak zdaje się obserwować wszystko obcym, nieprzynależnym do biegu historii wzrokiem. Jego samego jest tylko „Pół”: „leży […] / przez okno patrzy / na psy ludzi drzewa / i inne koty uwięzione w zewnętrzności”.
Pszoniak kreśli słowną mapę topograficzną wewnętrzności, podczas kiedy Zdunek – zgodnie z tytułem swojego wyboru: „Sól z ziemi” – odchodzi od dokładnego zlokalizowania swojej pozycji na rzecz ustalania czynników, które za nią odpowiadają. Pomagają mu w tym prawa fizyki kwantowej, pozwalające na rozmycie rzeczywistości wokół niego, dostrzeżenie płynności jej natury. Dzieje się tak w wierszu „Znowu Borges”: „w cieniu pszczoły każdy ruch / musi być / bardzo delikatny wobec świata / inaczej stężeje w ciało”. Odrzuca cielesność na rzecz zjednoczenia się z czymś ponad nią – czymś, co postrzega jako jedyne możliwe wyjście z impasu, w jakim znajduje się śmiertelna jednostka. Nie oznacza to, że nie podejmuje żadnej próby, lecz w wierszu „Zasady” przyznaje się do swojej porażki: „łącząc punkty […] / […] / tworząc zasadę, / zapomniałem”.
Fizyka kwantowa, ustalając nieskończenie długi czas życia fotonów, utwierdza nas w ostatecznym przekonaniu, że pozostanie z nas tylko światło. Głosy poetów niechybnie znikną w przestrzeni, jednak cząstki wysłane w często przywoływane przez Zdunka pole elektromagnetyczne można – przynajmniej teoretycznie – połowić na nowo, tak jak oni poławiają dziś znane sobie inspiracje, wypracowując własne metody ekspresji. Choć każdy z nich wyznacza sobie nieco odmienny cel, nie oznacza to, że jest w nim osamotniony. Połów. Poetyckie debiuty 2016 proponuję odczytywać nie tylko jako almanach dziewięciu osobnych sylwetek, lecz przede wszystkim jako zbiór, którego autorzy wymiennie uzupełniają wątki poruszone przez poprzedników i sami otwierają nowe.
Ur. 1997 roku. Poznaniak zawieszony między Krakowem i Warszawą. Student filologii polskiej na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Głos Mateusza Miesiąca w debacie „Biurowe książki roku 2016”.
WięcejGłos Mateusza Miesiąca w debacie „Czytam naturalnie”.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Martą Podgórnik, towarzysząca premierze almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2016, wydanego w Biurze Literackim 6 lutego 2017 roku, a w wersji elektronicznej 25 grudnia 2017 roku.
WięcejRecenzja Karola Maliszewskiego towarzysząca premierze almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2016, wydanego w Biurze Literackim 6 lutego 2017 roku, a w wersji elektronicznej 25 grudnia 2017 roku.
WięcejFragment zapowiadający almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Adrianną Olejarką. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Tadeusza Dąbrowskiego do zestawu wierszy Adrianny Olejarki „Młodzi smutni”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Adrianny Olejarki w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Julią Miką. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Kacpra Bartczaka do zestawu wierszy Julii Miki „Wiersze czyszczące”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Julii Miki w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejFragment zapowiadający almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Kubą Kiragą. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Marty Podgórnik do zestawu wierszy Kuby Kiragi „4 wiersze”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Kuby Kiragi w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Sebastianem Brejnakiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Tadeusza Dąbrowskiego do zestawu wierszy Sebastiana Brejnaka „Kodeina”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Sebastiana Brejnaka w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Jakubem Pszoniakiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Kacpra Bartczaka do zestawu wierszy Kuby Pszoniaka „Chyba na pewno”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Jakuba Pszoniaka w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Paulą Gotszlich. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Tadeusza Dąbrowskiego do zestawu wierszy Pauli Gotszlich „Armia płacze”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Pauli Gotszlich w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Pawłem Bilińskim. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Marty Podgórnik do zestawu wierszy Pawła Bilińskiego „Ciepłe miejsca”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Pawła Bilińskiego w ramach cyku „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Bartkiem Zdunkiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Kacpra Bartczaka do zestawu wierszy Bartka Zdunka „Sól z ziemi”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Bartka Zdunka w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Robertem Jóźwikiem. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejKomentarz Marty Podgórnik do zestawu wierszy Roberta Jóźwika „Tylko psy i satelity”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
WięcejAutorski komentarz Roberta Jóźwika w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.
Więcej