recenzje / ESEJE

Rana języka

Jowita Marzec

Recenzja Jowity Marzec z książki Kolaże Herty Müller.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Czy wyra­zy czy­ta­ne w gaze­tach coś jesz­cze zna­czą? Wyraz „zbrod­nia” uży­ty na pierw­szej stro­nie w kon­tek­ście ludo­bój­stwa milio­nów ludzi na stro­nie czwar­tej wyko­rzy­sta­ny jako pod­kre­śle­nie bez­gu­ścia (ubrać się tak to zbrod­nia), na stro­nie dzie­sią­tej peda­go­gicz­nie pod­kre­śla błąd rodzi­ców, któ­rzy wycho­wu­ją dziec­ko bez tele­wi­zji, zaś na ostat­niej – błysz­czy jako zachę­ta w rekla­mie jed­ne­go z mod­nych ostat­nio skan­dy­naw­skich kry­mi­na­łów. Wni­kli­wy czy­tel­nik dostał­by pomie­sza­nia, jeśli nie zmy­słów, to języ­ka, na szczę­ście (nie­szczę­ście?) rzad­ko kto z nas może sobie pozwo­lić na wni­kli­wość w tej pędzą­cej rze­czy­wi­sto­ści. Zada­nie wni­ka­nia w rysy i pęk­nię­cia rze­czy­wi­sto­ści pra­co­wi­cie odra­bia­ją za nas arty­ści, w tym – pisa­rze. Podej­mu­je je rów­nież, raz po raz, Her­ta Mül­ler, naj­pierw w swo­ich nie­zwy­kłych powie­ściach, potem w ese­jach, a ostat­nio – w tomach kola­ży. Wolu­mi­ny zawie­ra­ją kil­ka­dzie­siąt pocz­tó­wek – wyci­na­nek, utwo­rzo­nych z róż­no­rod­nych w swej kolo­ry­sty­ce, wiel­ko­ści i kro­ju czcion­ki wyra­zów, wydru­ko­wa­nych w gaze­tach, któ­re – zamiast, jak to zwy­kle bywa z codzien­ną pra­są, skoń­czyć swój żywot w kon­te­ne­rze na maku­la­tu­rę, pod ław­ką w par­ku lub gdzieś w piw­ni­cy – zysku­ją dru­gie życie, może nawet waż­niej­sze niż to pierw­sze.

Nie spo­sób zro­zu­mieć twór­czo­ści pisar­ki bez zna­jo­mo­ści jej bio­gra­fii. Język uży­wa­ny przez nią bowiem do opi­su świa­ta, zwłasz­cza tego, z któ­re­go ucie­kła – rzą­dzo­nej przez taj­ną poli­cję komu­ni­stycz­nej Rumu­nii, jest spe­cy­ficz­ny. Nie­zwy­kły w swych kon­tra­stach język twór­czy autor­ki jest jed­no­cze­śnie szorst­ki i poetyc­ki, zre­du­ko­wa­ny i nie­zwy­kle wymow­ny, bez­na­mięt­ny i wywo­łu­ją­cy w czy­tel­ni­ku lawi­nę emo­cji. Noblist­ka, któ­ra będąc Niem­ką uro­dzi­ła się i miesz­ka­ła w Rumu­nii, żyła nie tyl­ko w dwóch odle­głych świa­tach men­tal­nych – komu­ni­stycz­nej Rumu­nii i zjed­no­czo­nych Niem­czech, na Wscho­dzie i Zacho­dzie – ale rów­nież w świe­cie opi­sy­wa­nym przez dwa języ­ki. Oka­za­ły się jed­nak oba nie­wy­star­cza­ją­ce do przed­sta­wie­nia praw­dy tego, co widzia­ła i prze­ży­ła. Jak sama pisze w jed­nym z ese­jów: To nie­praw­da, że na wszyst­ko ist­nie­ją sło­wa. Do dziś o wie­lu rze­czach myślę poza sło­wa­mi, nie zna­la­złam odpo­wied­nich ani w języ­ku nie­miec­kim wsi, ani w nie­miec­kim mia­sta, ani w rumuń­skim, ani we wschod­nim czy zachod­nim nie­miec­kim. Obsza­ry wewnętrz­ne nie pokry­wa­ją się z mową, wlo­ką czło­wie­ka tam, gdzie nie mogą prze­by­wać sło­wa.* Posta­wio­na w obli­czu jed­no­cze­snej nie­moż­no­ści wyra­że­nia świa­ta a potrze­by jego prze­ka­za­nia innym, Mül­ler kon­stru­uje swój wła­sny język: z ogra­ni­czo­ną licz­bą słów – sym­bo­li oraz nie­zwy­kły­mi związ­ka­mi fra­ze­olo­gicz­nym, skon­stru­owa­ny­mi ze słów, któ­re nigdy wcze­śniej się nie pozna­ły. Czy­ta­jąc jej wcze­śniej­sze tek­sty mia­łam przed ocza­mi dziw­ne dziec­ko, któ­re dopie­ro uczy się mówić, ale prze­by­wa wśród ludzi psy­chicz­nie cho­rych, zatem zasób jego słow­nic­twa i jego dobór wyda­je się dzi­wacz­ny, choć pięk­ny, ale czę­sto bywa nie­zro­zu­mia­ły dla osób mało wraż­li­wych. Jed­nak może traf­niej­sze było­by porów­na­nie jej sty­lu do mowy oso­by z afa­zją – zabu­rze­niem mowy, wyni­ka­ją­cym z prze­ży­te­go ura­zu lub trau­my. Czło­wiek taki znaj­du­je się nagle w sytu­acji, gdy potra­fiąc mówić i zna­jąc róż­ne sło­wa nie umie ich dopa­so­wać do odpo­wia­da­ją­cych im przed­mio­tów i zna­czeń. Podob­nie jest w książ­kach nie­miec­kiej pisar­ki, gdzie nazwy zwy­czaj­nych, codzien­nych przed­mio­tów, jak grze­bień, szczo­tecz­ka do zębów, waliz­ka czy guzik, zysku­jąc nowe zna­cze­nie i nio­są ze sobą atmos­fe­rę zaszczu­cia i opre­sji.

