recenzje / ESEJE

Sytuacje paradoksalne

Anna Kałuża

Recenzja Anny Kałuży z książki Skądinąd (1977-2007) Jerzego Jarniewicza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wybór wier­szy Skąd­inąd 1977 – 2007 pod­su­mo­wu­je trzy­dzie­ści lat dorob­ku poetyc­kie­go Jerze­go Jar­nie­wi­cza, zna­ne­go tłu­ma­cza z języ­ka angiel­skie­go, kry­ty­ka, ese­isty, auto­ra – wśród wie­lu innych prac – tak­że mono­gra­fii twór­czo­ści Phi­li­pa Lar­ki­na. Uro­dzo­ny w 1958 roku Jar­nie­wicz wydał wpraw­dzie Kory­ta­rze, swo­ją pierw­szą książ­kę poetyc­ką, w 1984 roku, ale w kon­stru­owa­niu wybo­ru wzię­to pod uwa­gę datę debiu­tu pra­so­we­go, któ­ry miał miej­sce w roku 1977. Wyda­na trzy­dzie­ści lat póź­niej przez Biu­ro Lite­rac­kie książ­ka zawie­ra wybór z czte­rech tomów wier­szy auto­ra, czte­ry kolej­ne tomy zaś prze­dru­ko­wa­ne zosta­ły w cało­ści.

Choć trud­no było­by okre­ślić Jar­nie­wi­cza poetą obse­syj­nym, to jed­nak moż­na odna­leźć temat wspól­ny dla wszyst­kich jego ksią­żek, pisa­nych na prze­strze­ni tak wie­lu lat. Spo­śród róż­nych wąt­ków, roz­ma­itych tema­tów, zmie­nia­ją­cych się sty­lów pisa­nia o Bogu, histo­rii, miło­ści, dzie­ciń­stwie, toż­sa­mo­ści, nie­obec­no­ści, bły­sko­tli­wych sza­leń­stwach i przy­ziem­nej sza­ro­ści ludz­kie­go świa­ta, pro­blem komu­ni­ka­cji języ­ko­wej zda­je się powra­cać naj­czę­ściej. I wywo­łu­je sze­reg innych kło­po­tli­wych, a przez to arcy­cie­ka­wych kwe­stii. Jar­nie­wicz, zasta­na­wia­jąc się nad rolą poety jako tłu­ma­cza obcych świa­tów, sta­wia pod zna­kiem zapy­ta­nia moż­li­wo­ści nasze­go zro­zu­mie­nia sie­bie nawza­jem. Zwłasz­cza gdy oka­zu­je się, że – jak sam suge­ru­je – każ­dy język może być języ­kiem obcym i żaden nie jest wła­snym. Jeden z jego zbior­ków został dość symp­to­ma­tycz­nie zaty­tu­ło­wa­ny: Roz­mo­wa będzie moż­li­wa, pod koniec jego lek­tu­ry orien­tu­je­my się jed­nak, że ta roz­mo­wa odbę­dzie się bez słów, omi­nie więc każ­dy język

Róż­no­ję­zycz­ność, obce i zagu­bio­ne sło­wa, tajem­ni­cza zasob­ność słow­ni­ków są wiel­ki­mi tema­ta­mi poezji Jar­nie­wi­cza. W wier­szu „Rewo­lu­cja irań­ska 1978 (I‑X)” zanim ktoś usły­szał sło­wo inter­na­cjo­na­lizm, zanim nauczył się pierw­sze­go języ­ka obce­go i zanim prze­czy­tał o Rezie sza­chin­sza­chu, już potra­fił puścić per­skie oko. Opis lotu do Bel­fa­stu koń­czy Jar­nie­wicz wizją świa­ta jako wie­ży Babel – ludzie plą­czą się w jego „wie­lo­ję­zycz­nych sen­sach”. Na doda­tek, jeśli wie­rzyć wier­szo­wi „Kozi róg”, „co roku przy­by­wa dwie­ście słów”. Fia­sko poro­zu­mie­nia wyostrza z kolei finał wier­sza „W kół­ko”. Roz­mo­wa grzęź­nie i uty­ka w dziw­nej prze­strze­ni, jaką zakre­śli­ły sło­wa, któ­rych nikt nie wypo­wie­dział, a któ­re „na okrą­gło” były powta­rza­ne.

Jar­nie­wicz dosko­na­le posiadł umie­jęt­ność suge­styw­ne­go opi­su para­dok­sal­nych sytu­acji, jakie sta­ją się naszym udzia­łem. Posłu­gu­je się cały czas oszczęd­ną, potocz­ną, „mówio­ną” fra­zą. Pod­po­wia­da nam, że im wię­cej słow­ni­ków, tym wię­cej świa­ta, ale – jed­no­cze­śnie – to, co wyzna­cza bli­skość i miło­sny kon­takt z dru­gim czło­wie­kiem dzie­je się naj­czę­ściej według poety w mil­cze­niu, seple­nie­niu, beł­ko­ta­niu, pomył­kach, a w tłu­ma­cze­niu jest tra­co­ne. Ta poezja roz­wi­ja się mię­dzy wia­rą w moż­li­wość komu­ni­ka­cji poza­słow­nej a doświad­cze­niem, że świa­ty i słow­ni­ki wza­jem­nie się uzu­peł­nia­ją.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Poli­ty­ki”. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Anna Kałuża

Urodzona w 1977 roku. Krytyczka literacka. Pracownik Zakładu Literatury Współczesnej Uniwersytetu Śląskiego. Mieszka w Jaworznie.

Powiązania