recenzje / ESEJE

Widok z pagórka

Paweł Mackiewicz

Recenzja Pawła Mackiewicza z książki Kopiec kreta Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim w 2004 roku.

Biuro Literackie

Na począ­tek pyta­nie o tytuł książ­ki. Kopiec kre­ta. Jak czy­ta­my na skrzy­deł­ku okład­ki: „kret jest pla­gą ogro­dów, łąk i pastwisk. Ofia­ry wyszu­ku­je za pomo­cą zmy­słu węchu i sma­ku, przy zdo­by­wa­niu pokar­mu naj­waż­niej­sza jest dlań zdol­ność odbie­ra­nia drgań zie­mi”. Szkod­nik to nie lada, sko­ro „zja­da dzien­nie tyle, ile waży […]”… Ale czy na pew­no o szkod­ni­ku mowa? Mówi się prze­cież o kre­ciej robo­cie tak­że wte­dy, kie­dy ktoś odsła­nia (łączy, inter­pre­tu­je) fak­ty dotąd zapo­zna­wa­ne. Kie­dy w dobrej wie­rze sta­je się obra­zo­bur­cą.

Boh­dan Zadu­ra – poeta od kre­ciej robo­ty? W naj­now­szej książ­ce – nie pierw­szy to przy­pa­dek w tomach puław­skie­go poety – bez tru­du moż­na by wska­zać garść wier­szy, któ­re dało­by się nazwać „publi­cy­stycz­ny­mi”. Wspól­ny mia­now­nik, Wia­do­mo­ści, Pie­lu­cho­majt­ki z refun­da­cją – wszyst­kie one powsta­ją w podob­ny spo­sób: zalew infor­ma­cji o pla­gach cywi­li­za­cyj­nych (jak w Wia­do­mo­ściach – „będzie mnó­stwo o zdrowiu/ to zna­czy o cukrzy­cy raku/ gruź­li­cy”) i życiu gwiazd ekra­nu wywo­łu­je odruch obron­ny. Paro­dio­wa­nie języ­ka mediów ma słu­żyć uwy­dat­nie­niu tkwią­cej w nim tan­de­ty inte­lek­tu­al­nej. Poety­ka new­su czy hasła bil­l­bo­ar­do­we­go wdzie­ra się do tkan­ki wier­sza, gro­te­skę ewo­ku­je nawet Przy­pad­ko­we sąsiedz­two (tytuł) na przy­kład takie: „Bóg jest miło­ścią Papierosy/ powo­du­ją raka i cho­ro­by ser­ca”. Liczy się wraż­li­we ucho, żył­ka publi­cy­sty, ale i oko repor­te­ra.

Krót­ka cha­rak­te­ry­sty­ka pew­nej „meto­dy” pisar­skiej, jaką wypra­co­wał autor Kop­ca…, nie zapo­wia­da bynaj­mniej dal­szych reflek­sji na jej temat. Ten spo­sób pisa­nia wyko­rzy­stał Boh­dan Zadu­ra tyl­ko w nie­licz­nych wier­szach pomiesz­czo­nych w tomie. Zbyt nie­licz­nych i zbyt – prze­pra­szam za okre­śle­nie – bła­hych, by mia­ły decy­do­wać o obli­czu książ­ki. War­to o nich wspo­mnieć, bo odsła­nia­ją zaląż­ki cech, dzię­ki któ­rym poezja ta zacho­wu­je swo­ją świe­żość, pul­su­ją­ce życie. Tego, co ude­rza już przy pierw­szej lek­tu­rze tomu, praw­do­po­dob­nie nie spo­sób nazwać iro­nią. Ani chłod­ną, ani tym bar­dziej cie­płą, pobłaż­li­wą. Nie jest to też sar­kazm. Wier­sze Zadu­ry okre­śla mło­dzień­czy (wręcz) gest nie­zgo­dy, czyn­no­ściom twór­czym towa­rzy­szy bunt, któ­re­go doświad­cza pod­miot książ­ki – a zary­zy­ko­wał­bym twier­dze­nie, że wła­ści­wie sam autor.

