recenzje / ESEJE

Ścieg o bardzo skomplikowanej budowie

Mateusz Kotwica

Recenzja Mateusza Kotwicy z książki takim ściegiem Andrzeja Falkiewicza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

takim ście­giem: nie jest książ­ką łatwą. takim ście­giem: sta­wia czy­tel­ni­ko­wi wie­le wyzwań, któ­re ten może pod­jąć lub pójść dalej. Wresz­cie takim ście­giem: to książ­ka o czło­wie­ku. Nie kon­kret­nej posta­ci, nar­ra­to­rze, auto­rze czy wir­tu­al­nym odbior­cy. Czło­wiek w tym utwo­rze sta­je się nad­rzęd­ną war­to­ścią, któ­ra spa­ja poszcze­gól­ne aka­pi­ty. A sko­ro natu­ra czło­wie­czeń­stwa jest skom­pli­ko­wa­na i nie­jed­no­znacz­na, to książ­ka, któ­ra sta­ra się uchwy­cić isto­tę bytu, nie mogła być pro­sta. Nie spo­sób prze­cież w kil­ku zda­niach uka­zać postać z mno­go­ścią jej prze­my­śleń, wspo­mnień, iro­nicz­nych odnie­sień czy kon­fe­sji. A Andrze­jo­wi Fal­kie­wi­czo­wi sztu­ka ta się uda­ła.

Jak poda­je autor, na książ­kę skła­da­ją się zapi­ski z lat 1974–1976, nad któ­ry­mi pra­ca trwa­ła aż do 2008 roku. Bar­dzo dłu­gi okres przy­go­to­wy­wa­nia sta­je się intry­gu­ją­cy, jeśli wziąć pod uwa­gę cha­rak­ter poszcze­gól­nych aka­pi­tów, z któ­rych każ­dy nosi osob­ny tytuł i pozor­nie doty­czy innej tema­ty­ki. takim ście­giem: powsta­wa­ło w szczy­to­wej fazie komu­ni­zmu, co nie­wąt­pli­wie mia­ło wpływ na jej kształt. Zwłasz­cza, że sam autor w wie­lu frag­men­tach odno­si się do rze­czy­wi­sto­ści i róż­nych spo­so­bów radze­nia sobie wobec niej. W jed­nym z mono­lo­gów Fal­kie­wicz pisze: „Sta­ram się zain­try­go­wać czy­tel­ni­ka. Udzie­lam mu swej nie­uf­no­ści do tego, co nas ota­cza, a co mogło­by być inne. Dla­te­go – że mogło­by być inne. Moje myśle­nie, czy też pół­my­śle­nie, jest intry­ganc­twem w dzie­dzi­nie struk­tur kul­tu­ro­wych i zwra­ca się tyl­ko do tych czy­tel­ni­ków, któ­rzy dadzą się zain­try­go­wać”.

Intry­go­wa­nie sta­je się wstę­pem do pod­da­wa­nia świa­ta w wąt­pli­wość, do swo­istej nie­uf­no­ści wobec ludzi i wyda­rzeń. Dla mnie takie podej­ście sty­ka się z ket­ma­nem, czy­li spo­so­bem radze­nia sobie w momen­cie, gdy nie moż­na mówić wszyst­kie­go, lub też wol­no mówić tyl­ko to, co jest wygod­ne dla innych. Rysu­ją­cy się w książ­ce obraz czło­wie­ka nie przy­po­mi­na oso­by, któ­ra chcia­ła­by się pod­po­rząd­ko­wać, dla­te­go kul­ty­wu­je wła­sną toż­sa­mość wewnątrz, czę­sto pła­cąc za swo­je dąże­nie do indy­wi­du­al­no­ści:

„To, że cen­zu­ra nie pozwa­la­ła mówić a wła­dze pil­no­wa­ły – jest powszech­nie wia­do­me. Ale nasza praw­dzi­wa nie­wo­la pole­ga­ła na dra­koń­skiej nie­moż­no­ści powie­dze­nia swe­go we wła­snym gro­nie. I dopie­ro ta nie­wo­la – ten wtór­ny objaw roz­pa­sa­nia cen­zu­ry i władz – była praw­dzi­wą katu­szą. Więk­szość nie­wo­li tej nie odczu­wa­ła, bo jak każ­da więk­szość, nie mia­ła wła­sne­go zda­nia. Wie­lu chy­ba cier­pia­ło, ale nawet przed sobą nie śmie­li tego cier­pie­nia nazwać. Kil­ku wyła­ma­ło się. Dro­go na ogół zapła­ci­li za swą wol­ność. Nie­wol­ni­cy niko­mu nie wyba­cza­ją”.

Cyto­wa­ny frag­ment odzwier­cie­dla stan czło­wie­czeń­stwa, a zara­zem pod­kre­śla kon­se­kwen­cje indy­wi­du­ali­za­cji życia. W takim świe­tle zapi­sy zebra­ne w tej książ­ce sta­ją się arty­ku­la­cją tego, cze­go nie wol­no było powie­dzieć nawet w oto­cze­niu zna­jo­mych osób. Stąd w wie­lu miej­scach moż­na zna­leźć frag­men­ty poka­zu­ją­ce pry­wat­ne­go czło­wie­ka, któ­ry odkry­wa sie­bie z ufno­ścią, że to, co mówi, zosta­nie ode­bra­ne przez kogoś zain­try­go­wa­ne­go.

