recenzje / ESEJE

Updates

Sonia Nowacka

Recenzja Sonii Nowackiej książki Latakia Szymona Słomczyńskiego, wydanej w Biurze Literackim w wersji elektronicznej 14 sierpnia 2017.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

1. Lata­kia to trze­cia książ­ka Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go i pierw­sza napraw­dę dobra. Nie docze­ka­ła się jed­nak nale­ży­tej recep­cji: zosta­ła spły­co­na albo cał­ko­wi­cie zlek­ce­wa­żo­na. Z recen­zji doce­nia­ją­cych spraw­ność warsz­ta­to­wą mło­de­go poety i jego licz­ne „pod­pię­cia do języ­ko­we­go prą­du” (pięk­na meta­fo­ra autor­stwa Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło) w isto­cie wyni­ka­ło nie­wie­le, ponie­waż Słom­czyń­ski dla wie­lu jest auto­rem na tyle nie­zro­zu­mia­łym, że trud­no napi­sać o jego poezji coś wię­cej niż: jest to „łamią­ca prze­pi­sy ruchu dro­go­we­go podróż przez wybo­istą jezd­nię języ­ka” (Miko­łaj Bor­kow­ski), czy też: „jej lek­tu­ra jest ryzy­kiem, któ­re podej­mu­je­my na wła­sną odpo­wie­dzial­ność” (Klau­dia Muca).

Z jed­nej stro­ny z nie­ja­sno­ści wier­szy trud­no uczy­nić zarzut, z dru­giej – bio­rąc pod uwa­gę nie­kon­tro­lo­wa­ne przez Słom­czyń­skie­go wędrów­ki sen­sów, wyraź­nie roz­mi­ja­ją­ce się ze wska­za­nym przez nie­go szla­kiem – moż­na, a chy­ba nawet nale­ży to zro­bić. I o ile Nad­jeż­dża i Dwu­płat oka­zy­wa­ły się skraj­nie przy­tło­czo­ne spię­trze­niem zabie­gów for­mal­nych, o tyle na tle dwóch poprzed­nich ksią­żek Lata­kia rze­czy­wi­ście wyróż­nia się przej­rzy­sto­ścią.
Tomik skła­da się z czter­dzie­stu jeden tek­stów, z cze­go pierw­szy – otwie­ra­ją­cy książ­kę – opa­trzo­ny jest tytu­łem „Ostat­ki”. Ostat­ki, czy­li ostat­nie dni kar­na­wa­łu, w porząd­ku tra­dy­cji chrze­ści­jań­skich zapo­wia­da­ją­ce czter­dzie­ści dni postu i umar­twie­nia. Jeśli wziąć pod uwa­gę ten­den­cje obec­ne w poprzed­nich tomach, już sama kon­struk­cja książ­ki wyda­je się nie bez zna­cze­nia: czter­dzie­ści kolej­nych utwo­rów ozna­czać może pew­ną eks­pia­cję podmiotu/podmiotów wier­szy, ale o tym może póź­niej.

Jeśli cho­dzi o kon­struk­cję, w Dwu­pła­cie tek­sty zosta­ły uło­żo­ne syme­trycz­nie wzglę­dem sie­bie. W Lata­kii wier­sze funk­cjo­nu­ją rów­nież w sys­te­mie binar­nym, jed­nak tutaj nie jest to już tak oczy­wi­ste: wśród poru­sza­nych przez auto­ra tema­tów zary­so­wu­ją się w grun­cie rze­czy dwie per­spek­ty­wy: pierw­sza – oso­bi­sta (tutaj wier­sze takie jak „Ola jest łabę­dziem” czy „Nor­ma”) oraz dru­ga – szer­sza per­spek­ty­wa czło­wie­ka-oby­wa­te­la („Casi­no Loy­al” czy „Pro­gram przy­wró­ce­nia Kaka­po”).