Ten, kto mówi w naj­waż­niej­szych dla tomu wier­szach, bun­tu­je się prze­ciw­ko cier­pie­niu, prze­mi­ja­niu, śmier­ci, nie­uchron­no­ści roz­sta­nia z bli­ską oso­bą. Nic w podob­nym bun­cie nie­spo­ty­ka­ne­go, moż­na powie­dzieć: odwiecz­ne pyta­nia o escha­to­lo­gię i meta­fi­zy­kę. Chy­ba tyl­ko to – aż to – że mówią­cy nie ham­le­ty­zu­je, pozo­sta­je auten­tycz­ny w swo­im języ­ku. Pro­sty­mi środ­ka­mi odda­je stan emo­cjo­nal­ny cier­pią­ce­go i bez­rad­ne­go czło­wie­ka: „Maje­stat śmier­ci wol­ne żarty/ […]/ Nie umiem zgo­dy zna­leźć w sobie/ I pła­kać nie chcę obsobaczę/ Two­je­go Pana Boga raczej/ Chy­ba się dziś poże­gnać mamy/ Śmierć patrzy z oczu mojej Mamy” (Wspo­mnie­nie). Pod pió­rem Zadu­ry praw­dzi­wie brzmią regu­lar­ne rymy i nie­mal nie­ska­zi­tel­ny tok jam­bicz­ny. Ani śla­du sty­li­za­cji, manie­rycz­no­ści – wiersz sta­je się tre­nem. Jak w przy­pad­ku utwo­rów Kocha­now­skie­go czy Bro­niew­skie­go (tom Anka), odczy­tu­jąc tekst nie wypa­da wyjść poza ana­li­zę jego poety­ki. Każ­dy inny komen­tarz był­by nie­tak­tem recen­zen­ta.

Mniej wię­cej w poło­wie tomu umiesz­czo­no dwa wier­sze o bliź­nia­czych tytu­łach: Nie­dziel­ne obia­dy i Po nie­dziel­nym obie­dzie. O ile Wspo­mnie­nie ma wszel­kie cechy utwo­ru pisa­ne­go pod wpły­wem gwał­tow­ne­go i wciąż trwa­ją­ce­go prze­ży­cia – „zanim zmie­ni się [ono] w opo­wieść” – o tyle wymie­nio­ne tek­sty noszą już pięt­no takiej opo­wie­ści. Tak­że w nich odnaj­du­ję ziar­no bun­tu, jest to jed­nak inne­go rodza­ju dozna­nie – łączą­ce poczu­cie bez­rad­no­ści z samo­oskar­że­niem. Nie­dziel­ne obia­dy: „moje doro­słe dziecko/ nie lubi nie­dziel­nych obiadów/ (coś mi to przypomina)//[…]/ tak to już jest z ludźmi// kie­dy idą na grzyby/ mówią o grzybach// kie­dy idą za pogrzebem/ mówią o śmierci// więc niby dla­cze­go jedząc/ mie­li­by nie mówić o jedze­niu”. Naj­prost­sze czyn­no­ści zna­ne każ­de­mu czło­wie­ko­wi nie­kie­dy sta­ją się zro­zu­mia­łe dopie­ro po prze­kro­cze­niu pew­nej barie­ry wie­ko­wej, mówi Zadu­ra. Ile razy zda­rza się nam rozu­mieć zacho­wa­nia innych (i wła­sne) dopie­ro po upły­wie lat („mam nadzie­ję że któ­re­goś dnia/ moje doro­słe dziec­ko doro­śnie”). Co jakiś czas w życiu czło­wie­ka odwra­ca­ją się bie­gu­ny bun­tu i akcep­ta­cji – na podob­ne, wcze­śniej doświad­cza­ne sytu­acje zaczy­na­my wte­dy reago­wać ina­czej. Tak w kon­tek­ście Nie­dziel­nych obia­dów moż­na by odczy­tać sło­wa „nie jestem tym/ kim jestem” (***[wsia­dam do pocią­gu]).

