recenzje / ESEJE

Śmierć zegarkom

Piotr Prachnio

Recenzja Piotra Prachnio książki Pamięć Petera Nadasa w tłumaczeniu Elżbiety Sobolewskiej, która ukazała się w wersji elektronicznej nakładem Biura Literackiego 2 października 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kto prze­cho­dził męki Swan­na, pła­kał przy śmier­ci Bab­ki, kto rozu­mie, co zna­czy „popra­wiać katle­je” – się­gnie po tę powieść zachłan­nie, jak dziec­ko po łako­cie. Osiem­set gęsto zadru­ko­wa­nych stron, dzie­więt­na­ście roz­dzia­łów, trzy­dzie­ści lat pra­cy tłu­macz­ki Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej – oto Pamięć Péte­ra Náda­sa w licz­bach.

 Mało bra­ko­wa­ło, a zamiast Pamię­ci była­by Księ­ga wspo­mnień – tak bowiem brzmi dosłow­ne tłu­ma­cze­nie Emléki­ra­tok köny­ve wyda­nej na Węgrzech w latach osiem­dzie­sią­tych. Zmia­na wyszła na dobre wize­run­ko­wi medial­ne­mu utwo­ru, choć ma i złe stro­ny. Ory­gi­nal­ny tytuł znacz­nie lepiej odpo­wia­dał zawar­to­ści tomu. Pamięć z zewnątrz sta­no­wi na pew­no księ­gę, co moż­na spraw­dzić, ważąc pozy­cję w dło­ni. Nie jest ona za to trak­ta­tem o ludz­kiej pamię­ci. W środ­ku nie ma żad­nej filo­zo­fii ani teo­rii na temat cza­su prze­szłe­go. Dzia­ła­nie pamię­ci, jej zna­cze­nie czy przy­dat­ność – to już prze­cież było u Pro­usta. Autor ina­czej obszedł się z pro­ble­mem. Pier­wot­ny tytuł dobrze odda­je isto­tę jego pomy­słu na nar­ra­cję. Nádas nie doda­je do wspo­mnie­nio­we­go mate­ria­łu żad­nej toż­sa­mo­ścio­wej (lub innej) teo­rii. Remi­ni­scen­cje są nie­ja­ko na wol­no­ści, łączą się swo­bod­nie, asy­me­trycz­nie, w ode­rwa­niu od jakie­go­kol­wiek punk­tu odnie­sie­nia. Pod­miot jest roz­bi­ty, zma­ga się z trze­ma eta­pa­mi wła­sne­go życia, jak­by nale­ża­ły one do trzech róż­nych osób. Każ­dy z nar­ra­to­rów (wyłą­cza­jąc Kry­stia­na – epi­zo­dycz­ne­go nar­ra­to­ra pobocz­ne­go) sta­no­wi wariant tej samej posta­ci, któ­rej tra­ge­dią jest to, że stra­ci­ła łącz­ność ze swo­imi „ja” z prze­szło­ści. W tym miej­scu Nádas chy­ba naj­bar­dziej roz­cho­dzi się z Pro­ustem, dla któ­re­go pamięć sta­no­wi­ła nośnik toż­sa­mo­ści.

