recenzje / IMPRESJE

Almudena Grandes

Małgorzata Kolankowska

Szkic Małgorzaty Kolankowskiej o Almudenie Grandes zapowiadający książkę Portret kobiety w opowiadaniach dziesięciu hiszpańskich autorek.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Almu­de­na Gran­des miesz­ka w Madry­cie, kocha Madryt i czu­je się z nim bar­dzo zwią­za­na emo­cjo­nal­nie. Zaczę­ła pisać już jako dziec­ko i jak wyzna­je we wstę­pie do tomu opo­wia­dań Mode­los de mujer, sta­ło się to dzię­ki pił­ce noż­nej. Mała Almu­de­na cho­dzi­ła z ojcem do domu dziad­ka i tam obaj oglą­da­li mecze. W tym cza­sie cała resz­ta musia­ła cho­dzić na palusz­kach. Dzie­ciom dawa­no kred­ki i mia­ły ryso­wać. Gru­ba czar­nul­ka, jaką była Gran­des, nie umia­ła ryso­wać, więc zaczę­ła pisać – i tak jej zosta­ło.

Począt­ko­wo chcia­ła stu­dio­wać łaci­nę, ale osta­tecz­nie wybra­ła histo­rię jako głów­ny kie­ru­nek. Fascy­na­cja prze­szło­ścią zna­la­zła prze­ło­że­nie w jej twór­czo­ści w dużej mie­rze zde­ter­mi­no­wa­nej przez sytu­ację spo­łecz­no-poli­tycz­ną w dwu­dzie­sto­wiecz­nej Hisz­pa­nii. Jak­by czu­ła się dłuż­nicz­ką Histo­rii i musia­ła opi­sać to, co trud­ne, bole­sne i nie­zro­zu­mia­łe – spor­tre­to­wać spo­łe­czeń­stwo, któ­re nie potra­fi usta­lić jed­nej wspól­nej wer­sji doty­czą­cej tego, co wyda­rzy­ło się po 1936 roku. Badacz kul­tu­ry José Col­me­iro mówi wręcz o kry­zy­sie pamię­ci w spo­łe­czeń­stwie hisz­pań­skim, ponie­waż okre­sy ciszy, zwią­za­ne z prze­mil­cza­niem bądź ukry­wa­niem praw­dy, wpły­nę­ły nega­tyw­nie na kształ­to­wa­nie się pamię­ci zbio­ro­wej. W tym kon­tek­ście nie­zwy­kle waż­ną rolę speł­nia lite­ra­tu­ra nawią­zu­ją­ca do wyda­rzeń z prze­szło­ści. Do gło­su docho­dzi poko­le­nie nazwa­ne przez Marian­ne Hirsch poko­le­niem post­pa­mię­ci, któ­re sta­wia sobie za cel rede­fi­nio­wa­nie histo­rii. Tak jest w przy­pad­ku Almu­de­ny Gran­des, któ­ra w kolej­nych powie­ściach ana­li­zu­je róż­ne epi­zo­dy z okre­su woj­ny domo­wej bądź epo­ki fran­ki­zmu. Nie są to jed­nak powie­ści histo­rycz­ne, lecz oby­cza­jo­we, któ­re pozwa­la­ją dostrzec kon­se­kwen­cje bra­ku zgod­no­ści w inter­pre­to­wa­niu prze­szło­ści. Czę­sto, jak w przy­pad­ku Cora­zón hela­do, są to por­tre­ty rodzin czy wręcz sagi, któ­re poka­zu­ją tra­ge­die, do jakich doszło w wie­lu rodzi­nach z powo­du kon­flik­tów ide­olo­gicz­nych. Obra­zu­ją, jak głę­bo­ko jest zako­rze­nio­ny podział na dwie Hisz­pa­nie oraz to, jak poglą­dy poli­tycz­ne mogą skłó­cić naj­bliż­szych. Almu­de­na Gran­des jest mistrzy­nią intry­gi, bacz­ną obser­wa­tor­ką i mistrzy­nią języ­ka. W jej opo­wia­da­niach i powie­ściach domi­nu­ją posta­cie kobie­ce, któ­re wplą­tu­ją się w trud­ne, skom­pli­ko­wa­ne rela­cje z męż­czy­zna­mi.

Jed­ną z ksią­żek, któ­re nazna­czy­ły ją na całe życie, była Ody­se­ja, któ­rą poda­ro­wał jej na pierw­szą komu­nię dzia­dek. Sama dostrze­ga, że boha­te­ro­wie jej ksią­żek to głów­nie ci, któ­rym z jakichś wzglę­dów uda­ło się prze­żyć, cho­ciaż, jak Ody­se­usz, musie­li zmie­rzyć się z wie­lo­ma prze­ciw­no­ścia­mi losu. Takie posta­cie są według niej cie­kaw­sze niż boha­te­ro­wie czy anty­bo­ha­te­ro­wie. Gran­des czu­je się rów­nież dłuż­nicz­ką Cervan­te­sa, ponie­waż ci roz­bit­ko­wie przy­po­mi­na­ją rów­nie czę­sto Don Kicho­ta, tyle że nie­jed­no­krot­nie jest nim kobie­ta. Podo­bień­stwo daje się zauwa­żyć rów­nież na pozio­mie nar­ra­cji, gdyż autor­ka lubi kom­po­zy­cję szka­tuł­ko­wą, w któ­rej jed­na histo­ria skry­wa w sobie dru­gą, a ta z kolei jesz­cze inną, jak w matriosz­ce.

W jej opo­wia­da­niach i powie­ściach, podob­nie jak u innych auto­rek z anto­lo­gii, powra­ca motyw pożą­da­nia. Almu­de­na uwa­ża, że jest to czyn­nik warun­ku­ją­cy ludz­kie życie, dla­te­go jest nie­od­łącz­nym ele­men­tem jej twór­czo­ści. W tek­stach, któ­re zna­la­zły się w Por­tre­cie kobie­ty, uka­za­ne są róż­ne rodza­je pra­gnie­nia – od tego rodzą­ce­go się dopie­ro w ser­cu małej dziew­czyn­ki, po to stłu­mio­ne przez wszyst­kich u doro­słej kobie­ty, któ­ra boi się nawet swo­ich marzeń. Pra­gnie­nie i pożą­da­nie nie zawsze jest wyra­żo­ne expli­ci­té, czę­sto ukry­wa się mię­dzy wier­sza­mi, w kolo­ro­wych fla­ko­ni­kach, pia­nie w cza­sie kąpie­li albo w sen­nych marze­niach. Od cza­sów Lulu autor­ka lubi szo­ko­wać i zaska­ki­wać czy­tel­ni­ków. Pro­wo­ku­je i gor­szy. Po co? Chce przede wszyst­kim „odcza­ro­wać” lite­ra­tu­rę pisa­ną przez kobie­ty, sprze­ci­wia się dzie­le­niu jej według płci i dobro­wol­ne­mu umniej­sza­niu jej war­to­ści przez same pisar­ki. Jest odważ­na, gło­śna, płod­na pod wzglę­dem lite­rac­kim.

Od wie­lu lat rzą­dzi na hisz­pań­skiej sce­nie lite­rac­kiej, a jej książ­ki odno­szą suk­ces za suk­ce­sem. I ten suk­ces spra­wia też, że jest nie­do­stęp­na. Nie odpo­wia­da na maile i rzad­ko uma­wia się na wywia­dy. Zbu­do­wa­ła wokół sie­bie mur i bar­dzo bro­ni swo­jej pry­wat­no­ści, nawet gdy ktoś tłu­ma­czy, że pol­ski czy­tel­nik chciał­by ją bli­żej poznać, usły­szeć. Nie ma cza­su, ani w Madry­cie, ani przez Skype’a. W tym miej­scu mia­ła być roz­mo­wa, ale pomi­mo kil­ku­na­stu czy łącz­nie kil­ku­dzie­się­ciu maili, nie uda­ło się uzy­skać już nawet nie tyle zgo­dy, co odpo­wie­dzi.

O autorze

Małgorzata Kolankowska

Hispanistka, medioznawca, tłumacz przysięgły. Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego.

Powiązania