recenzje / ESEJE

Radości Grzegorza Kwiatkowskiego

Rafał Derda

Recenzja Rafała Derdy z książki Radości Krzysztofa Kwiatkowskiego, która ukazała się w "Zeszytach Poetyckich".

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Rado­ści to już czwar­ta książ­ka Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go. W poprzed­nich trzech swo­ich publi­ka­cjach miesz­ka­ją­cy w Gdań­sku poeta dosyć wyraź­nie zazna­czył ścież­kę, któ­rą chce podą­żać. Jego pisa­nie już u swo­je­go zara­nia posia­da­ło parę cech cha­rak­te­ry­stycz­nych wyróż­nia­ją­cych go na tle innych twór­ców jego poko­le­nia. W naj­now­szej, wyda­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie, pozy­cji, poeta nie zba­cza z obra­ne­go kie­run­ku. Na łamach Rado­ści spo­ty­ka­my tema­ty, któ­re były już poru­sza­ne w Osła­bić, czy też Eine Kle­ine Tode­smu­sik, a rów­nież spe­cy­ficz­na fra­za, któ­rej uży­wa Kwiat­kow­ski, nie ule­ga żad­nej dia­me­tral­nej zmia­nie. Nie mamy jed­nak tutaj do czy­nie­nia z jało­wą powtór­ką, ale raczej cią­głym roz­wo­jem, pew­nym udo­sko­na­la­niem utwo­rzo­nej wcze­śniej prze­strze­ni poetyc­kiej.

To, co inte­re­su­je Kwiat­kow­skie­go naj­bar­dziej, to odwiecz­ne pyta­nie unde malum? Kwiat­kow­ski bie­rze na sie­bie, dość nie­chęt­nie widzia­ną przez idiom post­mo­der­ni­stycz­ny, rolę poety, któ­ry pamię­ta. Co waż­ne, dobrze on orien­tu­je się, jak ta rola powin­na obec­nie wyglą­dać. Wier­sze Kwiat­kow­skie­go nie trą­cą pato­sem, dale­ko im rów­nież do pustych mora­li­te­tów. Poeta poda­je ból i cier­pie­nie bez żad­nych ogró­dek, może nawet tro­chę nimi epa­tu­je, jed­nak­że dzię­ki temu mamy do czy­nie­nia z tek­sta­mi, wokół któ­rych nie moż­na przejść obo­jęt­nie. Naj­lep­szym przy­kła­dem może być tutaj, otwie­ra­ją­cy tomik, utwór tytu­ło­wy:

rado­ści

wio­sną wędro­wa­li­śmy z bra­tem po lasach
żeby pozbie­rać i zako­pać zde­chłe sar­ny
któ­re nie prze­ży­ły zimy
albo wpa­dły w sidła
i wykrwa­wi­ły się

to były nasze naj­pięk­niej­sze lata:
tacz­ka peł­na sosno­wych gałą­zek i smu­gi krwi
i uczu­cie rado­ści po dobrze wyko­na­nej robo­cie

W powyż­szym utwo­rze moż­na zauwa­żyć dwie domi­nu­ją­ce cechy liry­ki Grze­go­rza Kwiat­kow­skie­go. Pierw­sza z nich to świa­do­me nawią­za­nie do poety­ki upra­wia­nej przed mło­do-lite­rac­kim kar­na­wa­łem lat dzie­więć­dzie­sią­tych ubie­głe­go stu­le­cia. Na próż­no może­my szu­kać w Rado­ściach śla­dów wpły­wu Andrze­ja Sosnow­skie­go czy też wycie­czek w stro­nę neo­lin­gwi­zmu. Fra­za u Kwiat­kow­skie­go wyda­je się być bez­po­śred­nio zapo­śred­ni­czo­na u Róże­wi­cza, a nawet raczej u Sta­ni­sła­wa Gro­cho­wia­ka, omi­ja­jąc to, co sta­ło się w poezji pol­skiej po roku 1989, a nawet pomi­ja­jąc cał­ko­wi­cie ist­nie­nie Nowej Fali, czy też Nowej Pry­wat­no­ści. Wyda­je się, że celem, jaki przy­świe­cał Kwiat­kow­skie­mu w zasto­so­wa­niu takiej stra­te­gii poetyc­kiej, jest pró­ba przy­wró­ce­nia auten­tycz­nej powa­gi sło­wu. Przy lek­tu­rze wer­sów w Rado­ściach nie zauwa­ża­my żad­nej zaba­wy w inter­tek­stu­alizm, ani zbyt wybu­ja­łej meta­fo­ry­ki. Wier­sze te nie odsy­ła­ją do nicze­go poza nimi samy­mi, dzię­ki cze­mu zysku­ją moc­no na inten­syw­no­ści prze­ka­zu.

