recenzje / IMPRESJE

Szczeliny widzenia

Anna Cieplak

Impresja Anny Cieplak na temat prozy Edyty Ołdak, laureatki projektu „Połów. Prozatorskie debiuty 2023”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wyobraź­cie sobie, że żyje­cie w nie­wiel­kiej miej­sco­wo­ści pod War­sza­wą, ale tak napraw­dę na prze­cię­ciu świa­tów. Może­cie wycho­dzić na spa­cer z suką ze schro­ni­ska, iść do pra­cy, a później…odprawiać cere­mo­nie pogrze­bo­we, któ­re są jak mikro­opo­wie­ści o ludziach. Takich, któ­rych poże­gna­nie w wyjąt­ko­wym, pla­stycz­nym antu­ra­żu opo­wia­da nie tyl­ko o nich samych, ale i cyklach umie­ra­nia i odra­dza­nia się.

W taką histo­rię i rytm powie­ści wrzu­ca nas Edy­ta Ołdak w swo­jej książ­ce Cere­mo­nie na tra­pe­zie. To odważ­ny gest lite­rac­ki, bo wyma­ga zmia­ny w myśle­niu o tym, co nazy­wa­my powie­ścią fune­ral­ną. Ma ona prze­cież swo­je wyraź­ne miej­sce we współ­cze­snej pro­zie i wyda­je się, że cięż­ko stwo­rzyć coś nowe­go. Tutaj jed­nak jest ina­czej. Jest nie tyl­ko odcho­dze­nie, ale przede wszyst­kim prze­cho­dze­nie, szu­ka­nie szcze­lin mię­dzy róż­ny­mi wcie­la­nia­mi, któ­re może­my mieć za życia.

W tym przy­pad­ku życia głów­nej boha­ter­ki (Reni), któ­ra pomi­mo pew­ne­go rodza­ju osa­mot­nie­nia dba o swo­je oto­cze­nie, budu­je anga­żu­ją­ce wię­zi, nie ucie­ka przed wybo­ra­mi. Renia jest nauczy­ciel­ką w wiej­skiej szko­le dla dzie­ci ze spe­cjal­ny­mi potrze­ba­mi, a jej czu­łej uwa­dze i cię­te­mu języ­ko­wi nie umknie nic. Nie oba­wiaj­cie się jed­nak dydak­ty­zmu, Ołdak pro­po­nu­je zupeł­nie inną per­spek­ty­wę. Nie ma tutaj pro­stej kry­ty­ki, porad­nic­twa czy powta­rzal­nych dia­gnoz rze­czy­wi­sto­ści szkol­nej. W tej książ­ce może­my poczuć zapach pra­cow­ni pla­stycz­nej, poznać nauczy­cie­la zako­cha­ne­go w pla­ne­tach, poroz­ma­wiać z panią z Ukra­iny, któ­ra pra­cu­je w pla­ców­ce, czy zasta­no­wić się, dla­cze­go uczeń może być smut­ny, agre­syw­ny czy zagu­bio­ny. Nad obser­wa­cja­mi, intro­spek­cja­mi i dzia­ła­nia­mi głów­nej boha­ter­ki krą­ży duch Marii Grze­go­rzew­skiej (peda­goż­ki, psy­cho­loż­ki, twór­czy­ni peda­go­gi­ki spe­cjal­nej w Pol­sce). Te wąt­ki pod­kre­śla­ją jed­nak nie tyl­ko jej podej­ście do pra­cy, ale i rzu­ca­ją inną per­spek­ty­wę na to jak rozu­mie­my „widze­nie”.

Renia pre­zen­tu­je bowiem pewien szcze­gól­ny rodzaj widze­nia. I  to wła­śnie „widze­nie” sta­je się klu­czo­wą kate­go­rią w pro­zie Ołdak. Sama autor­ka jest artyst­ką sztuk wizu­al­nych i gra­ficz­ką, co prze­kła­da się na jej język. Jest w nim pla­stycz­ność, któ­ra prze­ni­ka do jej pro­zy, two­rząc przez to for­mę lite­rac­ką czer­pią­cą z wizu­al­no­ści, two­rząc meta­fo­ry na pogra­ni­czu obra­zu i sło­wa. To stwa­rza wie­le szans inter­pre­ta­cji i dostar­cza reflek­sji nad tym, co może wyło­nić się z poszu­ki­wa­nia nowej for­my widze­nia. Boha­ter­ka two­rzy zbli­że­nia i odda­le­nia nie tyl­ko na ludzi, ale i obiek­ty. Tutaj przed­mio­ty życia codzien­ne­go, domy, a nawet narzę­dzia pra­cy (jak np. prze­za­baw­na, ale i praw­dzi­wa sce­na z odsło­nię­cia pomni­ka Grze­go­rzew­skiej) odgry­wa­ją istot­ną rolę. Skła­da­ją się na całość doświad­cze­nia egzy­sten­cjal­ne­go, wpi­su­ją się w cykl odra­dza­nia się i umie­ra­nia.

Widać to rów­nież w dra­ma­tur­gii powie­ści, któ­ra przy­wo­dzi na myśl zało­że­nia opi­sa­ne w Szcze­li­nach ist­nie­nia Jolan­ty Brach-Cza­iny. Wpi­su­je się w idee krzą­tac­twa i widze­nia świa­ta w jego umy­ka­ją­cej codzien­no­ści. Dzię­ki uważ­ne­mu pochy­la­niu się nar­ra­tor­ki nad każ­dym szcze­gó­łem może­my poczuć rów­nież, jak wyglą­da sam pro­ces budo­wa­nia opo­wie­ści. Snu­cie histo­rii o nie­zna­jo­mych ludziach, wymy­śla­nie opraw pogrze­bów na bazie pamię­ci i wyobraź­ni spra­wia­ją, że Cere­mo­nie na tra­pe­zie wrzu­ca­ją nas w róż­ne emo­cje i nastro­je, czę­sto pre­cy­zyj­nie ury­wa­jąc wątek wła­śnie tam, gdzie chcie­li­by­śmy widzieć i wie­dzieć jesz­cze wię­cej. Jed­nak w śmier­ci i odro­dze­niu trze­ba zosta­wić miej­sce na tajem­ni­ce, nie­ja­sność. Nar­ra­cja Ołdak przez to zarów­no two­rzy nowe prze­strze­nie lite­rac­kie, jak i zosta­wia miej­sce dla wyobraź­ni czy­tel­ni­czej.

Z jed­nej stro­ny znaj­dzie­my w powie­ści bar­dzo praw­dzi­we i współ­cze­sne dyle­ma­ty oraz pre­cy­zyj­ne dia­lo­gi roz­gry­wa­ją­ce się na pozio­mie reali­stycz­nym (pra­ca peda­go­gicz­na, przy­jaźń mię­dzy boha­te­ra­mi, rela­cje rodzin­ne), z dru­giej – pew­ne wyda­rze­nia wrzu­ca­ją­ce nas w inną poety­kę i rejestr codzien­no­ści. Tak dzie­je się przy opo­wie­ściach o zmar­łych, któ­re pły­ną innym tem­pem, posłu­gu­ją się odmien­ną meta­fo­ry­ką na pogra­ni­czu oni­ry­zmu. Meta­fo­ra nie omi­ja jed­nak też i codzien­ne­go życia Reni, któ­ra potra­fi skon­stru­ować zaska­ku­ją­ce porów­na­nia i figu­ry w momen­tach, któ­re mogą przy­tła­czać swo­im reali­zmem (np. jej doświad­cze­nia zwią­za­ne z pra­cą w szko­le). Ma się wra­że­nie, że przez to język powie­ści jest płyn­ny i żywy, podą­ża za tre­ścią, a nie pod­po­rząd­ko­wu­je się kon­cep­cji. Z kolei rama opi­sa­ne­go wcze­śniej „widze­nia” spra­wia, że razem z nar­ra­tor­ką dostrze­ga­my spój­ność pomię­dzy: życiem, śmier­cią, odro­dze­niem, prze­mi­ja­niem.

Jest w tej książ­ce nerw, radość i zachłan­ność w pisa­niu. Wie­lo­war­stwo­wa fabu­ła pozwa­la na oso­bi­ste odna­le­zie­nie się w róż­nych tema­tach, ale autor­ka nie przy­mi­la się do odbior­cy, tyl­ko idzie swo­ją dro­gą. I bar­dzo dobrze, bo dzię­ki temu to praw­dzi­wa i odświe­ża­ją­ca pro­za.

O autorze

Anna Cieplak

Urodzona w 1988 roku w Dąbrowie Górniczej. Pisarka, koordynatorka projektów kulturalnych, animatorka kultury, aktywistka miejska. W latach 2008–2019 związana z Krytyką Polityczną. Dwukrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike. Laureatka Nagrody Conrada i Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza za powieść Ma być czysto (2016). Na motywach tej powieści powstał film Ostatni komers.

Powiązania