Podob­nie jest i w tym tomie. Nie­sły­cha­ny język został tu ponad­to wzbo­ga­co­ny o nie­co­dzien­ną for­mę. Wycię­te z gazet wyra­zy, skom­po­no­wa­ne w jed­ną całość z ele­men­tem gra­ficz­nym (naszki­co­wa­nym czar­nym tuszem ludzi­kiem sty­li­zo­wa­nym na kaf­kow­skie rysun­ki lub wycię­tym frag­men­tem foto­gra­fii) two­rzą spe­cy­ficz­ne pocz­tów­ki. Ten rodzaj prze­ka­zu gene­ru­je kolej­ne zna­cze­nia. Wyci­na­nie wyra­zów lub liter z gazet i two­rze­nie z nich komu­ni­ka­tów jest cha­rak­te­ry­stycz­ne dla dono­sów i ano­ni­mów z pogróż­ka­mi lub szan­ta­żem (w przy­pad­ku porwań). Cza­sem ten spo­sób prze­ka­zu wyko­rzy­sty­wa­ny jest też przez dzie­ci przy two­rze­niu pla­ka­tów pro­mu­ją­cych coś (np. zdro­wy styl życia) lub pięt­nu­ją­cych jakieś zacho­wa­nia (np. nało­gi). Z dru­giej stro­ny pra­sa, z któ­rej pocho­dzą wycię­te wyra­zy, u pisar­ki sym­bo­li­zu­je jeden z apa­ra­tów opre­sji tota­li­tar­nej, tubę pro­pa­gan­do­wą reżi­mu. Jed­nak uży­wa­ne przez ten apa­rat sło­wa, wycią­gnię­te z kon­tek­stu i zebra­ne z inny­mi w nowe bukie­ty zna­czeń, słu­żą tutaj celom poetyc­kim – prze­ka­za­nia praw­dy i wywo­ła­nia u czy­tel­ni­ka praw­dzi­wej w jej jed­nost­ko­wej uni­kal­no­ści emo­cji. Pocz­tów­ki są zatem rodza­jem wia­do­mo­ści, rela­cją zza muru doświad­czeń, zwłasz­cza jeśli pamię­ta­my, że nar­ra­tor­ka „Ser­cąt­ka” (alter ego pisar­ki) wyzna­je, że po uciecz­ce do Nie­miec nie będzie już pisać do przy­ja­ciół listów (czy­ta­nych póź­niej przez taj­ną poli­cję), tyl­ko pocz­tów­ki.

