recenzje / KOMENTARZE

Sekcja zabójstw pracuje bez chwili wytchnienia

Bohdan Zadura

Autorski komentarz Bohdana Zadury, towarzyszący wydaniu książki Bohdana Zadury Sekcja zabójstw, która ukazała się w Biurze Literackim 16 września 2020 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Sekcja zabójstw pracuje bez chwili wytchnienia
(z wierszy postmandelsztamowskich)

Zabić księ­dza zabić pun­ka zabić ski­na
W imię ducha w imię ojca w imię syna
Zabić tego czer­wo­ne­go pre­zy­den­ta
Jak zabi­ty no to może popa­mię­ta

Zabić geja zabić cio­tę i les­bi­ję
Prze­cież toto nawet nie wie po co żyje
Zabić dzia­da zabić sukę zabić kli­na
Jak jest sku­tek to musia­ła być i wina

Zabić chu­ja co źle gwiż­dże i stu­den­ta
Moczy­mor­dę bez­dom­ne­go abs­ty­nen­ta
Zabić Niem­ca i Ruskie­go i Ara­ba
Zabić Cze­cha (bo z Cze­cha­mi nie poga­dasz)

Zabić kun­dla zabić kota zabić ręce
I jaro­sza by nie beł­tał w gło­wach wię­cej
W imię ducha nie­złom­ne­go zabić cia­ło
Zabić trum­nę by z tej trum­ny nie śmier­dzia­ło

Zabić tego któ­ry pali (na pocie­chę
Niech się dowie samo­bój­stwo że jest grze­chem)
Zabić taką co ci nie da bo nie pali
Tak­sów­ka­rza i Ali­nę z kub­kiem malin

Zabić kar­pia zabić szczu­ra zabić kurę
Zabić Lecha i Woj­cie­cha i Zadu­rę
Zabić kur­wę może kie­dyś będzie świę­ta
A o Rush­dim to już chy­ba nie pamię­tam


Każ­da histo­ria ma jakiś swój począ­tek, cza­sa­mi jeden wyra­zi­sty, cza­sem parę począt­ków i nie­kie­dy trud­no powie­dzieć, któ­ry z nich był pierw­szy i naj­waż­niej­szy. Gene­zy tytu­łu pew­nie by trze­ba upa­try­wać w jakimś kry­mi­nal­nym ame­ry­kań­skim seria­lu z lat sie­dem­dzie­sią­tych czy osiem­dzie­sią­tych – może Kojak, może Colum­bo, może Poli­cjan­ci z Mia­mi, może Gli­niarz i pro­ku­ra­tor – nie wiem i to mnie tro­chę iry­tu­je, bo jak tu przed­sta­wiać histo­rię, któ­rej począt­ki gdzieś się zgu­bi­ły i nawet nie do koń­ca potra­fię sobie przy­po­mnieć argu­men­ty, któ­re prze­wa­ży­ły za tym, że mając do wybo­ru wydział zabójstw i sek­cję zabójstw, zde­cy­do­wa­łem się na sek­cję.

Zasta­na­wia­jąc się nad tym teraz, podej­rze­wam, że roz­strzy­gnę­ła więk­sza banal­ność, potocz­ność, zwy­czaj­ność tej dru­giej. Sek­cja zabójstw to jak sek­cja koszy­ków­ki czy łucz­nic­twa, jak sek­cja pol­ska BBC, jak sek­cja ryt­micz­na, jak jed­nost­ka ochot­ni­czej stra­ży pożar­nej; nie od rze­czy mogła być też seman­tycz­na bli­skość sek­cji, jeśli moż­na tak powie­dzieć, zabój­stwa i sek­cji zwłok. Wydział to coś więk­sze­go, z innej para­fii, bar­dziej biu­ro­kra­tycz­ne­go, ele­ment zhie­rar­chi­zo­wa­nej struk­tu­ry, daj­my na to Wydział Spraw Wewnętrz­nych, Wydział Pasz­por­to­wy, Wydział (za prze­pro­sze­niem) Kul­tu­ry, wydział zamiej­sco­wy, Wydział Arche­olo­gii Śród­ziem­no­mor­skiej czy Wydział Filo­zo­ficz­ny, że pozwo­lę sobie przy­po­mnieć ten, na któ­rym stu­dio­wa­łem, a któ­ry po mar­cu ’68 w ramach ówcze­snej dobrej zmia­ny prze­mia­no­wa­no kar­nie na Wydział Nauk Spo­łecz­nych. W zasa­dzie na rzecz sek­cji prze­ma­wia­ło też to, że pra­ca sek­cji jest bar­dziej dwu­znacz­na, wydział zabójstw zaj­mu­je się tro­pie­niem zabój­ców i wyja­śnia­niem zabójstw, sek­cja zabójstw zaj­mu­je się zabójstw… popeł­nia­niem? Tak, na to wyglą­da po lek­tu­rze pierw­szej stro­fy tego wier­sza aż po ostat­nią.

