recenzje / KOMENTARZE

Cztery razy (o) Naraz

Anna Kałuża

Katarzyna Fetlińska

Marta Podgórnik

Roman Honet

Komentarze Marty Podgórnik, Katarzyny Fetlińskiej, Anny Kałuży, Romana Honeta do wierszy z książki Julii Szychowiak Naraz, wydanej w Biurze Literackim 4 kwietnia 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

[Swoją kobietę utopiłam w snach]

Swo­ją kobie­tę uto­pi­łam w snach,
może czy­jąś żonę; zosta­wi­łam w wodzie,
obser­wu­jąc z dna napię­ty kark
na ska­mie­nia­łej fali.

Nie umiem kochać innej kobie­ty
prócz wła­snej, choć ona nas dzie­li,
a jej ostat­nie sło­wo z każ­dym dniem
moc­niej uwie­ra mnie w krta­ni.

Z tomu Wspól­ny język


Ze śmiechem mew

Czy wol­no pisać o przy­jaź­ni? Zda­niem uko­cha­ne­go nie jestem do niej zdol­na. Czy wol­no pisać o miło­ści? Powin­na przy­cho­dzić naj­ła­twiej. Czy war­to pisać o śmier­ci? Ta przy­naj­mniej dotrzy­mu­je sło­wa, i wcze­śniej czy póź­niej każ­de­go z nas przy­tu­li. Czy dziew­czy­ny para­ją­ce się tak męską pro­fe­sją jak liry­ka zawsze wpro­wa­dza­ją do niej moty­wy akwa­tycz­ne? Te nasze rze­ki, jezio­ra, morza, topie­nia, wan­ny, kra­ny, fale, drin­ki.. Czy moż­na wypre­pa­ro­wać pro­po­zy­cję lite­rac­ką Julii z kon­tek­stu? Owszem, moż­na, a nawet trze­ba, bo kon­tekst jest zawsze for­mą opre­sji. Nie­po­trzeb­nym gor­se­tem. Kto oczy­ta­ny, ten bez tru­du roz­po­zna ciche patro­na­ty tej poezji. Ale po co? Załóż­my, że obcu­je­my z gło­sem osob­nym. Uwie­ra­ją­cym krtań. Koniec koń­ców pozo­sta­je nam zatem i tak ów tak zwa­ny wspól­ny język, jedy­na prze­strzeń zara­zem uwspól­nio­na, dzie­lo­na, jak i naj­moc­niej oso­bi­sta. Nie umiem kochać innej kobie­ty, mogła­bym ją uto­pić.. Wewnętrz­ną kobie­tę? Nie­po­sia­da­ną cór­kę? Czy­jąś żonę? Złą maco­chę? Wred­ną sio­strę? Alter ego? Żar­ty na bok, nie czas tu i nie prze­strzeń na roje­nia i pseu­do­ana­li­zy wła­ści­we znu­dzo­nym nad­mia­rem wol­ne­go cza­su polo­ni­stom. Mnie wystar­czy, że wiem, po swo­je­mu, o czym jest ten wiersz i po swo­je­mu ufam Autor­ce. Pisząc te sło­wa patrzę na pocz­tów­kę, któ­rą Julia przy­sła­ła mi kil­ka lat temu znad pol­skie­go morza. Chy­ba wol­no mi zacy­to­wać pozdro­wie­nie: Pozdra­wiam Cię, ze śmie­chem mew i szu­mem fal w tle.

Mar­ta Pod­gór­nik


W ciemno

Do obcych miesz­kań wcho­dzi się okna­mi,
na czar­no. Z cudzą miną, zna­le­zio­ną na pro­gu.

Będę tym pro­giem, póki nie wsta­nę
i nie zoba­czę, jak roz­cho­dzą się scho­dy,
co mia­ły tyl­ko dłu­gość.

Z obcych miesz­kań wycho­dzi się głów­nym
wyj­ściem, cudzym snem. Cudzym świ­tem.

Z tomu Po sobie


Pew­ne­go razu pozna­łam nową oso­bę.
A było tak: kole­żan­ka obwie­ści­ła, że jej kole­żan­ka chęt­nie mnie pozna – i że zapra­sza nas obie na kawę, na dzie­wią­tą rano.
Bar­dzo chcia­łam wywrzeć dobre wra­że­nie.
Nie­ste­ty, dzień wcze­śniej zakoń­czy­łam kura­cję leka­mi prze­ciw­bó­lo­wy­mi, któ­re oprócz niwe­lo­wa­nia uczu­cia bólu, niwe­lo­wa­ły rów­nież uczu­cie gło­du, co wią­za­ło się z tym, że pra­wie nic nie jadłam przez pół mie­sią­ca.
Jak moż­na się domy­ślać – oko­ło dzie­wią­tej rano, już pod domem kole­żan­ki kole­żan­ki, zła­pał mnie prze­raź­li­wy głód.
– Miś­ku, pocze­kaj. Pój­dę do skle­pu, bo zaraz z gło­du zwa­riu­ję.
Mia­łam pójść po coś do prze­gry­zie­nia – a kupi­łam pięć cro­is­san­tów z dże­mem, ser kozi, miks sałat, kube­łek pomi­dor­ków kok­taj­lo­wych, nie­po­li­czal­ne buł­ki oraz kru­che ciast­ka.
W koń­cu weszły­śmy do kole­żan­ki kole­żan­ki.
– Cześć. Jestem Kasia. Miło mi cię poznać. A teraz pozwól, że pój­dę do kuch­ni. Jestem bar­dzo głod­na – obwie­ści­łam, zde­cy­do­wa­nie nie wywarł­szy dobre­go wra­że­nia.
Roz­sia­dłam się przy sto­le, i bez pyta­nia wyjąw­szy z lodów­ki masło, papry­kę oraz kor­ni­szo­ny, zro­bi­łam sobie pik­nik. Nikt nie chciał ze mną jeść, więc sama się obże­ra­łam i opi­ja­łam w opór ulep­ko­wa­tą kawą.
– W tej ele­ganc­kiej sukien­ce nie wyglą­dasz na tak bez­po­śred­nią oso­bę – zauwa­ży­ła nowa kole­żan­ka, patrząc, jak odgry­zam, a następ­nie żuję, potęż­ne kawa­ły nale­żą­ce­go do niej par­me­za­nu.
– Mhm. Teraz jestem nie­co inną oso­bą niż zazwy­czaj.
– To nic. Lubię cię w ciem­no. Wpad­nij do mnie kie­dyś – usły­sza­łam w odpo­wie­dzi.
Cza­sa­mi nie wia­do­mo, że się jest napraw­dę sobą.

Kata­rzy­na Fetliń­ska


[Myślę, że poradzilibyśmy sobie]

Myślę, że pora­dzi­li­by­śmy sobie
z tą gru­pą spo­co­nych, ogrom­nych męż­czyzn.

Gdy­by­śmy bili ludzi,
gdy­by­śmy byli ludź­mi.

Z tomu Intro


Wier­sze w ogó­le, a nie­któ­re wier­sze Julii Szy­cho­wiak w szcze­gól­no­ści, to coś w rodza­ju idio­tycz­ne­go urzą­dze­nia, któ­re jed­no­cze­śnie sta­je się źró­dłem wie­lo­funk­cyj­ne­go sys­te­mu. W wier­szu [Myślę, że pora­dzi­li­by­śmy sobie] nad dźwię­ko­wym auto­ma­ty­zmem przej­mu­ją kon­tro­lę sko­ki zna­cze­nio­we, prze­kra­cza­ją­ce zwy­kłą, prak­tycz­ną mia­rę wyobraź­ni ku świa­tom zasob­niej­szym w idee. Dodat­ko­we linij­ki w mózgu, któ­re dzię­ki tym sko­kom się roz­wi­ja­ją, pozwa­la­ją lepiej zro­zu­mieć dwój­ko­we ukła­dy („bili – byli”; „ludzi – ludź­mi”). A kto rozu­mie dwój­ko­we ukła­dy, ten – jak wie­my – potra­fi prze­wi­dzieć przy­szłość (tak­że trau­ma­tycz­ną, holo­cau­sto­wą czy imi­granc­ką).

Anna Kału­ża


Ślad

Byłam pod płasz­czem, w roz­dar­tym na łok­ciu
ordy­nar­nym świe­tle. Póź­niej mnie spo­tka­łeś.

Dzień do wie­czo­ra prze­cha­dzał się po murze,
żeby wię­cej widzieć i dłu­żej pozo­stać,
bo jutro będzie gdzie indziej.

Jestem widocz­na, póki sen mną kasz­le,
dopó­ki cień wspar­ty jest cia­łem.

Z tomu Po sobie


Do poezji Julii Szy­cho­wiak przy­cho­dzę, ponie­waż wpra­wia w ruch moją wyobraź­nię i pamięć, nada­je im kształt bez wywie­ra­nia naci­sku, zna­czy, ura­bia nie przez samą siłę, ale tak­że przez zgo­dę na nada­nie kie­run­ku i for­my. W jej obec­no­ści mogę wyzwo­lić się od sie­bie, od pew­ne­go ducho­we­go oraz inte­lek­tu­al­ne­go – nie­waż­ne – wymia­ru, w któ­rym tkwię, prze­by­wam; od „sło­wa”, wypo­wia­da­ne­go w rze­czy­wi­sto­ści, mogę przejść do „sło­wa”, któ­rym prze­ma­wia Julia Szy­cho­wiak.
Tu zwłasz­cza ostat­nie dwa wer­sy spra­wia­ją wra­że­nie w ogó­le ode­rwa­nych od kon­tek­stu, ponie­waż zosta­ły wypo­wie­dzia­ne gło­sem bez­brzeż­nie czło­wie­czym, wyda­ją­cym się nale­żeć do oso­by, któ­rą skrzyw­dzi­ły pod­sta­wo­we atry­bu­ty ist­nie­nia, nie­mniej ów głos zda­je się wyba­czać wię­cej niż okru­cień­stwo i w szer­szym zakre­sie niż krzyw­dzi­cie­lom. Ponie­waż dwa wspo­mnia­ne wer­sy, skie­ro­wa­ne przez poet­kę naj­pew­niej do sie­bie samej, o niej samej mówią­ce, są rów­no­cze­śnie zwró­co­ne do świa­ta. Tak brzmi odpo­wiedź czło­wie­ka na życie.

Roman Honet

O autorach i autorkach

Anna Kałuża

Urodzona w 1977 roku. Krytyczka literacka. Pracownik Zakładu Literatury Współczesnej Uniwersytetu Śląskiego. Mieszka w Jaworznie.

Katarzyna Fetlińska

Urodzona 15 czerwca 1991 w Ciechanowie.W 2011 roku została laureatką projektu „Połów. Poetyckie debiuty”. Autorka tomów poetyckich „Glossolalia” (2012) oraz „Sekstaśmy” (2015), wydanych nakładem Biura Literackiego. Ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszka w Warszawie.

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Roman Honet

Urodził się w 1974 roku. Poeta, wydał tomy: alicja (1996), Pójdziesz synu do piekła (1998), „serce” (2002), baw się (2008), moja (wiersze wybrane, 2008), piąte królestwo (2011), świat był mój (2014), ciche psy (2017), redaktor antologii Poeci na nowy wiek (2010), Połów. Poetyckie debiuty, współredaktor Antologii nowej poezji polskiej 1990 –2000 (2004). Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2015 za tom świat był mój. Tłumaczony na wiele języków obcych, ostatnio ukazał się wybór jego poezji w języku rosyjskim Месса Лядзинского (Msza Ladzińskiego, przeł. Siergiej Moreino, Moskwa 2017), tom w języku ukraińskim Світ належав мені (przeł. Iurii Zavadskyi, Tarnopol 2019) i serbskim Svet je bio mój (przeł. Biserka Rajčić, Belgrad 2021).

Powiązania