recenzje / ESEJE

Różewicz nieznany – odsłona druga

Przemysław Dakowicz

Posłowie Przemysława Dakowicza do książki Teksty odzyskane Tadeusza Różewicza, która ukaże się w Biurze Literackim 18 kwietnia 2022 roku.

Biuro Literackie

Feliks Przy­łub­ski, współ­au­tor mają­ce­go kil­ka­dzie­siąt wydań, naj­słyn­niej­sze­go z peere­low­skich elementarzy[1], przed woj­ną nauczy­ciel w Gim­na­zjum im. Felik­sa Fabia­nie­go w Radom­sku, tak pisał po latach o Janu­szu, Tade­uszu i Sta­ni­sła­wie Róże­wi­czach: „Mógł­bym powie­dzieć, że uczy­łem [ich] języ­ka pol­skie­go, ale tak powie­dzieć nie mogę, bo oni zna­jo­mość tego języ­ka przy­nie­śli ze sobą do szko­ły razem z pacz­ką ksią­żek ści­śnię­tych paskiem”[2]. W swo­ich wspo­mnie­niach polo­ni­sta skru­pu­lat­nie wyli­czał wszyst­kie lite­rac­kie suk­ce­sy naj­star­sze­go z bra­ci – jego wier­sze dru­ko­wa­ne w pra­sie mło­dzie­żo­wej i w poważ­nych perio­dy­kach („Filo­ma­ta”, „Pol­ska Zbroj­na”), nagro­dę w ogól­no­pol­skim kon­kur­sie na wiersz o tema­ty­ce żoł­nier­skiej, wymia­nę listów z Kazi­mie­rzem Wierzyńskim[3]. To Janusz, uro­dzo­ny w 1918 roku, wpro­wa­dzał w świat lite­ra­tu­ry młod­sze­go o trzy lata Tade­usza, to pod jego patro­na­tem przy­szły autor Nie­po­ko­ju sta­wiał w poezji pierw­sze kro­ki.

Bra­ter­skie dia­lo­gi

Star­szy brat inspi­ro­wał nie tyl­ko arty­stycz­nie – uczył rów­nież myśle­nia o świe­cie, inter­pre­to­wa­nia histo­rii, wraż­li­wo­ści spo­łecz­nej. Wspól­na była obu mło­dzień­com aktyw­ność na pogra­ni­czu sfer lite­rac­kiej i reli­gij­nej, wspól­ne – bo wynie­sio­ne z domu rodzinnego[4] – zain­te­re­so­wa­nie poło­że­niem sła­bych i ubo­gich. Spo­śród naj­wcze­śniej­szych wier­szy Tade­usza Róże­wi­cza pod czuj­nym okiem Janu­sza powsta­wa­ły zapew­ne nie tyl­ko wcze­sne liry­ki kon­fe­syj­ne czy quasi­li­tur­gicz­ne, lecz rów­nież pierw­szy utwór spo­łecz­nie (a może nawet: pań­stwo­wo­twór­czo) „zaan­ga­żo­wa­ny” – pół­oda, pół­a­pel „Do sza­re­go pracownika”[5]. Tade­usz otwie­ra swój wiersz, dru­ko­wa­ny we wrze­śniu 1938 roku, apo­stro­fą: „Sza­ry czło­wie­ku – pra­cow­ni­ku!” i pochy­liw­szy się nad cięż­ką dolą „sza­rych ludzi”, nad ich „krwa­wym tru­dem”, kwi­tu­je tekst stro­fą kon­so­la­cyj­ną: „Lecz nie trać nadziei i wiary,/ Za trud twój ogrom­ny, wytrwały,/ Powsta­je potęż­na Ojczyzna/ W jasnych pro­mie­niach wiel­kiej chwa­ły!…”. Rok wcze­śniej, w 1937, pro­fe­sor Przy­łub­ski zadał uczniom gim­na­zjal­nej kla­sy ósmej, wśród nich naj­star­sze­mu z bra­ci Róże­wi­czów, temat zaska­ku­ją­co bli­ski pro­ble­ma­ty­ce cyto­wa­ne­go utwo­ru: „[…] «i co ty na to, sza­ry czło­wie­ku»? […] [B]ył to temat-rama. W tę pustą ramę moż­na było wpi­sać, co kto chciał”[6]. Janusz odpo­wie­dział „namięt­ną fili­pi­ką”, uża­la­jąc się nad losem ubo­giej mło­dzie­ży szkolnej[7]. Gwał­tow­ne wystą­pie­nie zyska­ło mu opi­nię „try­bu­na ludu”, lecz nauczy­ciel – wbrew spo­dzie­wa­niu kla­sy – nagro­dził go wyso­ką oce­ną. Kło­po­ty zaczę­ły się, gdy z wypra­co­wa­niem zapo­znał się dyrek­tor szko­ły. Polo­ni­ście uświa­do­mio­no, że ma do czy­nie­nia „pro­pa­gan­dą komunistyczną”[8], ta zaś powin­na być suro­wo napięt­no­wa­na.

Tema­tycz­ną zależ­ność mię­dzy wypra­co­wa­niem Janu­sza a wier­szem Tade­usza skon­sta­to­wa­ła nie­daw­no Mag­da­le­na Grochowska[9]. Na uwa­gę zasłu­gu­je tu, jak sądzę, tak­że inna tek­sto­wo-bio­gra­ficz­na zbież­ność. Oto na począt­ku roku 1944 Sta­ni­sław Soj­czyń­ski (ps. „War­szyc”), akow­ski prze­ło­żo­ny Różewicza[10], popro­sił go, by napi­sał do kon­spi­ra­cyj­ne­go „Czy­nu Zbroj­ne­go” arty­kuł na temat par­ty­zanc­kich kło­po­tów z aprowizacją[11]. Cho­dzi­ło przede wszyst­kim o to, że „dwo­ry nie chcą dawać żywności”[12]. Kapral pod­cho­rą­ży „Satyr” wywią­zał się z zada­nia, ale jego tekst spo­tkał się z kry­ty­ką kadry ofi­cer­skiej. Jak wyja­śnia­ła Wie­sła­wa Róże­wicz: „ponie­waż dowód­ca­mi […] byli prze­waż­nie zie­mia­nie, to zaczę­li mówić o tym, że […] komunizuje”[13]. Sytu­acja sprzed sied­miu lat powtó­rzy­ła się – tym razem kon­se­kwen­cje mogły być jed­nak znacz­nie poważ­niej­sze niż „suro­wa naga­na” czy nie­do­pusz­cze­nie do matury[14].