Skąd się wzię­ły te „post­man­delsz­ta­mow­skie wier­sze” w pod­ty­tu­le? Raczej nie cho­dzi­ło po pro­stu o to, że Sek­cja zabójstw zosta­ła napi­sa­na już po tym, jak tłu­ma­czy­łem wier­sze Osi­pa Man­delsz­ta­ma, lite­ral­nie to jest praw­da, ale wów­czas nie­mal wszyst­kie moje wier­sze były­by „post­man­delsz­ta­mow­skie”, a oprócz Sek­cji takim pod­ty­tu­łem opa­trzo­ne są tyl­ko „Ośmio­wier­sze” z Pta­siej gry­py (2002), wyraź­nie nawią­zu­ją­ce do Ośmio­wier­szy Man­delsz­ta­ma. Ten pra­po­czą­tek zwią­za­ny z pod­ty­tu­łem to począ­tek lat sie­dem­dzie­sią­tych, kie­dy Ryszard Przy­byl­ski, wiel­bio­ny prze­ze mnie ese­ista (w owym cza­sie Dosto­jew­ski i „prze­klę­te pro­ble­my”,1964; Et in Arca­dia Ego, 1966) zapro­po­no­wał, żebym prze­tłu­ma­czył kil­ka­na­ście wier­szy auto­ra Tri­stii i Zeszy­tów woro­ne­skich. W ten spo­sób oto do histo­rii tego wier­sza wcho­dzi pani Aida Dziu­ni­kow­ska ‒ atrak­cyj­na Rosjan­ka, z któ­rą uma­wia­łem się przez swo­ją żonę w klu­bie NOT‑u przy uli­cy Sie­ro­szew­skie­go w Puła­wach, by mi roz­ja­śni­ła parę nie­ja­snych dla mnie man­delsz­ta­mow­skich fraz. Jej mąż pra­co­wał w Zakła­dach Azo­to­wych, a ona od 1968 roku uczy­ła rosyj­skie­go w Liceum im. A.J. Czar­to­ry­skie­go, któ­re skoń­czy­łem w 1962 roku. Tłu­ma­cząc Man­delsz­ta­ma, gdzieś w tle wszyst­kie­go czu­łem rytm jego wier­szy, zasy­pia­łem z nimi i się z nimi budzi­łem, czu­łem się, jak­bym miał stan pod­go­rącz­ko­wy. Kie­dy Ryszard Przy­byl­ski, kwi­tu­jąc te prze­kła­dy, napi­sał mi, że Apol­lo musiał prze­la­ty­wać nad Puła­wa­mi i musnąć mnie swym skrzy­dłem, pew­nie przy­by­ło mi parę kre­sek na tym wyima­gi­no­wa­nym ter­mo­me­trze. Do Man­delsz­ta­ma wró­ci­łem w poło­wie lat dzie­więć­dzie­sią­tych, kie­dy ten sam Ryszard Przy­byl­ski namó­wił mnie, żebym prze­ło­żył garść wier­szy, na prze­druk któ­rych w dru­gim wyda­niu Poezji nie zgo­dził się ich poprzed­ni tłu­macz.

Poezje Man­delsz­ta­ma, wyda­nie dru­gie, zmie­nio­ne i roz­sze­rzo­ne, wyszły w 1997 roku. „Sek­cja zabójstw” uka­za­ła się w tomie Kaszel w lip­cu w roku 2000. Pisa­łem zatem ten wiersz, mając na świe­żo w gło­wie wier­sze Man­delsz­ta­ma. Jed­nak pora odejść od chro­no­lo­gicz­ne­go zna­cze­nia okre­śle­nia „post” – w zamie­rze­niu epi­tet „post­man­delsz­ta­mow­skie” miał być pro­wo­ka­cyj­ny – cza­sy się zmie­ni­ły, tak jak Man­delsz­tam nie da się już pisać, w wier­szu przy­zna­ją­cym się jed­nak do Man­delsz­ta­ma, będą­ce­go poetą kul­tu­ry i kul­tu­ral­nym poetą takie sło­wa, jak… Nie będę ich powta­rzał, rzu­ci­ły się pań­stwu w oczy. To był wiersz pisa­ny na emo­cjach, w emo­cjach, ze świa­do­mo­ścią, że jest jakoś waż­ny, że się nie pisze byle cze­go.

