recenzje / ESEJE

100 wierszy polskich stosownej długości

Przemysław Koniuszy

Recenzja Przemysława Koniuszego z antologii 100 wierszy polskich stosownej długości, która ukazała się 5 czerwca 2015 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści to książ­ka-ewe­ne­ment, nie mają­ca sobie rów­nych w całej histo­rii pol­skiej lite­ra­tu­ry, rzecz jasna nie tyl­ko dla­te­go, że sta­no­wi pod­su­mo­wa­nie dwu­dzie­sto­let­niej dzia­łal­no­ści naj­więk­sze­go w Pol­sce festi­wa­lu pro­mu­ją­ce­go poezję – Por­tu Lite­rac­kie­go. Ten nie­sa­mo­wi­ty wybór autor­stwa Artu­ra Bursz­ty pre­zen­tu­je utwo­ry czter­dzie­stu czte­rech pisa­rzy, któ­rzy w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze kształ­tu­ją obraz pol­skiej poezji, począw­szy od poetów-sym­bo­li, takich jak Tade­usz Róże­wicz, Andrzej Sosnow­ski, Boh­dan Zadu­ra i wie­lu innych, aż po arty­stów wciąż jesz­cze szu­ka­ją­cych swo­je­go miej­sca. Oprócz moż­li­wo­ści uzy­ska­nia dotych­czas naj­szer­sze­go spoj­rze­nia na naszą poezję, mamy tutaj tak­że nie­po­wta­rzal­ną oka­zję na dostrze­że­nie tego, jak w czy­ta­niu poezji istot­ny jest kon­tekst, w któ­rym funk­cjo­nu­je kon­kret­ny tekst. Każ­dy z utwo­rów zamiesz­czo­nych w tej książ­ce „roz­ma­wia” z inny­mi, dookre­śla je i poka­zu­je, że cała poezja nasze­go kra­ju nie jest czymś przy­pad­ko­wym, lecz cią­gle w jej ramach wyła­nia­ją się zja­wi­ska siłą rze­czy reagu­ją­ce na to, co mia­ło miej­sce wcze­śniej.

Anto­lo­gię otwie­ra­ją wier­sze, w któ­rych poezja umiej­sca­wia­na jest w środ­ku wszech­świa­ta, jak­by poeci chcie­li w ten spo­sób wytłu­ma­czyć to, że wła­śnie tego rodza­ju aktyw­no­ści poświę­ci­li więk­szą część swo­je­go życia, choć, co zaska­ku­ją­ce, są świa­do­mi, iż poezja jest wszę­dzie i oni sami w grun­cie rze­czy są jej zupeł­nie nie­po­trzeb­ni. Zde­cy­do­wa­nie domi­nu­je tutaj kon­cep­cja wier­szy bli­skich odbior­cy – takich, któ­re umoż­li­wia­ją namysł, ale nie odsy­ła­ją rów­no­cze­śnie umy­słu w nie­okre­ślo­ną podróż w świat pełen abs­trak­cyj­nych idei i obra­zów nie mają­cych żad­nej moż­li­wo­ści urze­czy­wist­nie­nia. Współ­cze­snym pol­skim arty­stom nie zale­ży jed­nak na sta­nie się moder­ni­stycz­ny­mi odpo­wied­ni­ka­mi „wiesz­czy”. Oni dobrze wie­dzą, że nigdy nie dostą­pią praw­dzi­we­go i peł­ne­go zro­zu­mie­nia rze­czy­wi­sto­ści, któ­re mogli­by wresz­cie ująć w sztyw­ne ramy tkan­ki wier­sza. Tym samym poezja powin­na być wypad­ko­wą tego, co skła­da się na jej powsta­nie, gdyż jej moc tkwi w sta­tycz­nym łącze­niu przy­czy­no­wo­ści z celo­wo­ścią, na przy­kład w kwe­stii stra­chu, nie­pew­no­ści i nie­zgo­dy na bier­ność, jak wyka­zu­je to Adam Zdro­dow­ski: „Piszę bo / nie pozwa­la­li mi pisać / lewą ręką / Piszę bo / dzio­ba­ły mnie kru­ki i wro­ny”. Two­rze­nie jest tu zatem tyl­ko cią­głą wal­ką z nie­okre­ślo­no­ścią, pole­ga­ją­cą m.in. na nie­usta­ją­cym ewo­lu­owa­niu prze­zna­cze­nia słów, któ­re w jed­nej epo­ce – jak twier­dzi Tade­usz Róże­wicz – moż­na „przy­ło­żyć do rany”, zaś w innej już sta­ją się one zarze­wiem destruk­cji: „wybu­cha­ją” i „zabi­ja­ją” bez opa­mię­ta­nia.