Wspo­mi­nam o wie­lo­wy­mia­ro­wych związ­kach mię­dzy pró­ba­mi lite­rac­ki­mi Janu­sza i Tade­usza Róże­wi­czów, by przy­wo­łać jesz­cze jed­ną sytu­ację – w pew­nym sen­sie naj­bar­dziej zna­czą­cą. Fak­tycz­nym cza­so­pi­śmien­nym debiu­tem młod­sze­go z bra­ci nie był, jak dotych­czas sądzo­no, ani wiersz „Do sza­re­go człowieka”[15], ani „Modli­twa”. Przy­szły autor Ech leśnych zade­biu­to­wał w wie­ku 15 lat jako uczest­nik kore­spon­den­cyj­nej dys­ku­sji na łamach mie­sięcz­ni­ka „Pod Zna­kiem Marii” (1936/1937, nr 8), a jego głos był bez­po­śred­nim nawią­za­niem do opi­nii Janu­sza (1936/1937, nr 6) opu­bli­ko­wa­nej dwa mie­sią­ce wcześniej[16]. Ta zapo­zna­na wypo­wiedź Tade­usza Róże­wi­cza, otwie­ra­ją­ca naszą książ­kę, jest pierw­szym z sze­re­gu tek­stów, któ­rych nie spo­sób nie uznać za zaan­ga­żo­wa­ne , a nawet  inter­wen­cyj­ne [17].

 Sło­wo – narzę­dzie inter­wen­cji

Rów­nie zuchwa­łą pasję kory­go­wa­nia i napra­wia­nia świa­ta (lub lite­ra­tu­ry) odnaj­du­je­my w arty­ku­łach „Poezja jadal­na czy nie­ja­dal­na”, „Prak­ty­kan­tom poetyc­kim” i „Sło­wo o żoł­nie­rzu pol­skim”, w (mini)manifeście „Rekwi­zy­ty i duch. Roz­wa­ża­nia o poezji” oraz w opo­wia­da­niu „Czekam…”[18]. Gim­na­zja­li­sta z Radom­ska wal­czy pió­rem z „ludź­mi wro­gi­mi Kościo­ło­wi i kato­li­cy­zmo­wi” („Nasza dys­ku­sja o kino-teatrze”), z poezją „nie­ja­dal­ną, […] wręcz nie­straw­ną” i z leni­stwem czy­tel­ni­ków („Poezja jadal­na czy nie­ja­dal­na”), z „gra­fo­ma­na­mi” i „mato­ła­mi”, któ­rzy chcą pisać wier­sze („Prak­ty­kan­tom poetyc­kim”). Par­ty­zant Armii Kra­jo­wej pisze o para­li­żu­ją­cym Pola­ków stra­chu przed nie­miec­ką prze­mo­cą oku­pa­cyj­ną, powo­du­ją­cym, że „w domach pol­skich nie może zna­leźć miej­sca POLSKA”[19] („Sło­wo o żoł­nie­rzu pol­skim”).

W ostat­nim z przy­wo­ła­nych tek­stów wybrzmie­wa­ją napo­mnie­nia, któ­re część spo­śród czy­tel­ni­ków „Czy­nu Zbroj­ne­go” wzię­ła za nie­za­wo­alo­wa­ne groź­by pod adre­sem „klas posia­da­ją­cych” („Ci, któ­rzy leżą w cie­płych łóż­kach – prze­strze­gał kapral pod­cho­rą­ży Róże­wicz – niech leżą w nich dalej, ale niech pamię­ta­ją o tym, że każ­de łóż­ko i każ­da podusz­ka jest podziel­na i star­czy na dwie oso­by. Ci, któ­rzy zaj­mu­ją po trzy i czte­ry poko­je, niech wie­dzą, że część tych miesz­kań nale­ży do innych”). W rze­czy­wi­sto­ści zarów­no auto­rem arty­ku­łu, jak i zle­ce­nio­daw­cą – zastęp­cą komen­dan­ta obwo­du AK „War­szy­cem” – powo­do­wa­ły gorycz, żal i chęć poru­sze­nia sumień. „Tade­usz uwa­żał, że par­ty­zan­ci są pokrzyw­dze­ni, i tak napi­sał” – wyja­śnia­ła Wie­sła­wa Różewicz[20].

