Różewicz nieznany – odsłona druga
recenzje / ESEJE Przemysław DakowiczPosłowie Przemysława Dakowicza do książki Teksty odzyskane Tadeusza Różewicza, która ukaże się w Biurze Literackim 18 kwietnia 2022 roku.
WięcejPosłowie Przemysława Dakowicza towarzyszące premierze książki Wiersze odzyskane Tadeusza Różewicza, wydanej w Biurze Literackim 4 października 2021 roku.
W opublikowanej na łamach „Życia Literackiego” w sierpniu 1954 roku dyskusji na temat poezji Tadeusza Różewicza, w której udział wzięli Adam Włodek, Henryk Vogler, Jan Bolesław Ożóg, Jerzy Zagórski i Julian Przyboś, ostatni z wymienionych twórców, nieformalny patron tużpowojennego sukcesu autora Niepokoju i Czerwonej rękawiczki, sformułował bodaj najczęściej cytowaną opinię dotyczącą sposobu, w jaki młody poeta urodzony w Radomsku zdobył sobie miejsce na krajowym parnasie literackim. „Są poeci – mówił – którzy długo dobijają się u wrót poezji o swoją muzę, długo jąkają swoją prawdę, dla której nie mają języka, i są poeci, którzy jak Minerwa z głowy Jowisza wyskakują zupełnie zbrojni. Z debiutujących po wojnie jeden jedyny poeta wystąpił w pełnej zbroi swej wyobraźni. To był właśnie Różewicz. […] Był to od razu zdumiewająco dojrzały głos generacji”[1]. Formułę Przybosia przytaczano i przedrukowywano przede wszystkim ze względu na jej wyrazistą obrazowość i uderzającą, a tak poręczną dla autorów syntez historycznoliterackich sentencjonalność – nie zmienia to jednak faktu, że ów wygłoszony ex cathedra sąd został oparty na fałszywych podstawach. Okoliczności „debiutu” Różewicza mogły się kojarzyć z mitologiczną opowieścią o narodzinach pełnozbrojnej bogini mądrości, sztuki i literatury jedynie tym, którzy niezbyt dobrze znali poetyckie początki autora lub pomijali milczeniem wczesne etapy jego literackiego terminowania.
Zanim w marcu 1947 roku ukazał się Niepokój[2], tom powszechnie dziś uznawany za jeden z kamieni milowych polskiej poezji XX-wiecznej, Różewicz wydał dwie inne książki. W roku 1946 w Częstochowie, dokąd jeszcze podczas okupacji przeprowadziła się rodzina Stefanii i Władysława Różewiczów, nakładem Spółdzielni Wydawniczo-Artystycznej „Słowo” wyszedł tomik W łyżce wody opatrzony podtytułem Satyry. Jeszcze wcześniej, w roku 1944, odbito na powielaczu 100 egzemplarzy Ech leśnych, zbioru partyzanckich tekstów kaprala podchorążego Tadeusza Różewicza, podpisanych jego konspiracyjnym pseudonimem – „Satyr”[3]. To właśnie Echa leśne stanowiły faktyczny debiut książkowy młodego autora.
Debiut prasowy przypadł na czasy przedwojenne. Pierwszym tekstem Różewicza, który doczekał się druku czasopiśmiennego, był głos niespełna szesnastoletniego ucznia, członka Sodalicji Mariańskiej, w dyskusji na temat roli kina i filmu w propagowaniu światopoglądu chrześcijańskiego[4]. Swoją opinię w tej materii wyrażał jako drugi z braci Różewiczów – w tekście nawiązywał wprost do wcześniej drukowanej wypowiedzi Janusza[5]. Pierwszym wierszem przyszłego autora Niepokoju opublikowanym w prasie nie była, jak przypuszcza Zbigniew Majchrowski[6], oda „Do szarego pracownika”, lecz „Modlitwa”[7].
Wczesne wiersze Tadeusza Różewicza, jeśli nie były przedrukowywane w edycjach zbiorowych, pozostają niemal nieznane. Z najpierwszymi z nich, tymi, które gimnazjalista z Radomska publikował w prasie młodzieżowej, zapoznać się mogli jedynie filologowie z całkiem dziś licznego klanu „różewiczologów” – przed laty cytował je i pisał o nich Tadeusz Kłak[8]. Debiutanckie powielaczowe Echa leśne zostały ponownie wydane w przedostatniej dekadzie minionego wieku, lecz większą część wierszy z książeczki W łyżce wody przedstawiono czytelnikom tylko raz, w roku 1946[9]. Dla ogółu odbiorców de facto niedostępna pozostaje również pierwsza edycja Niepokoju – znane są jedynie utwory przedrukowywane w wydaniach zbiorowych. Tymczasem duża grupa tekstów z tego tomu nie została w nich uwzględniona[10]. Skłoniło to nawet jednego z badaczy do uznania Niepokoju za książkę „niemal zapomnianą”[11].
Przekonanie, że w obrazie twórczości Różewicza utrwalonym w świadomości czytelniczej są zasadnicze luki, które domagają się wypełnienia, legło u podstaw prac nad niniejszym tomem. Pierwszy zamysł był następujący: zebrać wszystko, co nie trafiło do książek, lecz miało druk czasopiśmienniczy. Zamysł ów w dużej części udało się zrealizować. W pliku przygotowanym dla wydawcy pierwsze próby poetyckie Różewicza sąsiadowały z jego młodzieńczymi wypowiedziami krytycznymi („Poezja jadalna czy niejadalna”, „Praktykantom poetyckim”), obok wierszy z lat czterdziestych wybrzmiewał gorzki wojenny kontrapunkt – opublikowany w konspiracyjnym „Czynie Zbrojnym” artykuł „Słowo o żołnierzu polskim” (z jego powodu kapral „Satyr” musiał opuścić swój oddział partyzancki[12]), a po pierwszych powojennych satyrach drukowanych w „Głosie Narodu”, „Szpilkach” i „Kocyndrze”, po utworach, które weszły do Niepokoju, ale nie znalazły się później w żadnej z edycji zbiorowych, następowały nieznane fragmenty relacji z podróży po Czechosłowacji i Węgrzech, obszerne fragmenty zarzuconego dramatu o Mieczysławie Buczku i zapodziane opowiadania dla młodzieży, odnalezione w rocznikach „Płomyka” z pierwszej połowy lat pięćdziesiątych; były tam od dawna nieczytane krótkie prozy, listy dokumentujące zasadniczy spór z Julianem Przybosiem, wspomnienia o Leopoldzie Staffie i Stanisławie Piętaku, przeoczone rozmowy oraz krótkie notatki o charakterze intymno-osobistym – słowem: wielkie bogactwo odbijającego się w tekstach życia.
W trakcie pracy nad tym Różewiczowskim „lasem rzeczy” zdałem sobie sprawę, że warunek wstępnej selekcji – druk czasopiśmienny, po którym nie następuje publikacja książkowa – to kryterium niedoskonałe. Nie ulegało wątpliwości, że czytelnika trzeba skonfrontować również z częścią utworów z trudno dostępnych wczesnych tomików, że musi on mieć możliwość poznania pierwotnych wersji tekstów, których kształt ostateczny w istotny sposób odbiega od kształtu wyjściowego.
Roboczy plik się rozrastał. Wydawca uświadomił mi, jak wiele trudności formalno-prawnych trzeba by pokonać w krótkim czasie, aby tak pomyślana książka mogła się ukazać na setną rocznicę urodzin Poety. Przekonujący okazał się również argument dotyczący jednorodności formalnej – nie w każdych okolicznościach sylwiczność bywa zaletą. Postanowiliśmy ostatecznie, że w pewnym odstępie czasowym ukażą się dwa tomy zbierające nieznane i mniej znane teksty autora Zielonej róży. Pierwszy z nich trzymają Państwo w ręku. Składają się na niego wiersze pisane od końca lat trzydziestych minionego wieku do końca pierwszej dekady obecnego stulecia, stanowiące świadectwo trwającej przeszło 70 lat nadzwyczajnej aktywności twórczej[13].
Kwestie periodyzacyjne
Jedną z ważniejszych kwestii, jakie pojawiały się w trakcie komponowania zarówno tomu pierwotnego, zbierającego rozproszone po czasopismach teksty Różewicza, jak i książki zawierającej jedynie utwory wierszowane, było pytanie o to, czy w obrębie tych specyficznych struktur dałoby się wyodrębnić grupy utworów w istotny sposób różniących się od pozostałych. Słowem – czy pisarstwo autora Ech leśnych to proces o przebiegu fazowym? A co za tym idzie: czy porządek faz wyznaczają jakieś wyraziste cezury?
Gdy kiedyś udzielałem odpowiedzi na podobnie brzmiące pytanie[14], odwołałem się do propozycji interpretacyjnych Ryszarda Nycza[15]. Teraz postrzegałbym rzecz nieco inaczej – przede wszystkim ze względu na widoczną w Wierszach odzyskanych nadreprezentację utworów, które wyszły spod pióra człowieka młodego i bardzo młodego (młodzieniec ów uczył się pisania, poszukiwał własnego języka, dopiero wstępował na drogę, na której miał się przedzierzgnąć w kogoś, kogo nazywa się „poetą”, „pisarzem”, „twórcą”). Mniej interesujące wydają się tu przemiany poetyki (i problematyki) w dojrzałej twórczości autora Na powierzchni poematu i w środku – zaciekawienie budzą przede wszystkim poszczególne etapy wchodzenia w pisarską dorosłość, zdobywania literackich „szlifów”, budowania twórczej samoświadomości.
Najwcześniejsze z drukowanych tekstów wypadnie zaliczyć do juweniliów. Jak długi był czas literackiego „terminowania”? Jego początek da się określić mniej więcej ściśle: pierwsza drukowana wypowiedź Tadeusza Różewicza pochodzi z maja 1937 roku, pierwszy wiersz został opublikowany dokładnie rok później. Od kiedy jednak można mówić o jednoznacznym wejściu ambitnego młodzieńca w rolę „człowieka pióra”, o jego swoistym sprofesjonalizowaniu się? Sądzę, że moment ów to późna jesień roku 1943.
W sierpniu 1943 roku Różewicz, który ukończył już kurs w tajnej podchorążówce, otrzymał powołanie do leśnego oddziału AK. Jego dowódcą został urodzony pod Radomskiem Stanisław Sojczyński (ps. „Wojnar”, „Zbigniew”, „Warszyc”), przed wojną nauczyciel języka polskiego w jednej ze wsi w okręgu częstochowskim, a we wczesnym okresie powojennym owiany legendą twórca antykomunistycznego Konspiracyjnego Wojska Polskiego[16]. Po latach towarzysze broni Tadeusza Różewicza będą żartować, że debiutował on na rozkaz „Warszyca”[17]. Takie postawienie sprawy ma swoją podstawę w faktach – przyszły autor Niepokoju został bowiem wyznaczony do pełnienia w oddziale funkcji podoficera kulturalno-oświatowego. Oto jak sam wspominał owo wydarzenie:
Była jesień. Padały deszcze, w szałasach zrobiło się zimno; uszczelnialiśmy dachy mchem, trochę gałęziami, ale powoli trzeba było myśleć o ziemiankach lub o solidniejszych pomieszczeniach niż szałasy. Oddział szykował się do Święta 11 Listopada, wiadomo było, że będzie Msza święta, będą goście z terenu, z Obwodu, z pobliskich leśniczówek […]
Na kilka dni przed Świętem Komendant wezwał mnie do siebie i powiedział, że trzeba by jeszcze coś dla ducha:
– No więc widzicie „Satyr”, trzeba pójść po rozum do głowy i coś napisać – jakieś wierszyki, humoreski… Papier macie? Jakieś kajety są przecież… no i ołówek… a reszta to już wasza głowa. Chodzi o to, że – widzicie – jest słowo i tylko słowem da się tych ludzi skleić w jedną całość, a humor też nie zawadzi, bo wiecie, że nastroje nie są tęgie… Jesień idzie, zima…[18]
Ta brzemienna w skutki rozmowa z dowódcą oddziału partyzanckiego stanowi, jak się zdaje, pierwszą istotną cezurę w „pisarskim życiorysie” Różewicza. To wtedy, w listopadzie roku 1943, młody poeta po raz pierwszy staje się – by przywołać wywiedzioną z pism Norwida formułę jego warszawskich rówieśników z kręgu „Sztuki i Narodu” – „organizatorem wyobraźni”, to od tej chwili poznaje w praktyce, na czym polega społeczna funkcja literatury (drugie i ostatnie z tego rodzaju doświadczeń przypadnie bodaj na pierwszą połowę lat pięćdziesiątych – epokę znaczoną między innymi „zaangażowanymi” tomami Pięć poematów i Czas który idzie)[19]. Wzięcie na siebie obowiązków autora i redaktora partyzanckiej „gazetki ściennej” noszącej tytuł „Głos z Krzaka” to moment oznaczający sforsowanie pierwszego progu świadomościowego – wszystko, co wyszło spod pióra Różewicza przed listopadem 1943, skłonny byłbym zaliczyć do juweniliów; kolejne trzy lata z okładem będą w rozwoju twórczym młodego poety okresem przejściowym, cechującym się wielokierunkowością i do pewnego stopnia chaotycznością poszukiwań.
Droga do pełnej pisarskiej dojrzałości wciąż jest daleka. To, co w późniejszych latach czytelnicy skłonni będąrozpoznawać jako „dykcję Różewiczowską”, nie ukształtowało się w jednym rzucie czy skoku, ale było rezultatem procesu. Ów „krystalizujący się wzorzec własny”[20], ów wyróżniający się na tle pokolenia głos wybrzmiewa wyraźnie dopiero w Czerwonej rękawiczce[21]. W Niepokoju, który jawi się jako rezultat poszukiwań i skomplikowanych kompromisów artystycznych, Różewicz nie jest jeszcze w pełni Różewiczem.
Okres między listopadem 1943 a pierwszym kwartałem 1947 roku widziałbym zatem jako przedproże i próg twórczej dojrzałości autora Ech leśnych. Zaryzykowałbym tezę, że pełnię pisarskiej samoświadomości i umiejętności warsztatowych osiąga poeta już po publikacji Niepokoju, w momencie, gdy zyskuje zdolność rozróżniania, co w jego tekstach jest kalką i repetycją, co zaś rezultatem własnej pracy i osobistą artystyczną zdobyczą.
Ustalony w rezultacie pracy nad Wierszami odzyskanymi (roboczy) porządek etapów w poetyckim rozwoju Tadeusza Różewicza wyglądałby zatem następująco:
O układzie elementów w Wierszach odzyskanych
Pierwotnym kryterium doboru tekstów była ich publikacja czasopiśmienna nieskutkująca obecnością w żadnej ze znanych książek Tadeusza Różewicza. Lista została następnie uzupełniona o wybrane wiersze z tomów W łyżce wody i Niepokójoraz o grupę utworów, które w książkach zyskały kształt znacznie odbiegający od wersji pierwotnych.
Teksty zostały ułożone według porządku chronologicznego – w dwa bloki.
Na blok pierwszy składają się pierwodruki czasopiśmienne. Każdy z nich zaopatrzony jest w metryczkę zawierającą pełen adres bibliograficzny, a w przypadku wierszy drukowanych przed rokiem 1947 także w informację o dacie ukazania się pisma. Jeśli autor umieścił pod tekstem sygnaturę temporalną, to ona, a nie data druku czasopiśmiennego, decydowała o miejscu wiersza w szeregu. W przypadku pięciu utworów – „Umarły chłopiec”, „Dialog trzeci”, „Wrzesień 1939 rok”, „Kształt czasu” i „fotografia” – moment powstania i miejsce w szeregu są dorozumiane[22]. (Teksty podajemy w oryginalnym kształcie, z zachowaniem osobliwości interpunkcji i pisowni – tej ostatniej nie modernizujemy, nawet jeśli współczesne zasady ortograficzne znacznie odbiegają od zasad obowiązujących w momencie publikacji wiersza. Korygujemy jedynie ewidentne przeoczenia i błędy redaktorów, np. słowo „czyhanie” z „Elegii na powrót umarłych poetów” dajemy bez usterki ortograficznej).
Teksty z krótszego bloku drugiego złożyły się na Aneks. Zostały tu zebrane sekundarne wersje wierszy, niekiedy wyraźnie dłuższe lub krótsze od pierwodruków.
Książkę otwierają utwory religijne drukowane w miesięczniku Sodalicji Mariańskich „Pod Znakiem Marii”, a także wiersze nastoletniego ucznia radomszczańskiego Gimnazjum Społecznego im. Feliksa Fabianiego wyciągnięte z łamów „Apelu” (organu Związku Zrzeszeń Urzędników Sądowych i Prokuratorskich RP), piłsudczykowskich „Czerwonych Tarcz” i łódzkiego miesięcznika społeczno-artystycznego „Wymiary”. Po grupie tekstów z pierwszej połowy lat czterdziestych następuje blok wierszowanych satyr, które Różewicz publikował tuż po wojnie na łamach częstochowskiego „Głosu Narodu”, by niektóre z nich przedrukować w tomiku W łyżce wody. Portretowały one i „na gorąco” komentowały najbardziej charakterystyczne zjawiska społeczne tamtego czasu – publikujemy je ze względu na ich faktyczną niedostępność. Ten ostatni argument w istotny sposób wpłynął również na decyzję o włączeniu do książki 10 wierszy z tomu Niepokój, których autor później nie przedrukowywał[23].
Chronologiczna lektura tekstów z lat 1945–1946 daje czytelnikowi możliwość dostrzeżenia specyficznie Różewiczowskiej naprzemienności, niekiedy równoczesności, tonu najgłębiej poważnego i humorystyczno-satyrycznego. Ta dwutorowość pisarstwa autora Uśmiechów i Duszyczki dochodzić będzie do głosu raz po raz aż do lat najpóźniejszych. Na kartach Wierszy odzyskanych jest ona aż nadto widoczna; unaoczniają ją z jednej strony utwory takie jak: „Na podkrakowskim letnisku gry i zabawy (podsłuchane)”, „ustawy” czy „Samo-chodzik (ballada o głupim kierowcy)”, z drugiej – „Prawda”, „Zawsze” czy późna „Panika”, poetycki zapisek z roku 2008, zamykający listę wydobytych z czasopism zapoznanych utworów Tadeusza Różewicza.
Uważne przejrzenie Aneksu, w którym pomieszczono odmiany wierszy z zasadniczej części książki, pozwala raz jeszcze uzmysłowić sobie, iż autor tomów zawsze fragment i zawsze fragment. recycling część własnych tekstów traktował jako rezerwuar pomysłów, struktur semantycznych, narracji czy obrazów czekających na rozwinięcie, skrócenie lub przekształcenie, domagających się prze-pisania. Najlepiej widać to bodaj na przykładzie dwóch utworów: (1) okolicznościowego, stanowiącego gest pisarskiej szczodrobliwości wobec przyjaciół wiersza-żartu czy wiersza-wspomnienia „Fragment”, po latach rozrastającego się w jedną z istotnych wypowiedzi programowych, bez mała emblematów późnej twórczości Różewicza, oraz (2) niejednorodnej, trójdzielnej „Czułości”, która pod pierwotnym tytułem i w pierwotnym kształcie nigdy nie została powtórzona – posłużyła natomiast jako „prefabrykat” dla dwóch wierszy z odrębnych tomów: „Krtani wolności” z Czerwonej rękawiczki i „Głosów” z Pięciu poematów.
Wizerunek poety – przesunięcia, korekty, uzupełnienia
Porównując drukowaną wersję słynnego tekstu *** [„Czas na mnie”] z jego wersjami rękopiśmiennymi, posłużyłem się kiedyś obrazowym określeniem „wiersz fantomowy”[24]. Drugą z metafor, na których oparłem wtedy interpretacyjny wywód, była metafora „amputacji”. Przypomnijmy: obok czternastowersowego utworu *** [„Czas na mnie”] w tomie Płaskorzeźba wydrukowano fotokopię zawierającą odmiany rękopiśmienne, z których jedna jest niemal trzykrotnie dłuższa od finalnej wersji drukowanej. Ta ostatnia powstała dzięki odcięciu większości wersów, co nazwałem „amputacją tekstu”, przy czym powołałem się na Różewiczowski komentarz do „Białych groszków” z Rozmowy z księciem. „Jak człowiek, któremu usunięto kończynę – pisałem – odczuwa realny, dotkliwy ból w odciętym, nieistniejącym fragmencie własnego ciała – tak wiersz, którego część amputowano, pozostaje w paradoksalnym związku z częścią usuniętą”[25].
W trakcie prac nad zbiorem utworów rozproszonych zdałem sobie sprawę, że formułę „amputacji” i poezji „fantomowej” można by zastosować do Wierszy odzyskanych i do całej twórczości autora Niepokoju. Na książkę niniejszą składają się przecież utwory od-sunięte od i u‑sunięte z Różewiczowskiego kanonu. Z różnych powodów wypadły poza „centrum”, by znaleźć się na „peryferiach”, „obrzeżach”, dalekich „marginesach”. Postawione teraz obok tekstów wzorcowych i kanonicznych ujawniają słabiej widoczną część prawdy o tych ostatnich, dopełniają je, komentują, cieniują i niuansują. Stają się nieoczekiwanie – by posłużyć się porównaniem z zakresu fotografiki – czymś w rodzaju negatywu pisarstwa Tadeusza Różewicza.
Dowód? W snopie światła, który rzucają na „dojrzałą” twórczość wczesne, naiwne wiersze religijne, inaczej prezentują się utwory tak fundamentalne, jak „Lament” z tomu Niepokój, „Cierń” ze zbioru Regio czy „bez” z Płaskorzeźby. Słowa w nich użyte i sensy przez nie generowane stają się oto e t a p e m pewnego p r o c e s u. Jego początek, miejsce zerowe, punkt wyjścia – dotychczas niewidoczne – zostają włączone w układ, który dopiero teraz przemienia się w strukturę, w kompozycję, w całość.
Co odsłaniają „wiersze odzyskane”? Przede wszystkim: człowieka. Człowieka piszącego wiersze. Najpierw nieporadnie i po omacku. Wędrującego po śladach poprzedników, posługującego się koślawymi rymami, powtarzającego rytualne literackie gesty. Ów piszący stopniowo nabywa warsztatowej sprawności i zaczyna przemawiać własnym językiem. Język (mniej lub bardziej wyraźnie) odbija jego życie. W refleksji na temat twórczości Różewicza to jedno z pytań podstawowych: czy istnieje iunctim między literaturą a egzystencją, między życiem a pismem[26]? Wiersze zebrane w tej książce (np. „Bezpieczny”, „Iskra”, „Możliwości”, „Prawda”, „Coś budującego”, „Panika”) w stopniu wyższym niż inne dotykają „ja” bliskiego „zredukowanemu do samego siebie”, żywemu i rzeczywistemu „Tadeuszowi Judzie z Radomska”[27].
Sferą portretowaną nie wprost, lecz pośrednio, bywa tu również pogranicze kultury, ideologii i polityki. Człowiek piszący bowiem wikła się i jest wikłany w sprawy mające niewiele wspólnego z poezją. Wystarczy wspomnieć utwory „Wielki temat” czy „Czułość”. Zwłaszcza ten ostatni tekst zasługuje na uwagę historyka literatury. Opublikowany 18 kwietnia 1948 roku w redagowanych przez Jarosława Iwaszkiewicza „Nowinach Literackich” zdaje się być dalszym ciągiem dyskusji rozpoczętej w styczniu tamtego roku podczas słynnego seminarium literackiego w Nieborowie. Różewicz dedykował go Stefanowi Żółkiewskiemu, autorowi głośnego pamfletu „O młodszym bracie”, redaktorowi naczelnemu marksistowskiej „Kuźnicy”, przyszłemu pierwszemu dyrektorowi Instytutu Badań Literackich i jednemu z najaktywniejszych „komunizatorów” życia literackiego w pierwszych latach po wojnie – temu samemu, którego w gorzkim tekście „Różne oblicza cenzury” z roku 1989 poeta bez ogródek nazwie „politykiem”[28]. W Nieborowie miało między nimi dojść do znaczącej wymiany zdań[29] – „Czułość” jawi się jako wyrażona w języku poezji obrona całego pokolenia przed zarzutem niedostatecznego ideologicznego zaangażowania. Może nie całkiem udana artystycznie (zapewne dlatego zostanie rozczłonkowana i wyzyskana w dwóch całkiem odrębnych wierszach), ale będąca interesującym świadectwem epoki, z której pochodzi.
Podziękowania
Książka ta nie powstałaby, gdyby nie pomoc wielu osób.
Za niemijającą serdeczność, za wiele – dawnych i nowych – rozmów o Tadeuszu Różewiczu i jego twórczości, za cenne sugestie oraz podpowiedzi dziękuję Janowi Stolarczykowi.
Za pomoc w dotarciu do trudno dostępnych źródeł dziękuję Małgorzacie Wichowskiej z Muzeum Literatury im. A. Mickiewicza w Warszawie, Annie Kłopot z Biblioteki Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. J. Długosza w Częstochowie i Sebastianowi Wiernemu z Biblioteki Narodowej.
Za cierpliwe, trwające kilka miesięcy kopiowanie i przesyłanie niezliczonych stron starych gazet oraz książek dziękuję Bibliotekarzom z Pracowni Reprograficznej Biblioteki Uniwersytetu Łódzkiego.
Wyrazy wdzięczności zechcą przyjąć także Joanna Mueller i Artur Burszta, bez których pracy nie zdążylibyśmy na stulecie urodzin Tadeusza Różewicza.
Wiersze odzyskane to bez wątpienia różewiczowska work in progress. Ciąg dalszy nastąpi.
ur. w 1977 roku w Nowym Sączu. Poeta, eseista, krytyk literacki, historyk literatury. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, adiunkt w Zakładzie Literatury Polskiej XX i XXI wieku Uniwersytetu Łódzkiego. Wydał siedem książek poetyckich, zebranych w tomie Nauka znikania. Wiersze i rozmowy z lat 2006–2018 (2018), cztery tomy eseistyczne, książki historycznoliterackie i krytycznoliterackie: Helikon i okolice. Notatki o poezji współczesnej (2008),„Lecz ty spomnisz, wnuku”. Recepcja Norwida w latach 1939–1956. Rzecz o ludziach, książkach i historii (2011), Obcowanie. Manifesty i eseje (2014), Poeta (bez)religijny. O twórczości Tadeusza Różewicza (2015), Lustra tradycji. Studia i szkice interpretacyjne (2018). Jeden z pomysłodawców i współredaktor serii książek Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego „Projekt: Egzystencja i Literatura”. Autor przekładów z języka czeskiego. Laureat kilku nagród literackich, m.in. Skrzydeł Dedala przyznawanych przez Bibliotekę Narodową. Strona internetowa: dakowicz.blogspot.com.
Posłowie Przemysława Dakowicza do książki Teksty odzyskane Tadeusza Różewicza, która ukaże się w Biurze Literackim 18 kwietnia 2022 roku.
WięcejRecenzja Przemysława Dakowicza towarzysząca premierze książki Odwrócona strefa, wydanej w Biurze Literackim 13 grudnia 2021 roku.
WięcejRozmowa Artura Burszty z Przemysławem Dakowiczem towarzysząca premierze książki Wiersze odzyskane, wydanej w Biurze Literackim 4 października 2021 roku.
WięcejEsej Przemysława Dakowicza towarzyszący premierze książki Wbrew sobie Tadeusza Różewicza.
WięcejAutorski komentarz Tadeusza Różewicza towarzyszący premierze jego książki Wiersze odzyskane, wydanej w Biurze Literackim 4 października 2021 roku.
WięcejRozmowa Artura Burszty z Przemysławem Dakowiczem towarzysząca premierze książki Wiersze odzyskane, wydanej w Biurze Literackim 4 października 2021 roku.
WięcejFragmenty zapowiadające książkę Wiersze odzyskane Tadeusza Różewicza, która ukaże się w Biurze Literackim 4 października 2021 roku.
Więcej