Pre­zen­to­wa­nie pisar­stwa jako koniecz­nej uciecz­ki w nałóg, autor­stwa Mar­ty Pod­gór­nik, pro­wa­dzi do zaist­nie­nia w tym zbio­rze cie­ka­we­go zja­wi­ska, gdyż już od tego momen­tu może­my obser­wo­wać celo­wo ini­cjo­wa­ne przez auto­ra wybo­ru pozor­ne pole­mi­ki pomię­dzy poszcze­gól­ny­mi poeta­mi róż­nych poko­leń i nur­tów. I tak na przy­kład Tade­usz Róże­wicz – jak­by odpo­wia­da­jąc na wykre­owa­ny przez o wie­le młod­szą pisar­kę obraz poety uwi­kła­ne­go, „samot­ne­go” i rów­no­cze­śnie „speł­nio­ne­go” – stwier­dza, że pisa­nie jest cią­głym „doj­rze­wa­niem”, swe­go rodza­ju wypra­co­wy­wa­niem sobie chwi­li, w któ­rej będzie moż­na wresz­cie „nic nie robić” i w peł­ni oddać się ist­nie­niu. Widać zatem, że poezja jest tutaj kre­owa­na na poszu­ki­wa­nie rów­no­wa­gi pomię­dzy rze­czy­wi­sto­ścią, tym, co nie­wy­ra­żal­ne i postu­la­ta­mi poetów w mate­rii eks­pre­syw­no­ści. Idiom nie­pew­no­ści, tkwią­cy natu­ral­nie w tej aktyw­no­ści, dopro­wa­dza do tego, że raz czy­ta­my tutaj o pro­kla­ma­cji aktu „koń­ca lite­ra­tu­ry” i kon­cep­cie wier­sza ufor­mo­wa­ne­go raz na zawsze, tj. zro­zu­mia­łe­go tyl­ko w jed­nej z góry usta­lo­nej kon­fi­gu­ra­cji na płasz­czyź­nie odbior­ca-twór­ca-wytwór („Wiersz wycho­dzi z domu i nigdy nie wra­ca (…) / Idzie bez pamię­ci i zni­ka bez śla­du”, aż po chwi­le, w któ­rych obcu­je­my z prze­ko­na­nia­mi ludzi wciąż z upo­rem poszu­ku­ją­cych odpo­wied­nie­go sło­wa i postrze­ga­ją­cych swo­je tek­sty jako mecha­ni­zmy inte­gru­ją­ce prze­ci­wień­stwa („Wiersz chi­cho­cze / Wiersz ocie­ra łzy”).

W świe­tle tego ta anto­lo­gia wie­le może uświa­do­mić, gdyż na przy­kład moż­na się z niej dowie­dzieć, iż isto­tą poezji – w per­spek­ty­wie pol­skich poetów – jest jej dehu­ma­ni­zu­ją­cy cha­rak­ter („nie­ludz­kie, co rośnie w nas”), kore­spon­du­ją­cy oczy­wi­ście z fak­tem jej funk­cjo­no­wa­nia jako komu­ni­ka­tu arty­ku­ło­wa­ne­go przez czło­wie­ka w celu pozor­ne­go unie­śmier­tel­nie­nia, co w grun­cie rze­czy w rezul­ta­cie sta­je się przez wydo­by­cie z kon­tek­stu zupeł­nym mor­der­stwem, jak pisze Julia Szy­cho­wiak: „To, co z nas wypeł­za, nie wró­ci. Mar­twe / nie zakwi­ta”. Dla­te­go poja­wia­ją się tutaj tak­że tezy, że poezja jest nie­okre­ślo­nym gło­sem z zewnątrz i dla­te­go wła­śnie potra­fi płyn­nie łączyć zmy­sło­wość z real­no­ścią. Dla pol­skich poetów samo pisa­nie jest więc odno­to­wy­wa­niem upad­ku kolej­nych potęg, a nawet nie­kie­dy desa­kra­li­zo­wa­niem róż­nych „mitów”, mają­cym za zada­nie pozba­wić czy­tel­ni­ków prze­ko­na­nia o ilu­zo­rycz­no­ści tego, do cze­go odno­si się tekst. Przy­kład tej anto­lo­gii poka­zu­je, że zawsze tego rodza­ju gór­no­lot­ne kon­klu­zje muszą zostać zde­gra­do­wa­ne przez przy­by­cie cze­goś zupeł­nie nie­zna­ne­go i zaska­ku­ją­ce­go – na przy­kład „gor­li­we­go migran­ta z nie­by­tu” lub dys­har­mo­nii: „halo halo mówi Dusio / przy­ci­ska­jąc do ucha / bia­łą pokryw­kę”.