To samo poczu­cie nie­spra­wie­dli­wo­ści i krzyw­dy (tym razem – histo­rycz­nej i, by tak rzec, moral­no-meta­fi­zycz­nej), to samo prze­ko­na­nie, że nale­ży zmie­nić, napra­wić, ulep­szyć świat, któ­ry wyszedł z for­my, legło u pod­staw tek­stu „Cze­kam…”, napi­sa­ne­go w Czę­sto­cho­wie wkrót­ce po bez­wa­run­ko­wej kapi­tu­la­cji III Rze­szy, w maju 1945 roku. Jego boha­te­rem jest czło­wiek zwol­nio­ny z obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go, łódz­ki robo­ciarz powra­ca­ją­cy do swe­go rodzin­ne­go mia­sta po pię­ciu latach lagro­wej gehen­ny. W Auschwitz stra­cił żonę i dziec­ko. Prze­ma­wia­ją­cy w jego obro­nie nar­ra­tor prze­cho­dzi od słów świad­czą­cych o głę­bo­kiej empa­tii i współ­czu­ciu do słów oskar­że­nia i groź­by. „Obja­wi­ła mi się – powia­da – praw­da jedy­na, koniecz­na, nie­unik­nio­na: ta pięść robot­ni­ka wybuch­nie jak strasz­li­wy ładu­nek i znisz­czy sta­ry, zły świat”. Jak opi­su­je Róże­wicz ową nie­przy­ja­zną czło­wie­ko­wi rze­czy­wi­stość? Oto świat „topi się we krwi ludów”, „mor­du­je dzie­ci”, „wła­da­ją [nim] ciem­ne moce mię­dzy­na­ro­do­wych kapi­ta­li­stów”, „wzy­wa imie­nia Boga nada­rem­nie”. W tej suro­wej cha­rak­te­ry­sty­ce zawar­ta zosta­ła jed­no­znacz­na zapo­wiedź kolej­ne­go zaan­ga­żo­wa­nia, kolej­nej (kolek­tyw­nej) wia­ry, któ­rej wyznaw­cą przez czas jakiś będzie autor Nie­po­ko­ju

„Czer­wo­ny wiatr” i „szkla­ne domy”

Lesław M. Bar­tel­ski, któ­ry tuż po woj­nie przez jakiś czas prze­by­wał w Czę­sto­cho­wie, spo­tkał Róże­wi­cza w redak­cji „Gło­su Naro­du”. Mło­dy poeta, „chło­piec w nędz­nej kur­tecz­ce i zbyt dużych jak na nie­go saper­kach nie­miec­kich”, sie­dział przy biur­ku redak­to­ra Sła­wo­mi­ra Fol­fa­siń­skie­go i recy­to­wał wła­sny wiersz. W roku 1958 Bar­tel­ski twier­dził, że utwór ów zawie­rał fra­zę: „A Pol­ska będzie czer­wo­na, czer­wo­na, czerwona”[21]. Jego pamięć znie­kształ­ci­ła treść wier­sza – wie­my to dzię­ki książ­ce Tade­usza Drew­now­skie­go, któ­ry wydo­był ten wcze­sny, nie­pu­bli­ko­wa­ny tekst z oso­bi­stych papie­rów poety[22]:

Rewo­lu­cja 

Nagle skrzy­dła wybuch­ną

czer­wo­ne

i popły­ną spię­trzo­ne uli­ce

wiatr wol­no­ścią pach­ną­cy

prze­le­ci

        sta­ną ludzie pod nie­bem

        ogrom­nym

        szkla­ne domy

        marze­niom bez­dom­nym

        bie­gną bie­gną

        poeci i dzie­ci

to orkie­stra

trą­ba zło­ci­sta

osza­la­łe mia­sto pory­wa

i

nie­sie

        sto­ją ludzie sta­rzy

        zdzi­wie­ni

        a na wscho­dzie

        się nie­bo czer­wie­ni

        i krwią piszą wszy­scy poeci

a wiatr wie­je wie­je czer­wo­ny

sta­re drze­wa wywa­la

i tro­ny

i na prze­strzał bie­gnie

stu­le­ci

Kie­dy poeta pisał ten opty­mi­stycz­ny, zawie­ra­ją­cy czy­tel­ne alu­zje do twór­czo­ści Żerom­skie­go, poli­tycz­nie dekla­ra­tyw­ny wiersz – czy pamię­tał o swo­jej ostat­niej roz­mo­wie z Janu­szem? Całą rodzi­ną spo­tka­li się na Wiel­ka­noc 1943 roku. Janusz był już moc­no zaan­ga­żo­wa­ny w pra­cę kon­spi­ra­cyj­ną, Tade­usz po ukoń­cze­niu taj­nej pod­cho­rą­żów­ki cze­kał na powo­ła­nie do par­ty­zant­ki. Mówi­li o poli­ty­ce, młod­szy z bra­ci pod­kre­ślał „swo­je sym­pa­tie lewi­co­we, umiesz­czo­ne już w gim­na­zjum po stro­nie «lewi­cy pił­sud­czy­kow­skiej»”. Wte­dy z ust Janu­sza usły­szał prze­stro­gę, któ­rą pamię­tał dobrze jesz­cze w latach 90.: „Tyl­ko uwa­żaj! Obok dyk­ta­tu­ry bru­nat­nej jest dyk­ta­tu­ra czer­wo­na… jed­na nie lep­sza od dru­giej… pamię­taj o tym… Jed­ni i dru­dzy chcą nas zniszczyć…”[23].