Dru­gą cechą cha­rak­te­ry­stycz­ną pisa­nia Kwiat­kow­skie­go jest tema­ty­ka jego wier­szy. Jego liry­ka inte­re­su­je się tema­ta­mi draż­li­wy­mi, zaha­cza­ją­cy­mi nawet o stre­fę tabu. Podob­nie jak w poprzed­nich tomi­kach napo­ty­ka­my w Rado­ściach na wier­sze doty­czą­ce holo­cau­stu („wydarł”, „skle­py”, czy też „ben­zy­ną”), kalec­twa (kore­spon­du­ją­ce ze sobą „Ernst Bec­ker-Lee, ur. 1905 zm. 1940” oraz „Wal­ter Ste­iner, ur. 1951”) oraz cier­pie­nia, jakie ludzie potra­fią zadać sobie nawza­jem („Dora Dro­goj, ur. 1923 zm. 1941” oraz „bez­piecz­na”). Mimo tego, że aż jed­na trze­cia skła­da­ją­cych się na zawar­tość tomi­ku wier­szy bez­po­śred­nio nawią­zu­je do lat dru­giej woj­ny świa­to­wej, Rado­ści w żad­nym przy­pad­ku nie mogą pre­ten­do­wać do mia­na lite­ra­tu­ry mar­ty­ro­lo­gicz­nej. Kwiat­kow­ski nie chce roz­li­czyć się z prze­szło­ścią (są zresz­tą w jego naj­now­szej publi­ka­cji utwo­ry odno­szą­ce się do cza­sów współ­cze­snych lub też nie­wska­zu­ją­ce na jakiś okre­ślo­ny czas), raczej wska­zu­je bez­na­mięt­nie i obo­jęt­nie na odwiecz­ną, pul­su­ją­cą w żyłach nasze­go gatun­ku, czy nawet może w całej natu­rze, ska­zę. Posta­wę tą moż­na naj­le­piej zobra­zo­wać, przy­ta­cza­jąc jeden z utwo­rów Rado­ści:

ludzi

widzia­łem kil­ka tru­pów w mule w rze­ce
gdy cho­dzi­łem ryby łowić
była wio­sna i roz­to­py
nigdy wcze­śniej nie koja­rzy­łem tych czyn­no­ści
ale zde­chłej ryby nie wycią­gnął­bym z wody
i tak samo nie wycią­gną­łem z niej tych ludzi

Rado­ści skła­da­ją się jedy­nie z dwu­dzie­stu dwóch, sto­sun­ko­wo krót­kich utwo­rów. Jest to zabieg celo­wy. Wier­sze trak­tu­ją­ce na tema­ty znaj­du­ją­ce się w obrę­bie zain­te­re­so­wa­nia Kwiat­kow­skie­go wywie­ra­ją więk­sze wra­że­nie, kie­dy poda­ne są w for­mie oszczęd­nej, a nawet suro­wej. Pomi­mo tak nie­wiel­kiej obję­to­ści lek­tu­ra Rado­ści to prze­ży­cie inten­syw­ne, zosta­wia­ją­ce trud­ne do zatar­cia wra­że­nie. Co z tym wra­że­niem czy­tel­nik zro­bi, zale­ży tyl­ko i wyłącz­nie od nie­go.

O autorze

Rafał Derda

urodził się w 1978 roku w Koninie. Autor kilkudziesięciu publikacji poetyckich, prozatorskich oraz krytycznoliterackich (publikowanych m.in. w „Odrze”, „Czasie Kultury”, „Akcencie”, „Toposie”, „Kresach”, „Imparcie”). Redaktor naczelny kwartalnika internetowego „Instynkt”. Recenzent pisma literackiego „Portret”, współpracownik pism internetowych „Szafa” oraz „Inter-”. Autor książki poetyckiej Piąte (2014).

Powiązania