Po sfor­mu­ło­wa­niu poglą­dów na pisa­nie samo w sobie, nastę­pu­ją wier­sze ilu­stru­ją­ce te tezy. Zda­niem naszych rodzi­mych poetów arty­sta pod­czas two­rze­nia wpra­wia w ruch całą machi­nę obra­zów, któ­ra słu­ży mu do zastą­pie­nia bez­po­śred­nie­go przed­sta­wie­nia jakie­goś zja­wi­ska, co pro­wa­dzi w kon­se­kwen­cji nie tyl­ko do jego peł­ne­go uchwy­ce­nia, lecz nade wszyst­ko do wyra­że­nia prze­ko­nań auto­ra na dany temat. Tym samym poezja, kreu­jąc nie­ist­nie­ją­ce świa­ty, jest nie­prze­rwa­nym uświa­da­mia­niem sobie ist­nie­nia pier­wiast­ka absur­du tkwią­ce­go w ludz­kim per­cy­po­wa­niu rze­czy­wi­sto­ści, pole­ga­ją­cym mię­dzy inny­mi na uni­ka­niu w jej ramach „frag­men­tów” nio­są­cych w sobie naj­wię­cej zna­czeń i odu­rza­niu się nic nie­zna­czą­cy­mi „cało­ścia­mi”. Stąd ta książ­ka przy­po­mi­na nie­prze­rwa­ny ciąg minia­tur, czy­li lapi­dar­nych opo­wia­dań, w któ­rych pod­miot mie­rzy się ze świa­tem, sta­je się jego czę­ścią, nie­odmien­nie prze­gry­wa, aż wresz­cie zosta­je „prze­drzeź­nio­ny” i „stra­co­ny” bez­pow­rot­nie, tak jak w wier­szu Pio­tra Maty­wiec­kie­go: „A redak­to­rzy egze­ku­cji trans­mi­tu­ją mnie / do wszyst­kich tru­pów zie­mi”. Tkwią­cy w tym tra­gizm znaj­du­je swą kul­mi­na­cję w utwo­rach ponie­kąd deka­denc­kich, bo utrzy­ma­nych w duchu Nie­tz­sche­go i gło­szo­nej przez nie­go idei „śmier­ci Boga”, co z kolei akcen­tu­je fakt funk­cjo­no­wa­nia w Pol­sce poezji jako swe­go rodza­ju „rubry­ki strat i zysków”, któ­ra nie zawsze może nadą­żyć za świa­tem bez­pow­rot­nie zmie­rza­ją­cym do zagła­dy. Kon­tra­punk­tem dla tego jest tutaj cykl wier­szy Jac­ka Deh­ne­la, w któ­rym w nie­zwy­kle intry­gu­ją­cy spo­sób zesta­wio­ny został wachlarz form dostęp­nych poetom wciąż świa­do­mym koniecz­no­ści opo­wie­dze­nia się za któ­rąś z tra­dy­cji. Choć oczy­wi­ście nie ma w nim mowy o pisa­niu par excel­len­ce, to pamię­ta­jąc o wcze­śniej­szych utwo­rach, moż­na dojść do wnio­sku, że two­rze­nie jest „czu­wa­niem nad struk­tu­rą”, rzecz jasna bez wzglę­du na wła­śnie obo­wią­zu­ją­ce uwa­run­ko­wa­nia reflek­sji poetyc­kiej, uni­ka­niem komu­na­łów („Paryż jest w Pary­żu”), kon­cen­tra­cją na obser­wa­cji prze­ni­ka­nia się róż­nych sfer poznaw­czych i przede wszyst­kim cią­głym dąże­niem do uchwy­ce­nia isto­ty ist­nie­nia: „Te codzien­ne, conoc­ne, te żmud­ne ćwi­cze­nia / by wszyst­ko, odmie­nio­ne, mogło się nie zmie­niać”.

