![](https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wp-content/uploads/2023/02/7.1_DZWIEKI__Zbigniew-Machej-Piotr-Sommer__Dziecinada.jpg)
Dziecinada
dzwieki / WYDARZENIA Piotr Sommer Zbigniew MachejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Zbigniewa Macheja i Piotra Sommera podczas Portu Wrocław 2008.
WięcejEsej Zbigniewa Macheja o poezji Tadeusza Różewicza, Andrzeja Sosnowskiego i Bohdana Zadury
Nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca. Nie należy dokonywać przedwczesnych, pochopnych bilansów. Trudno bilansować całe dekady, zwłaszcza w literaturze, której życie jest częściowo utajone. Nie sposób robić to w biegu, doraźnie, bez szerszej perspektywy, bez wyraźnej świadomości procesów, które toczą się poza kalendarzem, a trwają nieraz wieki. W literaturze na bilanse zawsze jest za wcześnie, a im później się to robi, tym lepiej. Dotyczy to szczególnie poezji rozumianej jako jedna z dziedzin kultury, dotyczy to zarówno – chociaż inaczej – jej twórców jak i jej odbiorców. Dotyczy to również i mnie jako autora wierszy jak i czytelnika wierszy, cudzych i własnych. Nie czuję więc potrzeby bilansowania ostatniej dekady polskiej poezji. Nie jestem buchalterem, księgowość mnie brzydzi. Nie znaczy to jednak, że nie mogę (lub nie chcę) wypunktować pewnych zjawisk w polskiej poezji ostatniego dziesięciolecia, które są dla mnie ważne i wydają mi się ważne dla polskiej literatury. Ograniczę się jednak do liryków urodzonych przed 1960 rokiem. I tylko do trzech nazwisk: Różewicz, Zadura, Sosnowski.
Tadeusz Różewicz jest, według mnie, najważniejszym poetą polskim nie tylko ostatniego dziesięciolecia, ale i całego okresu po drugiej wojnie światowej. „Płaskorzeźba”, „Historia pięciu wierszy”, „zawsze fragment ” i „zawsze fragment. recycling” to najważniejsze dzieło polskiej poezji końca tego stulecia. Jestem też przekonany, że jest to również dzieło istotne dla literatury światowej. Nie wydaje mi się, by trzeba było powyższe mniemania tutaj uzasadniać. Warto jednak zwrócić uwagę na zmianę w recepcji Różewicza, jaka nastąpiła w latach 90. Krytycy – np. Marian Stala – którzy w latach 80. uważali Różewicza za brzydkiego nihilistę (co wtedy w ich mniemaniu stanowiło najgorszą obelgę), w następnej dekadzie nawrócili się na niego. Twórczość Różewicza pomógł im zutylizować Miłosz, ich najwyższy autorytet.
Bohdan Zadura jest jednym z najważniejszych poetów polskich ostatniej dekady nie tylko dlatego, że kilka lat temu pozycję jego twórczości poetyckiej wyznaczył Piotr Sommer oświadczając na łamach Tygodnika Powszechnego, że Zadura jest jedynym sensownym punktem odniesienia dla naszej nowej poezji. To z lekka prowokacyjne, zwłaszcza dla Krakowa, twierdzenie, dziś już nie jest aktualne, co wcale nie umniejsza rangi tej twórczości. Obecna ranga poezji Zadury jest konsekwencją niebywałej rozpiętości skali jego poetyki oraz niesłychanej subtelności, a zarazem przewrotności jego języka. Jest to poezja, która w niejednorodny i intensywny sposób komunikuje się zarówno z rzeczywistością pozajęzykową jak i z tradycją literacką. Jest to poezja – że się tak nieładnie wyrażę – pluralistyczna, multimedialna i interaktywna. Krytycy, którzy do niedawna ją ignorowali (np. Marian Stala), muszą się teraz pogodzić z tym, jak wielki jest zakres jej oddziaływania. Choć na pewno nadal będą traktować ją wybiórczo – jedne rzeczy chwalić, na inne wybrzydzać, a jeszcze inne pomijać.
Jednym z najważniejszych poetów polskich ostatniej dekady jest także Andrzej Sosnowski. Jego „Życie na Korei” (Przedświt, Warszawa 1992) to najwybitniejszy debiut poetycki lat 90. Twórczość Sosnowskiego – wiersze, prozę, przekłady – należy traktować kompleksowo i integralnie. To poeta totalny. Jego dzieło jest rewolucyjne, a jego rewolucyjność należy mierzyć miarą Rimbauda, Roussela i Peipera. Ta rewolucja ma charakter literacki i metafizyczny zarazem. Swego czasu nie bez powodu Artur Międzyrzecki nazwał Andrzeja Sosnowskiego „literackim opryszkiem”. Sosnowski to nie tylko literacki opryszek, to niebezpieczny zamachowiec, który wysadza w powietrze dotychczasową literaturę polską, tak jakby była jakąś tamą, którą trzeba rozwalić, abyśmy mogli być ochrzczeni świeżym, oceanicznym przypływem. Realizowany przez niego projekt jest zamachem na naszą rzeczywistość. Dzięki niemu pewnego dnia można się obudzić i stwierdzić, że wszystko jest inaczej. Nie stwierdzą tego natomiast ci (np. Marian Stala), którzy zawsze będą czekali aż Sosnowski dostanie jeszcze raz nagrodę Kościelskich lub nagrodę Nike, by mogli wreszcie napisać to, o czym inni mówili od dawna.
Różewicza, Zadurę, Sosnowskiego wyróżnia i zbliża do siebie także to, że pracują w środku literatury, a nie na jej powierzchni.
Cieszyn, 6–7 stycznia 1999 rokuUrodził się w 1958 roku w Cieszynie. Poeta, tłumacz poezji czeskiej, słowackiej i angielskiej, eseista. Autor piętnastu zbiorów wierszy. Wieloletni pracownik polskiej dyplomacji kulturalnej w Czechach i na Słowacji. Dotychczas w Biurze Literackim opublikował tomy: Kraina wiecznych zer (2000), Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych (2003), Wspomnienia z poezji nowoczesnej (2005), Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji (2007) oraz książkę poetycką dla dzieci Przygody przyrody (2008); nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody Literackiej Gdynia.