recenzje / IMPRESJE

To słowo

Urszula Kozioł

Esej Urszuli Kozioł towarzyszący premierze książki Fuga.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

W sło­wie – naj­bar­dziej zdu­mie­wa­ją­ca jest jego spraw­cza moc.

I ten zawar­ty w nim impe­ra­tyw ist­nie­nia, ewo­ku­ją­cy z nico­ści kolej­ne byty: stań się!

Takie „stań się” leży rów­nież u pod­nó­ża każ­de­go dzie­ła sztu­ki. A więc tak­że – zwłasz­cza? – wier­sza. Ewo­ko­wa­ne­go zni­kąd.

Będąc umow­ną musz­ką z butel­ki Wit­t­gen­ste­ina, jedy­nie za pomo­cą słów wier­sza mogę wydo­stać się na zewnątrz i tyl­ko dzię­ki wier­szom, jak za spra­wą magicz­nej for­mu­ły, mogę prze­mie­ścić się w inny obszar, w inną prze­strzeń, wyjść poza wła­sny obrys, wła­sny kon­tur, poza przy­dzie­lo­ny mi metry­kal­ny czas: zaist­nieć poza samą sobą. O chwi­lę dłu­żej?

Wcze­śnie odkry­łam, że obok świa­ta rze­czy­wi­ste­go ist­nie­je świat pomy­śla­ny, pisa­ny – też w pewien spo­sób rze­czy­wi­sty, ale rze­czy­wi­sty ina­czej.

Sło­wo wier­sza oba­la poję­cie odle­gło­ści w cza­sie i prze­strze­ni, prze­obra­ża „kie­dyś” i „gdzieś” w „tu i teraz”. Czy­ta­jąc Safo­nę czy Home­ra, nie czu­ję odle­gło­ści całych epok odgra­dza­ją­cych mnie od anty­ku. Dla mnie teraź­niej­szym poetą jest w tym samym stop­niu Pound, co Nor­wid i Höl­der­lin, lubię sobie uciąć poga­węd­kę z Kir­ke czy Ulis­se­sem albo z Rim­bau­dem. Dane mi było wzra­stać w pobli­żu migo­tli­wych słów obar­czo­nych zara­zem meta­fi­zycz­ną głę­bią i swo­istym tre­men­dum wier­szy Leśmia­na, któ­ry stą­pał po tych samych kamy­kach co i ja (w zie­mi biło­go­raj­sko-zamoj­skiej). Wcze­śnie zapa­dły mi głę­bo­ko w ucho fra­zy Kocha­now­skie­go i Sło­wac­kie­go, któ­re żywo mnie obe­szły i urze­kły swym pięk­nem. Nie­istot­ne było dla mnie to, że tych poetów od daw­na nie ma na świe­cie. Sło­wa ich wier­szy przy­wra­ca­ły obec­ność temu, co Nie­obec­ne.

Sło­wo wier­sza jest for­mą obec­no­ści, znie­sie­niem dystan­su mię­dzy dalą a pobli­żem, mię­dzy teraz i wte­dy, mię­dzy kie­dyś i dziś.

Nasza egzy­sten­cja roz­pię­ta jest mię­dzy pamię­cią a zapo­mnie­niem. Noc w noc brat Tha­na­to­sa, Hyp­nos, wsą­cza mi pod korę mózgo­wą kubek wody zaczerp­nię­tej z nur­tów Lety, któ­ra usi­łu­je mnie roz­łą­czyć ze mną samą, z moim oto­cze­niem i dzie­dzic­twem. Mię­dzy tą niwe­czą­cą siłą wód Lety, niby bóstwo strze­gą­ce pamię­ci, nad­cią­ga z pomo­cą sło­wo wier­sza: ze swo­im ryt­mem, wibra­cją, ze swo­ją melo­dią.

Od dzie­ciń­stwa lubi­łam się wsłu­chi­wać w sło­wo nawet jesz­cze nie ufor­mo­wa­ne, dopie­ro wzbie­ra­ją­ce, przy­mie­rza­ją­ce się do sie­bie w swo­jej jesz­cze bez­słow­nej fazie, błą­dzą­ce w przy­słu­gu­ją­cych mu moż­li­wo­ściach.

Lubi­łam przy­kła­dać ucho do słu­pów tele­gra­ficz­nych, któ­ry­mi – sądząc z wibra­cji utrzy­my­wa­nych w tona­cji ultra-basów, prze­pły­wa­ły z krań­ca świa­ta na dru­gi kra­niec czy­jeś domyśl­ne roz­mo­wy, w któ­re usi­ło­wa­łam się wkrzy­ki­wać moim wła­snym, żąd­nym włą­cze­nia się w ich tok, sło­wem.

W każ­dym wiel­kim dzie­le sztu­ki w ogó­le, a zwłasz­cza w wier­szu, czymś nie­zwy­kłym i fascy­nu­ją­cym są sta­ny sku­pie­nia, któ­re udzie­la­ją się wraż­li­we­mu i czu­ją­ce­mu odbior­cy. Cho­dzi nie tyl­ko o to, że wiersz jest rodza­jem „zgęsz­czo­nej mowy”, rodza­jem kon­den­sa­tu, któ­ry musi zmie­ścić się na nie­wiel­kiej prze­strze­ni. Mam na myśli raczej tkwią­cy w nim prze­kaz, będą­cy czymś na kształt ilu­mi­na­cji, sko­ro potra­fi czy­ta­ją­ce­go wpra­wić w stan, jaki zazwy­czaj osią­ga się dopie­ro po dłu­gich medy­ta­cjach. Wytrą­ca go z otocz­ki zwy­czaj­no­ści, oczy­wi­sto­ści i dosłow­no­ści doznań i choć­by na moment prze­pro­wa­dza na tery­to­rium tego, co nie­zwy­czaj­ne, nie­oczy­wi­ste, a zara­zem dziw­ne i jak­by od daw­na zna­jo­me, ale już utra­co­ne. Jest więc tym „przy­po­mi­na­niem się same­mu sobie” tak, jak o tym mówią misty­cy.

Powsta­ją­cy wiersz nie­kie­dy zaska­ku­je mnie, jak gdy­bym to nie ja go pisa­ła. Zamie­nia mnie w kopi­stę, w tłu­ma­cza bez­słow­nej pod­po­wie­dzi, któ­ra doma­ga się momen­tal­ne­go prze­kła­du na język i takie, a nie inne sło­wo. Notu­jąc posłusz­nie, czu­ję wte­dy obec­ność jakie­goś współ­au­to­ra ima­gi­na­cyj­ne­go. Kim jest?

Muzą?

Nie­któ­re wier­sze bio­rą się z koli­zji podo­bień­stwa z nie­po­do­bień­stwem. Inne są ewo­ko­wa­ne przez ogrom nie­po­ję­to­ści. Bra­kiem (upra­gnio­ne­go vis a vis?). Nad­mia­rem. Potrze­bą roz­mo­wy. Zdzi­wie­niem – (że ist­nie­je coś, co zara­zem jak­by nie ist­nie­je).

Daw­niej, w dzie­ciń­stwie, pisa­nie wier­szy wyda­ło mi się czymś natu­ral­nym, zwy­czaj­nym. Lubi­łam zapusz­czać nura w gąszcz mowy w pogo­ni za jakimś sło­wem, któ­re mnie bawi­ło albo wabi­ło ku sobie inno­ścią. Sam zapis wier­sza jako wier­sza uwa­ża­łam wte­dy za rzecz umow­ną, jak umow­ne były wymy­śla­ne przez nas, dzie­ci, języ­ki i roz­mo­wy zakry­wa­ne przed nie­wta­jem­ni­czo­ny­mi śmiesz­nym szy­frem, kie­dy to mię­dzy syla­by słów wsta­wia­li­śmy np. klo­cek z „ko”, a więc: ko-te-ko-raz ko-nie ko-mam ko-cza-ko-su.

Dzi­siaj mniej wiem o wier­szu niż wte­dy, gdy zaczy­na­łam pisać.

Jest dla mnie tajem­ni­cą. Darem.

Ale czy powie­rzo­nym za zawsze?

Wiersz jest wystar­cza­ją­co skom­pli­ko­wa­ny już nie­ja­ko sam przez się, ze swo­jej natu­ry, z nie­do­słow­no­ści wypo­wie­dzi i kon­den­sa­cji zapi­su. Mie­ści w sobie o wie­le wię­cej tego, co znaj­du­je się poza nim. Dla­te­go teraz bar­dziej zale­ży mi na tym, żeby moje „ja” poro­zu­mia­ło się z czy­imś „ty”, niż na zwięk­sza­niu nie­czy­tel­no­ści prze­ka­zu i mno­że­nia torów prze­szkód w miej­scach spo­tkań. Teraz nie chcę niko­go zadzi­wiać, chcę się poro­zu­mie­wać i wła­śnie to oka­zu­je się takie trud­ne, nie­sa­mo­wi­cie trud­ne.

O autorze

Urszula Kozioł

Urodzona 20 czerwca 1931 roku w Rakówce pod Biłgorajem. Poetka, prozaiczka, felietonistka. Od 1968 roku redaktorka „Odry”, od 1972 kierowniczka działu literackiego tego pisma. Uhonorowana Doktoratem Honoris Causa Uniwersytetu Wrocławskiego (2003). Laureatka wielu nagród, m.in. Władysława Broniewskiego (1964), im. Stanisława Piętaka (1965), Miasta Wrocławia (1965), Fundacji im. Kościelskich (1969), Ministra Kultury (1970), włoskiego „Złotego Centaura” (1982), Dolnej Saksonii (1997), PEN-Clubu (1998), im. Eichendorfa (2002). Nominowana do Literackiej Nagrody NIKE (2006), laureatka wrocławskiej nagrody poetyckiej Silesius za całokształt twórczości (2011). Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania

Tramwaj

dzwieki / WYDARZENIA Ewa Lipska Ryszard Krynicki Urszula Kozioł

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Urszu­li Kozioł, Ewy Lip­skiej i Ryszar­da Kry­nic­kie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Rozbiórka

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Urszu­li Kozioł, Ryszar­da Kry­nic­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Pio­tra Som­me­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Tade­uszy Pió­ry, Dar­ka Fok­sa, Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Dariu­sza Suski, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Dariu­sza Sośnic­kie­go, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Mar­ty Pod­gór­nik i Jac­ka Deh­ne­la pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

[Gdzie to tak śpieszno]

dzwieki / RECYTACJE Urszula Kozioł

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Tram­waj” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2007.

Więcej

Glosa: z wycieczki

recenzje / KOMENTARZE Urszula Kozioł

Autor­ski komen­tarz Urszu­li Kozioł do wier­sza „Glo­sa: z wyciecz­ki”, z książ­ki Fuga wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 22 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Urszula Kozioł, Fuga (1955 do 2010)

recenzje / ESEJE Janusz Drzewucki

Recen­zja Janu­sza Drze­wuc­kie­go z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Glosa: z wycieczki

recenzje / KOMENTARZE Urszula Kozioł

Autor­ski komen­tarz Urszu­li Kozioł do wier­sza „Glo­sa: z wyciecz­ki”, z książ­ki Fuga wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 22 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Bycie sobą jeszcze inaczej

recenzje / ESEJE Jacek Łukasiewicz

Recen­zja Jac­ka Łuka­sie­wi­cza z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Małe refleksje wokół Fugi Urszuli Kozioł

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Urszula Kozioł, Fuga (1955 do 2010)

recenzje / ESEJE Janusz Drzewucki

Recen­zja Janu­sza Drze­wuc­kie­go z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Bycie sobą jeszcze inaczej

recenzje / ESEJE Jacek Łukasiewicz

Recen­zja Jac­ka Łuka­sie­wi­cza z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej

Małe refleksje wokół Fugi Urszuli Kozioł

recenzje / ESEJE Mateusz Kotwica

Recen­zja Mate­usza Kotwi­cy z książ­ki Fuga Urszu­li Kozioł.

Więcej