recenzje / KOMENTARZE

Telewizorowanie

Filip Zawada

Komentarz Filipa Zawady do książki Świetne sowy, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 2 lutego 2013 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zosta­łem popro­szo­ny o to, bym napi­sał tekst o tek­ście, któ­ry napi­sa­łem wcze­śniej i zaty­tu­ło­wa­łem Świet­ne sowy. Tekst o tym tek­ście ma być stwo­rzo­ny na potrze­by „Pogo­to­wia lite­rac­kie­go”. Pogo­to­wie koja­rzy mi się ze sprze­da­wa­niem frag­men­tów czło­wie­ka albo ze sprze­da­wa­niem tru­pów zakła­dom pogrze­bo­wym, albo nie­mi­łą atmos­fe­rą, albo kasz­lą­cy­mi na mnie ludź­mi, albo nie­czy­tel­ną recep­tą, na któ­rą prze­kli­na w apte­ce pani magi­ster. Dla­te­go gdy­bym miał jaką­kol­wiek moc spraw­czą, wolał­bym napi­sać ten tekst dla „Aku­punk­tu­ry lite­rac­kiej”.

Sło­wa nas tyl­ko pona­gla­ją, dla­te­go mam bar­dzo duży sza­cu­nek dla mil­cze­nia, ale ponie­waż jestem od nich uza­leż­nio­ny, to posta­no­wi­łem, że spró­bu­ję opi­sać frag­ment tego, co już napi­sa­łem.

Wil­goć szpi­ta­la jest zaraź­li­wa.
Fir­mQa zewnętrz­na wsta­wi­ła
do każ­dej sali tele­wi­zor,
któ­ry dzia­ła na dwu­zło­tów­ki.
W szpi­ta­lu jest jeden kiosk,
w któ­rym nigdy nie ma dwó­jek.

Strach prze­cho­dzi z ojca na syna
odkąd tele­wi­zja dzia­ła bez prze­rwy.

(frag­ment książ­ki Świet­ne sowy)

Frag­ment ten opi­su­je nowo­cze­sne meto­dy lecze­nia w pol­skich szpi­ta­lach. Tele­wi­zo­ro­wa­nie, bo tak nazy­wa się ta meto­da, pole­ga na tym, że pacjent musi wyku­pić w fir­mie zewnętrz­nej, do któ­rej nale­ży maszy­na naświe­tla­ją­ca, chwi­lę naświe­tla­nia. Nowa­tor­stwo tej meto­dy pole­ga na tym, że pacjent sam może wybrać kanał naświe­tla­ją­cy. Nie­ste­ty bar­dzo czę­sto jest tak, że w sali, w któ­rej odby­wa się kura­cja wia­do­mo­ścia­mi o trzę­sie­niach zie­mi, mon­su­nach ruj­nu­ją­cych życie tysiąc­om osób, naro­dzi­nach misiów w war­szaw­skim zoo, jaką to melo­dią i fak­ta­mi biz­nes, leżą inni pacjen­ci, któ­rzy mimo­wol­nie pod­da­ją się kura­cji naświe­tla­nia oso­by, któ­ra pierw­sza zdą­ży­ła wrzu­cić dwój­kę do tele­wi­zo­ra.

Nie­ste­ty nie moż­na prze­ku­pić tele­wi­zo­ra piąt­ką ani sió­dem­ką ani nawet dzie­siąt­ką, żeby nie naświe­tlał pew­nych spraw. Taka jest cena wol­no­ści, o któ­rej opo­wia­da­ją ame­ry­kań­skie fil­my, któ­re trwa­ją tyle, że trze­ba od razu wrzu­cić dwie dwój­ki pod rząd.

Każ­da kura­cja musi mieć swój koniec. Dla­te­go też, kie­dy ktoś z sali umie­ra przy włą­czo­nym tele­wi­zo­rze, moż­na uznać takie lecze­nie za suk­ces.

Z nie­któ­rych punk­tów widze­nia śmierć jest obja­wem zdro­wie­nia.

O autorze

Filip Zawada

Urodzony we Wrocławiu. Poeta, prozaik i muzyk. Grał w zespołach AGD, Pustki i Indigo Tree obecnie muzykuje sam w formacji ITOITO. Pisze bloga na www.filipitoito.com

Powiązania