Zgod­nie z wyra­ża­ny­mi tutaj poglą­da­mi poezja jest nie­ustan­nym i mimo­wol­nym podą­ża­niem za kon­cep­ta­mi zako­rze­nio­ny­mi przez arty­stę w tek­ście, któ­re naj­czę­ściej oka­zu­ją się być jedy­nie „fata­mor­ga­ną” na dro­dze do zro­zu­mie­nia cało­ści, co samo w sobie jest już kolej­nym zabie­giem mają­cym znie­wo­lić czy­tel­ni­ka. I wszyst­ko to pro­wa­dzi zawsze do wyła­wia­nia się rów­no­praw­nych „pod­ty­pów”, czy­li dopusz­czal­nych spo­so­bów reago­wa­nia na emo­cje umiej­sco­wio­ne w tkan­ce wier­sza, będą­ce­go już, wobec zani­ku wszyst­kich głów­nych nur­tów ubie­głych epok, czymś zupeł­nie auto­no­micz­nym, jak przed­mio­ty w utwo­rze Andrze­ja Sosnow­skie­go: „zdję­cia sfru­ną ze ścian i rzecz / nie przy­zna się do rze­czy i głos / zała­mie się gdy cyfry na tar­czach / zamie­nią się miej­sca­mi”. Oka­zu­je się bowiem, że głów­nym wyzwa­niem współ­cze­snej pol­skiej poezji jest zmie­rze­nie się z pro­ble­mem domi­na­cji „oczy­wi­sto­ści” i rosną­cej u wie­lu chę­ci uję­cia „wszyst­kie­go”, cze­mu rzecz jasna nie może spro­stać ten śro­dek arty­stycz­ne­go wyra­zu. Dla­te­go obser­wu­je­my tutaj pocie­sza­ją­ce ucie­ka­nie w stro­nę poli­se­micz­no­ści z rów­no­cze­snym zapo­mi­na­niem, że wiersz nie jest tyl­ko mecha­ni­zmem, lecz tak­że dzie­łem czło­wie­ka. Mani­pu­lo­wa­nie sło­wa­mi i sku­pie­nie się na zatrzy­my­wa­niu cze­goś pozor­nie przy­pad­ko­we­go w poetyc­kiej cza­so­prze­strze­ni poka­zu­je z kolei, iż poezja w swej naj­czyst­szej posta­ci ma za zada­nie unie­śmier­tel­niać to, co świad­czy o real­no­ści ota­cza­ją­ce­go nas świa­ta, dla­te­go musi kon­cen­tro­wać się na drob­nost­kach i przez niko­go dotych­czas nie­do­strze­ga­nych zja­wi­skach, przy czym zawsze zaj­mu­ją­cy się nią ludzie będą siłą rze­czy zakład­ni­ka­mi lub pośred­ni­ka­mi sen­su, bo nigdy nie zdo­ła­ją wyzbyć się swej nad­rzęd­nej roli, jak ma to miej­sce w Bitwie pod Legni­cą Boh­da­na Zadu­ry: „Ale gdzie ten koniec? Czy dobro i zło / zale­ży tyl­ko od miej­sca w któ­rym posta­wisz krop­kę? / Od tego czy to nie­dzie­la czy ponie­dzia­łek?” i Ciszy: „Żyje­my jak ktoś po zawa­le, / z bli­zną na zawsze już wpi­sa­ną / w zapis elek­tro­kar­dio­gra­mu”.

Stąd w 100 wier­szach pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści każ­dy ele­ment na oczach odbior­cy zmie­nia swe sta­ny sku­pie­nia, ule­ga cią­głym prze­isto­cze­niom, nakła­da się na sie­bie i wresz­cie wszyst­kie pra­wa fizycz­ne trans­po­no­wa­ne są na świat poezji („para­li­żu­ją­ca // świa­do­mość for­my; nie­współ­mier­ność cudzych ocze­ki­wań”). Tym samym czy­tel­nik tej książ­ki sta­je się kimś na wzór widza w teatrze, któ­ry bier­nie przy­słu­chu­je się dia­lo­gom poetów toczo­nym na co naj­mniej eks­tra­wa­ganc­kich płasz­czy­znach, mimo­wol­nie wyła­nia z całe­go gro­na swych fawo­ry­tów i co chwi­la zda­je sobie spra­wę, jak bar­dzo język, czy­li „narzę­dzie pra­cy” tych ludzi, ska­za­ny jest na cią­głe balan­so­wa­nie pomię­dzy wra­że­nia­mi powo­ły­wa­ny­mi do ist­nie­nia przez pod­mio­ty o zupeł­nie róż­nej wraż­li­wo­ści, do cze­go wie­lo­krot­nie jesz­cze przy­czy­nia się nar­cy­stycz­ny w swej natu­rze przy­pa­dek. Wal­ka toczo­na na quasi-sce­nie była­by zatem wyra­zem sprze­ci­wu wobec domi­nu­ją­cej obec­nie w świe­cie ten­den­cji ujed­no­li­ca­nia zna­czeń oraz nadziei na moż­li­wość powro­tu do daw­ne­go porząd­ku, w któ­rym poeci znów będą mieć swo­je miej­sce i każ­dy z nich będzie mógł kształ­to­wać „For­mę” tyl­ko na swój uży­tek. Od razu widać, że zebra­ne tu wier­sze są bez­pow­rot­nie zanu­rzo­ne w pol­skiej men­tal­no­ści. Jed­nak cen­trum tego wszyst­kie­go nie sta­no­wi postu­lat wie­lo­znacz­no­ści, gdyż nasi pisa­rze sta­ra­ją się odważ­nie tutaj wywal­czyć wyłącz­nie urze­czy­wist­nie­nie kon­cep­tu dwu­gło­so­wo­ści swo­ich dzieł, pole­ga­ją­cy na inte­gra­cji ich prze­ka­zu, do głę­bi zako­rze­nio­ne­go w wier­szu i skie­ro­wa­ne­go do poten­cjal­nych czy­tel­ni­ków, z tym, co świat, a raczej – mówiąc gór­no­lot­nie – przed­miot ich arty­stycz­nej reflek­sji, chce powie­dzieć za ich pośred­nic­twem. Wyni­ka­ją­ce z tego zaś apo­te­oza odmien­no­ści i pier­wia­stek absur­du tkwią­cy w pol­skim życiu publicz­nym („teraz Pol­ska przez pół roku pra­cu­je na podat­ki / nawet jeże­li cały rok jest na zasił­ku”), impli­ku­ją w sobie klu­czo­we pyta­nie wyni­ka­ją­ce z tej anto­lo­gii: czym tak napraw­dę są sło­wa, któ­ry­mi posłu­gu­ją się poeci i jakie w isto­cie jest ich zna­cze­nie w świe­cie jako sub­sty­tu­tów dla obra­zów?

Moż­na więc dojść do kon­klu­zji, że poezja jest dla pol­skich pisa­rzy głów­nym dowo­dem na to, że two­rze­nie jest bez­u­stan­nym docie­ra­niem do gra­ni­cy, któ­rej nie spo­sób prze­kro­czyć, dla­te­go wie­lu z nich musi zado­wo­lić się jedy­nie zastę­po­wa­niem cze­goś abs­trak­cyj­ne­go, tj. rów­no­cze­śnie powszech­nie zna­ne­go i nie­wy­tłu­ma­czal­ne­go, czymś, co w choć szcząt­ko­wy spo­sób może zna­leźć odzwier­cie­dle­nie w sys­te­mie zna­czeń ich czy­tel­ni­ków, oscy­lu­ją­cych wokół zupeł­nie odmien­nych rela­cji cza­so­prze­strzen­nych („czło­wiek odczu­wa roz­kosz­ne mro­wie­nie cza­su”). Ten ele­ment ma tutaj bez­cen­ne zna­cze­nie, gdyż znaj­du­je swe odzwier­cie­dle­nie w całym akcie twór­czym, począw­szy od poja­wie­nia się w umy­śle poety pierw­szej myśli o wier­szu, przez „wiecz­ne” trwa­nie („w pół­ko­li­stych roze­tach esze­we­rii trwa, / w spusz­czo­nych żalu­zjach, przez któ­re / prze­bi­ja­ją się post­syn­chro­ny mia­sta”), aż po deko­do­wa­nie zna­czeń przez odbior­cę, któ­ry czę­sto spro­wo­ko­wa­ny przez poetę będzie ule­gał swej błęd­nej intu­icji („Jestem zmę­czo­na, chcę, żeby te stwo­rze­nia wyszły, / chcę, żeby te stwo­rze­nia zamie­ni­ły się w budyn­ki”). Wszyst­ko jed­nak i tak koń­czyć się będzie bez­gra­nicz­nym odda­niem się nie­bez­piecz­nym fan­ta­zma­tom tkwią­cym w danym utwo­rze, swe­go rodza­ju zagad­kom nie­moż­li­wym do roz­wi­kła­nia: „wczo­raj / strze­la bez opa­mię­ta­nia / i zabi­ja jutro / – kto wie, czy nie na śmierć”. Jako przy­kład na to funk­cjo­nu­ją w tej anto­lo­gii wier­sze doty­czą­ce miło­ści, oka­zu­ją­cej się w tej opty­ce być czymś do głę­bi „rewo­lu­cyj­nym”, prze­mie­nia­ją­cym się w „jed­ną garść gwiazd”, nie­zbęd­nym jak tlen, odbi­ja­ją­cym się w każ­dym ele­men­cie świa­ta lub nawet czymś, co cyklicz­nie zamie­nia się miej­sca­mi ze smut­kiem. Iro­nia tkwią­ca w tym wszyst­kim znów otwie­ra nas na powszech­nie poru­sza­ny tutaj przez poetów pro­blem eska­la­cji zna­czeń w trak­cie obco­wa­nia z tek­stem i nie­pew­no­ści wobec tego, któ­rym z nich powin­no się ulec. Wyni­ka to z obser­wo­wa­nej powszech­nie ten­den­cji sytu­owa­nia wier­szy na fun­da­men­cie ulot­nych kon­tek­stów, zarów­no tych wła­ści­wych w danej chwi­li odbior­cy, jak i tych, któ­re zosta­ły umiesz­czo­ne w tek­ście jesz­cze przez arty­stę. Dopro­wa­dza to do zaist­nie­nia w naszej poezji zja­wi­ska nie­spo­ty­ka­ne­go nigdzie indziej na taką ska­lę, pole­ga­ją­ce­go na wzno­sze­niu się i opa­da­niu zna­czeń w zależ­no­ści od kon­struk­cji wier­sza i hipo­te­tycz­ne­go nasta­wie­nia czy­tel­ni­ka, dzię­ki cze­mu lek­tu­ra wie­lu z tych wier­szy przy­po­mi­na obser­wo­wa­nie oce­anicz­nych pły­wów, kon­tro­lo­wa­nych oczy­wi­ście przez Księ­życ-poetę, któ­ry chce koniecz­nie dostrzec, co kry­je się pod pod­szew­ką świa­ta. Zro­zu­mia­łe jest zatem, że pol­scy pisa­rze w nie­zwy­kle kre­atyw­ny spo­sób dążą do wyka­za­nia, że rze­czy­wi­stość nie jest w isto­cie tym, za co się „poda­je”, gdyż kre­acja jakie­go­kol­wiek jej warian­tu udo­wad­nia powszech­ną fik­cjo­nal­ność tego, co nas ota­cza, jak to ma miej­sce w wier­szu Roma­na Hone­ta: „zja­wiasz się tam, gdzie byłaś / w moich oczach – wszę­dzie. / odwró­co­na ode mnie wczo­raj, / dzi­siaj nic nie dal­sza ode mnie // jak­byś zasnę­ła w bie­gu mojej krwi, / by nie było nocy bez cie­bie” lub Boh­da­na Zadu­ry: „Kamie­niem nie wybi­jesz szy­by, / gdy w oknie szy­ba jest na niby”. W związ­ku z podej­rze­niem, że owa fik­cja jest wła­ści­wa tyl­ko teraź­niej­szo­ści, domi­nu­je tutaj poety­ka „powro­tu”, tęsk­no­ty za „cza­sem utra­co­nym”, dzię­ki cze­mu w wie­lu z tych utwo­rów pod­miot „wra­ca znów z dale­ka, / z tam­te­go cza­su, w inne stro­ny”, jak­by poezja była jedy­ną moż­li­wo­ścią na oswo­je­nie utra­ty. Oprócz tego jasno zary­so­wa­na jest tutaj nie­uf­ność wzglę­dem tego, co widzial­ne, a co może być jedy­nie wytwo­rem poetyc­kiej fan­ta­zji, gdyż – zda­niem naszych poetów – współ­cze­sność pozba­wia zna­czeń dotych­czas wyko­rzy­sty­wa­ne przez nich sym­bo­le, wydo­by­wa je z kon­tek­stu i wciąż wysta­wia na pró­by odno­sze­nia się do cze­goś skraj­nie inne­go, co w jesz­cze bar­dziej destruk­cyj­ny spo­sób absor­bu­je idee tkwią­ce w naj­now­szych wytwo­rach kul­tu­ry. Niniej­sza anto­lo­gia wyka­zu­je, że dla pol­skich poetów ostat­nich dekad czymś zupeł­nie obcym są sta­ny pośred­nie, gdyż o wie­le bliż­sze są im skom­pli­ko­wa­ne kon­struk­cyj­nie kla­sy­fi­ka­cje, dzię­ki któ­rym mogą oka­zy­wać swo­jej wer­sji rze­czy­wi­sto­ści nie­uf­ność i nie­słab­ną­ce prze­ko­na­nie o tym, że w każ­dym prze­ja­wie real­no­ści kry­je się jakaś tajem­ni­ca, bo świat wciąż musi kpić z czło­wie­ka i uwy­dat­niać sur­re­ali­stycz­ność jego ist­nie­nia: „Zmie­nia­ją wła­ści­cie­li sło­wa / mani­pu­la­cja i odno­wa, / auten­tyzm, spon­ta­nicz­ność, temat / (w tema­cie pew­nie sen­su nie ma”.