Powyż­szy tom zawie­ra dwa z czte­rech zbio­rów kola­ży Noblist­ki: Ci bla­dzi męż­czyź­ni z fili­żan­ka­mi kawy (Die blas­sen Her­ren mit den Mok­ka­tas­sen) z 2005 roku oraz Ojciec roz­ma­wia tele­fo­nicz­nie z mucha­mi (Vater tele­fo­niert mit den Flie­gen) z roku 2012. Wcze­śniej, w 2010 roku, uka­za­ły się w pol­skim prze­kła­dzie pocz­tów­ki – kola­że z tomu Straż­nik bie­rze swój grze­bień (Der Wäch­ter nimmt seinen Kamm), wyda­ne w serii Libe­ra­tu­ra przez Kor­po­ra­cję Ha!art. Tom Im Haark­no­ten wohnt eine Dame z 2000 roku nie zna­lazł, jak dotąd, pol­skie­go wydaw­cy. Książ­ka Kola­że ma swo­ją pol­ską pre­mie­rę 18. kwiet­nia 2013 – dzień przed roz­po­czę­ciem festi­wa­lu Port Lite­rac­ki. Pierw­sze­go dnia festi­wa­lu – 19. kwiet­nia – odbę­dzie się spo­tka­nie z autor­ką.

W ese­ju U nas w Niem­czech Her­ta Mül­ler wyzna­je: Pisząc, muszę prze­by­wać tam, gdzie jestem wewnętrz­nie naj­bar­dziej zra­nio­na, w prze­ciw­nym razie nie musia­ła­bym pisać.** Jej pisar­stwo nie jest jed­nak auto­te­ra­pią, lecz rodza­jem mil­czą­ce­go krzy­ku, spo­so­bem poka­za­nia innym ran świa­ta. Jej powie­ści i kola­że, choć ich boha­te­ro­wie prze­by­wa­ją w okre­ślo­nym miej­scu i cza­sie, przez swój język – poetyc­ki i okrut­ny – przy­no­szą uni­wer­sal­ne prze­sła­nie o kon­dy­cji ludz­kiej, a tak­że – co zaska­ku­ją­ce – w swo­im bru­tal­nym pięk­nie i praw­dzie pozwa­la­ją prze­żyć pew­ne­go rodza­ju kathar­sis. I to wła­śnie jest naj­waż­niej­szym zada­niem lite­ra­tu­ry – zra­nić czy­tel­ni­ka, by mógł się przyj­rzeć ludz­ko­ści w ogó­le oraz swo­im sła­bo­ściom i lękom w szcze­gó­le, a potem je zro­zu­mieć i poko­nać. Albo poko­chać.


* H. Mül­ler, Każ­dy język ma inne oczy, cytat za: L. Sza­ru­ga, Nie tyl­ko sło­wa, w: H. Mül­ler, Kola­że, Biu­ro Lite­rac­kie, Wro­cław 2013, s. 122–123
** H. Mül­ler, U nas w Niem­czech, cytat za: L. Sza­ru­ga, Nie tyl­ko sło­wa, w: H. Mül­ler, Kola­że, Biu­ro Lite­rac­kie, Wro­cław 2013, s. 115

Recen­zja zosta­ła opu­bli­ko­wa­na w ser­wi­sie Lubimyczytać.pl. Dzię­ku­je­my redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

Powiązania

Niepoprawny śniarz

recenzje / ESEJE Jowita Marzec

Recen­zja Jowi­ty Marzec z książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Leśmia­na.

Więcej

Ból nie jest eksperymentem, czyli awangardowa gra w przypadkowe skojarzenia.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Kola­że Her­ty Mül­ler, któ­ra uka­za­ła się 12 czerw­ca 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Kolaże – fragment posłowia

recenzje / KOMENTARZE Leszek Szaruga

Frag­ment posło­wia Lesz­ka Sza­ru­gi z książ­ki Kola­że Her­ta Mül­ler, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 18 kwiet­nia 2013 roku.

Więcej

Przyjeżdża Herta Müller

recenzje / ESEJE Andrzej Kopacki

Recen­zja Andrze­ja Kopac­kie­go z książ­ki Kola­że Her­ty Mül­ler.

Więcej