Najlepszy debiut poetycki ostatniego ćwierćwiecza?
recenzje / ESEJE Marcin SierszyńskiRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Antypody Sławomira Elsnera.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Hotel de Dream Edmunda White'a.
Śmierć pisarza to łakomy kąsek dla wydawców. Śmierć sławnego pisarza – to już żyła złota. Wówczas to cały świat przypomina sobie o istnieniu licznych książek, jakie powstały za życia autora, a szaleństwo zakupów rozpoczynające się już w dniu zgonu ogarnia wszystkich weekendowych czytelników (sięgających po książki od święta do święta, którym to „świętem” staje się śmierć pisarza). Oto, Szanowni Państwo, XXI wiek z jego masową histerią „świątecznych” zakupów.
Wiek XIX zaś rządził się troszkę innymi prawami. Kapitalizm co prawda dojrzał oraz zaczął płodzić swe niewdzięczne dzieci, lecz dziadek Niewidzialna Ręka Rynku wciąż rzucał cień na potomstwo. Akumulacja kapitału szczęśliwie omijała, do pewnego czasu, literaturę i wydawnictwa. Ta pierwsza wciąż stała na piedestale, pielęgnując przekazywanie wartości, bądź tych wartości szarganie. Dziś możemy już śmiało stwierdzić, że nie o zniesienie autorytetów chodziło, a o stworzenie narzędzi pomagających nam podchodzić do świętości z pewną dozą krytycyzmu. Poszerzanie granic tego, co dozwolone, gładko wprowadziło nas w wiek XX, okres wielkiej prosperity literatury i jej możliwości opisywania oraz zrozumienia świata, a nie tylko konstruowania historii czy reagowania na aktualne wydarzenia.
Jednym z takich pisarzy, chcących jak najdokładniej opisać rzeczywistość, był Stephen Crane, amerykański prekursor naturalizmu i bohater książki Hotel de Dream. Jego krótkie, bo zaledwie dwudziestoośmioletnie życie, obfitowało zarówno w podróże, jak i przykrości. Crane bowiem był suchotnikiem. Gruźlicy nabawił się zaraz po pobycie na Kubie, gdzie zaraził się malarią. Zdążył jednak napisać kilka dzieł, które zaczęły zmieniać oblicze literatury amerykańskiej, zaś najbardziej tajemniczą i na wpół legendarną jego książką był The Painted Boy, opowieść „z niższych warstw” społeczeństwa, gdzie chłopak imieniem Elliott uprawia prostytucję na ulicach Nowego Jorku.
Stan zdrowia Crane’a był tematem godnym mediów. „W gazetach ciągle pojawiały się, gdzieś na dole strony, maleńkie notki zatytułowane: ‘Amerykański pisarz Stephen Crane ciężko chory’. Następnego dnia ogłaszały, że amerykański pisarz ma się już lepiej” – opisywał White. Aczkolwiek trudno było wówczas ludziom popadać z tego powodu w histerię i wykupywać cały nakład The Open Boat w jeden dzień. Sto lat później świat stanąłby na głowie i wpadł w wir sensacji.
Wspomniałem, że Malowany chłopiec (pierwotnie: Kwiaty asfaltu, jak twierdził James Huneker) ma charakter legendarny. Otóż nigdy nie został wydany, a wszelkie szkice zostały najprawdopodobniej spalone za dobrą radą Hamlina Garlanda, przyjaciela Crane’a. Istnieje apokryficzna historia, zawarta również w książce White’a, mówiąca o spotkaniu Garlanda i autora Maggie, w czasie którego ten pierwszy polecił nie wychylać się z tak dobrym kawałkiem prozy (?!). Oczywiście dla dobra pisarza.
Napisałem czterdzieści stron mojej powieści o chłopcu-kurwie, Garland je przeczytał i z całą swoją wisconsińską powagą powiedział głosem, którym mógłby ciąć stal:
- To najlepsze, co kiedykolwiek napisałeś, i jeśli tego nie podrzesz, co do słowa, to nigdy nie zrobisz kariery – oddał mi kartki i spytał – Nie ma kopii? To jest jeden jedyny egzemplarz?
