recenzje / ESEJE

Świat w kawałkach

Marcin Orliński

Recenzja Marcina Orlińskiego, towarzyszące premierze książki Naraz Julii Szychowiak, wydanej w Biurze Literackim 4 kwietnia 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wybór wier­szy stwa­rza zawsze nową sytu­ację lek­tu­ro­wą. Utwo­ry, któ­re wcze­śniej były poroz­rzu­ca­ne po róż­nych książ­kach, oto zosta­ją uło­żo­ne obok sie­bie. Czy­tel­nik może spoj­rzeć na nie w inny spo­sób niż pod­czas pierw­szej lek­tu­ry, a może nawet ina­czej je zin­ter­pre­to­wać. Wybór mówi też wie­le o tek­stach pomi­nię­tych. Pro­wo­ku­je do pyta­nia, dla­cze­go ten czy inny tekst został odrzu­co­ny. Bo prze­cież gdy­by redak­tor poku­sił się o inne utwo­ry, powsta­ła­by zupeł­nie inna książ­ka.

Naraz to zbiór, któ­ry uka­zał się w nowej serii Biu­ra Lite­rac­kie­go, 22. Wier­sze podróż­ne. Seria o tyle wyjąt­ko­wa, że w rolę redak­to­ra wcie­la się autor, a tek­sty nie są uło­żo­ne chro­no­lo­gicz­nie. Do wybo­ru weszło dwa­na­ście tek­stów z tomu Po sobie (2007) i tyl­ko po pięć ze zbio­rów Wspól­ny język (2009) i Intro (2014). Tak roz­ło­żo­ne akcen­ty spra­wia­ją, że w książ­ce domi­nu­je poety­ka, od któ­rej Julia Szy­cho­wiak zaczę­ła ostat­nio odcho­dzić. Wśród tema­tów, któ­re powra­ca­ją w tych wier­szach, na plan pierw­szy wysu­wa się toż­sa­mość. Przede wszyst­kim toż­sa­mość cie­le­sna, ale w dru­giej kolej­no­ści – rów­nież sek­su­al­na. Szy­cho­wiak pro­ble­ma­ty­zu­je insty­tu­cję pod­mio­tu, bie­rze ją w nawias, a nawet pod­wa­ża. W pierw­szym wier­szu, Ślad, któ­ry pocho­dzi z tomu Po sobie, wyzna­je: „Jestem widocz­na, póki sen mną kaszle,/ dopó­ki cień wspar­ty jest cia­łem”. Z kolei w ostat­nim utwo­rze, [Łóż­ko, w któ­rym leżę, puste] (z tego same­go tomu), dopy­tu­je: „Nie pamię­tam tej kobie­ty, w któ­rej chodzę/ i z któ­rą sypiam. Cudzym oddy­cham, w cudze/ wło­sy wpi­nam dło­nie. Kim piszę?/ Kim będę to czy­tać?”.

W tomie Po sobie, a co za tym idzie rów­nież w opu­bli­ko­wa­nym wła­śnie wybo­rze, domi­nu­je opty­ka snu. Świat, któ­ry wyła­nia się z tych wier­szy, jest poka­wał­ko­wa­ny. Żad­nej cało­ści, tyl­ko frag­ment. W wier­szu [Widzia­łam jak leży­my ogrom­ni nad dacha­mi] z tomu Wspól­ny język, poet­ka pisze: „Widzia­łam jak leży­my ogrom­ni nad dachami,/ i pamię­tam mgłę domu, kie­dy znikał/ powo­li, tuż po mnie”. Nie­re­al­ne, fan­ta­stycz­ne obra­zy budzą sko­ja­rze­nia z nur­tem ośmie­lo­nej wyobraź­ni, a zwłasz­cza poezją Roma­na Hone­ta. Do tego docho­dzi roze­dr­ga­na onto­lo­gia i wyso­ki poziom meta­fo­ry­za­cji języ­ka. War­to jed­nak dodać, że w prze­ci­wień­stwie do auto­ra Ser­ca poet­ka nie się­ga po język baśni czy przy­po­wie­ści i raczej pozo­sta­je w pobli­żu języ­ka potocz­ne­go. Wię­cej tu bowiem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, z któ­rej Szy­cho­wiak zaczerp­nę­ła zresz­tą mot­to do swo­jej debiu­tanc­kiej książ­ki. Jeśli szu­kać bar­dziej odle­głych sko­ja­rzeń, moż­na by przy­wo­łać Sta­ni­sła­wa Gro­cho­wia­ka, zwłasz­cza wte­dy, gdy cie­le­sność zosta­je skon­fron­to­wa­na z mate­rią nie­oży­wio­ną, np. szkłem czy drew­nem. Gdy­by akcen­ty w książ­ce były ina­czej roz­ło­żo­ne, opo­wieść – rów­nież pod wzglę­dem języ­ko­wym – poto­czy­ła­by się ina­czej. Bo prze­cież w tomie Intro Szy­cho­wiak upro­ści­ła lirycz­ny warsz­tat i zre­zy­gno­wa­ła z pię­trzą­cych się meta­for.

Waż­ne miej­sce w książ­ce Naraz zaj­mu­je życie ero­tycz­ne boha­ter­ki lirycz­nej. Kie­dy kła­dzie się nago i przy­po­mi­na sobie cia­ła męż­czyzn, kon­sta­tu­je: „to nie dotyk, a pamięć po dotyku/ zja­da mi skó­rę i skam­le” ([Ile­kroć kła­dę się nago, przy­po­mi­nam sobie] z tomu Wspól­ny język). Z kolei w utwo­rze Mniej z tomu Po sobie boha­ter­ka pyta: „Gdy­bym mogła cię jeszcze/ raz zacząć, gdzie mam zaczy­nać?”. Szy­cho­wiak nie­rzad­ko kon­stru­uje toż­sa­mość swo­jej boha­ter­ki za pośred­nic­twem rela­cji ero­tycz­nej z męż­czy­zną lub kobie­tą – chwi­lo­wej, trud­nej do nazwa­nia, wymy­ka­ją­cej się wzor­com lirycz­nym, a cza­sem rów­nież tra­dy­cyj­nym war­to­ściom i nor­mom spo­łecz­nym. W wier­szu z tomu Intro boha­ter­ka wyzna­je, że „noc z kobie­tą to jed­nak kosmos”.

Wier­sze z tomu Naraz uzu­peł­nia­ją się, wytrą­ca­ją z całe­go sys­te­mu ocze­ki­wań, z któ­rym pod­cho­dzi się do lek­tu­ry, otwie­ra­ją oczy na nowe tro­py inter­pre­ta­cyj­ne. I choć zabra­kło mi może kil­ku tek­stów z tomów Wspól­ny język czy Intro, wybór autor­ki sza­nu­ję, a opo­wie­dzia­na histo­ria wyda­je mi się inte­re­su­ją­ca. Dobrych histo­rii na pod­sta­wie ksią­żek Szy­cho­wiak moż­na by zresz­tą zro­bić wię­cej – z innych kawał­ków i prze­ciw innym cało­ściom.

O autorze

Marcin Orliński

Urodzony w 1980 roku. Poeta, krytyk literacki, publicysta. Absolwent filozofii na Uniwersytecie Warszawskim i studiów doktoranckich w Instytucie Badań Literackich PAN. Redagował rubrykę „Wiersz Przekroju” w tygodniku „Przekrój” i serię wydawniczą „Biblioteka Debiutów” przy „Zeszytach Poetyckich”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania