O krok od porcelany
recenzje / ESEJE Agnieszka WaligóraRecenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2023, która ukaże się 1 lipca 2024 roku.
WięcejRecenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki Czerwony śliski pałac Ievy Toleikytė w tłumaczeniu Dominiki Jagiełki, wydanej w Biurze Literackim 5 lutego 2024 roku.
Czerwony śliski pałac to poetycki debiut młodej litewskiej autorki Ievy Toleikytė i jednocześnie pierwsza książka przełożona przez filolożkę bałtycką Dominikę Jagiełkę; zbiór stanowi szesnastą pozycję w serii „Nowy europejski kanon literacki” Biura Literackiego.
Książka składa się z trzech części; pewne preludium do całości stanowi wiersz „Cena przetrwania”, który w autotematycznym geście oświetla pozostałe utwory. Opowiada on bowiem o początkach drogi pisarskiej autorki czy bohaterki tomu:
„parki obmyte mydłem sinego bzu”
jedyny wers ze wszystkich szkolnych wierszy
który jeszcze pamiętam, więcej nic
pisywałam wtedy dużo, numerowałam wiersze
z biurokratyczną satysfakcją goblina
ważyłam i sumowałam –
jak worki ze złotem
publikowałam potwornie dużo
nie wiem, co myśleli redaktorzy, dlaczego mnie drukowali
w końcu nawet mnie samej po kilku tygodniach robiło się wstyd
byłam nieprzyzwoicie łakoma, rozpaczliwie potrzebowałam
ciekawych znajomości, pochwały, rozgłosu
lubiłam flirtować
napisałam ich ponad setkę, a przypominam sobie tylko jeden wers
wszystko inne wylądowało w czarnej dziurze
awaria komputera (…)
Stosunkowo prosty charakter owego inicjalnego wiersza zapowiada właściwie charakter całego zbioru – jednak dopiero wtedy, kiedy zestawimy go ze zrazu enigmatycznym tytułem książki. Zawieszenie to tylko z pozoru jest paradoksalne: Toleikytė nie jest ani zwyczajną opowiadaczką, ani autorką tworzącą w nurcie poezji niezrozumiałej. Mamy tu natomiast do czynienia z literaturą odwołującą się wyraźnie do modernistycznego liryzmu, ale przy tym wyraźnie dowartościowującą rolę wyobraźni.
Wyobraźnia ta różni się znacząco od radykalnej antyreferencjalności poetyki chociażby modnego obecnie Tomaža Šalamuna: zestawienia obrazów czy słów nie są tu tak wyzywające wobec naszych przyzwyczajeń poznawczych czy utartych skojarzeń. Choć poetka z pewnością rysuje przed nami nowe światy i kolonizuje słowami przestrzenie wcześniej nieznane (lub nieistniające), nie są to mikrokosmosy wyczarowane czy skonstruowane. Tym bowiem, co wybija się na pierwszy plan w analizowanym tomie, jest niezwykła zdolność autorki do prowadzenia klasycznej lirycznej opowieści skoncentrowanej wokół przygód i doświadczeń „ja”, ale nastawionej na własne otwarcie i przekroczenie.
Nie bez znaczenia pozostaje w tym kontekście na przykład patronat nad pierwszą częścią książki Fantasies for Viols Henry’ego Purcella. Zebrane w niej wiersze opisują przede wszystkim podróże: te mniejsze, po osiedlu czy cmentarzu, oraz większe, jak jazda nocnym pociągiem na linii Marrakesz-Tanger. Każda z owych wypraw w nieco onirycznym lub spekulatywnym trybie miesza różnorodne porządki, wrażliwości i światy – literackie, muzyczne i malarskie, internetowe i realne, tkając z nich nieco fantastyczny, jedyny w swoim rodzaju pejzaż:
Chciałam biegać po cmentarzu
w Kopenhadze, jak tylko zrobi się cieplej
dziewczęta opalają się na zielonych trawnikach Assistens
wśród szarych nagrobków pisarzy, muzyków, uczonych
i ludzi, których nikt nie zna
pary wyprowadzają psy, jedzą przekąski
w przerwie obiadowej pokrzykują dzieci
gdzieś tam śpi Andersen, obok niego – Kierkegaard
(nie mogłam ich znaleźć, plan cmentarza –
na szafot!)
na wileńskiej Rossie cisza
wiosną kwitły śnieżniki i inne drobne kwiatki jak u Botticellego
całego fejsbuka zasnuł błękit, a ja trochę pozazdrościłam
tych wybielonych profili
zalanych spokojem i powagą
w uszach, których nigdy nie pocałuję
brzmiały wiole Purcella i reszta nieziemskiej muzyki
a ja podnosiłam hantle, skakałam na niewidocznej skakance
uczyłam się, jak osiągnąć dźwięk D#, triumfować
robiłam rzeczy nieuduchowione
powtarzałam sobie – miłość nie jest oznaką słabości
a potem stwierdziłam
nie kocham, nie pokocham, na co mi to –
fuck that!
zuchwale marzę o błękitnym rześkim świetle
o klawesynach, zamkach, o miękkich ścieżkach w lesie
nie wątpię w swoje uczucia do nich
jak i w to, że czuć będę ni mniej, ni więcej –
samym sercem
czerwonym, gorącym, dudniącym
Druga część tomu przynosi bardziej nietypowe obrazy: rozmowy z cyklopami, zamkniętego w klatce piersiowej chomika czy wyobrażenia (własnego?) rozkładającego się ciała. Ponownie istotne okazuje się motto – a w zasadzie wiersz wykorzystany jako motto – sugerujący przeniesienie punktu ciężkości na metamorfozy podmiotki i wypaczenia rzeczywistości:
Którejś czerwcowej nocy podchodzę do trupy pijanych poetów.
– Co to za mała dziewczynka z wielkim uśmiechem?
– Nie jestem dziewczynką, jestem wilkiem!
Wszyscy rżą.
Trzecia część to zaś przede wszystkim portrety zwierząt: żywych i umarłych, przygotowywanych na śmierć i symbolizujących odrodzenie. Poezja, zwierzęta, wymyślone i realne światy, ciało bohaterki; wszystko zaczyna zlewać się w jedną wielką, wielotorową opowieść, której elementy są – ponownie zgodnie z mottem z Henrikasa Radauskasa – zaskakująco trudne do wyróżnienia ze skomplikowanych historii, a być może całkowicie wymienne: Zgadnij, co pachnie tak? Nie zgadłeś./ Lilie? Lipy? Wiatr? Nie.
W pewnym sensie chciałoby się nazwać Toleikytė klasycystką: rzucającą się od razu w oczy cechą jej pisarstwa (czy też cechą znakomitego w lekturze przekładu Jagiełki) jest niesamowita gładkość słów. Snute przez bohaterkę opowieści mają opływowe kształty, są lekkie i świetliste, a przy tym wciągające i barwne, choć często mówi się o całkiem prostych, niemal banalnych sprawach. Jednak nie dajmy się zmylić: czy to faktycznie zbiór wierszy po prostu ładnych, niezwykle sprawnie opowiadających o bólu, samotności, cierpieniu czy podróży?
Z czasem dostrzegamy, że ta pozbawiona krzykliwości, ale bardzo estetycznie dopracowana historia chowa w sobie wiele trudnych tematów. Spójrzmy na przykład na wiersz „Condensatio: wolne lekcje”:
Kiedy nadchodzą te dni
zmieniasz się w wyblakłą, ciężką, porzuconą na wybrzeżu
wymytą kłodę ze szkieletu nieznanego starego statku
pływasz po wodach śródlądowych
owijam cię w pachnące czarne algi
zagryzam zęby, przytrzymuję na powierzchni wody
(a może tak naprawdę się zawieszam, tworzę sobie boję?)