Spo­dzie­wa­łem się, że na począt­ku utwo­ru zawią­że się mono­log wewnętrz­ny, któ­ry z jed­nej stro­ny upra­wo­moc­ni sko­ja­rze­nio­wy mon­taż zda­rzeń, z dru­giej narzu­ci cało­ści przej­rzy­stą kon­struk­cję ramo­wą (teraz-daw­niej-teraz). Nádas tym­cza­sem setek epi­zo­dów z Pamię­ci nie spro­wa­dza do żad­nej struk­tu­ry pozwa­la­ją­cej na rekon­struk­cję chro­no­lo­gii. Utrzy­my­wa­na róż­ni­ca mię­dzy cza­sem nar­ra­cji a cza­sem zda­rzeń przed­sta­wio­nych nie zała­twia spra­wy, bo nie wia­do­mo, co dla któ­re­go z nar­ra­to­rów jest teraź­niej­szo­ścią. Łań­cuch przed­sta­wio­nych wyda­rzeń jawi się przez to jako mie­sza­ni­na sce­nek, obra­zów i opo­wia­stek wymy­ka­ją­cych się na dobre pra­wom chro­no­lo­gii (cze­go pró­bo­wa­li moder­ni­ści). W roz­dzia­le Opis daw­ne­go fre­sku nar­ra­tor klu­czy pomię­dzy sce­na­mi ero­tycz­ny­mi. Nar­ra­cja nie hie­rar­chi­zu­je cza­so­wo zajść, bie­gnie instynk­tow­nie od ona­ni­zu­ją­ce­go się w oknie boha­te­ra, któ­ry wyobra­ża sobie orgię w piw­ni­cy rzeź­ni­ka naprze­ciw­ko, do zabaw z samym sobą małe­go hra­bie­go Stol­l­ber­ga na mocza­rach, a następ­nie ich sekret­nych spo­tkań. Kil­ka zdań dalej śle­dzi­my już miło­sne unie­sie­nie boha­te­ra z Hele­ne, a roz­dział zamy­ka obraz parzą­cych się śli­ma­ków, któ­re moż­na roz­dzie­lić „jedy­nie za cenę roze­rwa­nia ich ciał”. Ero­tyzm (sze­ro­ko poję­ty) spo­ty­ka się tu na każ­dym kro­ku z reflek­sją o śmier­ci i uni­ce­stwie­niu. Od jed­ne­go wspo­mnie­nia do dru­gie­go dro­gą aso­cja­cyj­ną – taką moto­ry­kę posia­da cały utwór. For­mę Pamię­ci okre­ślił­bym jako otwar­tą lub roz­bi­tą, co w moim prze­ko­na­niu pod­no­si kształt arty­stycz­ny tego dzie­ła. Panu­je w nim nie­spo­ty­ka­na swo­bo­da kom­po­zy­cyj­na. Ist­nie­je zgo­da na nie­fo­rem­ność, sece­syj­ną kon­wer­gen­cję sty­lów oraz mate­ria­łów. Igno­ran­cja wobec twar­dych pod­staw real­ne­go świa­ta czy­ni tę księ­gę w moich oczach pod­nio­słą i mistycz­ną.

Wymie­nio­ne zale­ty impli­ku­ją jed­no­cze­śnie roz­ma­ite uciąż­li­wo­ści. W iry­ta­cję wpra­wia cho­wa­nie fak­tów klu­czo­wych dla rozu­mie­nia bie­żą­cej akcji i poka­zy­wa­nie ich na boku znacz­nie póź­niej. Gdy po raz kolej­ny skut­ki wyprze­dza­ją przy­czy­ny – co przy­po­mi­na sytu­ację typo­wą raczej dla nar­ra­cji stru­mie­nia świa­do­mo­ści – trud­no oprzeć się wra­że­niu, iż gra, jaka toczy się mię­dzy auto­rem a czy­tel­ni­kiem, nie jest do koń­ca uczci­wa. Odbior­ca wie­le rze­czy musi wie­dzieć przed­wstęp­nie – zakła­da pisarz. Z tego powo­du nie­któ­re epi­zo­dy więk­szą przy­jem­ność spra­wią być może przy dru­giej lek­tu­rze. Jest nato­miast nie tyle uciąż­li­we, co para­dok­sal­ne, że mimo wyru­go­wa­nia obiek­tyw­nych mier­ni­ków cza­su z powie­ści, autor tyle miej­sca poświę­ca cza­so­wi. Nádas stwo­rzył model nar­ra­cji, w któ­rym prze­szłość nie­ustan­nie oży­wa, a puls natu­ry czy astro­no­micz­no-chro­no­lo­gicz­ny rytm wszech­świa­ta są prak­tycz­nie nie­wy­czu­wal­ne. Zgo­dził się na upra­wo­moc­nie­nie nie­ist­nie­nia i bez­sil­no­ści cza­su. Myślę, że jeśli cze­goś w tej pro­zie zaczy­na czy­tel­ni­ko­wi w koń­cu bra­ko­wać, to wła­śnie zwy­kłe­go zegar­ka.

Wśród ante­na­tów pisa­rza czę­sto wymie­nia się Toma­sza Man­na i Mar­ce­la Pro­usta. Ja dodał­bym do tego gro­na – toutes pro­por­tions gar­dées – Wie­sła­wa Paw­ła Szy­mań­skie­go, któ­ry wie­le z inno­wa­cji apro­bo­wa­nych w Pamię­ci przed­sta­wił kil­ka lat wcze­śniej w swo­im Niedź­wie­dziu w kate­drze. Wpły­wy Pro­usta oce­niam jako sil­ne. Porów­na­nie z Man­nem jest moim zda­niem chy­bio­ne. Náda­sa z auto­rem W poszu­ki­wa­niu stra­co­ne­go cza­su łączy wspól­nie pod­ję­ta tema­ty­ka, któ­rej pro­ble­my obaj wszak roz­strzy­ga­ją po swo­je­mu. Dzie­ciń­stwo dla Pro­usta to okres roz­mów z gło­ga­mi, czas zgo­dy mię­dzy nim a rze­czy­wi­sto­ścią; dla dziec­ka z Pamię­ci dzie­cięc­two łączy się z trau­ma­mi, har­mo­nia wstęp­na nie ist­nie­je. Pamięć dla Pro­usta sta­no­wi nośnik toż­sa­mo­ści, u Náda­sa ją desta­bi­li­zu­je. Wresz­cie homo­ero­tyzm – u Fran­cu­za ganio­ny, u Węgra apro­bo­wa­ny. Sta­no­wi­ska obu twór­ców roz­cho­dzą się jak dro­gi spa­ce­rów Mar­ce­la ze W stro­nę Swan­na.

Pisa­rzy zesta­wia iro­nicz­ny sto­su­nek do życia salo­no­we­go, pod­glą­dac­two (wie­lo­krot­nie na myśl przy­cho­dzi schadz­ka Jupie­na i Char­lu­sa z Poszu­ki­wa­nia…) i pociąg do inwi­gi­la­cji, pod­bu­do­wa­ny podejrz­li­wo­ścią wobec świa­ta zewnętrz­ne­go, co łączy się z wraż­li­wo­ścią obser­wa­cji. I Mar­cel, i nar­ra­to­rzy Węgra trak­tu­ją wspo­mnie­nia jako zbio­ry zna­ków. Zna­cze­nie ma poza, któ­rą zna­jo­my przy­jął pod­czas spo­tka­nia, pod­nie­sio­ny głos, zaplą­ta­ne słów­ko w kon­wer­sa­cji. Boha­te­rów Pamię­ci widzę przy tym w zde­for­mo­wa­nych pro­por­cjach. Oglą­dam ogrom­ne, roz­bu­do­wa­ne w deta­lach opi­sy twa­rzy, pod któ­ry­mi zwi­sa mizer­na sfla­cza­ła resz­ta. Jed­no­cze­śnie nie brak kapi­tal­nych zachwy­tów nad cie­le­sno­ścią, gdzie eks­po­no­wa­ne są na odwrót kor­pu­sy bez głów, a uwa­gę zwra­ca­ją naprę­żo­ne atle­tycz­ne mię­śnie. Nádas słow­nic­two czer­pie nie­raz z geo­lo­gii albo bota­ni­ki. Czyż­by pró­bo­wał wpro­wa­dzić na okręt­kę to, co sam wcze­śniej usu­nął, igno­ru­jąc czas, a więc natu­rę z jej bie­giem? Par­tie opi­so­we bywa­ją oczy­wi­ście mistrzow­skie. Pisarz pod ciśnie­niem pamię­ci wyci­ska okre­sy dłu­gie i dro­bia­zgo­we, choć nie­kie­dy nie­ja­sne w zna­cze­niu. Bywa, że jego fra­za zaha­cza o nie­zno­śne pusto­sło­wie. Mno­że­nie wyra­żeń męt­nych i rów­no­znacz­ni­ków daje efekt redun­dan­cji i sztucz­ne­go prze­ga­da­nia tek­stu. Cza­sem ma się wra­że­nie, że popa­da w egzal­ta­cję nad wła­snym języ­kiem i tym, co może z nie­go wyci­snąć. Są takie obsza­ry w Pamię­ci, któ­re mimo wysił­ku czy­ta­nia oglą­da się jak gołe ścia­ny. Dużo mówić, żeby mało powie­dzieć – oto dewi­za twór­cy w tych momen­tach.