Czy opo­wia­dać histo­rię wier­sza, to go bro­nić? Zacy­tu­ję parę zdań Przy­byl­skie­go ze wstę­pu Uwa­gi o poezji Man­delsz­ta­ma: „Czło­wiek żyją­cy w okre­ślo­nej kul­tu­rze jest zmu­szo­ny do usta­wicz­nych sko­ja­rzeń. Poznać i zro­zu­mieć – zna­czy porów­nać. Wykształ­ce­nie jest toż­sa­me z goto­wo­ścią do bły­ska­wicz­nych aso­cja­cji. Two­rze­nie poezji to nie­ustan­ny i spon­ta­nicz­ny łań­cuch sko­ja­rzeń, któ­ry dzię­ki aso­cja­cji dźwię­ko­wej lub zna­cze­nio­wej powo­łu­je do ist­nie­nia ciąg obra­zów. (…) W prze­ko­na­niu Man­delsz­ta­ma wykształ­ce­nie i wyobraź­nia nie są zja­wi­ska­mi prze­ciw­staw­ny­mi. Wykształ­ce­nie, czy­li zado­mo­wie­nie w kul­tu­rze, jest nie­zbęd­nym warun­kiem umoż­li­wia­ją­cym poecie prze­ista­cza­nie mate­rii poetyc­kiej. (…) Nie ma poża­ru wyobraź­ni bez uprzed­nie­go prze­ży­cia kul­tu­ry. Nie ma nowe­go życia bez sta­rej tra­dy­cji”. Więc może jed­nak mimo wszyst­ko Sek­cja zabójstw pra­cu­je bez chwi­li wytchnie­nia to wiersz z ducha Man­delsz­ta­ma?

W histo­rii tego wier­sza nie może zabrak­nąć Tony’ego Har­ri­so­na i Sal­ma­na Rush­die­go. Har­ri­son w wier­szu w ogó­le się nie poja­wia, ale gdy­by nie napi­sał wier­sza o Rush­dim, a wła­ści­wie o fatwie rzu­co­nej na pisa­rza przez aja­tol­la­ha Cho­me­inie­go po Sza­tań­skich wer­se­tach, praw­do­po­dob­nie nie napi­sał­bym „Sek­cji zabójstw”. Gdy­by uda­ło mi się prze­ło­żyć wiersz Har­ri­so­na, też pew­nie bym nie napi­sał wła­sne­go.

W histo­rii tego wier­sza – o czym świad­czy począ­tek jego pierw­szej linij­ki – ma miej­sce ksiądz Jerzy Popie­łusz­ko i pośred­nio Agniesz­ka Hol­land. Ma swo­je miej­sce scho­wa­ny pod pery­fra­zą Alek­san­der Kwa­śniew­ski i jesz­cze dwóch innych pre­zy­den­tów ‒ Wałę­sa i Jaru­zel­ski, ukry­tych pod imio­na­mi. Pew­ną inspi­ru­ją­cą rolę w histo­rii tego wier­sza ode­grał ktoś, kto mnie pro­sił, żebym rzu­cił pale­nie, bo mnie lubi, a „niech palą i umrą na raka oni” (tu wymie­niał nazwi­ska, ja nazwi­ska tego miłu­ją­ce­go bliź­nich chrze­ści­ja­ni­na nie wymie­nię).

Man­delsz­ta­ma zabił sys­tem, Rush­die­go chciał zabić sys­tem, choć gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie Sta­lin, gdzie islam. Rush­die­mu się uda­ło. Gdy­by miej­sce tytu­łu było nie przed wier­szem, ale po wier­szu, w tytu­le może powi­nien jed­nak poja­wić się wydział.Tym­cza­sem nie jeste­śmy w Związ­ku Radziec­kim ani w Ira­nie, pra­cu­je­my w sek­cjach, sek­cje są mniej licz­ne, w sek­cjach wszy­scy się zna­ją. To, co dziś ma przy­naj­mniej cichą apro­ba­tę wydzia­łów, w dru­giej poło­wie lat dzie­więć­dzie­sią­tych trak­to­wa­ne jest jako mar­gi­nes, socjo­lo­gicz­na cie­ka­wost­ka, sub­kul­tu­ro­wy wybryk, nic strasz­ne­go.

W „Sek­cji zabójstw” moż­na się dopa­trzeć ele­men­tów zaba­wy i nadziei, że kie­dy uka­że się absurd jakie­goś zja­wi­ska, ono prze­sta­je być groź­ne. Mogłem sobie posza­leć i pozwo­lić na wsta­wie­nie obok dwóch imion pre­zy­den­tów z róż­nych para­fii wła­sne­go nazwi­ska, mogłem zry­mo­wać „Zadu­rę ‒ kurę” (mając w pamię­ci prze­zwi­sko z pod­sta­wów­ki, do tegoż rymu, a jak­że: „Zadu­ra zde­chła kura”), więc mimo tego, co było w powie­trzu, czu­łem się pisząc ten wiersz wol­ny.

Kie­dy jest się mło­dym poetą, chcia­ło­by się pisać wier­sze, któ­re się nie sta­rze­ją. Kie­dy jesteś sta­rym czło­wie­kiem, prze­ciw­nie, dobi­ja cię, że to, co napi­sa­łeś ponad dwie deka­dy temu, wciąż jest aktu­al­ne. To smut­ne, że histo­ria tego wier­sza nie skoń­czy­ła się w momen­cie jego napi­sa­nia czy dru­ku. Wpi­sa­li się w nią potem Marek Rosiak, Igor Sta­cho­wiak, Paweł Ada­mo­wicz…

O autorze

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Powiązania