Drogi Wydawco i moja jeszcze droższa Tłumaczko,
recenzje / KOMENTARZE Péter NádasKomentarz Pétera Nádasa do nominacji do Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” 2018.
WięcejRecenzja Piotra Prachnio książki Pamięć Petera Nadasa w tłumaczeniu Elżbiety Sobolewskiej, która ukazała się w wersji elektronicznej nakładem Biura Literackiego 2 października 2017 roku.
Kto przechodził męki Swanna, płakał przy śmierci Babki, kto rozumie, co znaczy „poprawiać katleje” – sięgnie po tę powieść zachłannie, jak dziecko po łakocie. Osiemset gęsto zadrukowanych stron, dziewiętnaście rozdziałów, trzydzieści lat pracy tłumaczki Elżbiety Sobolewskiej – oto Pamięć Pétera Nádasa w liczbach.
Mało brakowało, a zamiast Pamięci byłaby Księga wspomnień – tak bowiem brzmi dosłowne tłumaczenie Emlékiratok könyve wydanej na Węgrzech w latach osiemdziesiątych. Zmiana wyszła na dobre wizerunkowi medialnemu utworu, choć ma i złe strony. Oryginalny tytuł znacznie lepiej odpowiadał zawartości tomu. Pamięć z zewnątrz stanowi na pewno księgę, co można sprawdzić, ważąc pozycję w dłoni. Nie jest ona za to traktatem o ludzkiej pamięci. W środku nie ma żadnej filozofii ani teorii na temat czasu przeszłego. Działanie pamięci, jej znaczenie czy przydatność – to już przecież było u Prousta. Autor inaczej obszedł się z problemem. Pierwotny tytuł dobrze oddaje istotę jego pomysłu na narrację. Nádas nie dodaje do wspomnieniowego materiału żadnej tożsamościowej (lub innej) teorii. Reminiscencje są niejako na wolności, łączą się swobodnie, asymetrycznie, w oderwaniu od jakiegokolwiek punktu odniesienia. Podmiot jest rozbity, zmaga się z trzema etapami własnego życia, jakby należały one do trzech różnych osób. Każdy z narratorów (wyłączając Krystiana – epizodycznego narratora pobocznego) stanowi wariant tej samej postaci, której tragedią jest to, że straciła łączność ze swoimi „ja” z przeszłości. W tym miejscu Nádas chyba najbardziej rozchodzi się z Proustem, dla którego pamięć stanowiła nośnik tożsamości.
Spodziewałem się, że na początku utworu zawiąże się monolog wewnętrzny, który z jednej strony uprawomocni skojarzeniowy montaż zdarzeń, z drugiej narzuci całości przejrzystą konstrukcję ramową (teraz-dawniej-teraz). Nádas tymczasem setek epizodów z Pamięci nie sprowadza do żadnej struktury pozwalającej na rekonstrukcję chronologii. Utrzymywana różnica między czasem narracji a czasem zdarzeń przedstawionych nie załatwia sprawy, bo nie wiadomo, co dla którego z narratorów jest teraźniejszością. Łańcuch przedstawionych wydarzeń jawi się przez to jako mieszanina scenek, obrazów i opowiastek wymykających się na dobre prawom chronologii (czego próbowali moderniści). W rozdziale Opis dawnego fresku narrator kluczy pomiędzy scenami erotycznymi. Narracja nie hierarchizuje czasowo zajść, biegnie instynktownie od onanizującego się w oknie bohatera, który wyobraża sobie orgię w piwnicy rzeźnika naprzeciwko, do zabaw z samym sobą małego hrabiego Stollberga na moczarach, a następnie ich sekretnych spotkań. Kilka zdań dalej śledzimy już miłosne uniesienie bohatera z Helene, a rozdział zamyka obraz parzących się ślimaków, które można rozdzielić „jedynie za cenę rozerwania ich ciał”. Erotyzm (szeroko pojęty) spotyka się tu na każdym kroku z refleksją o śmierci i unicestwieniu. Od jednego wspomnienia do drugiego drogą asocjacyjną – taką motorykę posiada cały utwór. Formę Pamięci określiłbym jako otwartą lub rozbitą, co w moim przekonaniu podnosi kształt artystyczny tego dzieła. Panuje w nim niespotykana swoboda kompozycyjna. Istnieje zgoda na nieforemność, secesyjną konwergencję stylów oraz materiałów. Ignorancja wobec twardych podstaw realnego świata czyni tę księgę w moich oczach podniosłą i mistyczną.
Wymienione zalety implikują jednocześnie rozmaite uciążliwości. W irytację wprawia chowanie faktów kluczowych dla rozumienia bieżącej akcji i pokazywanie ich na boku znacznie później. Gdy po raz kolejny skutki wyprzedzają przyczyny – co przypomina sytuację typową raczej dla narracji strumienia świadomości – trudno oprzeć się wrażeniu, iż gra, jaka toczy się między autorem a czytelnikiem, nie jest do końca uczciwa. Odbiorca wiele rzeczy musi wiedzieć przedwstępnie – zakłada pisarz. Z tego powodu niektóre epizody większą przyjemność sprawią być może przy drugiej lekturze. Jest natomiast nie tyle uciążliwe, co paradoksalne, że mimo wyrugowania obiektywnych mierników czasu z powieści, autor tyle miejsca poświęca czasowi. Nádas stworzył model narracji, w którym przeszłość nieustannie ożywa, a puls natury czy astronomiczno-chronologiczny rytm wszechświata są praktycznie niewyczuwalne. Zgodził się na uprawomocnienie nieistnienia i bezsilności czasu. Myślę, że jeśli czegoś w tej prozie zaczyna czytelnikowi w końcu brakować, to właśnie zwykłego zegarka.