Słom­czyń­ski dość kon­se­kwent­nie wpro­wa­dza funk­cjo­nu­ją­ce na dwóch pozio­mach i ści­śle zwią­za­ne z prze­pla­ta­niem dwóch per­spek­tyw moty­wy tana­tycz­ne. Z jed­nej stro­ny przed­sta­wia tra­ge­dię oso­bi­stą (jak we wspo­mnia­nym już wier­szu: „Jest trzeź­wy. Tę nie­ści­słość się kie­dyś popra­wi. / Teraz Ola jest łabę­dziem. Ola jest na fali, / ona potrzą­sa grzy­wą, tyl­ko nad barem / maleń­ka musz­ka wywi­ja piru­ety. Na tej musz­ce, a ści­ślej: / na jej lewym skrzy­deł­ku, śmierć ich trzy­ma” – a zatem: śmierć w per­spek­ty­wie jed­nost­ko­wej; z dru­giej – w wymia­rze glo­bal­nym („Od wscho­du od zacho­du / bez­dź­więcz­ne bom­bow­ce / w bez­sze­lest­nej obsta­wie”).

W ukła­dzie całe­go tomu szcze­gól­nie wyróż­nia się „Pro­gram przy­wró­ce­nia Kaka­po”. Zło­żo­ny został z pię­ciu warian­tyw­nych czę­ści, w któ­rych wymie­ra­ją­ca popu­la­cja papu­gi Kaka­po na poczet utwo­ru sta­je się ale­go­rią… no wła­śnie: kogo? cze­go? W czę­ści czwar­tej czy­ta­my: „Kaka­po wyszły z wyspy / i nie wró­ci­ły nigdy / Wyszły, bo takie z nich / nie­spław­ne nie­lo­ty. || Pod­mień wyspę na mia­sto. / Pod­mień mia­sto na ogród. / Pod­lej dła­wi­sza, fuk­sje. / Rumia­nek, koniecz­nie – / zobacz jak ma sucho i / nie oglą­daj się za tą myślą; / kru­che pożą­da­nie, sko­ro / zdą­ży­ło się prze­ła­mać / w znak poko­ju”.

Nie­ustan­ne zmie­nia­nie per­spek­ty­wy jest widocz­ne tak­że w obrę­bie poszcze­gól­nych fraz. Choć Słom­czyń­ski cza­sa­mi zbyt łatwo popa­da w nie­wy­szu­ka­ne gry słow­ne, tutaj mamy cie­ka­wy przy­kład sku­tecz­nej pra­cy wier­sza, opar­tej na fone­tycz­nym podo­bień­stwie dwóch wyra­zów (pod­mień – pod­lej) wpro­wa­dza­ją­cych natych­mia­sto­wą zmia­nę per­spek­ty­wy. Pod­miot towa­rzy­szą­cy roz­pro­szo­ne­mu toko­wi myśli odbior­cy, mało tego, kie­ru­ją­cy jego roz­pro­sze­niem sta­je się spraw­cą nie­po­strze­że­nie prze­pro­wa­dza­ją­cym świa­do­mość czy­tel­ni­ka z jed­ne­go punk­tu w dru­gi. Bez­wied­ność mie­sza się ze świa­do­mo­ścią, powin­ność etycz­na – z codzien­nym obo­wiąz­kiem. Dalej pod­su­mo­wu­je zatem: „Nic dla nie­po­zna­ki / prze­bra­ło się w far­tuch / sprze­daw­cy. Pod­su­wa / ter­mi­nal. Chcia­ło­by się / wię­cej niż tyl­ko wyjść nie­spław­ny nie­lo­cie?”.

