recenzje / IMPRESJE

Szybko, szybciej, wróć

Marta Koronkiewicz

Recenzja Marty Koronkiewicz towarzysząca premierze książki Szybko przez wszystko Justyny Bargielskiej, wydanej w Biurze Literackim 13 października 2013 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Uka­zu­ją­ca się wła­śnie książ­ka Justy­ny Bar­giel­skiej Szyb­ko przez wszyst­ko zbie­ra w jed­nym tomie trzy pierw­sze wyda­ne przez autor­kę Bach for my baby tomi­ki poetyc­kie: debiu­tac­kie Dating ses­sions z 2003 roku (wydaw­nic­two Zie­lo­na Sowa), osią­gal­ne wła­ści­wie wyłącz­nie w for­mie elek­tro­nicz­nej Chi­na Ship­ping z 2005 (wydaw­nic­two kse­ro­ko­pia) oraz nagro­dzo­ne Lite­rac­ką Gdy­nią Dwa fia­ty z 2009 (wydaw­nic­two WBPi­CAK). Moż­na zatem stwier­dzić, że prze­no­si­ny Bar­giel­skiej do Biu­ro­wej „staj­ni” się dopeł­ni­ły. Lek­tu­ra wszyst­kich trzech ksią­żek „cią­giem” ujaw­nia kil­ka mniej lub bar­dziej zaska­ku­ją­cych, ale na pew­no cie­ka­wych fak­tów.

Po pierw­sze – Chi­na Ship­ping w wer­sji pozba­wio­nej ilu­stra­cji, spro­wa­dzo­nej do tek­stu, sta­je się książ­ką może nie zupeł­nie nową, ale chy­ba lep­szą: gra­ficz­na stro­na pierw­sze­go wyda­nia nie dora­sta­ła jako­ścią do wier­szy, męczy­ła i nie pozwa­la­ła na dłuż­szy nie­prze­rwa­ny kon­takt z książ­ką (choć­by ze wzglę­du na skraj­nie nie­czy­tel­ną czcion­kę). Po dru­gie – w cią­głej lek­tu­rze pierw­szych trzech tomów wyraź­niej widać prze­pły­wa­ją­ce mię­dzy kolej­ny­mi książ­ka­mi moty­wy, posta­ci czy fra­zy; ich prze­kształ­ce­nia i powro­ty, ale też spój­ność i zgod­ność w budo­wa­niu szcze­gól­ne­go efek­tu gro­zy, cha­rak­te­ry­stycz­ne­go dla baśni czy mitów. Gro­za, nara­sta­ją­ce poczu­cie dziw­no­ści i odre­al­nie­nia oka­zu­ją się klu­czo­wy­mi doświad­cze­nia­mi przy lek­tu­rze Szyb­ko przez wszyst­ko – i to nie tyl­ko ze wzglę­du na warsz­ta­to­wą bie­głość, z jaką Bar­giel­ska je budu­je (o czym tu i ówdzie pisa­no).

Trzy pierw­sze książ­ki poetyc­kie Justy­ny Bar­giel­skiej wzno­wio­no w zna­czą­cym momen­cie. Po dwóch przy­zna­nych autor­ce Nagro­dach Lite­rac­kich Gdy­nia, po nomi­na­cjach do Nike, Sile­siu­sa, Gry­fii i Nagro­dy im. Wisła­wy Szym­bor­skiej; po opu­bli­ko­wa­niu dwóch ksią­żek pro­za­tor­skich, wokół któ­rych dużo pisa­no nie tyl­ko w pra­sie lite­rac­kiej (myślę o dys­ku­sjach i bitwach świa­to­po­glą­do­wych nad Obso­let­ka­mi, o recen­zjach, audy­cjach i wywia­dach przy oka­zji „Małych lisów”); po pod­ję­ciu regu­lar­nej współ­pra­cy z „Tygo­dni­kiem Powszech­nym” – w momen­cie zatem, gdy z pozy­cji tzw. mło­dej poet­ki Bar­giel­ska prze­szła na pozy­cję autor­ki uzna­nej, roz­po­zna­nej i jak­by oswo­jo­nej (wywia­dy w pra­sie kobie­cej, sesje zdję­cio­we), poja­wia się książ­ka, któ­ra zmu­sza do zro­bie­nia swe­go rodza­ju kro­ku wstecz. Szyb­ko przez wszyst­ko to – wbrew odru­cho­wym sko­ja­rze­niom z tytu­łem – nie bryk ani eks­pre­so­we przy­po­mnie­nie począt­ków twór­czo­ści, to też nie do koń­ca – albo nie tyl­ko – świa­dec­two kształ­to­wa­nia się sty­lu poet­ki (jak książ­kę rekla­mu­je wydaw­ca). Ten tom to raczej rodzaj ostrze­że­nia, by nicze­go nie być pew­nym – jego dziw­ność i dzi­kość nie dają się oswo­ić ani ugła­skać. Pomiesz­czo­ne tu wier­sze nie chcą być ani tro­chę bar­dziej przej­rzy­ste, niż były kie­dy­kol­wiek wcze­śniej, nawet jeśli dzi­siaj inne, póź­niej­sze tek­sty Bar­giel­skiej rzu­ca­ją na nie nowe świa­tło. Spójrz­my na przy­kład na wiersz „mama”, jeden z naj­lep­szych w debiu­tanc­kich Dating ses­sions:

mama

okra­dzio­na w podró­ży: tam kanar­ko­wym gim­bu­sem
z fest luster­kiem. z powro­tem obcą kobie­tą
z parą balo­ni­ków: różo­wym nie­bie­skim.

cie­pło kobie­ty nie nale­ży do niej ale też nie do
pasz­czek jasz­czur­czych co roz­kła­da­ją się za nią
tre­nem gdy sta­nie na przy­stan­ku. trą­ca­ją gip­so­wy­mi
nosa­mi nogi łóż­ka. wystu­ku­ją obo­jęt­ną prze­stro­gę.

nadmu­chać swój balo­nik (tra­cić cie­pło z odde­chem
świa­tło ze spoj­rze­niem) potem dłu­go uwa­żać
z pier­ścion­kiem paznok­ciem.

W tytu­ło­wym opo­wia­da­niu z Obso­le­tek mowa jest o akcji wypusz­cza­nia w nie­bo balo­ni­ków (różo­wych i nie­bie­skich) na pamiąt­kę dzie­ci, któ­re uro­dzi­ły się mar­twe, zmar­ły po poro­dzie lub zosta­ły utra­co­ne przez poro­nie­nie. Zna­jo­mość tego opo­wia­da­nia pozwa­la wyraź­niej połą­czyć tytuł przy­to­czo­ne­go wyżej wier­sza z przed­sta­wio­ną w nim sytu­acją; zwią­zać „kra­dzież w podró­ży” z poro­nie­niem. Podróż to szcze­gól­na, bo wehi­ku­łem oka­zu­je się wła­sne cia­ło, obce nagle fizycz­ne ist­nie­nie (nie­co podob­nie jak w jed­nym z wier­szy Julii Szy­cho­wiak: „Nie pamię­tam tej kobie­ty, w któ­rej cho­dzę i z któ­rą sypiam. Cudzym oddy­cham, w cudze wło­sy wsu­wam dło­nie”). To, co fascy­nu­ją­ce w wier­szu, nie sta­je się jed­nak o wie­le jaśniej­sze dzię­ki roz­po­zna­niu tak pre­cy­zyj­nie okre­ślo­ne­go przez autor­kę kon­tek­stu. Gest nadmu­cha­nia balo­ni­ka – choć „wyja­śnia” się jego zna­cze­nie – nie sta­je się mniej zagad­ko­wy, nie tra­ci meta­fo­rycz­ne­go poten­cja­łu. Fascy­nu­ją­ca zaś wyda­je się przed­sta­wio­na tu dyna­mi­ka ruchu , czy ina­czej: macie­rzyń­stwo rozu­mia­ne jako seria prze­pły­wów, prze­miesz­czeń. Zda­nie „Cie­pło kobie­ty nie nale­ży do niej” rysu­je per­spek­ty­wę otwar­cia – wypusz­cze­nia cie­pła, jego prze­miesz­cze­nia – jed­nak w ramach pew­ne­go zamknię­te­go obie­gu, któ­ry może obej­mo­wać zarów­no cia­ło kobie­ty, jak i przed­mio­ty wcho­dzą­ce z nim w szcze­gól­ny, intym­ny kon­takt. Prze­dziw­ny obraz otwie­ra­ją­cych się pasz­czek jasz­czur­czych (jak dzio­bów piskląt?) wpro­wa­dza nie­bez­pie­czeń­stwo zerwa­nia, zakłó­ce­nia tego obie­gu, ode­bra­nia boha­ter­ce cze­goś, co – nawet jeśli nie jest wła­sne – powin­no zostać przy niej, cze­go nie nale­ży odbie­rać cał­ko­wi­cie. Gest nadmu­cha­nia balo­ni­ka, czy­li prze­la­nia wła­sne­go cie­pła w to nie­pew­ne, nie­co gro­te­sko­we naczy­nie jawi się jako pró­ba zatrzy­ma­nia, prze­cho­wa­nia cze­goś, co nie mogło do boha­ter­ki nale­żeć. Utra­co­ne cie­pło i świa­tło wyda­ją się tym­cza­so­wo pochwy­co­ne, lęk wywo­łu­je dopie­ro wizja pęk­nię­cie balo­ni­ka, któ­ra spo­wo­do­wa­ło­by ich cał­ko­wi­te roz­pro­sze­nie.

Sil­ne zwią­za­nie wyobraź­ni prze­strzen­nej cia­łem, akcen­to­wa­nie fizycz­ne­go aspek­tu każ­de­go z doświad­czeń boha­ter­ki to cha­rak­te­ry­stycz­ny ele­ment poezji Bar­giel­skiej, naj­sil­niej jed­nak obec­ny w książ­ce debiu­tanc­kiej: to tu boha­ter­ka np. otwie­ra wszyst­ko, co tyl­ko może zostać otwar­te, by zna­leźć też wła­sną wol­ność, to tu mówi o sobie: „jest dziew­czyn­ką: (…) miej­sca, w któ­rych powie sło­wa, wymy­śla pal­ca­mi”. Cie­ka­we wyda­je się śle­dze­nie w póź­niej­szych wier­szach stop­nio­wych prze­mian tego „spo­so­bu ist­nie­nia w świe­cie”.

Tytuł oma­wia­nej książ­ki zwra­ca uwa­gę na dwa inne waż­ne aspek­ty poezji Bar­giel­skiej, czy­li jej spe­cy­ficz­ne tem­po i spe­cy­ficz­nie rozu­mia­ną total­ność. Zacznij­my od tej dru­giej. Trud­no powie­dzieć żeby autor­ka Bach for my baby upra­wia­ła tak zwa­ną lite­ra­tu­rę total­ną w jej tra­dy­cyj­nym rozu­mie­niu, jej twór­czość nie zdra­dza ambi­cji do obję­cia spoj­rze­niem i sło­wem całej rze­czy­wi­sto­ści, wszyst­kich prze­ja­wów życia, etc. Rów­no­cze­śnie jed­nak czy­tel­ni­ka nie opusz­cza wra­że­nie, że to poezja wszyst­ko­żer­na, że nie ma limi­tu tego, co może zostać inkor­po­ro­wa­ne do wier­sza. Z jed­nej stro­ny widać bowiem przy­kła­dy prze­cho­wy­wa­nia w tek­ście pew­nych słów czy fraz: ład­nych, dziw­nych, kale­kich, pod­pa­trzo­nych czy pod­słu­cha­nych (bar­dzo wyraź­ne są takie zabie­gi w Chi­na Ship­ping). Z dru­giej stro­ny – od począt­ku swo­jej twór­czo­ści Bar­giel­ska nie boi się tema­tów i tonów przez nie­któ­rych (a może przez lite­rac­ką pol­sz­czy­znę per se) za „zbyt” poetyc­kie: wznio­słych, pate­tycz­nych, bra­nych skraj­nie serio.

Przy innej oka­zji Justy­na Bar­giel­ska zauwa­ży­ła, że nie jest w sta­nie szyb­ko i popraw­nie wymó­wić tytu­łu swo­jej „nowej” książ­ki. To, że tytuł Szyb­ko przez wszyst­ko trze­ba wyma­wiać dość powo­li, jest tym zabaw­niej­sze, im bar­dziej oka­zu­je się zna­czą­ce; bowiem wła­śnie tytuł zwra­ca uwa­gę na spe­cy­ficz­ne tem­po tej poezji. Zda­rza się, że tekst nie­ja­ko ocze­ku­je od czy­tel­ni­ka lek­tu­ry bar­dzo szyb­kiej, przy­spie­sza­nej – tak bywa wła­śnie z tek­sta­mi Bar­giel­skiej. Moż­na zacząć od przy­kła­du nie­po­etyc­kie­go – w nie­daw­no opu­bli­ko­wa­nym na łamach „Tygo­dni­ka Powszech­ne­go” tek­ście poświę­co­nym bio­gra­fii Papu­szy poet­ka rela­cjo­nu­je i komen­tu­je jeden z wąt­ków oma­wia­nej książ­ki:

„Boże odpuść nam kara­nie, konie my jedli” – mówi Papu­sza, uści­śla­jąc, jakie­go rodza­ju złem jest dla Cyga­na zjeść konia: jest to naj­więk­sze prze­kleń­stwo. „W nor­mal­nym życiu takie­mu, co zjadł konia, żaden Cygan ręki nie poda”. Ale to wła­śnie w tym nie­nor­mal­nym życiu, gdy sta­ra­nie o prze­trwa­nie gatun­ku prze­sta­je się nagle wią­zać z przy­jem­no­ścią poczę­cia i bólem rodze­nia nowych jego przed­sta­wi­cie­li, a zawę­ża się do utrzy­ma­nia za każ­dą cenę przy życiu same­go sie­bie, róż­ni­ce mię­dzy ludź­mi wyda­ją się nie­co zacie­rać. Z dru­giej stro­ny histo­ria poucza, że licz­ba koni do zje­dze­nia jest ogra­ni­czo­na, tak samo zresz­tą, jak ogra­ni­czo­na była licz­ba zabi­tych w kata­stro­fie w Andach uru­gwaj­skich rug­by­stów, któ­rych rug­by­ści doraź­nie oca­le­ni mogli, aby oca­leć defi­ni­tyw­nie, zjeść.

W cokol­wiek iro­nicz­nej koń­ców­ce tego cyta­tu prze­bi­ja chęć jak naj­szyb­sze­go, ale dokład­ne­go prze­ka­za­nia myśli – wyja­śnie­nia cze­goś, co może nie naj­waż­niej­sze (stąd nie powin­no zaj­mo­wać dużo cza­su), ale musi jed­nak pozo­stać kla­row­ne. Cały frag­ment brzmi, jak­by nale­ża­ło koń­czyć go już na wde­chu, bez pau­zy).

Efekt bra­ku pau­zy na oddech Bar­giel­ska wygry­wa w wier­szach, budu­jąc w ten spo­sób cie­ka­we elip­sy, jak w zamknię­ciu środ­ko­wej stro­fy „Let’s kohe­let” z Dwóch fia­tów:

Dwa dez­odo­ran­ty, wła­ści­wie trzy, w siat­ce miał
i że go stać na myśle­nie o śmier­ci wresz­cie czuł.

Szu­ka­ją­ce­mu więc śmier­ci pośród urzą­dzeń mia­sta
wszy­scy ustę­po­wa­li, ucho­dząc przed nim jak łąka
ucho­dzi­ła­by przed napal­mem, gdy­by Bóg powo­łał ją
do chwa­ły ucho­dze­nia zamiast do chwa­ły
bycia zna­pal­mio­ną, aż przy­szło na panią
Vio­let­tę, któ­rej to uda i brzuch.

Hej, we mnie są two­je gro­by i zmar­li twoi są tu.

Do wra­że­nia przy­spie­sze­nia wier­szy przy­czy­nia się też ich spe­cy­ficz­na, rwa­na struk­tu­ra: uży­wa­nie wtrą­ceń, prze­rzut­ni, woła­czy, dają­cych w sumie efekt ner­wo­we­go, gra­ma­tycz­ne­go stac­ca­to. Czy­tel­nik łatwo pod­po­rząd­ko­wu­ją­cy się tem­pu narzu­ca­ne­mu przez wier­sze mógł­by mieć wra­że­nie „prze­la­ty­wa­nia” przez tek­sty; i na to jed­nak poezja Bar­giel­skiej ma swój spo­sób. Tu wła­śnie wymow­ny oka­zu­je się pro­blem z wymó­wie­niem tytu­łu książ­ki: w całym tym powszech­nym przy­spie­sze­niu mnó­stwo jest ele­men­tów retar­du­ją­cych lek­tu­rę – nie tyle ją spo­wal­nia­ją­cych, co zmu­sza­ją­cych do cof­nięć i zatrzy­mań. Taką rolę peł­nią nie­któ­re, co bar­dziej nie­sa­mo­wi­te obra­zy – od wiel­kiej, „obśli­nia­ją­cej wszyst­ko” ryby po magicz­ne dzi­kie koty i mito­lo­gicz­ne zapo­ży­cze­nia – nie­sa­mo­wi­te w potocz­nym i wła­ści­wym sen­sie, a zatem przy­ku­wa­ją­ce uwa­gę dziw­no­ścią, sur­re­ali­stycz­ną aurą, ale też nie­po­ko­ją­cym prze­czu­ciem, że roz­po­zna­je się w tek­ście coś zna­ne­go. Nie­oczy­wi­stość tego roz­po­zna­nia nie opusz­cza czy­tel­ni­ka.

Rów­nież nie­któ­re puen­ty peł­nią funk­cję zna­ków zawra­ca­nia: prze­czy­ta­ne w tym samym tem­pie co resz­ta utwo­ru, dopie­ro po chwi­li zwra­ca­ją uwa­gę swo­ją dziw­no­ścią – „chwi­la, co to było?” – i doma­ga­ją się ponow­ne­go spoj­rze­nia (tak, jak coś uchwy­co­ne­go kątem oka przez poru­sza­ją­ce­go się obser­wa­to­ra wyma­ga zro­bie­nia kil­ka kro­ków wstecz, odtwo­rze­nia okre­ślo­nej per­spek­ty­wy).

Lek­tu­ra Szyb­ko przez wszyst­ko może dać przy­jem­ność wyni­ka­ją­cą z przy­po­mi­na­nia sobie zapa­mię­ta­nych fraz, ale rów­no­cze­śnie z wra­że­nia pew­nej obco­ści tego, co zna­ne (czy­ta­ne już wcze­śniej). To fraj­da bycia nie­sio­nym przez te „szyb­kie” wier­sze i hamo­wa­nia na myśl: „co? wróć, jesz­cze raz”. I tak jest dobrze.

O autorze

Marta Koronkiewicz

Urodzona w 1987, krytyczka literacka, asystent w Instytucie Filologii Polskiej UWr. Współredaguje 8. Arkusz „Odry”, „Przerzutnię. Magazyn literatury i badań nad codziennością” (www.przerzutnia.pl) oraz „WIDMA. A Journal of American and Polish Verse”. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania

Sankcje. Posłowie

wywiady / o książce Marta Koronkiewicz Paweł Kaczmarski

Roz­mo­wa Mar­ty Koron­kie­wicz i Paweł Kacz­mar­ski o twór­czo­ści Jerze­go Jar­nie­wi­cza, będą­ca posło­wiem do książ­ki Sank­cje, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 30 kwiet­nia 2018 roku.

Więcej

Literatura na wysypisku kultury

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Lite­ra­tu­ra na wysy­pi­sku kul­tu­ry” z udzia­łem Pio­tra Maty­wiec­kie­go, Prze­my­sła­wa Owczar­ka, Mar­ty Pod­gór­nik, Rober­ta Rybic­kie­go i Mar­ty Koron­kie­wicz w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22.

Więcej

Punkty wspólne, punkty odniesienia

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz Paweł Kaczmarski

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz i Paw­ła Kacz­mar­skie­go o poezji Kon­ra­da Góry i Szcze­pa­na Kopy­ta, pre­zen­tu­ją­cy anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, wyda­ną w Biu­rze Lite­rac­kim 20 wrze­śnia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 18 grud­nia 2017 roku.

Więcej

Praca wiersza

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Recen­zja Mar­ty Koron­kie­wicz z książ­ki Pokarm suwe­ren Kac­pra Bart­cza­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 czerw­ca 2017 roku.

Więcej

Polityczna, niepartyjna?

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Poli­tycz­na, nie­par­tyj­na?” z udzia­łem Kami­li Janiak, Macie­ja Taran­ka, Toma­sza Bąka i Mar­ty Koron­kie­wicz w ramach festi­wa­lu lite­rac­kie­go Sta­cja Lite­ra­tu­ra 21.

Więcej

„Podniecająca jest myśl, że można mówić rzeczy wprost”

wywiady / o książce Julia Szychowiak Marta Koronkiewicz

Z Julią Szy­cho­wiak o książ­ce Intro roz­ma­wia Mar­ta Koron­kie­wicz.

Więcej

Polska – albo „melanchujnia”

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz o poezji Jako­be Mansz­taj­na. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Fonosfera i mantra

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz o poezji Pio­tra Przy­by­ły. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Bez polskich znaków

wywiady / o pisaniu Maciej Taranek Marta Koronkiewicz

Roz­mo­wa Mar­ty Koron­kie­wicz z Macie­jem Taran­kiem. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Kult cargo i brzydkie wyrazy

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Szkic Mar­ty Koron­kie­wicz o poezji Toma­sza Bąka. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Rym męski, rym klęski

debaty / ankiety i podsumowania Marta Koronkiewicz

Głos Mar­ty Koron­kie­wicz w deba­cie „For­my zaan­ga­żo­wa­nia”, towa­rzy­szą­cej pre­mie­rze anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny, któ­ra uka­że się nie­ba­wem w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Wszystkie ciała Sosnowskiego

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Recen­zja Mar­ty Koron­kie­wicz z książ­ki Dożyn­ki (1987–2003) Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się  w książ­ce Wier­sze na głos. Szki­ce o twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go (WBPi­CAK, Poznań 2011).

Więcej

Pierwszy peryskop kici

dzwieki / RECYTACJE Justyna Bargielska

Wiersz z tomu Szyb­ko przez wszyst­ko, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Nowe sytu­acje” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2014.

Więcej

Nowe sytuacje w Trybie żeńskim: Justyna Bargielska

nagrania / z fortu do portu Justyna Bargielska

Zapis spo­tka­nia „Nowe sytu­acje w Try­bie żeń­skim” pod­czas festi­wa­lu Port Lite­rac­ki 2014.

Więcej

Wszystko i tylko (Szybko przez wszystko Justyny Bargielskiej)

recenzje / ESEJE Sabina Misiarz-Filipek

Frag­ment recen­zji Sabi­ny Misiarz-Fili­pek z książ­kiSzyb­ko przez wszyst­ko Justy­ny Bar­giel­skiej.

Więcej

Od fluktuacji światów do mnożenia języków. Szybko przez wszystko Justyny Bargielskiej

recenzje / ESEJE Łukasz Wróblewski

Recen­zja Łuka­sza Wró­blew­skie­go z książ­ki Szyb­ko przez wszyst­ko Justy­ny Bar­giel­skiej.

Więcej

Rozmowa Patrycji Barowicz z Justyną Bargielską

wywiady / o pisaniu Justyna Bargielska

Roz­mo­wa z Justy­ną Bar­giel­ską prze­pro­wa­dzo­na przez repor­ter­kę Aka­de­mic­kie­go Radia LUZ Patry­cję Baro­wicz, wyemi­to­wa­na w pro­gra­mie „Kul­tu­ral­ny Baj­zel”.

Więcej

Baśniowa poezja Justyny Bargielskiej

recenzje / ESEJE Klaudia Wawrzynkiewicz

Recen­zja Klau­dii Waw­rzyn­kie­wicz towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Szyb­ko przez wszyst­ko Justy­ny Bar­giel­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 13 paź­dzier­ni­ka 2013 roku.

Więcej

Moje sztuczki z literą „ż”

recenzje / KOMENTARZE Justyna Bargielska

Autor­ski komen­tarz Justy­ny Bar­giel­skiej do wier­sza Pro­jekt wymia­ny ramek we wszyst­kich obraz­kach, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Szyb­ko przez wszyst­ko, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 13 paź­dzier­ni­ka 2013 roku.

Więcej

Szybko przez wszystko i ruchy Browna

wywiady / o książce Justyna Bargielska

Z Justy­ną Bar­giel­ską o książ­ce Szyb­ko przez wszyst­ko roz­ma­wia Alek­san­der Nawa­rec­ki.

Więcej