Nie moż­na rów­nież zapo­mi­nać, że Andrzej Fal­kie­wicz jest moc­no powią­za­ny z twór­czo­ścią Gom­bro­wi­cza. Pro­blem for­my, tak waż­ny dla auto­ra Fer­dy­dur­ke, prze­ja­wia się w wie­lu filo­zo­ficz­nie nace­cho­wa­nych frag­men­tach. Ta „for­ma” przy­po­mi­na idee zawar­te w Ślu­bie – każ­da jed­nost­ka, oddzia­ły­wu­jąc na dru­gą, „for­ma­li­zu­je” swo­je dzia­ła­nia. Ludzie w kon­tak­cie mię­dzy sobą stwa­rza­ją i są stwa­rza­ni, przyj­mu­jąc narzu­ca­ne im role. Zasad­ni­cze pyta­nie brzmi, czy moż­li­we jest uwol­nie­nie się od tego ogra­ni­cza­ją­ce­go dzia­ła­nia mię­dzy­ludz­kie­go. Czy moż­na unik­nąć for­my? Jed­no­znacz­nie moż­na stwier­dzić, że pozo­sta­jąc na ubo­czu, odci­na­jąc się od for­mal­nych nale­cia­ło­ści, moż­na zmi­ni­ma­li­zo­wać jej wpły­wy. Bro­nią opi­sy­wa­nej jed­nost­ki jest iro­nia:

„Pani aktor­ka (w śred­nim wie­ku), któ­ra usi­łu­je zaan­ga­żo­wać Siu­do nasze­go teatru, wyzna­ła mi, że moje pisa­nie o Gom­bro „wspa­nia­łe!”, czy­ta to noca­mi jak kry­mi­nał. Inna (młod­sza), pra­cu­ją­ca już u nas, ale źle obsa­dza­na, nie­cier­pli­wie cze­ka na dra­ma­ty zebra­ne Kar­po­wi­cza, bo jest cie­ka­wa, co napi­sa­łem w przed­mo­wie”.

„Wśród lite­ra­tów – to samo, może szy­te nie­co cień­szy­mi nić­mi. Przy­chwa­lisz komuś – to i on ci przy­chwa­li. Na gębę – to i on na gębę. Publicz­nie – to i on publicz­nie. Na piśmie – on też na piśmie”.

Z tak sfor­ma­li­zo­wa­ne­go śro­do­wi­ska moż­na się usu­nąć, lub też wyła­my­wać się jego funk­cjo­no­wa­niu, jed­nak rze­czy­wi­stość nigdy ucie­ki­nie­ro­wi nie wyba­cza – for­ma sta­je się nad­rzęd­ną war­to­ścią kształ­tu­ją­cą jed­nost­kę ludz­ką. Nie spo­sób od niej uciec, tak jak nie spo­sób uciec od momen­tu dzie­jo­we­go. W takim ście­giem: czło­wiek został wpi­sa­ny w nie­uchron­ne opo­zy­cje, któ­re prze­kła­da­ją się na egzy­sten­cję. Syn­chro­nia – dia­chro­nia, ład – nie­ład, kon­tem­pla­cja – codzien­ne życie. Pod róż­no­rod­ny­mi poję­cia­mi autor ukrył prze­sła­nie mówią­ce, że życie czło­wie­ka dzie­li się na dwie sfe­ry – filo­zo­ficz­ną i egzy­sten­cjal­ną. Czło­wiek, kon­tem­plu­jąc naj­drob­niej­sze szcze­gó­ły, kon­cen­tru­je się na dru­gim czło­wie­ku i umiej­sca­wia go w dzia­ła­ją­cym świe­cie. Dzię­ki tym dzia­ła­niom zdo­by­wa ener­gię, aby przejść na prze­ciw­staw­ną płasz­czy­znę, jaką jest pro­ste życie, prze­trwa­nie. Jed­no dzia­ła­nie wpra­wia w ruch dru­gie, nawet wte­dy, kie­dy pozo­sta­ją prze­ciw­staw­ne:

„Nawet gdy­bym chciał poświę­cić się cały sobie, gdy­bym się ogra­ni­czył do teraz i kon­tem­plo­wał liste­czek her­ba­ty, muszę kon­tem­pla­cję swą prze­rwać choć­by po to, żeby zdo­być poży­wie­nie. Zdo­by­wa­jąc poży­wie­nie spo­strze­gam, że tam­ta kon­tem­pla­cja dała mi relaks, zre­ge­ne­ro­wa­ła siły – była dzia­ła­niem, któ­re posłu­ży­ło dzia­ła­niu”.