2. Lata­kia jest rów­nież gło­sem w spra­wie insty­tu­cji inter­we­niu­ją­cych w życie jed­nost­ki. Słom­czyń­ski dema­sku­je w pro­wa­dzo­nych przez nie nar­ra­cjach nale­cia­ło­ści z języ­ka korzy­ści, neo­li­be­ral­nej nowo­mo­wy i medial­nej pro­pa­gan­dy, poda­jąc w wąt­pli­wość wia­ry­god­ność same­go języ­ka („Dasz się usta­wić?”). Doko­nu­je tego, posłu­gu­jąc się cha­rak­te­ry­stycz­ny­mi dla języ­ka mar­ke­tin­gu enu­me­ra­cja­mi, obna­ża ich ułom­no­ści cho­ciaż­by poprzez zabie­gi para­gra­mo­we czy stro­fy poli­syn­de­to­nicz­ne (w „Ostat­kach”: „tyl­ko pod­pie­rać, póki nie pro­szą, / tyl­ko nakar­mić, kie­dy nie żywią, / tyl­ko ode­przeć, póki nie bro­nią”). Nie­jed­no­krot­nie wyko­rzy­stu­je też sty­li­za­cje i moty­wy biblij­ne zesta­wio­ne iro­nicz­nie z sys­te­mem współ­cze­snych war­to­ści („Relik­to­wiec mały: Ty też nie uro­dzisz reklu­zy ani dzie­dzi­ca / Poli­kle­ta, ani następ­cy pana Jac­ka, mędr­ca / spod skle­pu. Mam­ro­tał: kto nie­zbla­zo­wa­ny, niech pierw­szy rzu­ci rodzi­nę, robo­tę i bie­glej / pona­gi­na rze­czy do wer­se­tów, czy cho­ciaż­by Brak środ­ków: Kto ma, temu będzie doda­ne / i nad­miar mieć będzie, / kto zaś nie ma, temu / zabio­rą rów­nież to, / co ma”).

Autor nie­ustan­nie kry­ty­ku­je obłu­dę języ­ka wykształ­co­ne­go przez insty­tu­cje, orga­ni­za­cje cha­ry­ta­tyw­ne i kor­po­ra­cje; wyty­ka – cho­ciaż­by przez nie­ustan­nie nawra­ca­ją­cą para­ba­zę – współ­cze­sną bier­ność wobec kon­flik­tów (ostat­nia stro­fa wier­sza „Sze­ściu Kró­li”: „Tyle go tu było, / ile cie­bie nie ma”), obna­ża­jąc przy tym jało­wość fał­szy­we­go zaan­ga­żo­wa­nia i powierz­chow­ność odbio­ru prze­ka­zów medial­nych („Tym­cza­sem w Lata­kii nużą­co giną ludzie / któ­rych imion nie znam. Jem sobie arbu­za, / wycho­dzę zapa­lić do cudze­go ogród­ka”). „Lata­kia” jest zatem nie tyl­ko kolej­nym gło­sem w dys­ku­sji o zaan­ga­żo­wa­niu poezji, ale przede wszyst­kim cel­nym roz­po­zna­niem etycz­nej kon­dy­cji czło­wie­ka w cywi­li­za­cji post­praw­dy.

Za taką dia­gno­zą prze­ma­wia­ją też powra­ca­ją­ce kolej­no wąt­ki doty­czą­ce cho­ciaż­by in vitro czy też śle­pe­go dąże­nia do odgór­nie kre­owa­nych potrzeb, do koniecz­no­ści speł­nia­nia narzu­co­nych norm spo­łecz­nych, pre­sji posia­da­nia, pre­sji cza­su i pie­nią­dza (per­spek­ty­wy nakre­ślo­ne szcze­gól­nie w wier­szu „Obli­ga­cje”: „Trze­ba zacząć oszczę­dzać / dłu­go­ter­mi­no­wo, okre­ślić / cel dale­ko­sięż­ny: wese­le / naszej przy­szłej cór­ki / albo cho­ciaż jej cze­sne, / balet, małe miesz­ka­nie, a tak­że w kolej­nym tek­ście A ja widzę, widzę jed­no­roż­ca: w szar­fie naszej odwią­za­nej cór­ki, / w szy­frze naszej nie­czy­tel­nej cór­ki, / w szu­mie naszej zagłu­szo­nej córki,/ w sza­dzi naszej zamro­żo­nej cór­ki, / w szych­cie naszej zako­pa­nej cór­ki, / powta­rza­my: jed­no­ro­żec, jed­no / rożec”). W efek­cie nakre­śla Słom­czyń­ski rodzą­ce się roz­cza­ro­wa­nie i wewnętrz­ne kon­flik­ty zwią­za­ne z nie­moż­no­ścią speł­nie­nia spo­łecz­ne­go nor­ma­ty­wu.