W tomie Tek­sty odzy­ska­ne zna­la­zło się kil­ka zapo­mnia­nych lub mniej zna­nych utwo­rów z póź­nych lat 40. i wcze­snych lat 50. minio­ne­go wie­ku, na ogół nie­obo­jęt­nych poli­tycz­nie. To praw­da, autor Nie­po­ko­ju nigdy nie był – jak nie­któ­rzy spo­śród jego rówie­śni­ków – funk­cjo­na­riu­szem „fron­tu ide­olo­gicz­ne­go”; a prze­cież o czę­ści jego publi­ka­cji z tam­te­go cza­su nie spo­sób myśleć ina­czej niż jako o try­bu­cie pła­co­nym obo­wią­zu­ją­cej ide­olo­gii. Z komu­ni­zmem Róże­wicz zda­je się jed­nak kon­tak­to­wać od stro­ny, by tak rzec, ide­ali­stycz­no-sen­ty­men­tal­nej (jak­by pusz­czał mimo uszu nie tyl­ko ostrze­że­nia Janu­sza, ale też póź­niej­szy o sześć lat, w języ­ku ezo­po­wym sfor­mu­ło­wa­ny dopi­sek z listu Cze­sła­wa Miło­sza: „Ale niech Pan się strze­że sentymentalizmu!”[24]). Nie jest chy­ba dzie­łem przy­pad­ku, że dwa spo­śród prze­dru­ko­wy­wa­nych przez nas utwo­rów z epo­ki sta­li­now­skiej (opo­wia­da­nia „Towa­rzysz Marian” i „Gwiaz­dy Buda­pesz­tu”) uka­za­ły się na łamach „Pło­my­ka”, któ­re­go nume­ry z lat 1952–1953 wyda­ją się kon­ty­nu­acją i roz­wi­nię­ciem słyn­ne­go, zre­da­go­wa­ne­go przez Wan­dę Wasi­lew­ską, „radziec­kie­go” nume­ru tego pisma z mar­ca 1936 roku[25]. W trak­cie lek­tu­ry opo­wia­dań czy­tel­nik ma poczu­cie obco­wa­nia ze świa­tem wyima­gi­no­wa­nym, nie­rze­czy­wi­stym, bez mała baśnio­wym – jak­by jego obraz został wypre­pa­ro­wa­ny ad usum Del­phi­ni. Spra­wy mają się podob­nie we frag­men­tach dra­ma­tu „Będą się bili” (jego boha­te­rem jest, podob­nie jak w pierw­szym z przy­wo­ły­wa­nych utwo­rów dla mło­dzie­ży, komu­ni­stycz­ny „świę­ty” – Marian Buczek[26]) oraz w rela­cjach z podró­ży do Cze­cho­sło­wa­cji i na Węgry. W rewo­lu­cji spo­łecz­nej i poli­tycz­nej Róże­wicz chciał­by dostrzec speł­nie­nie się nadziei na prze­mia­nę świa­ta w miej­sce przy­ja­zne każ­de­mu czło­wie­ko­wi, gdzie wol­ność, rów­ność, bra­ter­stwo prze­sta­ją być nie­do­sięż­ny­mi ide­ami i sta­ją się rzeczywistością[27].

Mając na wzglę­dzie fakt, iż Róże­wi­czow­skie pra­gnie­nie spra­wie­dli­wo­ści nie było ste­ro­wa­ne insty­tu­cjo­nal­nie, ale wyni­ka­ło z przy­ro­dzo­ne­go nie­po­ko­ju o kształt ludz­kie­go świa­ta, Adam Czer­niaw­ski nazwie poetę „natu­ral­nym socrealistą”[28], sam zaś Róże­wicz będzie wyja­śniał, że – w prze­ci­wień­stwie do wie­lu swo­ich kole­gów, któ­rzy przy­ję­li socre­alizm „na wia­rę” – sta­rał się „to jak gdy­by wypra­co­wać, jak gdy­by stwo­rzyć, z sie­bie wydo­być. […] To szło w parze, dla mnie to się łączy­ło z odzy­ska­niem wia­ry w war­to­ści huma­ni­stycz­ne, humanitarne”[29].

Zapo­wie­dzi, anty­cy­pa­cje, auto­ko­men­ta­rze

Tek­sty odzy­ska­ne pozwa­la­ją czy­tel­ni­ko­wi wej­rzeć w pro­ces dosko­na­le­nia i sub­tel­nie­nia warsz­ta­tu pisar­skie­go, czy­nią zeń świad­ka arty­stycz­ne­go doj­rze­wa­nia Tade­usza Róże­wi­cza oraz kształ­to­wa­nia się jego lite­rac­kie­go pro­gra­mu.

Szcze­gól­nie fascy­nu­ją­ca wyda­je się kon­sta­ta­cja, że u pro­gu swo­jej pisar­skiej aktyw­no­ści Róże­wicz nie prze­ma­wia bynaj­mniej przez „ści­śnię­te gar­dło”. Prze­ciw­nie – wła­ści­wy mu tryb wysło­wie­nia nale­ża­ło­by uznać za wyso­ce zre­to­ry­zo­wa­ny, ozdob­ny, ba, może nawet grand­i­lo­kwent­ny.

Przyj­rzyj­my się kil­ku frag­men­tom opo­wia­da­nia „Cze­kam…”, powsta­łe­go tuż po zakoń­cze­niu woj­ny (jego autor miał wów­czas 23 lata). Przy­po­mnij­my – jest to opo­wieść o byłym więź­niu obo­zu Auschwitz-Bir­ke­nau, któ­ry po latach nie­wo­li wra­ca zatło­czo­nym pocią­giem do Łodzi. Nar­ra­tor nie prze­ma­wia tu gło­sem, któ­ry skłon­ni byli­by­śmy uznać za spe­cy­ficz­nie „Róże­wi­czow­ski”:

[…] pociąg koły­sze się i drży, ude­rza­ją o sie­bie bufo­ry i dłu­gi dreszcz prze­bie­ga sta­lo­we ciel­sko pocią­gu, dźwię­czą i gra­ją wago­ny, meta­licz­ne ogni­wa łań­cu­cha spię­te­go przez ruch i pęd.

Mię­dzy ław­ka­mi sto­ją stło­cze­ni ludzie, sza­re sta­lak­ty­ty ocie­ka­ją­ce kro­pla­mi lśnią­ce­go potu.

Wtem pociąg szarp­nął, spię­trzył się i zadźwię­czał jak meta­lo­wy prze­stra­szo­ny koń.