Wśród antenatów pisarza często wymienia się Tomasza Manna i Marcela Prousta. Ja dodałbym do tego grona – toutes proportions gardées – Wiesława Pawła Szymańskiego, który wiele z innowacji aprobowanych w Pamięci przedstawił kilka lat wcześniej w swoim Niedźwiedziu w katedrze. Wpływy Prousta oceniam jako silne. Porównanie z Mannem jest moim zdaniem chybione. Nádasa z autorem W poszukiwaniu straconego czasu łączy wspólnie podjęta tematyka, której problemy obaj wszak rozstrzygają po swojemu. Dzieciństwo dla Prousta to okres rozmów z głogami, czas zgody między nim a rzeczywistością; dla dziecka z Pamięci dziecięctwo łączy się z traumami, harmonia wstępna nie istnieje. Pamięć dla Prousta stanowi nośnik tożsamości, u Nádasa ją destabilizuje. Wreszcie homoerotyzm – u Francuza ganiony, u Węgra aprobowany. Stanowiska obu twórców rozchodzą się jak drogi spacerów Marcela ze W stronę Swanna.
Pisarzy zestawia ironiczny stosunek do życia salonowego, podglądactwo (wielokrotnie na myśl przychodzi schadzka Jupiena i Charlusa z Poszukiwania…) i pociąg do inwigilacji, podbudowany podejrzliwością wobec świata zewnętrznego, co łączy się z wrażliwością obserwacji. I Marcel, i narratorzy Węgra traktują wspomnienia jako zbiory znaków. Znaczenie ma poza, którą znajomy przyjął podczas spotkania, podniesiony głos, zaplątane słówko w konwersacji. Bohaterów Pamięci widzę przy tym w zdeformowanych proporcjach. Oglądam ogromne, rozbudowane w detalach opisy twarzy, pod którymi zwisa mizerna sflaczała reszta. Jednocześnie nie brak kapitalnych zachwytów nad cielesnością, gdzie eksponowane są na odwrót korpusy bez głów, a uwagę zwracają naprężone atletyczne mięśnie. Nádas słownictwo czerpie nieraz z geologii albo botaniki. Czyżby próbował wprowadzić na okrętkę to, co sam wcześniej usunął, ignorując czas, a więc naturę z jej biegiem? Partie opisowe bywają oczywiście mistrzowskie. Pisarz pod ciśnieniem pamięci wyciska okresy długie i drobiazgowe, choć niekiedy niejasne w znaczeniu. Bywa, że jego fraza zahacza o nieznośne pustosłowie. Mnożenie wyrażeń mętnych i równoznaczników daje efekt redundancji i sztucznego przegadania tekstu. Czasem ma się wrażenie, że popada w egzaltację nad własnym językiem i tym, co może z niego wycisnąć. Są takie obszary w Pamięci, które mimo wysiłku czytania ogląda się jak gołe ściany. Dużo mówić, żeby mało powiedzieć – oto dewiza twórcy w tych momentach.
Powieść Nádasa przechowuje rozmaite niepokoje lat osiemdziesiątych. Myślę, że jest to proza bardzo nam bliska. Koncepcja podmiotu rozproszonego to jakby echa myślenia o człowieku, które fundował we Francji Lacan, a którego dystrybucją zajęli się poststrukturaliści. Może ciekawsze dla oceny Pamięci są odważne sceny seksu damsko-męskiego i męsko-męskiego, zamieszczane tam podobno w celu wywołania skandalu politycznego. Pytanie, czy fragmenty te nie ograniczają niekiedy uniwersalnej wymowy tego monumentu?
Krytyk i teoretyk literatury, doktorant literaturoznawstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Obecnie mieszka w rodzinnym Wiśniewie i pracuje nad doktoratem o powojennej Warszawie. Na przełomie 2017/2018 ukaże się jego monografia Strumień świadomości i monolog wewnętrzny w polskiej prozie w latach 1956–1980 (Wydawnictwo UKSW).
Komentarz Pétera Nádasa do nominacji do Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” 2018.
WięcejRozmowa Krzysztofa Sztafy z Elżbietą Sobolewską, towarzysząca premierze książki Pamięć Pétera Nádasa, wydanej w Biurze Literackim 3 kwietnia 2017 roku, a wersji elektronicznej 2 października 2017 roku.
WięcejRecenzja Rafała Hetmana książki Pamięć Petera Nadasa w tłumaczeniu Elżbiety Sobolewskiej, która ukazała się w wersji elektronicznej nakładem Biura Literackiego 2 października 2017 roku.
WięcejRecenzja Gábora Csordása, towarzysząca premierze książki Pamięć Pétera Nádasa, wydanej w Biurze Literackim 3 kwietnia 2017 roku.
WięcejAutorski komentarz Elżbiety Sobolewskiej do przekładu Pamięci Petera Nádasa, wydanej w Biurze Literackim 3 kwietnia 2017 roku.
WięcejFragment książki Pamięć Pétera Nádasa w przekładzie Elżbiety Sobolewskiej, która ukaże się w Biurze Literackim 3 kwietnia 2017 roku.
WięcejFragment książki Pamięć Petera Nadasa, która ukaże się w przekładzie Elżbiety Sobolewskiej w Biurze Literackim 20 marca 2017 roku.
Więcej