Słom­czyń­ski w zde­cy­do­wa­ny spo­sób przed­sta­wia w Lata­kii wyra­zi­stą dys­to­pię, dema­sku­jąc ukry­te mecha­ni­zmy opre­sji sys­te­mu wobec jed­nost­ki. Nie tyle jed­nak przy­bie­ra ton wiesz­cza (roman­tycz­ne roz­po­zna­nia Karo­la Mali­szew­skie­go) albo kata­stro­fi­sty, co naj­zwy­czaj­niej – no wła­śnie… wizja ta w żad­nym miej­scu nie osią­ga apo­geum – świat w poezji Słom­czyń­skie­go nie docie­ra do punk­tu kry­tycz­ne­go, ani też nie dąży do zro­zu­mie­nia. Mię­dzy wier­sza­mi zary­so­wu­je się zatem dość istot­ny wątek zba­wie­nia, któ­re nie ma szans się doko­nać, kie­dy Bóg umarł lub stra­cił siłę spraw­czą („Boże tak nie­obec­ny jak ruch / w tym poko­ju, chroń Madryt, / a jeśli się nie da, / ocal cho­ciaż tego jed­ne­go Hop­pe­ra”); spo­łe­czeń­stwo nasta­wio­ne na zaspo­ka­ja­nie popę­dów zatra­ca się w przed­mio­tach pożą­da­nia i kolej­nych idée fixe, napę­dza­ne coraz sil­niej przez mecha­nizm sztucz­ne­go kre­owa­nia potrzeb.

W tym miej­scu nie bez zna­cze­nia są tak­że kon­struk­cja i roz­kład wąt­ków w Lata­kii, a mia­no­wi­cie wspo­mnia­na wcze­śniej eks­pia­cja, któ­rej to wyra­zem w tra­dy­cji chrze­ści­jań­skiej jest kolej­no: post, jał­muż­na i modli­twa – wszyst­kie wspo­mnia­ne w naj­now­szej książ­ce Słom­czyń­skie­go. Układ tek­stów w Lata­kii suge­ru­je pew­ną cią­głość: nie tyle jest to histo­ria jed­ne­go, sil­ne­go pod­mio­tu, co mozai­ka cech oso­bo­wo­ści i sys­te­mów myśle­nia w jakiś spo­sób repre­zen­ta­tyw­nych dla pono­wo­cze­sne­go spo­łe­czeń­stwa.

Ele­men­tem zespa­la­ją­cym je sta­ją się zatem spo­so­by usto­sun­ko­wa­nia się do aktu eks­pia­cji: już w utwo­rze wpro­wa­dza­ją­cym znaj­du­je się zapo­wiedź wąt­ku poku­ty i oczysz­cze­nia: post, czy może raczej zatar­cie jego isto­ty („bez popio­łu / bez post­po­stu”); dalej – modli­twy (rytm i melo­dia przy­wo­dzą­ce na myśl utwo­ry sakral­ne np. w wier­szu „Sze­ściu kró­li”, w któ­rym to aspekt reli­gij­ny przy­sło­nię­ty zosta­je przez kon­tekst poli­tycz­ny, oraz wspo­mnia­na wcze­śniej fra­za roz­po­czę­ta apo­stro­fą: „Boże tak nie­obec­ny jak ruch / w tym poko­ju”) i w koń­cu – akt jał­muż­ny opi­sa­ny w for­mie para­bo­licz­nej ze zna­czą­cym prze­su­nię­ciem biblij­ne­go sen­su: „Raz nie­po­kor­ny żebrak przy­szedł po pie­nią­dze. / Gołę­bia księż­na dała tysiąc euro. / Prze­rżnął. / Dopiął zegar­ka i kurt­ki z kame­le­ono­wej skó­ry”. Ośmie­sze­nie aktu eks­pia­cji – bo tak w grun­cie rze­czy moż­na pod­su­mo­wać pro­blem podmiotu/podmiotów wier­szy w „Lata­kii” – zda­je się pro­wa­dzić do para­dok­su: trud­no bowiem oprzeć się wra­że­niu, że (nie)obecność Boga w tek­stach Słom­czyń­skie­go to nic inne­go jak oba­wa, że we współ­cze­snym spo­łe­czeń­stwie nie ist­nie­je nic ponad wspo­mnia­nym w „Obli­ga­cjach” „cel[em] dalekosiężny[m]: wesele[m] / (…)przy­szłej cór­ki / albo cho­ciaż jej czesn[ym], / balet[em], mał[ym] mieszkanie[m]”.