Wiatr się­gnął chłod­ną dło­nią tej gło­wy i odgar­nął znad wil­got­ne­go, lśnią­ce­go czo­ła skrzy­dło czar­nych wło­sów, srebr­nym ostrzem prze­ciął mrocz­ne bło­ny snu, roz­war­ły się powie­ki…

Z dru­giej stro­ny – fakt ponadnor­ma­tyw­ne­go nasy­ce­nia opi­sów meta­fo­ra­mi i porów­na­nia­mi, skut­ku­ją­cy „zagęsz­cze­niem” czy też „wzmo­że­niem” obra­zo­wo­ści nie sta­no­wi prze­cież zapo­ry przed ujaw­nia­niem się moty­wów i tema­tów, któ­re po latach będą jed­no­znacz­nie koja­rzo­ne z auto­rem Noży­ka pro­fe­so­ra. Ot, takie choć­by dłu­gie, „gęste” i „wie­lo­mów­ne” „przed­ró­że­wi­czow­skie” zda­nie – zwień­czo­ne, cał­kiem po „Róże­wi­czow­sku”, kon­sta­ta­cją chłod­ną, rze­czo­wą, bez­względ­ną:

Stło­czo­ne kadłu­by przy­war­ły do sie­bie, złą­czy­ły się w jed­ną ryt­micz­nie roz­ko­ły­sa­ną masę; prze­ni­ka przez wszyst­kie pory ubrań woń skó­ry, przez sztucz­ną powło­kę prze­dzie­ra się praw­dzi­wy kształt cia­ła, wynu­rza się wie­czy­sta wspól­no­ta ludz­kie­go mię­sa, bio­lo­gicz­na masa[30].

W koń­cu – rzecz pod­sta­wo­wa: „Cze­kam…” to pierw­sza w tej twór­czo­ści reali­za­cja tema­tu obo­zo­we­go, oświę­cim­skie­go (być może tak­że – tema­tu Szoa). Wcze­śniej­sza niż „War­ko­czyk” i „Rzeź chłop­ców” z tomu Pięć poema­tów[31].

Wie­lo­wy­mia­ro­wych związ­ków mię­dzy „tek­sta­mi odzy­ska­ny­mi” a tymi, któ­re zna­li­śmy wcze­śniej, jest wię­cej. Wcze­sne wypo­wie­dzi pro­gra­mo­we, w któ­rych doce­nio­ne zosta­ły zdo­by­cze mię­dzy­wo­jen­nej poezji awan­gar­do­wej (Brzę­kow­ski, Przy­boś, Cze­cho­wicz), wyzna­cza­ją kie­ru­nek przy­szłych poszu­ki­wań arty­stycz­nych i sta­ją się zapo­wie­dzią kon­se­kwent­ne­go wyku­wa­nia przez auto­ra Nie­po­ko­ju zrę­bów wła­sne­go sty­lu. Tek­sty z okre­su socre­ali­zmu sta­no­wią prze­ci­wień­stwo (i zara­zem waru­nek sine qua non) swo­iste­go kler­ki­zmu Róże­wi­cza doj­rza­łe­go i świa­do­me­go puła­pek ide­olo­gii (z emble­ma­tycz­nym dla „post­po­li­tycz­nej” fazy tej twór­czo­ści wier­szem „Przy­szli żeby zoba­czyć poetę”). Infor­ma­cje o tym, co (jesz­cze) nie­za­pi­sa­ne, pozwa­la­ją śle­dzić uta­jo­ne życie utwo­rów poten­cjal­nych, któ­re twór­ca może pozo­sta­wić „w ciem­nej głę­bi­nie” lub wycią­gnąć na „pła­ski brzeg rzeczywistości”[32] – takim wier­szem zapo­wie­dzia­nym (w roku 1958 w liście do redak­cji „Try­bu­ny Robotniczej”[33]) i po czte­rech latach zysku­ją­cym swój języ­ko­wy kształt jest „*** [Ran­na książka]”[34]).

Tom Tek­sty odzy­ska­ne przy­no­si zna­czą­cą licz­bę wystą­pień pro­gra­mo­wych i auto­ko­men­ta­rzy. Uda­ło się odna­leźć kil­ka istot­nych roz­mów, nie­prze­dru­ko­wa­nych dotych­czas w żad­nym z wydaw­nictw zbio­ro­wych, oraz wypo­wie­dzi wspo­mnie­nio­wych zwią­za­nych z waż­ny­mi posta­cia­mi życia lite­rac­kie­go (Brzę­kow­ski, Staff, Pię­tak). Róże­wicz prze­ma­wia tu jako pro­za­ik, repor­ta­ży­sta, dra­ma­turg, sce­na­rzy­sta fil­mo­wy, pro­gra­mo­twór­ca, dia­ry­sta, teo­re­tyk foto­gra­fii i humo­ry­sta.

Zgod­nie z regu­łą zapro­po­no­wa­ną w tomie Wier­szy odzy­ska­nych zasad­ni­czy rdzeń niniej­szej książ­ki sta­no­wią tek­sty ogło­szo­ne przed laty w pra­sie i tam pozo­sta­wio­ne. Od tej regu­ły są wyjąt­ki – z maszy­no­pi­su zacho­wa­ne­go w kolek­cji Witol­da Wirp­szy prze­pi­sa­na zosta­ła recen­zja wydaw­ni­cza jego książ­ki poetyc­kiej Z moje­go życia; nie­wiel­ką część tek­stów wydo­by­to z dru­ków oko­licz­no­ścio­wych, wydaw­nictw biblio­fil­skich i tomów wie­lo­au­tor­skich. Publi­ku­je­my rów­nież wła­sną lek­cję arty­ku­łu „Sło­wo o żoł­nie­rzu pol­skim” z roku 1944, w kil­ku miej­scach róż­nią­cą się od tej zapro­po­no­wa­nej przez Woj­cie­cha Bro­war­ne­go w Wybo­rze pro­zy Tade­usza Róże­wi­cza (BN I 338).

Na nie­unik­nio­ne pyta­nie o zasad­ność „odzy­ski­wa­nia” każ­de­go z pomiesz­czo­nych w tej książ­ce tek­stów odpo­wia­da­my dwo­ma cyta­ta­mi. Pierw­szy pocho­dzi z listu wysła­ne­go przez poetę do bra­ta Sta­ni­sła­wa w grud­niu 1984 roku. Dru­gi to filo­zo­ficz­no-lirycz­na notat­ka z roku 1960, któ­rą Jan Sto­lar­czyk odna­lazł w papie­rach pozo­sta­wio­nych przez Tade­usza Róże­wi­cza i podał do dru­ku w roku 2018. Moż­na ją chy­ba czy­tać jako nie­zbyt odle­głe echo Mic­kie­wi­czow­skich Zdań i uwag.