Ale obraz czło­wie­ka nie był­by peł­ny, gdy­by nie został uzu­peł­nio­ny o toż­sa­mość. Filo­zo­fia, roz­wa­ża­nia, sytu­acje nabie­ra­ją zna­cze­nia w momen­cie, gdy pozna­je­my nar­ra­to­ra, któ­ry opo­wia­da czy­tel­ni­ko­wi o swo­ich wspo­mnie­niach, prze­czy­ta­nych książ­kach, wyda­rze­niach, któ­re go ukształ­to­wa­ły. Aka­pi­ty pre­zen­tu­ją­ce wyryw­ko­we wspo­mnie­nia zosta­ły napi­sa­ne z wiel­kim wyczu­ciem i świa­do­mo­ścią lite­rac­ką. Posia­da­ją w sobie epi­fa­nicz­ny błysk świa­do­mo­ści, któ­ra odkry­wa przed nami nie­miec­ką oku­pa­cję, życie rodzin­ne. Lek­tu­ra tych frag­men­tów przy­no­si praw­dzi­we zdzi­wie­nie, z jaką dyna­mi­ką autor oddał bieg myśli w trak­cie wspo­mi­na­nia:

„Ale naj­gor­sze były lęki, nie, nie węże spod sza­fy, te przy­cho­dzi­ły na zapro­sze­nie i nie były napraw­dę – nagłe uczu­cia obco­ści wobec naj­bliż­szych i wszyst­kie­go dooko­ła. Tak jak­bym był zro­bio­ny z innej mate­rii. Wyda­wa­ło się, że stam­tąd nie ma już powro­tu, to było osta­tecz­ne”.

To, co naj­bar­dziej mnie zachwy­ca i prze­ko­nu­je zara­zem, to prze­strzeń pozo­sta­wio­na do dys­po­zy­cji czy­tel­ni­ka. Pierw­sze stro­ny sie­ją zamęt, gubią odbior­cę róż­no­rod­ny­mi obra­za­mi, któ­re jed­nak w kolej­nych wywo­dach są podej­mo­wa­ne z innej stro­ny, na róż­ne spo­so­by, aby dać peł­ne wyobra­że­nie tema­tu, któ­ry jest pre­zen­to­wa­ny. Pozo­sta­wia to wie­le moż­li­wo­ści dla czy­tel­ni­ka, któ­ry wła­sno­ręcz­nie skła­da sen­sy, łączy wąt­ki, nakła­da na sie­bie obra­zy, aby stwo­rzyć oso­bi­stą inter­pre­ta­cję – ścieg, któ­ry wypeł­ni aka­pi­ty. takim ście­giem: może two­rzyć każ­dy, bez ogra­ni­czeń, ponie­waż tu naj­bar­dziej liczy się indy­wi­du­al­ność:

„Czło­wiek jest dla czło­wie­ka jedy­nym tek­stem źró­dło­wym; filo­zo­fia, poezja, lite­ra­tu­ra to tek­sty wtór­ne, któ­re w naj­lep­szym razie świe­cą tam­tym świa­tłem odbi­tym!”

O autorze

Mateusz Kotwica

Absolwent Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Publikował poezję na łamach m.in. "Wakatu" i "Rity Baum". Pisze również szkice krytycznoliterackie. Interesuje się poezją współczesną oraz twórczością Jamesa Joyce'a.

Powiązania

Powrót po latach – kilka refleksji wokół Wierszy zebranych Rafała Wojaczka

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Wier­sze zebra­ne Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

Podstępna codzienność Jamesa Schuylera

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z ksiaż­ki Trzy poema­ty Jame­sa Schuy­le­ra.

Więcej

Zdania pod prąd – Cztery poematy Johna Ashbery’ego.

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Czte­ry poema­ty Joh­na Ash­be­ry­’e­go.

Więcej

Dokończenie pewnej rozmowy

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki dwie roz­mo­wy (Oak Park – Pusz­czy­ko­wo – Oak Park).

Więcej

Małe refleksje wokół Fugi Urszuli Kozioł

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Wypełnianie luki – Od kwietnia do kwietnia Michaela Longley’a

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Od kwiet­nia do kwiet­nia Micha­ela Lon­gleya.

Więcej

Wymuszony powrót do natury. O Mimikrze Łukasza Jarosza.

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Mimi­kra Łuka­sza Jaro­sza.

Więcej

Proces marginalizacji, spychania i odpychania Inności

wywiady / o książce Jakub Skurtys Mateusz Kotwica

Z Jaku­bem Skur­ty­sem o książ­ce Saj­gon roz­ma­wia Mate­usz Kotwi­ca.

Więcej

Język i szaleństwo

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Przy­miar­ki Rafa­ła Gawi­na.

Więcej

Ciężko utrzymać poziom, ale jeszcze trudniej wiarygodność poetycką

debaty / wydarzenia i inicjatywy Różni autorzy

Gło­sy Julii Fie­dor­czuk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Paw­ła Kacz­mar­skie­go, Mate­usza Kotwi­cy, Mar­ty Kuchar­skiej i Mar­ci­na Sier­szyń­skie­go w deba­cie „Dożyn­ki 2008”.

Więcej

Czas przeszły, czas teraźniejszy

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Dni i noce Pio­tra Som­me­ra.

Więcej