Obie­ra­jąc szer­szą per­spek­ty­wę, poeta zazna­cza, że (jak w tytu­le jed­ne­go z kolej­nych utwo­rów) wszyst­ko roz­gry­wa się „Ponad gło­wa­mi prze­chod­niów”. Celem prze­pro­wa­dze­nia przez dro­gę eks­pia­cji nie jest zatem uka­za­nie „wewnętrz­ne­go oczysz­cze­nia” czy „zjed­na­nia z Bogiem”, ale obna­że­nie nie­uświa­do­mio­nej sfe­ry ducho­we­go dosko­na­le­nia, któ­rą – zgod­nie z przed­sta­wia­ną przez auto­ra dys­to­pią – czło­wiek zatra­cił na rzecz rytu­ałów zwią­za­nych z kon­sump­cją, obra­ca­niem się w świe­cie infor­ma­cyj­ne­go szu­mu i idą­ce­go za tym rela­ty­wi­zmu etycz­ne­go.

3. Wróć­my jesz­cze na moment do utwo­ru otwie­ra­ją­ce­go Lata­kię (wiersz „Ostat­ki”). Michał Pran­ke, wspo­mi­na­jąc o tajem­ni­czej figu­rze „sze­ścio­no­ga wiel­ko­ści czło­wie­ka”, pisał o per­spek­ty­wie kara­lu­cha, któ­rą – za Kaf­ką – miał­by wyko­rzy­stać Słom­czyń­ski. Teza nie­wąt­pli­wie jest dość cie­ka­wa, jed­nak bio­rąc pod uwa­gę, że autor porzu­ca ten wątek dość szyb­ko i nie roz­wi­ja go dalej w książ­ce, nale­ży zasta­no­wić się, czy podob­ne odczy­ta­nie nie kłó­ci się z kon­cep­tu­al­ną wizją tomi­ku poetyc­kie­go jako cało­ści, do któ­rej Słom­czyń­ski zda­je się mieć szcze­gól­ną sła­bość.

Oprócz sta­wo­no­gów w Lata­kii poja­wia­ją się tak­że inne rodza­je zwie­rząt: od mito­lo­gicz­nych jed­no­roż­ców (z jed­nej stro­ny w malar­stwie chrze­ści­jań­skim sym­bo­li­zu­ją­cych postać Jezu­sa Chry­stu­sa, z dru­giej – przy­wo­dzą­cych na myśl poko­le­nie dora­sta­ją­ce zaraz po mile­nial­sach, coraz czę­ściej nazy­wa­ne poko­le­niem jed­no­roż­ców) po wymie­ra­ją­cy gatu­nek pta­ków-nie­lo­tów, wszyst­kie mogą­ce sta­no­wić ale­go­rię czło­wie­ka pono­wo­cze­sno­ści.
Wróć­my do kara­lu­cha. W pierw­szym utwo­rze Lata­kii zaty­tu­ło­wa­nym „Ostat­ki”, mowa o pro­wa­dzo­nym na smy­czy sze­ścio­no­gu, idą­cym wraz z dziew­czy­ną z blo­ku („to nie spa­cer-spa­cer, / tyl­ko spa­cer-woj­na”). Jego rola nie jest spre­cy­zo­wa­na, w obrę­bie wier­sza zauwa­żal­na jest jed­nak szcze­gól­na zmia­na rela­cji pomię­dzy nim a kobie­tą.

W począt­ko­wych wer­sach zary­so­wu­je się nie­ja­sna sytu­acja: „pro­wa­dzić na smy­czy / sze­ścio­no­ga wiel­ko­ści czło­wie­ka // Z blo­ku dziew­czy­na o zszar­ga­nym imie­niu / wyszła z takim na spa­cer // To nie spacer-spacer,/ tyl­ko spa­cer-woj­na”, po czym rela­cja sze­ścio­no­ga i dziew­czy­ny ule­ga odwró­ce­niu: „Ze smy­czy dale­ko­wzrocz­ny sze­ścio­nóg / nie­chęt­nie pusz­cza dziew­czy­nę na tań­ce // To nie tań­ce-szy­fry, / tyl­ko tań­ce-szar­że”, co nie­szcze­gól­nie ją roz­ja­śnia czy roz­wią­zu­je, ale pozwa­la wypro­wa­dzić kolej­ne wnio­ski.