- Jeden jedyny – potwierdziłem.
- Zatem musisz go wrzucić do ognia, o tutaj – powiedział, gdyż siedzieliśmy w holu luksusowego hotelu przy Mercer Street, czekając, aż zejdzie nasz przyjaciel, a metr od naszych butów paliło się w kominku.
Jak widać pojęcie „dobra” ma tyle odcieni, co szarość.
Apokryficzne historie od zawsze budziły szczere zainteresowanie zarówno egzegetów, jak i zwykłych czytelników. A te powstawały od kiedy tylko człowiek nauczył się produkować teksty przekazujące sobą różne wartości. W przypadku Biblii emocje są zrozumiałe. Nie tak dawno temu rewelacją było opublikowanie tak zwanej Ewangelii Judasza, opowiadającej o ostatnich dniach życia Chrystusa. Można stwierdzić, że nieznany autor tego manuskryptu zrehabilitował postać Judasza Iskarioty, sugerując jego świadomy, mający pomóc Jezusowi, udział w boskim planie. Namiętne dyskusje dotyczące prawdziwości zawartych w nim tez szalały po prasie brukowej i cywilizowanej, szalały też w innych mediach.
Trochę mniej uwagi poświęca się „apokryfom”, czy może raczej zagubionym utworom pisarzy. W historii literatury mamy kilka sławnych przypadków, gdy gotowe lub będące na ukończeniu, a nierzadko także będące dopiero w zarodku dzieła nagle znikały z powierzchni ziemi. Wojenna zawierucha, nieuwaga artysty, testamenty tychże, mistyfikacje – różne, naprawdę różne były powody zniszczenia, uszkodzenia, bądź też „poprawiania” dorobku pisarzy. Co jednak, gdy ktoś świadomie rozkręca atmosferę wokół nieznanych utworów? Motywów nie brak: możliwość zarobku, chęć promocji autora, a także osoby będącej w posiadaniu „cudem znalezionego” rękopisu…
Najsławniejszym przypadkiem mistyfikacji były bez wątpienia Pieśni Osjana z 1760 roku, autorstwa Jamesa Macphersona, podającego się jedynie za tłumacza z języka gaelickiego dzieł legendarnego Osjana. Jak bardzo udaną były podróbką, niech udowodni fakt, że nawet raport Highland Society z roku 1805, udowadniający nieautentyczność Pieśni… oraz przypisujący je Macphersonowi, nie urągał wierze w historyczność utworów. A autor przecież tak bardzo się starał, by podważyć swoją wiarygodność – nie udostępniał gaelickiego oryginału, gubił się w chronologii, przekręcał starożytne słowa… Snadź umysł ludzki karmi się wszystkimi możliwymi nieprawdopodobieństwami, byle dodać sobie smaku przy lekturze, a niezbite dowody są li tylko czczą paplaniną złych języków.
W kontekście Hotelu de Dream White’a, a raczej Malowanego chłopca Crane’a, a może raczej Kwiatu asfaltu tegoż, bliżej nam do znanej z Polski historii Brunona Schulza, jako że nie ma ona nic wspólnego z czarnym charakterem oszustwa. „Wiesz – powiedziała mi rano matka. – Przyszedł Mesjasz. Podobno jest już w Samborze”. Słowa te zna na pamięć każdy miłośnik autora Sklepów cynamonowych. Od nich miała się zacząć powieść Mesjasz, o której do dziś nie wiadomo zbyt wiele, a z fragmentów nie da się ulepić całości. Czy była gotowa? Czy przetrwała wojnę? Co rusz ożywają nadzieje na odzyskanie rękopisów. Podobno Schulz przekazał w 1941 roku ukraińskiemu znajomemu spoza getta Mesjasza, jednak papiery zapewne przechwyciło Gestapo, a następnie KGB. Do 1987 roku nic nie było wiadomo o losach rękopisów; wtedy to z dalekim kuzynem Schulza, Alexem Schulzem, zaczął kontaktować się nieznajomy, twierdzący że jest w stanie przekazać Alexowi dwukilogramową paczkę z rysunkami autora Sanatorium pod Klepsydrą oraz Mesjasza właśnie. Niestety, Alex zmarł przed dokonaniem transakcji. W 1990 roku nadarzyła się następna okazja na odzyskanie powieści: oto do szwedzkiego ambasadora Jeana Christophe Öberga zgłosił się człowiek gwarantujący, że Mesjasz znajduje się w archiwach KGB. Dyplomata nie otrzymał wizy, przez co po raz kolejny nie doszło do kupna dzieła. Dwa lata później Öberg zmarł w Sztokholmie w podobny sposób, co Alex. Niewątpliwie te historie to dodatkowa przyprawa do dań głównych Schulza.
Jaki to ma związek z książką White’a? Podstawowy, średnio zaawansowany i zaawansowany. Podstawowy, gdyż mówimy o książkach, o których się mówiło, że mogły powstać; ich autentyczność może być kwestionowana, ale w każdym kłamstwie jest ziarno prawdy, jakie dopiero z czasem może wykiełkować. Średnio zaawansowany, ponieważ literackie wykorzystywanie tajemnic twórczości znanych artystów przyniosło już kilka świetnych, a także popularnych pozycji, zaś połączeniem świetności i popularności jest właśnie Hotel de Dream. Zaawansowany, bowiem literatura ma dwa źródła – życie oraz inną literaturę. Przenikanie się opowieści, opowiadań, historii, gawęd, plotek etc. może być dla nas niedostrzegalne, splątane bardzo cienkimi nićmi, albo wręcz ukrywane przez tworzących mitologie pisarskie osoby zaangażowane w mit, w tym przez samych autorów.
O podstawowym związku nie ma potrzeby rozpisywać się, ta konstatacja jest banalna i przyswajalna. Z kolei zaawansowany związek to temat na oddzielny esej. Nawiążę więc do związku średnio zaawansowanego, a delikatnie zahaczającego o zaawansowany i wspomnę tylko Saturnie Jacka Dehnela, notabene jednego z dwóch tłumaczy Hotelu de Dream (drugim jest Piotr Tarczyński). Podobnie do idei White’a, autor Lali wziął na warsztat tajemnicę powstawania dzieł, które w tym przypadku przypisywane były Franciscowi Goi. Obydwaj pisarze skorzystali z fragmentów historii swoich bohaterów, by wokół nich zbudować fascynującą fabułę, urzekającą także dlatego, iż opowiada o sekretach intrygujących osób.
Nieroztropnością byłaby sugestia, że White stara się coś wmówić swoim czytelnikom. Przywoływane przeze mnie przykłady z minionych dekad i stuleci miały jedynie zasygnalizować istnienie pewnego zjawiska, do którego omawiana tu książka nawiązuje. „Powieść ta jest moją fantazją na tematy wzięte z historii” – pisze autor w posłowiu. Malowany chłopiec, opowiadanie w powieści, to czysta zabawa literacka, mająca na celu zrekonstruowanie możliwego scenariusza powstania takiego dzieła przez heteroseksualistę, „który miał w sobie dużo ludzkiej empatii, serdeczność dla prostytutek, szczerą, pełną współczucia uwagę dla biednych, pogardzanych, śmiertelnie chorych – w jaki sposób taki człowiek zareagowałby, gdyby się z nim zetknął, na homoseksualizm? Co by o tym myślał w czasach, kiedy sami homoseksualiści szukali po omacku wyjaśnienia dla swoich inklinacji?”. Wiadomo że tuż przed śmiercią Crane pracował nad O’Ruddym, a nie nad Malowanym chłopcem vel Kwiatami asfaltu. W związku z tym Hotel de Dream stanowi finezyjną grę z alternatywnymi rozwiązaniami, czynami, decyzjami. Gdy w tę grę wchodzi chociaż cień prawdopodobieństwa, staje się ona pociągającą rozgrywką pomiędzy rzeczywistymi zdarzeniami, a domysłami zgoła legendarnymi; to na podstawie zaskakujących doniesień powstają dzieła przykuwające uwagę w magiczny niemal sposób.
Śmierć pisarza to „święto”. Może być cicha, daleka od estetyki telewizyjnego show przedstawiającego sylwetkę autora z muzyką Michała Lorenca w tle; może być głośna i wprawić w „świąteczną” histerię masy, które szybko oswajają się ze śmiercią (i, zapewne, własnym wstydem wobec niedocenienia twórcy za życia), wpadając w szaleństwo zakupów; wreszcie śmierć pisarza może być kanwą nowych mitologii i niezliczonych apokryficznych świadectw. Sztuką jest poskładać je w całość, dodać coś od siebie i powołać do życia powieść wciągającą bez wytchnienia. Taka sztuka udała się bez wątpienia w Hotelu de Dream. Crane w końcu napisał Malowanego chłopca. Napisał go, wysługując się ciałem White’a. Ta śmierć nie poszła na marne. Świętujmy.
Urodzony w 1990 roku w Legnicy. Poeta, recenzent literacki. Redaktor prowadzący Wywrota.pl, aktywista wrocławskiego Klubu Krytyki Politycznej. Mieszka we Wrocławiu.
Recenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Antypody Sławomira Elsnera.
WięcejEsej Marcina Sierszyńskiego towarzyszący premierze książki Spalanie Gzegorza Kwiatkowskiego, która ukazała się 10 sierpnia 2015 roku nakładem Biura Literackiego.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Ten cały Brecht Bertolta Brechta.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2011.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Imię i znamię Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki piąte królestwo Romana Honeta, która ukazała się na portalu wywrota.pl.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Radości Grzegorza Kwiatkowskiego, która ukazała się w miesięczniku „Inter-”.
WięcejRozmowa Marcina Sierszyńskiego z Grzegorzem Kwiatkowskim o jego nowej książce Radości, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 17 stycznia 2014 roku.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Połów. Poetyckie debiuty 2011.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Seans na dnie morza Maria Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej w wyborze Marty Podgórnik.
WięcejGłos Marcina Sierszyńskiego w debacie „Biurowe książki 2011 roku”.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Wbrew sobie Tadeusza Różewicza.
WięcejGłos Marcina Sierszyńskiego w debacie „Po co nam Dzieła zebrane Karpowicza”.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego towarzysząca premierze książki Rubryki strat i zysków Jacka Dehnela, wydanej w Biurze Literackim 13 października 2011 roku.
WięcejGłos Marcina Sierszyńskiego w debacie „Poezja na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego towarzysząca premierze książki Ekran kontrolny Jacka Dehnela, wydanej w Biurze Literackim 19 października 2009 roku.
WięcejGłos Marcina Sierszyńskiego w debacie „Poeci na nowy wiek”.
WięcejRecenzja Marcina Sierszyńskiego z książki Radiowidmo Agnieszki Mirahiny.
WięcejGłosy Julii Fiedorczuk, Grzegorza Jankowicza, Pawła Kaczmarskiego, Mateusza Kotwicy, Marty Kucharskiej i Marcina Sierszyńskiego w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejFragment książki Hotel de dream, zarejestrowany podczas spotkania „Edmund White” na festiwalu Port Wrocław 2012.
WięcejRecenzja z książki Hotel de Dream Edmunda White’a, która ukazała się w sierpniu 2013 roku na blogu Czytanki Anki.
WięcejRecenzja Pawła Klimczaka z książki Hotel de Dream Edmunda White’a, która ukazała się 07 listopada 2012 roku w Akademickim Radiu LUZ.
WięcejRecenzja Aleksandry Krogulskiej z książki Hotel de Dream Edmunda White’a, która ukazała się 12 września 2102 roku w portalu historycznym Histmag.org.
WięcejRecenzja Alicji Piechuckiej z książki Hotel de Dream Edmunda White’a, która ukazała się w sierpniu 2012 roku na łamach Nowych Książek.
WięcejRecenzja Juliusza Kurkiewicza z książki Hotel de Dream Edmunda White’a.
WięcejRozmowa Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego z Edmundem White’em o książce Hotel de Dream, wydanej nakładem Biura Literackiego.
Więcej