100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści to nie­wia­ry­god­na książ­ka, któ­ra rów­nie dobrze może posłu­żyć jako prze­gląd wszyst­kich naj­waż­niej­szych zja­wisk pol­skiej poezji ostat­nich dekad. Czy­ta­jąc ją mamy moż­li­wość zoba­czyć, że te wszyst­kie ilu­zo­rycz­nie odręb­ne od sie­bie feno­me­ny w isto­cie wciąż ze sobą kore­spon­du­ją, nawza­jem warun­ku­ją swe ist­nie­nie i dopeł­nia­ją się. Zde­cy­do­wa­nie wąt­pli­we jest, aby komu­kol­wiek uda­ło się powtó­rzyć taki suk­ces i mogła uka­zać się książ­ka rów­nie spój­na, peł­na poetyc­kich zwro­tów akcji i stwa­rza­ją­ca na swo­ich kar­tach nie­zli­czo­ną ilość oka­zji dla czy­tel­ni­ka na uświa­do­mie­nie sobie nie­moż­li­wo­ści obję­cia zmy­sła­mi pięk­na tkwią­ce­go w tym, co two­rzą nasi poeci, w niczym nie odbie­ga­ją­cy od naj­ja­śniej­szych gwiazd świa­to­wej sce­ny poezji.


Recen­zja uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka. Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Przemysław Koniuszy

Krytyk literacki. Publikuje w czasopismach i na stronie szelestkartek.pl.

Powiązania

Później, lecz nie mniej zjawiskowo

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pęd pogo­ni, pęd uciecz­ki Ryszar­da Kry­nic­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 paź­dzier­ni­ka 2016 roku.

Więcej

Czy żyjemy na Korei?

wywiady / o książce Różni autorzy

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Anną Mar­chew­ką, Prze­my­sła­wem Koniu­szym, Dawi­dem Buj­no i Grze­go­rzem Jędr­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Życie na Korei Andrze­ja Sosnow­skie­go, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Przemysław Koniuszy: Nudelman Justyny Bargielskiej

recenzje / IMPRESJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Justy­ny Bar­giel­skiej Nudel­man.

Więcej

Szyby są cienkie

recenzje / IMPRESJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z anto­lo­gii Szy­by są cien­kie.

Więcej

Zawsze Marty Podgórnik

recenzje / IMPRESJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Zawsze Mar­ty Pod­gór­nik.

Więcej

Dwupłat Szymona Słomczyńskiego

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Dwu­płat Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go.

Więcej

Kardonia i Faber Łukasza Jarosza

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Kar­do­nia i Faber Łuka­sza Jaro­sza, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Kosmonauci Grzegorza Wróblewskiego

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Grze­go­rza Wró­blew­skie­go Kosmo­nau­ci, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Intro Julii Szychowiak

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Intro Julii Szy­cho­wiak, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„ciężko jest wracać…”

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Ostat­nia wol­ność Tade­usza Róże­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Gdybym wiedział Ryszarda Krynickiego

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go ze zbio­ru roz­mów z Ryszar­dem Kry­nic­kim Gdy­bym wie­dział, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Jacek Łukasiewicz Rytmy jesienne

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Ryt­my jesien­ne Euge­niu­sza Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się 25 grud­nia 2014 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Bohdan Zadura Kropka nad i

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Krop­ka nad i Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­za­ła się 13 grud­nia 2014 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka

Więcej

Kuszące węże zła bez owoców „drzewa wiadomości”, czyli kulturalne szaleństwo.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Sza­le­niec z Pla­cu Wol­no­ści Hasa­na Bla­si­ma, któ­ra uka­za­ła się 28 maja 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Wiersz – Rzecz nie do wiary: / ale każdy dobry / sprawia, że chcemy wiedzieć”, czyli zmysł codzienności w cyklu

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki W podzię­ko­wa­niu za sie­dli­sko W. H. Aude­na w prze­kła­dzie Dariu­sza Sośnic­kie­go, któ­ra uka­za­ła się 17 grud­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Poeta – „topielec” obarczony „tajemną wiedzą kwiatów”

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Lesmia­na w wybo­rze Jac­ka Guto­ro­wa, któ­ra uka­za­ła się 12 grud­nia 2012 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Pół świata nas / nienawidzi. / Drugie pół to my”, czyli esencja i ekstaza w ogrodzie detali

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Echa Woj­cie­cha Bono­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się 20 grud­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Skromny poeta w małym kraju wielkich ambicji

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Kochan­ka Nor­wi­da Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, któ­ra uka­za­ła się 18 kwiet­nia 2014 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Ból nie jest eksperymentem, czyli awangardowa gra w przypadkowe skojarzenia.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Kola­że Her­ty Mül­ler, któ­ra uka­za­ła się 12 czerw­ca 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Rytm, rym, kobieta jako „ja”, czyli piętnowanie patologii i magia

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Nad­jeż­dża Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra uka­za­ła się 8 grud­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Ja nie wiem nic i muszę czekać, aż będę mógł się dowiedzieć”, czyli amnezja i anamneza na poetyckiej wyspie.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Zapo­mi­na­nie Ele­ny Edmun­da Whi­te­’a, któ­ra uka­za­ła się 8 wrze­śnia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

„Był dzień do opisania i nie było pointy”, czyli poeta zrozumiały w świecie tonów dekadenckich.

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Języ­ki obce Jac­ka Deh­ne­la.

Więcej

Kogucia mantra, świetna migawka i niesprawiedliwość

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Świet­ne sowy Fili­pa Zawa­dy, któ­ra uka­za­ła się 29 kwiet­nia 2013 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Wesoły pielgrzym, czyli jak walczyć ze współczesną idyllą

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Wysze­dłem szu­kać Leopol­da Staf­fa w wybo­rze Justy­ny Bar­giel­skiej.

Więcej

Każde zwierzę chce mieć swój pomnik

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Wiel­kie, pobru­dzo­ne, zachwy­co­ne zwie­rzę Jaro­sła­wa Iwasz­kie­wi­cza w wybo­rze Jac­ka Deh­ne­la.

Więcej

danc

dzwieki / RECYTACJE Anna Podczaszy

Wiersz z tomu „100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści”, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2015.

Więcej

Daj mi

dzwieki / RECYTACJE Lech Janerka

Wiersz Lecha Janer­ki z anto­lo­gii Sto wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści w wybo­rze Artu­ra Bursz­ty.

Więcej

Setka albo The Best Of Biuro Literackie

recenzje / ESEJE Kamil Nolbert

Recen­zja Kami­la Nol­ber­ta z anto­lo­gii 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści, któ­ra uka­za­ła się w cza­so­pi­śmie „Topos”.

Więcej

Poetów album szkolny

recenzje / ESEJE Sylwia Sekret

Recen­zja Syl­wii Sekret z anto­lo­gii 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści w wybo­rze Artu­ra Bursz­ty, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Lubimyczytać.pl.

Więcej

Setka z okazji dwudziestki w dwudziestu czterech mgnieniach

recenzje / ESEJE Rafał Gawin

Recen­zja Rafa­ła Gawi­na z książ­ki 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści w wybo­rze Artu­ra Bursz­ty.

Więcej

100 WIERSZY POLSKICH STOSOWNEJ DŁUGOŚCI. POCZĄTKI (mashup)

recenzje / KOMENTARZE Maciej Robert

Autor­ski komen­tarz do wier­sza Macie­ja Rober­ta będą­ce­go poetyc­ką waria­cją na temat anto­lo­gii 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści w wybo­rze Artu­ra Bursz­ty, któ­ra uka­za­ła się 23 mar­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Artur Burszta biegnie na setkę, czyli 100 wierszy polskich stosownej długości

recenzje / IMPRESJE Marcin Jurzysta

Esej Mar­ci­na Jurzy­sty towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści w wybo­rze Artu­ra Bursz­ty, któ­ra uka­za­ła się 23 mar­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Ile odpowiedzi, tyle trafień

recenzje / ESEJE Marta Podgórnik

Szkic Mar­ty Pod­gór­nik towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści w wybo­rze Artu­ra Bursz­ty, któ­ra uka­za­ła się 23 mar­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Mały literacki projekt

wywiady / o książce Artur Burszta Przemysław Rojek

Roz­mo­wa Prze­my­sła­wa Roj­ka z Artu­rem Bursz­tą, auto­rem wybo­ru wier­szy w anto­lo­gii 100 wier­szy pol­skich sto­sow­nej dłu­go­ści, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 23 mar­ca 2015 roku.

Więcej