Jed­nym z klu­czy inter­pre­ta­cyj­nych, któ­re nasu­wa­ją się przy podob­nym opi­sie, może być dys­ku­sja, jaka roz­pę­ta­ła się po pre­zen­ta­cji naukow­ców z North Caro­li­na Sta­te Uni­ver­si­ty, któ­rzy zade­mon­stro­wa­li pro­jekt ste­ro­wa­nia cia­łem żywe­go orga­ni­zmu przy pomo­cy smart­fo­na. Sam eks­pe­ry­ment pole­gał na pod­łą­cze­niu kara­lu­cha do spe­cjal­nie opra­co­wa­nej elek­tro­dy i odbior­ni­ka, umoż­li­wia­ją­cych zdal­ne ste­ro­wa­nie jego rucha­mi. W teo­rii miał być to mecha­nizm przy­dat­ny w dzia­ła­niach mili­tar­nych, słu­żą­cy do wśli­zgi­wa­nia się w tere­ny trud­no dostęp­ne i nie­bez­piecz­ne.

Porów­naj­my teraz sytu­ację sze­ścio­no­ga do sytu­acji wspo­mnia­nych wcze­śniej nie­lo­tów Kaka­po. W 1989 roku powo­ła­na zosta­ła gru­pa „Kaka­po Reco­ve­ry Gro­up”, mają­ca za cel chro­nić ostat­nie osob­ni­ki zagro­żo­ne­go gatun­ku papug. Dla bez­pie­czeń­stwa pta­ków, prze­nie­sio­no je na osob­ne, pozba­wio­ne dra­pież­ni­ków wyspy: Maud Island, Lit­tle Bar­rier, Cod­fish oraz Mana Island. Bez­piecz­ne od dra­pież­ni­ków i wypo­sa­żo­ne w odpo­wied­ni pokarm pta­ki są pod ści­słym nad­zo­rem. Każ­da papu­ga Kaka­po wypo­sa­żo­na jest w nadaj­nik radio­wy, umoż­li­wia­ją­cy nie­ustan­ne moni­to­ro­wa­nie jej zacho­wań.

Słom­czyń­ski odwo­łu­je się zatem do dwóch rodza­jów wpły­wu tech­no­lo­gii: oca­la­ją­ce­go (Kaka­po – w celu zacho­wa­nia gatun­ku, pro­wa­dzą­ce­go jed­nak w osta­tecz­no­ści do znie­wo­le­nia) oraz tech­no­lo­gii inwa­zyj­nej, z góry zakła­da­ją­cej znie­wo­le­nie (ruchy kara­lu­cha ste­ro­wa­ne za pośred­nic­twem smart­fo­na).

Porów­nu­jąc oby­dwa tek­sty („Ostat­ki” oraz „Pro­gram przy­wró­ce­nia Kaka­po”), moż­na zauwa­żyć pew­ną zależ­ność: zarów­no sze­ścio­nóg, jak i nie­lo­ty Kaka­po znaj­du­ją się pod wpły­wem osób trze­cich, jed­nak – co istot­ne – Kaka­po nie muszą być świa­do­me swo­je­go znie­wo­le­nia. Sze­ścio­nóg pro­wa­dzo­ny jest na smy­czy – tutaj rela­cja jest jed­no­znacz­na, jed­nak w obrę­bie wier­sza rów­nież poja­wia się nie­oczy­wi­stość, w momen­cie, w któ­rym nastę­pu­je wspo­mnia­ny zwrot – koniec koń­ców to pro­wa­dzo­ny na smy­czy „sze­ścio­nóg pusz­cza dziew­czy­nę na tań­ce”.