długo patrzymy na siebie wzajemnie, czas się rozciąga…
gdy byłam mała, ona również tak leżała
godzina po godzinie, bez słowa
z rękami pod głową jak modlące się dziecko
nie potrafiłam jej zrozumieć:
brzydziłam się, gardziłam nią, myślałam, że to wszystko przeze mnie
chyba przerażały mnie
obciążone zielonym bursztynem ciężkie, piegowate i smutne powieki
oczy nagle obcego, nieprzewidywalnego człowieka
dziwne, że powieści, które połykałam od młodości
złote wydania, klasyki, mądre i płytkie
książki
nijak nie pomogły mi tego zrozumieć
trzeba było drugiego człowieka, by powiedział
wymilczał tę dziurę w czasie
żebym rozpoznała bliźniaki na szarej ulicy
pływając w ciepłej wodzie
pod błękitnym, chmurnym, wieczornym niebem
nagle dziwnie się scalamy
może przypominam sobie, jak czułam się w brzuchu
i jak – wypluta na zimny metalowy stół
wtedy woda wznosi się i opada
wznosi się i opada
Enigmatyczny tekst możemy czytać w kluczu egzystencjalnym – jako utwór o przemianie, dojrzewaniu, o dziwnych kolejach życia, w którym ciągle wydarza się niespodziewane, oraz o próbach oswojenia owej nieprzewidywalności. Z drugiej strony jednak znaczące sformułowania „te dni” czy odwołanie do życia płodowego czynią wiersz zadziwiająco bliskim ciału, a wręcz dosadnym. W tym kontekście znaczenie zyskuje także tytuł całej książki: „czerwony śliski pałac” zaczyna kojarzyć się z wnętrzem ciała, a po lekturze motta tomu – z sercem:
Ściana serca składa się z trzech warstw: wewnętrznej warstwy
serca, która wyścieła wnętrze przedsionków i komór (wsierdzie),
ściany mięśniowej komór i przedsionków serca (śródsierdzie) oraz
wewnętrznej warstwy osierdzia (nasierdzie).
Z internetu
Zarysowane w owym krótkim fragmencie napięcie pomiędzy poezją a ciałem okazuje się przy wnikliwej lekturze symptomatyczne dla owego zbioru: to, co cielesne, brutalne, doświadczeniowe i emocjonalne (czerwień, śliskość) zostaje zamknięte w misternie zaprojektowanym, zachwycającym architektoniką poetyckim pałacu – i tak niewiele trzeba, żeby przeoczyć jego ściśle somatyczne (i, mówiąc na marginesie, traumatyczne) podstawy.
Śliskość czy odrzucająca oślizgłość – kojarząca się z krwią i innymi wydzielinami ciała, takimi jak pot, łzy czy sperma – przewija się zresztą kilkakrotnie. Jednym z ciekawszych pod tym kątem utworów jest wiersz „Idealny porządek Nierówne siły”, który portretuje wyraźnie abiektalny stosunek pomiędzy parą ropuch:
Wiosną ropuchy szaleją
nie widzą świata – tylko inne ropuchy
złączone ze sobą parchate zimne ciała
popiskują niczym ściskane gumowe lalki
(nie pojmuję: z przyjemności czy z bólu?)
samce próbują naskoczyć
na garb, popychają konkurentów
kopią, wieszają się
beznadziejne oczekiwanie
unosi się na powierzchni jeziora:
przegrani (ci za słabi)
ich muskularne, szczupłe nogi
okropnie coś przypominają
samice są powolne; tak naprawdę – skupione
prężą się niczym oślizgłe skały
gdyby je polizać, smak nabrałby nowego sensu
język zamilkłby
ci, którym udało się dogadać
godzinami trwają razem zlepieni
czasem samica jest już martwa, zaczyna czernieć
widzieliśmy taką nekrofilską parę:
on jeszcze nie wie
wiosną drogi zasłane są trupami ropuch –
bąble krwi, ścięte mięso
sztywne „ręce” zastygłe w pół ruchu
czasem i ty
nie widzisz już świata – tylko innych ludzi
albo siebie: bez nich
dlatego wiem, że któregoś dnia także ciebie przygniotą i zmiażdżą
nie gumowe opony, maska samochodu czy stalowe gąsienice
lecz diamentowa tafla jeziora, żółtym kwiatowym pyłkiem
obsypane wierzbowe futerko
ciepły wiaterek
który wszystkich pieści
Tekst ten, pogłębiając problematykę brudów codziennego życia, w swej puencie odnosi się także do niebezpieczeństw klasycyzującego prymatu estetycznej poprawności: świat w rozumieniu litewskiej poetki jest skomplikowany, przykry, pełen napięć, konfliktów i zbliżeń. Jednocześnie jednak pełno jest w nim drobnych iluminacji, zachwytów, oddechu i piękna. Specyfika i wielopoziomowość rzeczywistości ujawnia się tu zaś przede wszystkim w konfrontacjach: poezji z rzeczywistością, własnego „ja” ze wspólnotą, sztuki z ciałem.
Jedną z głównych cech omawianego pisarstwa jest więc bardzo subtelna i nieco ironiczna samokrytyka estetyki – nieustanne wykazywanie, na jakich fundamentach zbudowane zostały kunsztowne konstrukcje; stąd właśnie tyle u autorki wpatrywania się w śliskie i czerwone serca, w obrzydliwe i zarazem zachwycające ciała. Warto zatem dostrzec schowaną pod warstwą pięknych słów brutalność: to właśnie egalitarne przekonanie o istnieniu rozmaitych „serc” – podszewek rzeczywistości – okazuje się bowiem siłą tomu.
Ponawiane w owej poezji konfrontacje „ja” z innymi bytami niekiedy spychają poetycki liryzm w stronę wsobnego indywidualizmu (pomyślmy o „Filozofii w lesie, szczęśliwej” i wersach: „oto zderzenie z innym!/ brutalny dowód na to, że wspólna świadomość/ to brednia, korona snu/ pajęczyna rosy”). Ostatecznie uzmysławiają one jednak, że to właśnie agon prowadzi do wypracowania nowego świata: dla Toleikytė liczą się interakcje ciał, konflikty jakości czy perspektyw i to, jak istotne jest odróżnianie pozorów od faktycznych – lub możliwych – stanów rzeczy.
Co przy tym w Czerwonym śliskim pałacu najciekawsze, to właśnie owe proste sceny i ciche słowa, które niemal niezauważalnie doprowadzają do nagłych iluminacji wyobraźni, zawracających nas z powrotem – zawsze z powrotem – do ciała, do leśnego runa, do podstaw: serca, którego oślizgła brzydota jawi się w końcu jako misterne piękno.
Literaturoznawczyni, krytyczka literacka i tłumaczka. Ukończyła filologię polską i filozofię. W 2022 roku obroniła na Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu rozprawę doktorską poświęconą metarefleksyjności polskiej poezji najnowszej. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się głównie wokół metodologii badań literackich, liryki XX i XXI wieku (jej kontekstów teoretycznych, filozoficznych i politycznych) oraz przekładoznawstwa. Laureatka Diamentowego Grantu na lata 2018-2022. Redaktorka naukowa książki Nowy autotematyzm? Metarefleksja we współczesnej humanistyce (Poznań 2021). Autorka monografii Nowy autotematyzm? Metarefleksja w poezji polskiej po roku 1989 (Kraków 2023). Teksty naukowe publikowała między innymi w „Porównaniach”, „Forum Poetyki”, „Wielogłosie”, „Przekładańcu” i „Przestrzeniach Teorii” oraz w monografiach wieloautorskich. Jej teksty krytyczne można znaleźć m. in. w „Twórczości”, „ArtPapierze”, „Kontencie”, „Notatniku Literackim” czy „Czasie Kultury”. Stale współpracuje z Wydawnictwem WBPiCAK w Poznaniu oraz angażuje się w poznańskie i ogólnopolskie życie literackie i kulturalne jako animatorka czy prowadząca spotkania autorskie. (Współ)tłumaczyła na polski teksty Elaine Showalter, Emily Apter i Rity Felski.
Recenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2023, która ukaże się 1 lipca 2024 roku.
WięcejRecenzja Agnieszki Waligóry, towarzysząca premierze książki jesteśmy pierwszą ciemnością tego lata Oli Lewandowskiej, wydanej w Biurze Literackim 15 stycznia 2024 roku.
WięcejRozmowa Sauliusa Vasiliauskasa z Ievą Toleikytė, towarzysząca premierze książki Czerwony śliski pałac Ievy Toleikytė w tłumaczeniu Dominiki Jagiełki, wydanej w Biurze Literackim 5 lutego 2024 roku.
WięcejFragmenty książki Czerwony śliski pałac Ievy Toleikytė w tłumaczeniu Dominiki Jagiełki, która ukaże się w Biurze Literackim 5 lutego 2024 roku.
Więcej