recenzje / KOMENTARZE

Trajektoria krzyża zakłada

Julek Rosiński

Autorski komentarz Julka Rosińskiego, laureata konkursu na Wiersz i opowiadanie doraźne 2020.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Trajektoria krzyża zakłada

Eko­lo­gizm: zja­wi­sko bar­dzo nie­bez­piecz­ne.
źró­dło: Biblia

ster­nik jest idio­tą
ląd recy­tu­je

w miej­sce drzew wstaw kąt tak by go roz­li­czyć
ścia­ny odsprze­daj sąsia­dom potem

zwę­żaj kra­wędź do potę­gi cię­cia
pta­ki naucz sylab niech zrzu­ca­ją bom­by

bom stał
by stał

Bóg nie umarł
Bóg umrze


25 grud­nia arcy­bi­skup kra­kow­ski Marek Jędra­szew­ski posta­no­wił przy­po­mnieć wier­nym, że Zie­mię im pod­da­no, że nad­szedł już czas krzyk­nąć veto w twarz lewac­kich dziew­czy­nek. Nie umiem pisać komen­ta­rzy autor­skich, dla­te­go zanie­cham inter­pre­ta­cji, a posta­ram się usta­wić gło­wę czy­tel­ni­ka pod moż­li­wie naj­przy­jem­niej­szym kątem.

Mia­łem wte­dy super sen, serio, nigdy przed­tem nie śni­łem nie­mo, a w dodat­ku bez obra­zu, był to mój pierw­szy raz i było to zde­cy­do­wa­nie nie­zwy­kłe. Obu­dzi­łem się, ogar­ną­łem, że zasną­łem na roz­sy­pa­nych rodzyn­kach, ogar­ną­łem też, że wła­ści­wie jest ten 25, że może war­to by było usiąść nad jakimś wier­szem doraź­nym, by zwięk­szyć swo­je szan­se na poje­cha­nie na legen­dar­ną Sta­cję Lite­ra­tu­rę; poje­cha­nie nie jako zwy­kły widz, w razie gdy­by nie uda­ło mi się dostać do „Poło­wu”. Zja­dłem rodzyn­ki, odpa­li­łem Wir­tu­al­ną Pol­skę i bęc… bola­ło przez następ­ny tydzień, bola­ło tym bólem, jaki zna­ją jedy­nie Pola­cy i kibi­ce Inte­ru Medio­lan, to zna­czy coś na pogra­ni­czu zła­ma­nej koń­czy­ny i gil­go­ta­nia, któ­re śmia­ło moż­na zdia­gno­zo­wać jako „dystans”, przez wyso­kie D (po uświa­do­mie­niu sobie tego zwy­kle gil­got­ki prze­cho­dzą).

Tekst jest krót­ki, mamy pta­ki, bom­by, ster­ni­ka, ląd w kon­flik­cie z morzem, ale co iry­tu­ją­ce ‒ mamy też sąsia­dów, któ­rzy wytrą­ca­ją jed­no­li­ty obraz… więc jak bym miał się tłu­ma­czyć z tego, co tam widzę, to bym powie­dział, że wolał­bym powie­dzieć co sły­szę. Co sły­szę? Bra­xto­na (tak w jed­nej trze­ciej gło­śno­ści) Dort­mund 1976, trze­ci kawa­łek. Mini­mal­nie kaba­re­ciar­skie, może nawet w sty­lu Bajek Gra­jek, ale nano­szą­ce na plan­szę swo­iste wyba­łu­sze­nie. A teraz tak na serio, to wła­śnie kon­flikt wyda­je się tu sło­wem klu­czem, odwiecz­nym drga­niem, dokrę­co­nym do sta­ło­ści Hera­kli­tem, kon­flikt ato­mu z ato­mem, zewnątrz z wewnątrz itd…  Posłu­chaj­cie sobie Anthony’ego Bra­xto­na Dort­mund 1976 i wyobraź­cie sobie twarz Jędra­szew­skie­go, twarz prze­cho­dzą­cą w fale, fale prze­cho­dzą­ce w ląd, ląd odbi­ja­ją­cy pta­ki, wyobraź­cie sobie twarz Mar­ka Jędra­szew­skie­go.

O autorze

Julek Rosiński

Urodzony w 2001 roku. Pisze wiersze. Laureat 14. edycji Połowu oraz konkursu „Wiersze i opowiadania doraźne 2020”. Publikował w „Dwutygodniku”, „Wizjach”, „Małym Formacie”, „Wakacie”, „Kontencie”, „Stonerze Polskim”, „Rzyradorze”, „8. Arkuszu Odry”. W 2022 roku nakładem Biura Literackiego ukaże się jego pierwsza książka poetycka. Właśnie wprowadził się na warszawski Tarchomin.

Powiązania