Powieść Náda­sa prze­cho­wu­je roz­ma­ite nie­po­ko­je lat osiem­dzie­sią­tych. Myślę, że jest to pro­za bar­dzo nam bli­ska. Kon­cep­cja pod­mio­tu roz­pro­szo­ne­go to jak­by echa myśle­nia o czło­wie­ku, któ­re fun­do­wał we Fran­cji Lacan, a któ­re­go dys­try­bu­cją zaję­li się post­struk­tu­ra­li­ści. Może cie­kaw­sze dla oce­ny Pamię­ci są odważ­ne sce­ny sek­su dam­sko-męskie­go i męsko-męskie­go, zamiesz­cza­ne tam podob­no w celu wywo­ła­nia skan­da­lu poli­tycz­ne­go. Pyta­nie, czy frag­men­ty te nie ogra­ni­cza­ją nie­kie­dy uni­wer­sal­nej wymo­wy tego monu­men­tu?


Pier­wot­nie recen­zja uka­za­ła się w „Nowych Książ­kach” 2017, nr 9 (85).  Dzię­ku­je­my redak­cji i auto­ro­wi za zgo­dę na prze­druk.

 

belka3

 

O autorze

Piotr Prachnio

Krytyk i teoretyk literatury, doktorant literaturoznawstwa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Obecnie mieszka w rodzinnym Wiśniewie i pracuje nad doktoratem o powojennej Warszawie. Na przełomie 2017/2018 ukaże się jego monografia Strumień świadomości i monolog wewnętrzny w polskiej prozie w latach 1956–1980 (Wydawnictwo UKSW).

Powiązania

Drogi Wydawco i moja jeszcze droższa Tłumaczko,

recenzje / KOMENTARZE Péter Nádas

Komen­tarz Péte­ra Náda­sa do nomi­na­cji do Lite­rac­kiej Nagro­dy Euro­py Środ­ko­wej „Ange­lus” 2018.

Więcej

Wielka rzeka ludzkiej pamięci

wywiady / o książce Elżbieta Sobolewska Krzysztof Sztafa

Roz­mo­wa Krzysz­to­fa Szta­fy z Elż­bie­tą Sobo­lew­ską, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pamięć Péte­ra Náda­sa, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 kwiet­nia 2017 roku, a wer­sji elek­tro­nicz­nej 2 paź­dzier­ni­ka 2017 roku.

Więcej

Pamięć

recenzje / ESEJE Rafał Hetman

Recen­zja Rafa­ła Het­ma­na książ­ki Pamięć Pete­ra Nada­sa w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w wer­sji elek­tro­nicz­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 2 paź­dzier­ni­ka 2017 roku.

Więcej

Erotyczna komunia i odzyskana rzeczywistość

recenzje / ESEJE Gábor Csordás

Recen­zja Gábo­ra Csor­dása, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pamięć Péte­ra Náda­sa, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 kwiet­nia 2017 roku.

Więcej

Pamięć – spowiedź tłumacza

recenzje / KOMENTARZE Elżbieta Sobolewska

Autor­ski komen­tarz Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej do prze­kła­du Pamię­ci Pete­ra Náda­sa, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 kwiet­nia 2017 roku.

Więcej

Pamięć

utwory / zapowiedzi książek

Frag­ment książ­ki Pamięć Péte­ra Náda­sa w prze­kła­dzie Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 3 kwiet­nia 2017 roku.

Więcej

Spoczęliśmy na dłoni Boga

utwory / zapowiedzi książek Péter Nádas

Frag­ment książ­ki Pamięć Pete­ra Nada­sa, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej w Biu­rze Lite­rac­kim 20 mar­ca 2017 roku.

Więcej