recenzje / ESEJE

Ten paskudny Nowy Jork

Anka Czytankowa

Recenzja z książki Hotel de Dream Edmunda White'a, która ukazała się w sierpniu 2013 roku na blogu Czytanki Anki.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

„Kochał to lud­ne mia­sto, z cią­gną­cy­mi się mila za milą slum­sa­mi, tymi moro­wy­mi czyn­szów­ka­mi wyra­sta­ją­cy­mi we wszyst­kich zakąt­kach, peł­ny­mi żywe­go zgieł­ku i pijac­kich burd, trza­ska­nia drzwia­mi i cuch­ną­cych kuchen­nych wyzie­wów, nie­oświe­tlo­nych przejść oraz nie­pew­nych scho­dów; kochał to poczu­cie, że każ­da ścia­na i każ­de drzwi to moż­li­wie naj­cień­sza bło­na, utrzy­mu­ją­ca wrzą­cą, roba­czą masę, któ­ra zaraz buch­nie i prze­isto­czy się w jesz­cze bar­dziej kle­istą for­mę życia.” [str. 77]

Nowy Jork koń­ca XIX wie­ku widzia­ny ocza­mi Edmun­da Whi­te­’a to praw­dzi­we pie­kło. Nie ma tu ele­ganc­kich domów, boga­to ubra­nych dam i dżen­tel­me­nów zna­nych z ksią­żek Whar­ton czy Jame­sa, są za to spe­lun­ki i oso­by podej­rza­nej kon­du­ity. Mia­sto oglą­da­ne od pod­szew­ki odstrę­cza i każe z nie­go czym prę­dzej ucie­kać. Podob­nie jest z lek­tu­rą Hote­lu de Dre­am, któ­ry za spra­wą ponu­rej sce­ne­rii i fabu­ły nie jest książ­ką przy­jem­ną w odbio­rze. Po krót­kiej chwi­li odpo­czyn­ku czy­ta się jed­nak dalej i brnie przez wśród nędzy i zgni­li­zny do koń­ca.

Whi­te miał przede wszyst­kim nie­zły pomysł na swo­ją powieść, a wła­ści­wie dwie powie­ści. Umie­ra­ją­cy na gruź­li­cę Ste­phen Cra­ne usi­łu­je dokoń­czyć Malo­wa­ne­go chłop­ca, czy­li książ­kę o męskiej pro­sty­tut­ce z Nowe­go Jor­ku. Nie wia­do­mo, co bar­dziej przy­gnę­bia­ją­ce: ago­nia pisa­rza czy los mło­de­go Elliot­ta, któ­ry miał pecha stać się obiek­tem uczuć dwóch męż­czyzn. Oba wąt­ki są rów­nie inte­re­su­ją­ce, w dużej mie­rze dzię­ki pie­czo­ło­wi­cie odda­nym realiom oraz wyraź­nie zróż­ni­co­wa­ne­mu sty­lo­wi. Ten styl ide­al­nie współ­gra z natu­rą głów­nych boha­te­rów: o ile histo­ria Cra­ne­’a wyda­je się gorącz­ko­wa i dusz­na, to „powieść w powie­ści” cechu­je pro­sto­ta i lek­kość. Zabieg spryt­nie pomy­śla­ny i wyko­na­ny, podob­nie jak zakoń­cze­nie, któ­re nie­mal nokau­tu­je.

Co napi­saw­szy, wypa­da­ło­by stwier­dzić, że Hotel de Dre­am to dzie­ło wybit­ne, nie­ste­ty tak nie jest. Przy wszyst­kich wspo­mnia­nych wyżej zale­tach książ­ka pozo­sta­wia pewien nie­do­syt. Nie zachwy­ca, a jedy­nie bar­dzo się podo­ba, co jest i natu­ral­nie wyni­kiem bar­dzo dobrym. W sumie nie ma co narze­kać, nie­praw­daż? 😉


Recen­zja uka­za­ła się na blo­gu Czy­tan­ki Anki [http://czytankianki.blogspot.com/]. Dzię­ku­je­my autor­ce za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

O autorze

Anka Czytankowa

Prowadzi bloga Czytanki Anki (http://czytankianki.blogspot.com/). Z wykształcenia lingwistka, z zamiłowania czytelniczka i widz teatralny. Hołduje zasadzie, że dzień bez czytania to dzień stracony.

Powiązania