…był u mnie Drew[nowski], któ­ry dalej pra­cu­je nad książ­ką […]. Jeśli cho­dzi o bio­gra­fię to mu powie­dzia­łem na ten temat tyle ile trze­ba […]. Tro­chę mu opo­wie­dzia­łem o par­ty­zant­ce, o Janu­szu, o cza­sach powo­jen­nych itd., ale powie­dzia­łem żeby wię­cej pisał o mojej pra­cy niż o oso­bie (bo osób jest wie­le, ale pra­ca jedy­na w swo­im rodza­ju…) a na plot­ki i inne „sen­sa­cje” będzie czas po naszej śmierci[35].

Praw­da 

Stań­cie się tymi,
któ­rzy prze­cho­dzą mimo.

Koń­czy się rok 1960. Cią­gle korzy­stam z pra­wa łaski. Daro­wa­no mi życie,
abym szu­kał praw­dy. Zapo­mi­nam o tym na całe mie­sią­ce, lata. Ale budzę się
i patrzę na swo­je ręce. Na pal­ce. Pytam sie­bie: Co to jest praw­da?

We wnę­trzu czło­wie­ka świa­tło­ści jest świa­tłość i oświe­tla on cały świat. Kie­dy
gaśnie, na świe­cie panu­ją ciemności[36].


Przy­pi­sy:
[1] E. i F. Przy­łub­scy, Lite­ry. Nauka czy­ta­nia.
[2] F. Przy­łub­ski, „Wspo­mnie­nie o Janu­szu Róże­wi­czu”, w: Nasz star­szy brat, oprac. T. Róże­wicz, Wydaw­nic­two Dol­no­ślą­skie, Wro­cław 2004, s. 171.
[3] Janusz Róże­wicz nawią­zał kore­spon­den­cyj­ny kon­takt tak­że z Józe­fem Cze­cho­wi­czem, Ludwi­kiem Fry­de i Ryszar­dem Gan­szyń­cem (zob. Nasz star­szy brat, dz. cyt., s. 118–120, 126–135).
[4] Zob. T. Róże­wicz, „Wspo­mnie­nie z roku 1929”, w: ten­że, Mat­ka odcho­dzi, Wydaw­nic­two Dol­no­ślą­skie, Wro­cław 2004, s. 74.
[5] Wszyst­kie wspo­mnia­ne wier­sze mło­de­go Tade­usza Róże­wi­cza zosta­ły opu­bli­ko­wa­ne w – poprze­dza­ją­cej niniej­szy tom – książ­ce Wier­sze odzy­ska­ne (Biu­ro Lite­rac­kie, Koło­brzeg 2021).
[6] F. Przy­łub­ski, dz. cyt., s. 191.
[7] „Cze­go on tam nie nawy­pi­sy­wał! Przed­sta­wił poło­że­nie bied­nych uczniów, zwłasz­cza sytu­ację synów chłop­skich. Dla nich już sam pobyt w mie­ście nie mie­ścił się w moż­li­wo­ściach finan­so­wych rodzi­ców, a cóż dopie­ro koszt kształ­ce­nia. Od Róże­wi­cza dowie­dzia­łem się, że dziec­ko wiej­skie dosta­je od rodzi­ców 10 zło­tych na opła­ce­nie «stan­cji», a w czwar­tek, raz w mie­sią­cu w dzień tar­go­wy, przy­wo­żą mu kil­ka­na­ście jajek, kawał sera, tro­chę kaszy, gro­chu, mąki. Od Róże­wi­cza dowie­dzia­łem się, że posia­da­nie prze­pi­so­we­go mun­du­ru jest pro­ble­mem […]. Wyja­śnił mi […], że dziec­ko wiej­skie nosi caj­go­we ubra­nie kupio­ne ze stra­ga­nu na jar­mar­ku za cenę wyno­szą­cą mniej niż czwar­ta część ceny gra­na­to­we­go mun­du­ru szkol­ne­go z wypust­ka­mi. Nie żało­wał sobie Janusz reto­rycz­nych pytań: «A czy pano­wie pro­fe­so­ro­wie wie­dzą, że…» itd.” (tam­że, s. 192).
[8] Tam­że, s. 191–193.
[9] Zob. M. Gro­chow­ska, Róże­wicz. Rekon­struk­cja, t. 1, Dowo­dy na Ist­nie­nie, War­sza­wa 2021, s. 122–123.
[10] Na temat „War­szy­ca” zob.: T. Tobo­rek, Sta­ni­sław Soj­czyń­ski i Kon­spi­ra­cyj­ne Woj­sko Pol­skie, Insty­tut Pamię­ci Naro­do­wej, Komi­sja Ści­ga­nia Zbrod­ni prze­ciw­ko Naro­do­wi Pol­skie­mu, Łódź 2015; ten­że, War­szyc. Wyklę­ty boha­ter, Demart, War­sza­wa 2013.
[11] Arty­kuł „Sło­wo o żoł­nie­rzu pol­skim” prze­dru­ko­wu­je­my w niniej­szym tomie.
[12] Tam­że, s. 246.
[13] W. Róże­wicz, „Wspo­mnie­nie o Tade­uszu Róże­wi­czu”, w: W. i T. Róże­wi­czo­wie, R. i H. Vogle­ro­wie, Kore­spon­den­cja, zebra­ła, z ręko­pi­sów odczy­ta­ła i przy­pi­sa­mi opa­trzy­ła A. Roma­niuk, War­stwy, Wro­cław 2019, s. 6.
[14] Z powo­du kło­po­tów z mate­ma­ty­ką Janusz powta­rzał ósmą (ostat­nią) kla­sę gim­na­zjum. F. Przy­łub­ski (dz. cyt., s. 195) stwier­dza, że awan­tu­ra z wypra­co­wa­niem mogła wywrzeć „jakiś wpływ” na decy­zję o opóź­nie­niu o rok matu­ry naj­star­sze­go z bra­ci Róże­wi­czów.
[15] Zob. Z. Maj­chrow­ski, Róże­wicz, Wydaw­nic­two Dol­no­ślą­skie, Wro­cław 2002, s. 44, 51, 54.
[16]  W mie­sięcz­ni­ku soda­li­sów Janusz opu­bli­ko­wał trzy tek­sty: w mar­cu 1937 roku wiersz wiel­ka­noc­ny „Trze­cie­go dnia” oraz wypo­wiedź w dys­ku­sji o fil­mie chrze­ści­jań­skim (1936/1937, nr 6), dwa mie­sią­ce póź­niej (1936/1937, nr 8) wiersz „Majo­we nabo­żeń­stwo”.
[17] O wypo­wie­dziach obu bra­ci Róże­wi­czów na temat „kino-teatru” i o try­bie, w jakim każ­dy z nich for­mu­łu­je wła­sne sta­no­wi­sko, piszę nie­co obszer­niej w arty­ku­le „Soda­li­si do piór! Jesz­cze o wcze­snych tek­stach Tade­usza Róże­wi­cza”, „Twór­czość” 2022, nr 4. Istot­nym – być może naj­waż­niej­szym – kon­tek­stem kul­tu­ro­wym i histo­rycz­nym dla wypo­wie­dzi T. Róże­wi­cza na temat „kato­lic­kie­go świa­ta fil­mu” są anty­se­mi­tyzm i mają­ca się nie­ba­wem doko­nać Zagła­da. Czy krót­kie wystą­pie­nie pięt­na­sto­lat­ka z Radom­ska nale­ża­ło­by czy­tać przez pry­zmat tek­stu Boże­ny Keff „Pol­ski świa­dek (wła­snej) żydow­skiej Zagła­dy” (w: taż, Straż­ni­cy fatum. Lite­ra­tu­ra dekad powo­jen­nych o Zagła­dzie, Pola­kach i Żydach. Dys­kurs publicz­ny wobec anty­se­mi­ty­zmu, Wydaw­nic­two Kry­ty­ki Poli­tycz­nej, War­sza­wa 2020)? Zapew­ne tak. Sto­pień chro­no­lo­gicz­nych, toż­sa­mo­ścio­wych i kul­tu­ro­wych kom­pli­ka­cji jest tu jed­nak tak wiel­ki, że nie podo­ła mu żad­na pośpiesz­na teza inter­pre­ta­cyj­na.
[18] Wszyst­kie prze­dru­ko­wu­je­my w niniej­szym tomie.
[19] Cyto­wa­ne sfor­mu­ło­wa­nie to bodaj naj­waż­niej­szy frag­ment słyn­ne­go kon­spi­ra­cyj­ne­go arty­ku­łu Róże­wi­cza. Rekon­stru­uje­my je nie­co ina­czej niż prof. Woj­ciech Bro­war­ny (zob. T. Róże­wicz, Wybór pro­zy, wybór, wstęp i opra­co­wa­nie W. Bro­war­ny, Wydaw­nic­two Osso­li­neum, Wro­cław 2021, s. 8).
[20] Cyt. za: M. Gro­chow­ska, dz. cyt., s. 247.
[21] L.M. Bar­tel­ski, „Chło­pak w saper­kach”, „Nowa Kul­tu­ra” 1958, nr 14–15, s. 2.
[22] T. Drew­now­ski, Wal­ka o oddech. Bio-poety­ka. O pisar­stwie Tade­usza Róże­wi­cza, Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, Kra­ków 2002, s. 83–84.
[23]  T. Róże­wicz, „Tyl­ko tyle”, w: Nasz star­szy brat, dz. cyt., s. 144.
[24] List Cz. Miło­sza do T. Róże­wi­cza z 10 sierp­nia 1949 roku, cyt. za: Cz. Miłosz, T. Róże­wicz, Bra­ter­stwo poezji. Kore­spon­den­cja, wier­sze i inne dia­lo­gi. 1947–2013, wstęp A. Fra­na­szek, zebrał, opra­co­wał, przy­pi­sa­mi i nota­mi opa­trzył E. Pasier­ski, Wydaw­nic­two Lite­rac­kie, War­stwy, Kraków–Wrocław 2021, s. 85.
[25] Zob. m.in.: A. Mro­zik, „«Komu­ni­ści (nie) mają ojczy­zny…» Wan­da Wasi­lew­ska jako polska(anty)bohaterka naro­do­wa”, „Stu­dia Lit­te­ra­ria et Histo­ri­ca” 2013, nr 2, s. 531, 538; M. Wenklar, „Mię­dzy obro­ną wol­no­ści a dro­gą do rewo­lu­cji. Strajk nauczy­ciel­ski 1937 roku”, „Folia Histo­ri­ca Cra­co­vien­sia” 2017, nr 2, s. 492–499.
[26] Zob. J. Król, „Boha­te­ro­wie i wro­go­wie mło­dzie­ży pol­skiej na łamach wio­dą­cych cza­so­pism mło­dzie­żo­wych okre­su sta­li­now­skie­go Pol­ski Ludo­wej”, w: Adden­da do dzie­jów oświa­ty. Z badań nad pra­są dru­giej poło­wy XX i począt­ków XXI wie­ku, red. nauko­wa I. Michal­ska, G. Michal­ski, Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Łódz­kie­go, Łódź 2013, s. 293–307.
[27] Arka­diusz Ście­pu­ro („Wobec sta­li­ni­zmu. Wier­sze Tade­usza Róże­wi­cza z lat 1949–1956”, „Pamięt­nik Lite­rac­ki” 1997, z. 2, s. 34) pisze, że „już doświad­czo­ny życio­wo, ale wciąż pra­gną­cy samo­okre­śle­nia poeta, chciał odna­leźć moż­li­wość kon­tak­tu z obo­wią­zu­ją­cą wów­czas dok­try­ną arty­stycz­ną (zamie­rzał dru­ko­wać, a może nawet czuł, że musi); zale­ża­ło mu na tym, by jak naj­mniej utra­cić z wła­snej hie­rar­chii war­to­ści, a jak naj­wię­cej «sie­bie» prze­my­cić do sys­te­mu socre­ali­stycz­ne­go”.
[28] „Sur­re­ali­stycz­na histo­ria” [roz­mo­wa Tade­usza Róże­wi­cza z Ada­mem Czer­niaw­skim], oprac. M. Dębicz, „Poezja” 1989, nr 2, cyt. za: Wbrew sobie. Roz­mo­wy z Tade­uszem Róże­wi­czem, oprac. J. Sto­lar­czyk, Biu­ro Lite­rac­kie, Wro­cław 2011, s. 164.
[29] Tam­że, s. 164–165.
[30] Opis ten zestaw­my z frag­men­tem słyn­ne­go wier­sza „Oca­lo­ny”: „Czło­wie­ka tak się zabi­ja jak zwierzę/ widziałem:/ fur­go­ny porą­ba­nych ludzi/ któ­rzy nie zosta­ną zba­wie­ni”.
[31] Od kil­ku lat – dzię­ki prze­ło­mo­wej pra­cy Arka­diu­sza Moraw­ca („Róże­wi­cza wyciecz­ka do muzeum [i biblio­te­ki]”, w: ten­że, Lite­ra­tu­ra pol­ska wobec ludo­bój­stwa. Reko­ne­sans, Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Łódz­kie­go, Łódź 2018, s. 233–260) – wia­do­mo, że wspo­mnia­ne wier­sze o wie­le wię­cej łączy z obo­zem zagła­dy w Bełż­cu niż z obo­zem oświę­cim­skim. Zob. tak­że: M. Solec­ki, „Beł­żec wple­cio­ny w war­ko­czyk z Oświę­ci­mia. Świa­dec­two poezji o nie­miec­kich obo­zach śmier­ci”, „Twór­czość” 2022, nr 4.
[32] Przy­to­cze­nia z wier­sza „*** [Pró­bo­wa­łem sobie przy­po­mnieć]”, cyt. za: T. Róże­wicz, Wier­sze odzy­ska­ne, dz. cyt., s. 131.
[33]  Zob. „Bar­dzo łatwo i bar­dzo trud­no” – tekst prze­dru­ko­wa­ny w niniej­szym tomie.
[34]  Zob. T. Róże­wicz, Wier­sze odzy­ska­ne, dz. cyt., s. 90–91.
[35] Cyt. za: M. Gro­chow­ska, dz. cyt., s. 191.
[36] Cyt. za: T. Róże­wicz, Wier­sze odzy­ska­ne, dz. cyt., s. 87.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry – pań­stwo­we­go fun­du­szu celo­we­go