Upły­wa­ją­cy czas nie tyl­ko zacho­wa­niem naj­bliż­szych pozwa­la się zmie­rzyć. Nie­dziel­ne obia­dy nie były prze­cież opo­wie­ścią o ojcu i jego lato­ro­ślach, lecz o doj­rza­łym synu i jego mat­ce. O czym chce Zadu­ra opo­wie­dzieć w wier­szu Po nie­dziel­nym obie­dzie? Pisze: „odpro­wa­dzam ją (pro­wa­dzę)// /strasznie od was daleko/ nie myślałam// (nie­daw­no to był tyl­ko kwa­drans)”. Kolej­na sce­na „z życia” – w dro­dze powrot­nej mat­ka i syn zamie­nia­ją kil­ka słów z nie­zna­jo­mą sta­rusz­ką: „mnie dwa mie­sią­ce temu umarł mąż// nie pani pierwszej/ ta któ­rą odprowadzam/ mówi z wyższością/ (to już pra­wie dwa­dzie­ścia lat)/ a może ze zło­ścią”. Ulot­ność cza­su, odru­cho­wa skłon­ność czło­wie­ka do wyszu­ki­wa­nia we wła­snym życiu cezur zwią­za­nych z obec­no­ścią i nie­obec­no­ścią bli­skich osób (np. z ich śmier­cią) – to nie­wąt­pli­wie tema­ty waż­ne nie tyl­ko dla tego wier­sza, ale rów­nież paru utwo­rów (moim zda­niem) klu­czo­wych dla zro­zu­mie­nia książ­ki. A jest jesz­cze jeden temat: samot­ność, jakiej czło­wiek doświad­cza po utra­cie dru­gie­go czło­wie­ka. Samot­ność, któ­rej powo­dem jest tak­że nie­moż­ność poro­zu­mie­nia. Każ­dy ina­czej prze­ży­wa swój ból, soli­dar­ność mię­dzy ludź­mi bywa nie­osią­gal­na – w odpo­wie­dzi mat­ki nie ma śla­du współ­czu­cia, bo wła­sne cier­pie­nie wca­le nie musi uczu­lać na cier­pie­nia innych.

Zresz­tą o bólu, zwłasz­cza tym fizycz­nym, sta­rze­niu się i śmier­ci mówi się w Kop­cu kre­ta szcze­gól­nie czę­sto. Autor Pta­siej gry­py nie był­by jed­nak sobą, gdy­by pytań o spra­wy osta­tecz­ne nie zada­wał też w tona­cji buf­fo. Na przy­kład: „Czy lep­sza jest śmierć nagła czy dłu­gie konanie/ Kto umarł nie odpo­wie a ten co zostanie/ Nie będzie wie­dział któ­ra z nich w lep­szej jest cenie/ Brak doświad­cze­nia prze­cież też jest doświadczeniem/ Wąt­pli­wie doświad­cze­nie zatem nas bogaci/ Jed­ną wie­dzę zysku­jąc jakąś inną tra­cisz” (Ład­ne kwiat­ki). Wywód, trze­ba przy­znać, god­ny pery­pa­te­ty­ka. W związ­ku z nim może się poja­wić wąt­pli­wość – czy w tomie Zadu­ry nie dało­by się wyśle­dzić pew­ne­go rodza­ju pęk­nię­cia? Sądzę, że o jako­ści Kop­ca… decy­du­ją wier­sze >.

Nie jest to chy­ba ska­za, któ­ra obni­ża­ła­by war­tość tomu Boh­da­na Zadu­ry. Ponie­kąd tłu­ma­czy ją zamy­ka­ją­cy książ­kę wiersz tytu­ło­wy. Szczyt kop­ca to jed­no­cze­śnie meta­fo­ra dro­gi i celu, do któ­re­go dąży szkod­nik-kret. Myślą­cy, sta­le (i na róż­ne spo­so­by) roz­wa­ża­ją­cy swo­je poło­że­nie, upo­rczy­wy w robo­cie – a mimo to krót­ko­wzrocz­ny: „kie­dy patrzysz na tę górę/ nie myślisz/ że powie­trze będzie tam tak rzadkie/ że nie będziesz miał czym oddychać// […]/ nie myślisz/ że nie będzie tam do kogo/ otwo­rzyć ust//[…]// i nie myślisz/ że kie­dy na nią już wejdziesz/ widok będzie jak z pagór­ka”.


Tekst pier­wot­nie uka­zał się w mie­sięcz­ni­ku „Odra” (10/2004). Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi i Redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na ponow­ną publi­ka­cję.

O autorze

Paweł Mackiewicz

Redaktor, literaturoznawca, krytyk literacki. Autor dwóch książek oraz około dwustu recenzji i szkiców krytycznoliterackich. Pracuje w Zakładzie Literatury Polskiej po 1918 roku na Uniwersytecie Wrocławskim. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania

Powiedzmy, że widoki*

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki W Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 27 grud­nia 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 3 lip­ca 2017 roku.

Więcej

Hey Jude, czyli bezprzełomowy przełom (again)

debaty / ankiety i podsumowania Paweł Mackiewicz

Głos Paw­ła Mac­kie­wi­cza w deba­cie „Powia­da­cie, że chce­cie rewo­lu­cji”.

Więcej

P.o. traktatu poetyckiego

recenzje / IMPRESJE Paweł Mackiewicz

Esej Pawe­ła Mac­kie­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Przed­miar robót Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 1 grud­nia 2014 roku.

Więcej

Bliżej Rytmów jesiennych

recenzje / IMPRESJE Paweł Mackiewicz

Esej Paw­ła Mac­kie­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Ryt­my jesien­ne Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 lip­ca 2014 roku. 

Więcej

Rozmowa

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Jesień Zuzan­ny Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

W ciemnych, jucznych słowach

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Błam (1985–2011) Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Rozkosz z nieznajomą panią

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w książ­ce Pisa­ne osob­no. O poezji pol­skiej lat pierw­szych (WBPi­CAK, Poznań 2010).

Więcej

Ty dwa, ja pół

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pół Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

Tak mi mów

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Farsz Mar­ci­na Sen­dec­kie­go.

Więcej

W lekkim powiewie

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Sto­ją­ca na ruinie Jac­ka Łuka­sie­wi­cza.

Więcej

Powrót podmiotu odłożony

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pol­skie zna­ki Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

Portret człowieka nieuformowanego

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Urwa­ny ślad Jac­ka Guto­ro­wa.

Więcej

O Urwanym śladzie

recenzje / NOTKI I OPINIE Anna Kałuża Bogusław Kierc Paweł Mackiewicz

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Bogu­sła­wa Kier­ca i Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Mniej, więcej

recenzje / NOTKI I OPINIE Agnieszka Wolny-Hamkało Bogusław Kierc Paweł Mackiewicz

Komen­ta­rze Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Bogu­sła­wa Kier­ca, Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Jesieni Zuzanny

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Julii Fie­dor­czuk, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Po tęczy

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Paw­ła Mac­kie­wi­cza, Kuby Mikur­dy, Igi Nosz­czyk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Świat „Po tęczy”

recenzje / NOTKI I OPINIE Paweł Mackiewicz

Nota Paw­ła Mac­kie­wi­cza o książ­ce Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Toczy mi się spod stóp Ziemia

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Zaskro­niec Bogu­sła­wa Kier­ca.

Więcej

Jak człowiek chciwie wypatrujący zdarzeń

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Słyn­ne i świet­ne Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

Komentarze Bohdana Zadury do wierszy z książki „Kopiec kreta”

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­szy z książ­ki Kopiec kre­ta, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 2004 roku.

Więcej