recenzje / IMPRESJE

Tweet w horyzont zdarzeń

Dawid Mateusz

Impresja Dawida Mateusza na temat zestawu wierszy Nic cięższe niż coś Katarzyny Szaulińskiej, laureatki 13. edycji „Połowu”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Nie­ła­two jed­no­znacz­nie okre­ślić, do kogo mówi boha­ter­ka wier­szy Kata­rzy­ny Szau­liń­skiej. W utwo­rach war­szaw­skiej poet­ki, artyst­ki wizu­al­nej i psy­cho­te­ra­peut­ki nie­mal zawsze poja­wia się tajem­ni­czy (lub tajem­ni­cza) „Ty”, do któ­re­go (do któ­rej) kie­ro­wa­ne są sło­wa. Nigdy jed­nak nie pozna­je­my toż­sa­mo­ści adre­sa­ta (adre­sat­ki). Nie moż­na z całą pew­no­ścią stwier­dzić, że jest to ktoś ist­nie­ją­cy, byt real­ny. Kie­dy już wyda­je się, że wie­my o tym kimś coś wię­cej, Szau­liń­ska burzy nasze poczu­cie pew­no­ści kolej­nym wier­szem, w któ­rym oka­zu­je się, że dali­śmy się nabrać, zła­pać na węd­kę, bo naj­praw­do­po­dob­niej zwra­ca się do wła­sne­go odbi­cia w kału­ży, rze­ce lub jezio­rze. A po chwi­li zno­wu udo­wad­nia nam, że nie mie­li­śmy racji.

Te wszyst­kie wod­ne meta­fo­ry wpro­wa­dza­ją czy­tel­ni­ka w kli­mat oni­rycz­ny – nie może­my być do koń­ca pew­ni, co tutaj dzie­je się napraw­dę, co jest tyl­ko kwe­stią wyobraź­ni. Stą­pa­my po grzą­skim grun­cie bez wyraź­nie zazna­czo­nych punk­tów odnie­sie­nia. Nawet kie­dy Szau­liń­ska pisze o ber­liń­skich chod­ni­kach, Ber­lin nie wyda­je się bytem real­nym, a jedy­nie pre­tek­stem i punk­tem wyj­ścia dla pry­wat­nej mito­lo­gii autor­ki.

Poet­ka wyja­śnia nam nie­co w roz­mo­wie, któ­rą prze­pro­wa­dził z nią Mar­cin Pod­la­ski. Przy­zna­je, że ten brak moc­nych punk­tów odnie­sie­nia jest czymś, co ją uwie­ra. „Wyda­je mi się, że z Kun­de­rą czu­ję wspól­no­tę w tęsk­no­cie za struk­tu­rą, cię­ża­rem, osa­dze­niem w war­to­ściach, co dało­by grunt pod noga­mi, a nie ska­zy­wa­ło na poczu­cie per­ma­nent­ne­go spa­da­nia” – mówi Szau­liń­ska. Oka­zu­je się zatem, że być może ta tęsk­no­ta za pew­ną sta­ło­ścią i jej potrze­ba są sil­ni­kiem napę­do­wym tego pisa­nia. Sta­bi­li­za­cja jest jed­nak nie­moż­li­wa dla jed­nost­ki, któ­rej wewnętrz­na potrze­ba wol­no­ści jest sil­niej­sza. Wła­śnie z tych tarć pomię­dzy pra­gnie­niem wol­no­ści a potrze­bą sta­bil­ne­go grun­tu pod noga­mi rodzą się wier­sze Szau­liń­skiej – wier­sze będą­ce para­dok­sal­nie jedy­nym punk­tem odnie­sie­nia i świa­dec­twem wewnętrz­nej wal­ki pod­miot­ki.

Nie spo­sób nie doce­nić dobre­go słu­chu lite­rac­kie­go autor­ki zesta­wu nic cięż­sze niż coś. Rytm, war­stwa brzmie­nio­wa tych wier­szy, ich muzycz­ność, to na pew­no coś, co wyróż­nia lite­rac­ką twór­czość Kata­rzy­ny Szau­liń­skiej. W ocze­ki­wa­niu na pierw­szą książ­kę autor­ki dosta­je­my dwa­na­ście wier­szy, w któ­rych część czy­tel­ni­ków i czy­tel­ni­czek ma oka­zję poszu­kać wła­sne­go odbi­cia i bli­sko­ści: w spoj­rze­niu war­szaw­skiej poet­ki na szcze­gół ‒ w mikro­sko­po­wym patrze­niu na żył­ki, pęk­nię­cia i otar­cia kostek:

skrę­co­na kost­ko pod moimi pal­ca­mi
bier­na jak muł rzek sta­rych i leni­wych
a prze­cież znam cię z lep­szej stro­ny znam cię har­dą
drza­zgo z jodeł­ki pol­skiej w nagiej sto­pie
(„late blo­omers”)

O autorze

Dawid Mateusz

Urodzony w 1986 roku. Publikował w licznych pismach zwartych i ulotnych. Podejmował wiele, mniej lub bardziej udanych inicjatyw kulturalnych. Jest autorem debiutanckiej Stacji wieży ciśnień (2016), która ukazała się nakładem Biura Literackiego. Mieszka w Krakowie.

Powiązania