W jakimś sen­sie obo­je się trzy­ma­ją, sko­ro to on ją pusz­cza, jed­nak wyda­je się, że jest to wciąż jedy­nie odgór­nie reży­se­ro­wa­na ułu­da kon­tro­li zaszcze­pio­na świa­do­mo­ści sze­ścio­nó­ga („To nie tań­ce-szy­fry, / tyl­ko tań­ce-szar­że”). Te ponu­re wizje znie­wo­le­nia mają swo­je odzwier­cie­dle­nie cho­ciaż­by w rela­cjach władza–obywatel, system–jednostka. Obec­ność dwóch tek­stów o podob­nym wydźwię­ku może tym bar­dziej potwier­dzać tezę na temat dys­to­pij­nej wizji, któ­rą zary­so­wu­je Słom­czyń­ski w swo­jej ostat­niej książ­ce.

4. Ostat­ni pro­blem, jaki poja­wił się w recep­cji Lata­kii, to niejednoznaczność[1], z jaką autor odno­si się do wąt­ków poli­tycz­nych. Treść książ­ki prze­ma­wia­ła­by raczej prze­ciw­ko temu, co w swo­im pod­su­mo­wa­niu roku 2016 Jakub Skur­tys zdia­gno­zo­wał jako efekt nie­za­mie­rzo­ny przez poetę. Choć zada­ne pyta­nie – czy uwa­gi o zabar­wie­niu poli­tycz­nym to inten­cjo­nal­ny uni­wer­sa­lizm, czy nie­prze­wi­dzia­ny przez auto­ra efekt zawa­ha­nia – jest nie­zwy­kle cie­ka­we i wpi­su­ją­ce się w aktu­al­ną (lecz tro­chę już prze­pra­co­wa­ną i tym samym chy­ba coraz bar­dziej jało­wą) dys­ku­sję na temat zaan­ga­żo­wa­nia poezji, zapy­ta­ła­bym naj­zwy­czaj­niej: czy isto­tą Lata­kii rze­czy­wi­ście jest tak rozu­mia­na poli­tycz­ność?

Choć Słom­czyń­ski odno­si się do poli­ty­ki nad wyraz czę­sto (woj­na, kon­flik­ty zbroj­ne, pol­ska sce­na poli­tycz­na, z czym łatwo sko­ja­rzyć moż­na cho­ciaż­by wiersz „Sze­ściu kró­li”), nie wyda­je mi się, żeby autor Lata­kii decy­do­wał się na gesty jed­no­znacz­nie przy­po­rząd­ko­wu­ją­ce go opcji poli­tycz­nej, wręcz prze­ciw­nie – książ­ka wystę­pu­je wła­śnie prze­ciw­ko poezji spro­wa­dza­ją­cej się do haseł świa­to­po­glą­do­wych.

Autor jasno sta­wia gra­ni­ce. Tu jeste­śmy „my” – oby­wa­te­le, tam są „oni” – jest Zachód-hazar­dzi­sta, Wschód-kru­pier, jest woj­na, jest wła­dza i poli­ty­ka – akcen­ty prawicowe/lewicowe (choć nie wiem, czy rady­kal­ne) poja­wia­ją się w Lata­kii dość czę­sto, jed­nak funk­cjo­nu­ją raczej na meta­po­zio­mie, jako komen­tarz do róż­nych spo­so­bów zaan­ga­żo­wa­nia, ani­że­li – być może ocze­ki­wa­ne przez czy­tel­ni­ków – emo­cjo­nal­ne dekla­ra­cje.

5. Wra­ca­jąc już na koniec do kwe­stii odbio­ru: Lata­kia to kolej­na książ­ka Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra spo­tka­ła się z bar­dzo powierz­chow­ną recep­cją. Zmie­nił się spo­sób komu­ni­ka­cji auto­ra, nie zmie­nił się jed­nak spo­sób czy­ta­nia jego tek­stów. Sam Słom­czyń­ski ponie­kąd jest temu winien, ponie­waż pró­by awan­gar­do­wych zabie­gów czę­sto koń­czy­ły się u nie­go kla­sy­cy­stycz­ną klę­ską, nazna­cza­jąc utwo­ry mia­nem ele­ganc­kich for­mal­nie wydmu­szek. Tym­cza­sem Słom­czyń­ski ma dużo do powie­dze­nia – sze­ro­ko i wie­lo­płasz­czy­zno­wo nakre­śla wewnętrz­ne kon­flik­ty współ­cze­sne­go świa­ta, jed­nak trud­no oprzeć się wra­że­niu, że dotych­czas wystę­pu­ją­ca kry­ty­ka nie mia­ła zbyt wiel­kiej ocho­ty na dro­bia­zgo­we czy­ta­nie.