O autorze

Przemysław Dakowicz

ur. w 1977 roku w Nowym Sączu. Poeta, eseista, krytyk literacki, historyk literatury. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Literatury Polskiej XX i XXI wieku Uniwersytetu Łódzkiego. Wydał siedem książek poetyckich, zebranych w tomie Nauka znikania. Wiersze i rozmowy z lat 2006–2018 (2018), cztery tomy eseistyczne, książki historycznoliterackie i krytycznoliterackie: Helikon i okolice. Notatki o poezji współczesnej (2008),„Lecz ty spomnisz, wnuku”. Recepcja Norwida w latach 1939–1956. Rzecz o ludziach, książkach i historii (2011), Obcowanie. Manifesty i eseje (2014), Poeta (bez)religijny. O twórczości Tadeusza Różewicza (2015), Lustra tradycji. Studia i szkice interpretacyjne (2018). Jeden z pomysłodawców i współredaktor serii książek Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego „Projekt: Egzystencja i Literatura”. Autor przekładów z języka czeskiego. Laureat kilku nagród literackich, m.in. Skrzydeł Dedala przyznawanych przez Bibliotekę Narodową. Strona internetowa: dakowicz.blogspot.com.

Powiązania

Rozmowy w drodze

recenzje / ESEJE Przemysław Dakowicz

Recen­zja Prze­my­sła­wa Dako­wi­cza towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Odwró­co­na stre­fa, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 13 grud­nia 2021 roku.

Więcej

Tadeusza Różewicza wiersze fantomowe

recenzje / ESEJE Przemysław Dakowicz

Posło­wie Prze­my­sła­wa Dako­wi­cza towa­rzy­szą­ce pre­mie­rze książ­ki Wier­sze odzy­ska­ne Tade­usza Róże­wi­cza, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 paź­dzier­ni­ka 2021 roku.

Więcej

Korekta twarzy

wywiady / o książce Artur Burszta Przemysław Dakowicz

Roz­mo­wa Artu­ra Bursz­ty z Prze­my­sła­wem Dako­wi­czem towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Wier­sze odzy­ska­ne, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 paź­dzier­ni­ka 2021 roku.

Więcej

Różewicz: możliwość milczenia

recenzje / IMPRESJE Przemysław Dakowicz

Esej Prze­my­sła­wa Dako­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wbrew sobie Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Za kulisami poematu i w środku

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Tek­sty odzy­ska­ne Tade­usza Róże­wi­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2022 roku.

Więcej

Teksty odzyskane (2)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Różewicz

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Tek­sty odzy­ska­ne Tade­usza Róże­wi­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2022 roku.

Więcej

Teksty odzyskane (1)

utwory / zapowiedzi książek Tadeusz Różewicz

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Tek­sty odzy­ska­ne Tade­usza Róże­wi­cza, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2022 roku.

Więcej