Nie wia­do­mo jed­nak komu nale­ża­ło­by uczy­nić zarzut – Słom­czyń­skie­mu, dla­te­go że jego tek­sty są aż tak nie­przej­rzy­ste, czy zasta­łej i zbyt powierz­chow­nej kry­ty­ce? Uprosz­cze­nia są pomoc­ne, choć nie­spra­wie­dli­wie odda­la­ją komen­tarz od pier­wot­ne­go tek­stu. Kry­ty­ka, sta­ra­jąc się dotych­czas usły­szeć, jak mówi autor, nie do koń­ca sku­pia­ła się na tym, co mówi. Wyda­wać by się mogło, że naj­więk­szy pro­blem z Lata­kią nie do koń­ca tkwi w niej – a poza nią.


Przy­pi­sy:
[1] Mowa tu o frag­men­cie pod­su­mo­wa­nia, któ­re uka­za­ło się w stycz­nio­wym wyda­niu „Art­Pa­pie­ru” (2017, nr 1): „«Lata­kia» nadal nie pozwa­la stwier­dzić, czy akcen­ty rady­kal­nie pra­wi­co­we lub lewi­co­we są u Słom­czyń­skie­go świa­do­mie zapla­no­wa­ne, czy to raczej wynik prze­ocze­nia lub nad­mier­ne­go skon­cen­tro­wa­nia się na jakimś kon­cep­cie, ekfra­zie czy innym, czy­sto este­tycz­nym fak­cie”. Przede mną cał­kiem obszer­nie odniósł się do tej wypo­wie­dzi tak­że Prze­my­sław Rojek: http://fragile.net.pl/home/to-nie-jest-slomczynski.


Pier­wot­nie recen­zja uka­za­ła się w „Art­Pa­pie­rze” 2017, nr 11 (323). Dzię­ku­je­my redak­cji i autor­ce za zgo­dę na prze­druk.

 

O autorze

Sonia Nowacka

Urodzona w 1994 r., studentka na Uniwersytecie Wrocławskim. Zajmuje się krytyką literacką. Publikowała m.in. w „Pomostach”, „Odrze”, „2miesięczniku”, „Kontencie” i „ArtPapierze”. Laureatka Turnieju Jednego Wiersza im. Rafała Wojaczka i kilku innych konkursów.

Powiązania

Zapchana pamięć. Kilka pytań o „Latakię” Szymona Słomczyńskiego

recenzje / ESEJE Antoni Zając

Recen­zja Anto­nie­go Zają­ca książ­ki Lata­kia Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji elek­tro­nicz­nej 14 sierp­nia 2017.

Więcej

Malowane nie działa

wywiady / o książce Marcin Orliński Szymon Słomczyński

Roz­mo­wa Mar­ci­na Orliń­skie­go z Szy­mo­nem Słom­czyń­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Lata­kia, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 12 grud­nia 2016 roku.

Więcej

Segregacja wariantów

recenzje / ESEJE Michał Pranke

Recen­zja Micha­ła Pran­ke, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Lata­kia Szy­mon Słom­czyń­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 13 grud­nia 2016 roku.

Więcej

Czas powodzi

recenzje / KOMENTARZE Szymon Słomczyński

Autor­ski komen­tarz Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go do książ­ki Lata­kia, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 13 grud­nia 2016 roku.

Więcej

Escyna

utwory / zapowiedzi książek Szymon Słomczyński

Frag­ment książ­ki Lata­kia Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Ostatki

utwory / zapowiedzi książek Szymon Słomczyński

Frag­ment książ­ki Lata­kia Szy­mo­na Słom­czyń­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej